Wyobraźcie sobie, że od dziecka wmawia Wam się, że oficer to ucieleśnienie cnót rycerskich. Jest odważny, nieugięty i szlachetny, rozniesie wroga na szablach albo odda życie w walce. Zostajecie więc jednym z nich i wszystko co od tej pory robicie odnosicie właśnie do tych cnót. Co by nie było, jesteście i będziecie elitą narodu, która będzie broniła kraju do upadłego. Kiedy przychodzi II wojna światowa jesteście w najlepszej formie i w pełni gotowości by udowodnić, że wszystkie pokładane w Was nadzieje nie poszły na marne.
Tak właśnie czuli idący na wojnę oficerowie polscy. Zdecydowana większość z nich po raz pierwszy w życiu mogła wykazać się męstwem przed ich dowódcami, którzy swoje pierwsze boje toczyli jeszcze na I wojnie światowej i wojnie polsko-bolszewickiej. Jednak sytuacja potoczyła się dla wielu z nich najgorzej jak mogła. Ci którzy nie zginęli i nie przedostali się na Zachód, zostali stłoczeni w niemieckich oflagach i spędzili tam całą wojnę! Ludzie, których jedynym celem było wywalczenie bezpieczeństwa kraju i narodu zostali pozbawieni możliwości poniesienia honorowej śmierci za ojczyznę. Nie mieli też jak walczyć, a wciąż docierały do nich informacje o kolegach walczących w Siłach Zbrojnych na Zachodzie.
Co mógł zrobić taki oficer? Niewiele. Mógł próbować ucieczki. Nawet nieudana próba była poczytywana za walkę, jako że uciekinier mieszał w szykach wroga i zmuszał go do akcji pościgowych. Ucieczki w rzeczy samej były zazwyczaj nieudane. Niemcy doskonale strzegli oficerów, a jeśli już komuś udało się uciec, to najczęściej zostawał złapany gdzieś w drodze. Jeden z oficerów uciekł z Bawarii aż na Węgry, gdzie niestety został schwytany i odprowadzony z powrotem do obozu. Nielicznym się udawało, ale ci w pełni wykorzystywali nową możliwość walki.
Oficerowie szkolili się tajnie na wypadek przyszłej wojny. Do końca wierzyli, że jakimś sposobem będzie im jeszcze dane uczestniczyć w walce. W wielu jednak morale upadało tak bardzo, że przestawali zważać na dobre obyczaje i etos oficerski. Wywoływało to liczne konflikty, prowadzące często do sądów honorowych. Sądy oczywiście nie zezwalały na pojedynki, ale zdarzało się wykluczanie z Korpusu Oficerskiego i samobójstwa tym spowodowane. Wielu cierpiało na nerwice nazywane „chorobą drutów”. Ci których dotykała ona najbardziej rzucali się w desperacji na druty obozowe popełniając w ten sposób samobójstwo, Niemcy bowiem strzelali bez ostrzeżenia w takich przypadkach.
Doskonale te problemy tożsamościowe oficerów pokazuje film Andrzeja Munka „Eroica”, a dokładnie jej druga połowa „Ucieczka”. Scenariusz do tego filmu pisał Jerzy Stefan Stawiński, który sam był więźniem takiego obozu, tak samo jak Kazimierz Rudzki, grający Turka. Gorąco polecam ten film. Jest w dużej mierze oparty na autentycznych wydarzeniach:
[tube]http://www.youtube.com/watch?v=8oc1MFncPUA[/tube]
Na rozpoczynającej się dziś w Warszawie konferencji „Dynamization of Gender Roles in Wartime: World War II and its Aftermath in Eastern Europe” będę w sobotę opowiadał właśnie o tych zagadnieniach. Zachęcam więc do odwiedzenia.