Niektórzy z Was już od piątku odpoczywają w ramach majowego wolnego, inni lada moment rozpoczną swoje wakacje. W takich momentach zawsze powstaje dylemat: co wziąć ze sobą do czytania? Tak się składa, że mam dla Was idealną propozycję.
W kurortach przedwojennej Polski. Narty – Dancing – Brydż Mai i Jana Łozińskich to książka opowiadająca o czasach powstawania miejsc, do których często się wybieramy. Bogacące się elity, wzrost popularności turystyki i chęć poznania na nowo zjednoczonego kraju zaowocowała rozwojem wielu wsi i miasteczek, bez których dzisiaj nie wyobrażamy sobie wakacji. Ale jak to było wówczas?
Co to jest?
Autorzy książki dotknęli niezwykle wciągającego tematu: codzienne realia w miejscowościach wypoczynkowych, w okresie gdy nieraz były jeszcze zapadłymi dziurami. Gdzie się bawili urlopowicze? Co tańczyli, w co grali, co pili? Dlaczego wybierali się do sławnych Zakopanego i Krynicy, lub czemu decydowali się na mało znany Kazimierz Dolny? Kto budował, kto projektował, no i przede wszystkim, kto jeździł do tych kurortów?
Tego dowiemy się z tekstu, ale prawdziwym skarbem tej książki jest niesamowita ilość zdjęć z epoki. Trudno znaleźć stronę, na której nie ma żadnej fotografii, natomiast bardzo łatwo o taką, na której nie ma tekstu. Czyni to z tej książki, pisanej w końcu przez historyków, bardziej album niż pracę popularno naukową. Zdjęcia są często ogromnej wielkości i doskonałej jakości. Razem z tekstem dają zdecydowanie lepszy obraz przeszłości niż standardowe szczegółowe opracowania pozbawione ilustracji.

Standardowa strona książki
Sama książka jest pisana tak, by idealnie nadawała się do wzięcia na czas wypoczynku. Każdy akapit zaczyna się wytłuszczonymi pierwszymi słowami, co sprawia wrażenie, że czytamy raczej krótkie myśli niż zwarty tekst. Dzięki temu też nie ma problemu z odstawieniem książki w dowolnej chwili – nie ma dylematu czy doczytać rozdział czy przerwać w środku. Autorzy poszli nawet dalej: choć publikacja posiada rozdziały, nie są one nazwane, brak też spisu treści. Książka tym bardziej się zlewa, ale utrudnia to rozeznanie się w niej przed czytaniem. Moim zdaniem to działa na jej szkodę.
Podróż po kurortach
Narty – Dancing – Brydż należy raczej traktować jako opowieść o podróży po najważniejszych miejscach wypoczynkowych międzywojennej Polski niż książkę naukową o turystyce. Na samym początku zapraszani jesteśmy do luksusowego pociągu z lat trzydziestych, zabierającego turystów w góry. Zgodnie z jego trasą zwiedzamy najpierw Zakopane. Rozdział poświęcony tej miejscowości jest największy i najbardziej szczegółowy. Są to jednak niezwykle interesujące ciekawostki, co czyni tę część chyba najlepszą. Dalej przenosimy się do Krynicy, Rabki, Zaleszczyk, Druskiennik oraz Truskawca. Wiele z tych miejsc jest już poza granicami Polski, a kiedyś należały do najważniejszych kurortów.
Z kurortami kojarzą nam się zazwyczaj miejscowości nadmorskie, jednak w latach międzywojennych Polska miała ograniczony dostęp do morza i musiała dopiero wybudować sobie odpowiednią infrastrukturę tam, gdzie jeszcze nic nie było. To właśnie w te rejony prowadzi nas opowieść Łozińskich na ostatnich kartach książki. Mamy okazję przyjrzeć się powstawaniu nie tylko portu ale i kurortu w Gdyni. Następnie przenosimy się coraz dalej na północ, do Pucka, Rozewia i na Hel. Kiedyś małe rybackie wsie, albo w ogóle puste tereny, w latach dwudziestych i trzydziestych przeżywały prawdziwy nalot turystów całkowicie zmieniających obraz tych miejsc.
Czy czytać?
W kurortach przedwojennej Polski wprowadza nas w życie codzienne elit na wakacjach w bardzo przystępny sposób. Książkę można zwyczajnie „pochłonąć” w dwa spokojne wieczory. Ale na lekturze się ona nie kończy. Po przeczytaniu całości chętnie się wraca do licznych fotografii. To z nich, a nie z opisów, dowiemy się jak się kiedyś ubierano, jak wyglądała architektura miejsc, które doskonale znamy (tutaj przemiana jaka zaszła w Kazimierzu aż szokuje), czy jak odpoczywano. Niektóre zdjęcia są tak pełne szczegółów, że chce się spędzić kilka ładnych minut kontemplując je.
Książka jednak swoje kosztuje (w oprawie miękkiej ok. 60 zł, w twardej ok. 70 zł), a liczy niecałe 200 stron. Byłoby to całkiem drogo jak na popularnonaukową książkę historyczną, ale czy jest drogo jak na album fotografii? Raczej niespecjalnie. Tym bardziej, że zawarty w niej tekst nie jest dodatkiem proforma ale również wartościową treścią. Trzeba też pamiętać, że książki państwa Łozińskich są już znane i wyrobiły sobie swoją markę, a za to też się płaci.
Podsumowując, W kurortach przedwojennej Polski. Narty – Dancing – Brydż Mai i Jana Łozińskich to praca rzetelna i ciekawa, a jednak nie stawiająca na naukowość. Czyta się szybko i lekko. Roli zdjęć nie da się natomiast przecenić. Polecam wszystkim miłośnikom epoki międzywojennej oraz kolekcjonerom albumów, gdyż jak najbardziej można tę książkę do nich zaliczyć.
Maja i Jan Łozińscy, W kurortach przedwojennej Polski. Narty – Dancing – Brydż, PWN, Warszawa 2012.