Narodziny dziecka zawsze były bardzo ważnym i wymagającym wydarzeniem w życiu rodziny wysoko ceniącej dobre formy towarzyskie. Po dziecku i tym co je otacza można łatwo było określić jakość kultury w domu i przynależność do warstwy społecznej. Istotnych spraw związanych z maleństwem, na które musieli baczyć rodzice, było zawsze mnóstwo, jednak dziecko gentlemana i damy usiało spełniać specjalne wymogi. Łatwo w tym fascynującym temacie przypadkiem wkroczyć w kobiecą sferę, dlatego, by zbytnio nie oddalać się od przestrzeni męskiej, skupię się na tych rzeczach, które były dodatkowym wydatkiem dla rodziców. Wydatkiem, najczęściej opłacanym przez ojca.

Przygotowanie pokoiku dziecięcego wiązało się ściśle z zakupem ubranek. Dlaczego? Bo oprócz tego, że należało kupować małe, dziecięce stroje i mebelki, rodzice musieli stosować się do wymogów koloru. Pewnie to oczywiste, choć dla mnie zadziwiające, że to tak stary zwyczaj, ale również stulecie temu chłopcom towarzyszył kolor niebieski, a dziewczynkom różowy. Te barwy, jasne i wesołe, jednocześnie symbolizowały naturę dzieci i uspakajały je: „w cieniu lekkich osłon zasypia kruszyna, rojąc sny cudne pośród refleksów różowych i niebieskich, łagodnie opadających na zmarszczoną buzię”. Magiczny obrazek, nieprawdaż? Tylko jak wybrać odpowiedni kolor, przed narodzinami dziecka, w czasach bez USG? Trochę trudniej robiło się w sprawie strojów. Ponieważ moda szybko się zmieniała, już prosty wybór koloru i rozmiaru nie wystarczał. Wprowadzano bowiem do dziecięcych ubranek coraz więcej „zbytku” w ozdobach sukienek i płaszczyków, przepełnionych koronkami, falbankami, haftami… Co ciekawe, należało przestrzegać też zasad ubioru mamki, który nie miał być wygodny czy schludny, lecz wystawny i formą nawiązujący do strojów ludowych!

By zapewnić dziecku szczęście należało pomyśleć o drobnym ale ważnym wydatku – odpowiednim talizmanie. Prócz złotego medaliku z datą urodzin, wypadało zawiesić niemowlęciu na szyi również złote serce na złotym łańcuszku. Serduszko należało ozdobić kamieniami zgodnie z miesiącem urodzenia. Każdy bowiem miesiąc miał swój odpowiednik w kamieniu. Na przykład dzieci urodzone we wrześniu powinny nosić kamyki berylu. Przynajmniej tu nie było podziału na płeć.

"Moja Przyjaciółka", 1936, nr 15.

Pewnie większość ojców szczególnie zainteresowana była zakupem pierwszych czterech kółek dla maleństwa. I tutaj mieli pole do popisu bo moda nie zapominała o dziecięcych wózkach. Na początku XX wieku najmodniejsze były wózki lakierowane w kolorach białym, niebieskim, różowym lub zielonym. Należało zwrócić uwagę na resory wózka, by były dostatecznie elastyczne. Koła powinny natomiast mieć gumowe obręcze. Dostępne były już wózki ze skrętnymi kołami za pomocą „kierownika”, pozwalającego na większą zwrotność wózka. Cóż, że wózek i tak był pchany gównie przez mamkę lub piastunkę.

Źródło: M. Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich. Kodeks wypróbowanych przepisów, porad i wskazówek, tudzież odpowiedzi praktycznych na pytania: Jak prowadzić dom światowy? Jak żyć z ludźmi i zjednywać sobie przyjaciół? Jak się zachować w każdej okazyi życia rodzinnego i korporacyjnego? Z kim żyć? Jak się bawić? Jak mówić? Jak się ubierać?, Lwów – Złoczów 1905.