Homburg czy melonik, fedora czy trilby? Przecież nie zawsze można było założyć cylinder, który i tak wychodził już z mody. Nowe trendy wpuszczały do świata towarzyskiego coraz to inne rodzaje nakrycia głowy, a gentleman musiał się szybko dostosowywać do realiów, żeby nie popełnić kapeluszowego faux pas. Oczywiście jeśli było go stać, bo niektóre modele, zwłaszcza markowe, były dość drogie.

Niegdysiejszy mężczyzna nie ruszał się z domu bez kapelusza. Nakrycie głowy było niezbędne do utrzymania włosów w czystości, ale też do komunikacji. Na przykład pozdrawiające uchylenie kapelusza na ulicy zastępowało wiele słów. Przede wszystkim jednak była to jedna z ważniejszych ozdób dla mężczyzny, pozwalająca pokazać jak dobrze orientuje się w modzie.

 

Kojarzone z gentlemanami cylindry to z pewnością najbardziej spektakularny element ich stroju. Znane były już pod koniec XVIII wieku. Były sztywne, wysokie i wykonane najczęściej z atłasu. Istniał też składany rodzaj cylindra zwany szapoklakiem. Niektórzy uważają, że ten typ był mniej elegancki od oryginału, ale swego czasu oba polecano równie gorliwie. W dwudziestoleciu międzywojennym ten klasyk odchodził już do lamusa. Pozostał jedynie obowiązkowym nakryciem głowy przy najbardziej ekskluzywnych okazjach. Do dziś niekiedy stosuje się cylindry na ślubach.

Homburg 1914 – wikimedia

W elegancji cylindrowi ustępował nieco homburg. Nazwa tego kapelusza pochodzi od miasteczka Bad Homburg w Niemczech, z którego przywiózł go do Anglii król Edward VII. Oczywiście jego nowy styl został szybko skopiowany przez zamożniejszych poddanych. Homburg, choć jest bardzo stylowym kapeluszem, nie zdołał wyprzeć cylindrów z okazji oficjalnych, a mimo że jako filcowe nakrycie głowy nadaje się na co dzień, nie zagroził na tej pozycji melonikom. Dlatego dzisiaj tylko niezwykle czuli na punkcie mody gentlemani pozwalają sobie na ten elitarny rodzaj kapelusza.

Meloniki na rynku w Londynie – zdj. Arpingstone

Dość eleganckim, a jednocześnie mniej formalnym typem nakrycia głowy, był melonik. Pochodzi z połowy XIX wieku, a zaprojektował go William Bowler – stąd jego angielska nazwa „bowler” (amerykańska brzmi – „derby”). Niekiedy mówiło się na niego też „coke hat” od polityka Edwarda Coke’a, który go spopularyzował. Polska nazwa zapożyczona jest z francuskiej „chapeau melon”. Meloniki nosili głównie urzędnicy, maklerzy i bankierzy. Dziś nie są uznawane za imponujące kapelusze, a to głównie ze względu na ich występowanie w kulturze popularnej na głowach Charliego Chaplina czy Flipa i Flapa.

<<Zobacz też: Jak dbać o męskie ubranie – 12 rad z lat dwudziestych XX w.>>

Fedora – fot. Kjetil Ree

Obok cylindra i melonika, do kultowych męskich nakryć głowy z lat dwudziestych i trzydziestych należy zaliczyć fedorę. Jest to miękki filcowy kapelusz, z szerokim opadającym rondem i rowkiem wzdłuż główki. Znany dziś najlepiej z filmów gangsterskich czy „Indiany Jonesa”. Jednym z najbardziej znanych producentów tego kapelusza jest Borsalino, który wytwarza je od połowy XIX wieku. Słynie głównie z modeli kojarzonych z mafiosami.

Trilby

Fedora ma wiele rodzajów. Jej odmianą jest na przykład trilby z węższym rondem. Popularyzowana była przez bractwa jeździeckie, ale dziś używa się jej znacznie szerzej. Ogólnie jednak prócz odkrywania ukrytych artefaktów z przeszłości i rozprawiania się z konkurencją za pomocą Thompsona, trudno o dobrą okazję do założenia fedory. [Edit 2013 – autor już nie zgadza się z tym twierdzeniem!]

Ważnym elementem garderoby były letnie kapelusze słomkowe. Wśród nich najbardziej znanym brytyjskim wynalazkiem był boater, czyli słomkowy kapelusz noszony w upalne dni, głównie do pływania łódką i żeglowania – stąd nazwa. Zostały one jednak prawie zupełnie wyparte przez imigranta z Ameryki Południowej.

Panama – fot. jcw

W domenie kapeluszy słomkowych króluje bowiem panama. Co ciekawe pochodzi z ona z Ekwadoru, gdzie wytwarza się ją z liści palmy panamskiej. Nazwa może jednak równie dobrze pochodzić z okresu budowy kanału przecinającego obie ameryki. Klasyczną panamę można zrolować i schować do kieszeni bez szkody dla kapelusza. W Polsce były popularne, ale zbyt drogie by się spopularyzowały.

<<Zobacz też: Kapelusz panama – jak nosić, na co zwrócić uwagę – video>>

Z czasem przyszła kolej na dowartościowanie beretów, kaszkietów, a w końcu bejsbolówek. Porzuciliśmy świat kapeluszy na rzecz krainy czapek. Dzisiaj kapelusze z pewnością świadczą o ekstrawagancji właściciela, a szkoda. Nakrycia głowy takie jak fedora czy panama, są niezwykle malownicze i ładnie urozmaicałyby wizerunki współczesnych mężczyzn. Niestety, wybierając się do kawiarni czy kina nie będziemy mieli co z takim kapeluszem zrobić. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie by próbować przywrócić tę modę, a więc do dzieła Panowie!