Mówi się, że gentlemani o pieniądzach nie rozmawiają. Dlaczego? Jeszcze przed wiekiem XIX-tym do elit społecznych należała wyłącznie arystokracja i szlachta. Te grupy zarobkami zaiste nie musiały się przejmować, więc i rozmawiać nie było o czym. W późniejszych latach rozkwitu przemysłu coraz więcej bogaczy z burżuazji zaczęło przebywać w „towarzystwie”. Dla nich praca i pieniądze były tym co zawiodło ich na szczyt. Były ich największą radością i zmartwieniem. Oni o pieniądzach nie mogli rozmawiać. Żeby upodobnić się do starych elit, musieli bowiem symulować, że dobra materialne nie mają dla nich znaczenia.
Wiek XIX to zatem bardzo interesujący okres ważnych przemian wzoru męskości. Z jednej strony nowobogaccy starali się spełniać obyczajowy model szlachecki – związany z dobrym wychowaniem, pogardą dla pracy zarobkowej i wygodnym wykorzystaniem czasu wolnego, którego dobrze urodzonym nie brakowało. Z drugiej zaś praca zyskiwała na wartości moralnej. Zaczęto cenić sobie fachowość i obowiązkowość, a przede wszystkim czas, bo w końcu „czas to pieniądz”.
Droga do towarzystwa
W tym okresie znaczna ilość burżuazyjnych rodzin weszła do „towarzystwa” dzięki ciężkiej pracy. Powoli kształtował się ideał „self made mana”, czyli człowieka, który doszedł do wszystkiego sam. Jednak, jak mówi przysłowie: „jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać tak jak one”. Tak też nowobogaccy między szlachtą musieli ukrywać swoje wartości, takie jak czas i pieniądz, a podkreślać swoje wyszukane maniery, miłość do balów i biesiad oraz swój konsumpcjonizm. Dopiero z czasem bogata burżuazja stanowiła tak liczną grupę, że porzuciła poczucie niższości i zaczęła przepracowywać model szlachecki w nowym stylu.
Szlachta budowała swoje obyczaje w oparciu o kontakty w dość małych grupach, gdzie wszyscy znali się doskonale. Panujące w takich warunkach zasady grzeczności były mało przydatne dla przemysłowców, handlowców i rzemieślników. Powstały więc dwie sfery: zabawy i interesu, w których obowiązywały różne reguły. W kontaktach z klientami i partnerami biznesowymi wystarczała tak zwana „grzeczność kupiecka”, czyli podstawowe formy bon tonu. Zaś w sytuacjach oficjalnych, balach i wieczorkach, należało przestrzegać rygorystycznego kodeksu dobrego wychowania. Niezbędne było choć podstawowe obeznanie się w muzyce, literaturze i sztukach plastycznych. Bardzo przydawała się znajomość gier karcianych i towarzyskich, przynajmniej tych najpopularniejszych. Najważniejszy jednak był talent do konwersacji.
Rola pieniądza
Istotną wartością stał się czas, którego już nie zalecano trwonić na zabawy, oraz praca. Przekuwało się to nawet na stosunek do patriotyzmu. Kto bowiem kupował produkty wytwarzane przez Polaków, albo pracował na rzecz pomnażania polskiego kapitału, przyczyniał się do wzrostu zamożności rodaków, a w perspektywie odrodzenia się ojczyzny, tłamszonej pod zaborami. Cnotami stały się zatem pracowitość, aktywność, punktualność, obrotność, uczciwość, solidarność oraz ostrożność. Część tych cnót wynikała z rozwoju gospodarki, a część z sytuacji politycznej Polski.
Zapanował kult bogactwa. W przeciwieństwie do szlachty, burżuazji nie można było zarzucić nieróbstwa i łatwego dziedziczenia majątków. W tym wypadku pieniądze były świadectwem pielęgnowania cenionych wartości. Polecano zatem nie pożyczać przedmiotów, bo mogłoby to sugerować chęć pokazania się bogatszym niż się było w istocie. Długi biznesowe należało niezwłocznie oddawać. W interesach poważnie traktowało się tylko ludzi niezadłużonych.
Duchowość
Co ciekawe pieniądze dawały też inną korzyść. Mianowicie bogatym wybaczano więcej. Na przykład przymykano oczy na związki bez ślubu, zdrady, czy rozwody. Wartości duchowe były też mniej ważne od majątku w kontekście filantropii, którą praktykowano chętnie, ale nie żeby pomagać, lecz aby podkreślać swoją zamożność. Dzięki odpowiedniemu wykorzystaniu majątku budowano sobie opinię środowiska.
W nowym modelu, choć nie potępiano braku wiary, zalecano praktykowanie religii, nawet fasadowo. Ludzie „porażeni trądem niedowiarstwa” mieli starannie ukrywać ten fakt. Zapewne chodziło o względy narodowe, jako że katolicyzm uchodził w czasach zaborów za ostoję polskości. Inaczej natomiast należy tłumaczyć tolerancyjny stosunek do innych religii. Interesy wymagały bowiem kontaktów z ludźmi różnych wyznań. Z tolerancji płynęła więc wymierna korzyść.
Podobnie było ze stosunkiem do rodziny. Człowiek solidny i poważnie traktujący biznes musiał być ustatkowany. Posiadanie żony i dzieci sugerowało, że nie zmierza lekceważyć swoich partnerów ani klientów. Z drugiej strony potomkowie byli niezbędni do przekazania im nagromadzonego majątku. Spadkobiercy stanowili więc doskonałą motywację do zdobywania coraz to nowych kontraktów i rynków zbytu.
Gentlemani
Przemiany, które zaszły w XIX wieku nie doprowadziły do ostatecznego powstania modelu męskości, praktykowanego przez mężczyzn z dwudziestolecia międzywojennego. Na drodze stał jeszcze bunt wobec stabilności i odrodzenie silnej, wojowniczej męskości, którą wypróbowano na I wojnie światowej. Rozwój gospodarczy i lata pokoju II RP pozwalały jednak na adaptowanie powyższego modelu do warunków XX-wiecznych. Do czasu kiedy znów ideał wojowniczy nie wszedł na piedestał…
Źródło: Jadwiga Szymczak-Hoff, Drukowane kodeksy obyczajowe na ziemiach polskich w XIX wieku, Rzeszów 1982.