Kodeks Boziewicza ukazał się w 1919 roku i szybko zyskał sobie miano najważniejszego kodeksu honorowego w Polsce międzywojennej, a było ich więcej. Jest najczęściej wznawianym kodeksem w naszej historii. W samej II RP doczekał się aż ośmiu wydań! Co ciekawe, jego historia nie zakończyła się wraz z upadkiem tradycji pojedynkowej. Jest równie chętnie publikowany dzisiaj co kiedyś.
Dzięki uprzejmości wydawnictwa Bona, mam dzisiaj w ręku jego najnowsze wydanie i muszę przyznać, że wydawcom nie brakuje pomysłów na zachęcenie do kupna właśnie ich wersji. Swoją drogą bardzo ciekawi mnie ta moda na kodeksy, bo przecież kto dziś chce korzystać z zawartych w nich reguł? Czy są one drukowane wyłącznie dla bibliofili? Tylko ilu ich może być, żeby opłacało się wypuszczać coraz to nowe wydania Boziewicza?
Do tych ośmiu międzywojennych wersji (ponieważ Boziewicz cały czas udoskonalał swoje dzieło), należy już dodać pewnie drugie tyle z końca XX i początku XXI wieku. Najpopularniejszym jest chyba wydanie Ossolineum z 1990 roku – to żółte z dwoma gentlemanami w cylindrach, odwróconymi od siebie plecami i uzbrojonymi w pistolety pojedynkowe (swoją drogą, kto pojedynkował się w cylindrze!?). Poza tym są wersje z Sarmatami z szabelkami, z okładkami kiepsko imitującymi skórę, czy minimalistyczne z tytułem i autorem wyłącznie.
Na tym tle, muszę przyznać, że wydanie Bony, z okładką przedstawiającą gentlemanów uzbrojonych w pistolety (tym razem noszą melonik – cóż), stylizowaną na kartę do gry, jest wizualnie najlepsze. Aż bym chciał kupić taką pojedynkową talię kart! Tutaj należą się jak największe pochwały dla ilustratora.
W nowym kodeksie zastosowano też inny chwyt, który mógłby mnie przekonać do kupna. Jest to mianowicie wersja kodeksu z 1932 roku, która różni się nieco od wersji z 1939 najchętniej reprintowanej dzisiaj (np. Ossolineum). Ale ile może być takich osób, które chciałby poznać różne wersje tego samego kodeksu, tak jak ja? Niemiej wydawnictwo chyba nie uważa tego aspektu za szczególną zaletę, bo nie podkreśla tego faktu dość głośno.
Bona, tak jak inne wydawnictwa, starają się dodać do swojego wydania dodatkowy „content”. W wersji Muzy z 1999 roku, zamieszczony był obszerny artykuł Jacka Sobczaka o historii pojedynków, z którego można było się całkiem sporo ciekawych rzeczy dowiedzieć. W Ossolineum można przeczytać artykuły „Boya” Żeleńskiego krytykujące tradycję pojedynkową, jak i samego Boziewicza. W Bonie natomiast zamieszczono wycinki z gazet dotyczące konkretnych spraw sądowych wywołanych udziałem w pojedynku. Jest to całkiem interesujący zbiorek, choć dość nierówny. Po długim i szczegółowym artykule o ppłk. Dzwonkowskim, następuje seria notek prasowych, z których już mniej wynika. Mam wrażenie, że lepiej by było zamieścić choć dwa obszerne lub garść krótkich materiałów – byłoby przynajmniej równo.
Innym ciekawym zabiegiem jest zastosowanie czcionek z epoki, a mianowicie: Cyklopa, Antykwy Półtwaskiego i Antykwy Toruńskiej. Podczas czytania ma się wrażenie, że coś jest inaczej, aż dochodzi się do posłowia od wydawcy i tu taka informacja!
Polecam wszystkim lekturę kodeksów honorowych, bo to w końcu ciekawa rzecz, ale mam nadzieję, że nikomu nie przyjdzie do głowy pomysł na przywrócenie zwyczajów pojedynkowych w swoim towarzystwie – ten etap mamy już za sobą i lepiej niech nie wraca. Niech to pozostanie ciekawostką bibliofilską dla gentlemanów. Przy okazji tej recenzji chciałbym zobaczyć jak wiele osób interesuje się tą tematyką więc proszę Was o głos w zamieszczonej ankiecie.
Informuję też, że wiele z innych kodeksów jest dostępnych on-line, a linki do nich są podane w dziale „Bibliografia”. Dzisiaj dodałem do nich najstarszy polski kodeks honorowy Naimskiego z 1881 roku.
Władysław Boziewicz, Kodeks honorowy. Ogólne zasady postępowania honorowego, wydawnictwo Bona, Kraków 2012.
Antykwa toruńska pochodzi z lat sześćdziesiątych.
Faktycznie. Wczytując się informację od wydawcy, widzę teraz, że użyli „specjalnie dobranych polskich krojów pisma”, żeby lepiej oddać „klimat literacki międzywojnia”, a nie międzywojennych czcionek. Przy czym pozostałe dwie są już z epoki.
Co ciekawe, na stronie Janusza Mariana Nowackiego „Polskie czcionki komputerowe” (http://jmn.pl/), można pobrać wymienione fonty i używać we własnym zakresie. Wyglądają świetnie!