Nie ma co udawać, że taki wynalazek, jak prezerwatywa, nie przydawał się międzywojennym gentlemanom w życiu codziennym. Wręcz przeciwnie! Mógł być nawet wybawieniem dla całych rodzin. Z powodu choroby wenerycznej niewiernego męża, mogło poważnie ucierpieć zdrowie nie tylko żony, ale też mających się narodzić dzieci. Pamiętajmy, że w tym okresie męskie zdrady, choć nie były pochwalane, nie były też potępiane na równi ze zdradami kobiet.
Prezerwatywy, prócz zapobiegania chorobom, dawały też pewność, że pozamałżeński seks nie przyniesie nieoczekiwanego potomka. Przydatna przecież rzecz nie tylko dla niewiernych, ale też dla świadomie planujących rozrost rodziny czy kawalerów, chcących przedłużyć okres narzeczeństwa. Ale jakich prezerwatyw używali polscy gentlemani z II RP? Oczywiście prezerwatyw „The Gentleman”!
Historia kondomów sięga kilku wieków wstecz. Pierwotnie wykonywano je z przetworzonego lnu lub jedwabiu albo z tkanek zwierzęcych takich jak pęcherze czy jelita. Bliższe współczesnym, gumowe prezerwatywy, pojawiły się dopiero w XIX wieku za sprawą Charlesa Goodyeara (jego nazwisko jest na oponach), który wynalazł metodę wulkanizacji kauczuku. To z tego materiału do lat międzywojennych produkowano kondomy.
Największą zaletą nowego produktu była jego wielorazowość. Relatywnie grubą gumę można było po stosunku umyć i zachować na kolejną okazję. Sprawiało to, że wybór gumowych kondomów był bardziej opłacalny, choć i tak były one dość drogie. Prezerwatywy wciąż wykonywane z materiałów naturalnych były zdecydowanie tańsze i dawały lepsze doznania. Jednak już pod koniec XIX wieku przetwórstwo kauczuku rozwinęło się do tego stopnia, że określenie „gumka” coraz częściej przywodziło na myśl to samo, co nam dzisiaj.
Gumowe prezerwatywy miały jednak swoje wady. Pierwotnie zakładano je jedynie na żołądź penisa. Odpowiedni rozmiar dobierał i zamawiał lekarz. Mimo to miały tendencję do zsuwania się podczas stosunku. Dopiero po jakimś czasie opracowano kondomy jednorozmiarowe, pokrywające całego członka. Zaczęto je więc sprzedawać w aptekach, pomijając kontakt z lekarzem.
W 1920 roku nadeszła rewolucja w produkcji męskiego środka antykoncepcyjnego – lateks. Nowy rodzaj gumy okazał się tańszy i łatwiejszy w produkcji, ale przede wszystkim cieńszy i wytrzymalszy. Na upowszechnienie lateksowych kondomów trzeba było jednak czekać do przełomu lat 20. i 30. Od tego czasu prezerwatywy zaczęły przypominać te dzisiejsze.
Rozpowszechnianie „gumek” było początkowo kojarzone z promowaniem aborcji i prostytucji. W wielu krajach zakazywano ich reklamowania, choć dopuszczano do celów medycznych, jak w Prusach. W ten sposób już w XIX wieku mogły dotrzeć do polskich mężczyzn z zaboru niemieckiego. Wówczas popularne były między innymi francuskie prezerwatywy „Chamäleon”. Na początku XX wieku również w zaborze rosyjskim publikowano reklamy prezerwatyw, jednak sam natrafiłem jedynie na wykonane z rybiego pęcherza.
Z czasem prawo się liberalizowało i już w okresie międzywojennym reklamy prezerwatyw pojawiały się nawet w codziennej prasie. Przykładem może być „Polska Zbrojna”, w której często publikowano reklamy kondomów „The Gnetleman”. Sposób promocji tego produktu sugeruje, że był to przedmiot z wyższej półki, a już na pewno kierowany do mężczyzn z wyżyn społecznych.
Podpowiada to między innymi fakt, że w niektórych wersjach ogłoszenia stosowano wyłącznie język angielski. Ciekawa była sama kampania: najpierw pojawiała się tylko ilustracja gentlemana w cylindrze z hasłem: „Coś nowego dla mężczyzn”, a dopiero po jakimś czasie dodano opis. Niestety nie mam pewności czy były to już prezerwatywy lateksowe, czy wciąż kauczukowe. Data pojawienia się reklamy wskazuje jednak na lateks.
Kiedy prezerwatywy podbijały świat, w niektórych krajach dość długo jeszcze panowało przekonanie, że kondomy szkodzą moralności. Na przykład w Irlandii zniesiono zakaz ich produkcji i sprzedaży dopiero w latach 70-tych, XX wieku.
Polecam galerię starych opakowań kondomów: tutaj.
Na koniec warto zwrócić uwagę, że nie wszystko, co określano prezerwatywą, kondomem było. Jako ilustrację tej przestrogi zamieszczam poniżej wycinek prasowy ze „Szkółki Niedzielnej” z 1844 roku:
„A nade drzwiami wilczy pysek dla prezerwatywy od czarów” Jeśli dobrze pamiętam jest to cytat z „Nowych Aten”. Prezerwatywa początkowo oznaczała środek zapobiegawczy.
Dokładnie tak!
a to bardzo ciekawe – w dwudziestoleciu miedzywojennym mozna bylo reklamowac prezerwatywy w prasie, a teraz? nie wydaje mi sie to mozliwe, reklama prezerwatyw np. w wyborczej czy innym newsweeku. a moze cos przeoczylam? dziwnych czasow doczekalismy, nie mozna reklamowac niczego co sluzy przyjemnosciom – whisky, cygar, prezerwatyw tez nie, bo to obraza moralnosci….
Czy na pewno dzisiaj nie można ich reklamować? Nie wydaje mi się, ale też nie mogę przytoczyć teraz żadnej reklamy. Na pewno durex ma teraz akcję na blogach. Może przy okazji pojawi się coś w prasie?
Nie zauważyłem podobnej tendencji, ale mam nadzieję, że przynajmniej w części to, co piszesz jest prawdą. Czy na prawdę chciałabyś otwierać gazetę i oglądać reklamę prezerwatywy?
Jeśli taka reklama nie pokazuje prezerwatywy w użyciu, nie widzę w tym nic złego.
Dziwi mnie to. Z jednej strony kreujesz się na gentelmana, z drugiej nie przeszkadza Ci nachalne promowanie rewolucji obyczajowej w prasie…
Zachodzę w głowę, skąd to niezachwiane przekonanie, że gentleman musi być obyczajowym konserwatystą. Przecież cała koncepcja gentlemana zasadza się na osobowości, charakterze i pewnym sposobie bycia, a nie takich czy innych poglądach.
Nie chodzi o poglądy, ale o dobry smak. Nie twierdzę, że każdy współczesny dżentelmen musi być konserwatystą. Czym innym jednak jest przyzwolenie na stosowanie prezerwatyw, a czym innym reklamowanie ich w prasie.
Nie chodzi o poglądy, ale o dobry smak. Nie twierdzę, że każdy współczesny dżentelmen musi być konserwatystą. Czym innym jednak jest przyzwolenie na stosowanie prezerwatyw, a czym innym reklamowanie ich w prasie.
Czemu? Jeżeli taka reklama nie jest wulgarnie dosłowna to raczej nie naruszy dobrego smaku.
Czemu? Jeżeli taka reklama nie jest wulgarnie dosłowna to raczej nie naruszy dobrego smaku.
Seksualność to raczej intymna sfera naszego życia. Według mnie nie powinniśmy się z nią obnosić. Tak jak o pewnych sprawach nie wypada dyskutować przy stole, tak o pewnych rzeczach nie wypada pisać.
Sądzi Pan zatem, że seksuolodzy nie powinni pisać książek ani artykułów? Co prawda wątpię, że to Pan ma na myśli, ale w sumie tak też można zinterpretować Pana wypowiedź, więc pytam. Swoją drogą zawsze trudno mi zrozumieć dlaczego choćby najdelikatniejsze kwestie związane z seksualnością budzą często sprzeciw, a dajmy na to pokazywanie i opisywanie najokrutniejszej i najbardziej brutalnej przemocy jest powszechnie akceptowane.
To, że coś jest powszechnie akceptowane to nie znaczy, że i my musimy to akceptować, prawda? Pokazywanie najokrutniejszej i najbrutalniejszej przemocy razi mnie i wcale tego nie akceptuję.
Widzę, że trochę inaczej patrzymy na świat. Zapraszam na librimagistri.blogspot.com Tam można się dowiedzieć, jak patrzę na wiele spraw 🙂
Zajrzałam. A jednak mamy coś wspólnego 🙂 Też absolutnie uwielbiam książki o życiu codziennym w dawnych wiekach.
W takim razie zapraszam do mnie częściej 🙂 Niedługo pojawi się recenzja m.in. „Życia przestępczego w przedwojennej Polsce”.
W takim razie zapraszam do mnie częściej 🙂 Niedługo pojawi się recenzja m.in. „Życia przestępczego w przedwojennej Polsce”.
Zajrzałam. A jednak mamy coś wspólnego 🙂 Też absolutnie uwielbiam książki o życiu codziennym w dawnych wiekach.
Widzę, że trochę inaczej patrzymy na świat. Zapraszam na librimagistri.blogspot.com Tam można się dowiedzieć, jak patrzę na wiele spraw 🙂
To, że coś jest powszechnie akceptowane to nie znaczy, że i my musimy to akceptować, prawda? Pokazywanie najokrutniejszej i najbrutalniejszej przemocy razi mnie i wcale tego nie akceptuję.
Sądzi Pan zatem, że seksuolodzy nie powinni pisać książek ani artykułów? Co prawda wątpię, że to Pan ma na myśli, ale w sumie tak też można zinterpretować Pana wypowiedź, więc pytam. Swoją drogą zawsze trudno mi zrozumieć dlaczego choćby najdelikatniejsze kwestie związane z seksualnością budzą często sprzeciw, a dajmy na to pokazywanie i opisywanie najokrutniejszej i najbardziej brutalnej przemocy jest powszechnie akceptowane.
Seksualność to raczej intymna sfera naszego życia. Według mnie nie powinniśmy się z nią obnosić. Tak jak o pewnych sprawach nie wypada dyskutować przy stole, tak o pewnych rzeczach nie wypada pisać.
Zachodzę w głowę, skąd to niezachwiane przekonanie, że gentleman musi być obyczajowym konserwatystą. Przecież cała koncepcja gentlemana zasadza się na osobowości, charakterze i pewnym sposobie bycia, a nie takich czy innych poglądach.
Proszę mi pokazać reklamę, a powiem czy moim zdaniem jest nieprzyzwoita. Sam produkt (dopóki jest legalny i można go reklamować bez ograniczeń) jeszcze nie czyni jej nieprzyzwoitą.
Proszę mi pokazać reklamę, a powiem czy moim zdaniem jest nieprzyzwoita. Sam produkt (dopóki jest legalny i można go reklamować bez ograniczeń) jeszcze nie czyni jej nieprzyzwoitą.
Nie wiem czy jestem pierwszy, który to zauważył i nie to, że się czepiam ale jest parę literówek 🙂
Moim zdaniem stosowanie prezerwatyw czy innych metod antykoncepcji nie ma nic wspólnego z byciem damą lub gentlemanem. Jest to metoda planowania rodziny i kontrolowania liczby urodzeń i jest obecnie rozpowszechniona we wszystkich warstwach społecznych.