Dawno temu, będąc jeszcze na studiach, zapragnąłem się zintegrować z grupą palących kolegów z grupy. Zazdrościłem palaczom tej możliwości poznawania nowych osób na „dymku” na przerwie między zajęciami. Nigdy jednak nie pałałem sympatią do papierosów, a właśnie z przekory zacząłem eksperymentować z fajką. Wziąłem raz więc swoją fajkę na uczelnię i w przerwie poszedłem zapalić z kolegami przed wydziałem.
Okazało się, że kiedy w końcu nabiłem swoją fajkę tytoniem, oni już skończyli palić. Następnym razem wyszedłem z fajką nabitą zawczasu, ale tempo palenia moich towarzyszy popsuło mi całą przyjemność. No właśnie, dopiero wówczas dotarło do mnie, że fajkę pali się tylko dla przyjemności. Pośpiech stoi w sprzeczności z tym rytuałem. Dlatego fajka tak dobrze pasowała do kultury gentlemanów. Mężczyzn sprzed dekad, którzy czasu nie mierzyli w sekundach i potrafili delektować się chwilą.
Rytuał gentlemana
Palenie fajki powinno być spokojnym rytuałem. Krótka przerwa nie jest dobrym momentem na jej palenie. Zupełnie inne doznania serwuje na przykład teraz, kiedy podczas ciepłego wieczora można wyjść na zewnątrz i wpatrywać się ciemniejące niebo. Zapomnieć o stresie, problemach dnia i pędzie codziennego życia. Powinno się na nią poświęcić przynajmniej pół godziny. Lepiej całą. Odetchnąć i pozwolić by ręce same wykonywały wyuczone ruchy: przygotowanie tytoniu, odpowiednie nabicie nim główki, muśnięcie go płomieniem, byle zbyt mocno nie rozpalić i sporadyczne manewrowanie kołkiem pilnującym żaru. Prawie jak medytacja.
Palenie fajki może przynieść sporo satysfakcji też dlatego, że wymaga pewnego doświadczenia i umiejętności. Biegłości nabiera się dopiero z czasem. Pierwsze próby są albo niesmaczne, albo zbyt krótkie. Trochę cierpliwości potrzeba również do dobrania najodpowiedniejszego dla nas rodzaju tytoniu, nie wspominając już o wyborze samej fajki. Warto zatem wcześniej trochę poczytać, popytać znajomych, dziadków, lub chociaż sprzedawcę w sklepie tytoniowym. Zaoszczędzi to nam na pewno wielu porażek i pieniędzy, a przede wszystkim, jak palenie fajki nie przypadnie nam do gustu, będziemy mieli pewność, że to nie dla tego, iż sami coś knocimy.
Ciężki wybór
W Europie przyjęło się palenie tak zwanych fajek tradycyjnych, czyli takich do jakimi jesteśmy najbardziej przyzwyczajeni. Złożone one są najczęściej z główki i ustnika, między którymi znajduje się filtr. Tutaj nie ma zbyt wielu udziwnień. Za to przy wyborze kształtu fajki można spędzić całe dni na rozmyślaniach. Są fajki typu Calabashe, czyli takie które oryginalnie palił sam Sherlock Holmes. Są długie nawet na 40 cm fajki Churchwarden, do złudzenia przypominające te z ekranizacji Władcy pierścieni. Można też wybrać bardziej konwencjonalną fajkę Billiard w stylu tych, palonych przez J. R. R. Tolkiena. Jeśli żadna z tych opcji nie wchodzi w grę, do wyboru jest jeszcze całe mnóstwo rodzajów, różniących się kształtami i materiałami, z których są wykonane. Każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
Wybór tytoniu zależy w dużej mierze od naszych preferencji smakowych i zapachowych. Mi zawsze najmilej kojarzyły się zapachy wiśniowy i waniliowy, ale nie wszyscy lubią tytonie smakowe. Ten wybór to drobnostka w porównaniu z doświadczeniem potrzebnym do dobrego nabicia fajki. Jeśli ubijemy tytoń zbyt mocno, ciężko będzie się ciągnęło, jak za słabo – łatwiej zgaśnie lub szybciej się wypali. Najlepszym sposobem jest nabijanie partiami – Ready Rubbed. Wkłada się tytoń luźno po szczyt komina i kręcąc palcem odpowiednio ubija. Skręcanie pozwala łączyć włókna tytoniu, co zapobiega jego podnoszeniu się. Czynność powinno się powtórzyć jeszcze raz lub dwa, coraz mocniej ubijając. Kilka prób i powinniśmy nabrać biegłości w tej czynności.
Palenie
Teraz już wystarczy zapalić i … NIE ZACIĄGAMY SIĘ dymem z fajki! Jeśli przechodzisz na fajkę z papierosów może to być z początku wyzwanie dla Ciebie. Z czasem zupełnie naturalne staje się „pufanie”. Chodzi o to by wciągać dym do ust, ale nie do płuc. Dym fajkowy jest o wiele mocniejszy od papierosowego, tym samym zaciąganie się nim może być jeszcze bardziej szkodliwe niż samo palenie papierosów. Bo nie oszukujmy się, palenie fajki do czynności poprawiających zdrowie nie należy. Jeśli nam to nie przeszkadza to przy odrobinie wprawy można spędzić z fajką miłą godzinkę swobodnego pufania.
Rytuał palenia fajki nie kończy się na odpowiednim wciąganiu dymu i dbaniu by żar się zbytnio nie rozrósł. Po skończonym paleniu fajkę należy jeszcze porządnie wyczyścić. W jej zakamarkach zbierają się bowiem nieprzyjemne pozostałości.
Nie na darmo fajka kojarzy się z filozofami, pisarzami, myślicielami. Czas spędzony z nią przyjemnie mija na rozważaniach. Proponuję więc porządnie nabić fajkę, usiąść gdzieś z dala od zgiełku. Gdzieś gdzie nasze myśli nie będą szaleńczo szukały rozwiązań naszych problemów. I wczuć się trochę w gentlemana lat dwudziestych, który po pracy i czasie spędzonym z rodziną, zasiada w swoim fotelu, chwyta za gazetę czy za książkę i delektuje się chwilą. Choćby po to, by gdy nadejdą dni pośpiechu, nie żałował, że z wolnego czasu nie zdążył skorzystać.
Jeśli mnie pamięć nie myli, to opróżniać fajki od razu po paleniu nie należy. Musimy też na początku zadbać, aby zebrał się – jeśli pamiętam dobrze – nagar. Przypomniały mi się miłe chwilę spędzone na puszczaniu kółek z fajki 🙂
Ach, puszczania kółek z fajki nigdy nie opanowałem.
Co do czyszczenia, to polecam ten link:
http://www.fajka.net.pl/poradniki/fajka-w-praktyce/czyszczenie-fajki-po-paleniu/
Zwracam honor. Dawno fajki już nie paliłem, dwa lata chyba będzie więc pomieszało mi się. Skojarzyło mi się to z tym, że nagar musi się odpowiedni wytworzyć, a czyszczenie natychmiastowe obróciłoby cały proces w niwecz. Temu tak właśnie napisałem. Znajomy fajkarz – zaprawiony w fajce – pokazał mi, jak tytoń należy ubić nie zapominając o otworze pośrodku i odpowiednio dmuchać. Specjalistą nie byłem. Raz było dobrze, raz mnie, a czasami wręcz żałośnie więc tylko puszczałem kółeczka jak szczęście sprzyjało. Szukałem przed chwilą w Google odnośnie tego, ale tylko fajki wodne i kółka z dymu, a żadnej porządnej wskazówki. Ten wpis… Czytaj więcej »
Z pewnością smakowe tytonie to w większości chemia, ale cóż, ładnie pachną 🙂
Jak może kiedyś sprawię sobie dobrze przemyślaną fajkę, to i tytoń będę dobierał rozsądniej.
Gratuluję tematyki wpisu! Ja sam dałem się urzec fajce parę lat temu, ale i tak pęd życia nie pozwala mi na regularnie „pufanie” – jak piszesz, co najmniej godzinę na fajkę trzeba poświęcić.
Do „dżentelmeńskiego” palenia zaliczyłbym również cygara – może o tym będzie Twój kolejny wpis?
I co jak co, ale nie powiedziałbym, że Twa fajka jest źle przemyślana. Ja sam drzewiej za fajkę uznawałem tylko benty (wygięte) i dopiero z czasem przekonałem się do klasycznych prostych kształtów.
Pozdrawiam z dymkiem,
S.
O cygarach też kiedyś będzie 🙂
Właśnie sobie przypomniałem, że już kiedyś pisałem o zwyczajach związanych z papierosami:
https://kielban.pl/2011/03/266/
Gratuluję wpisu, dorzucam kilka drobiazgów:
– podczas ubijania tytoniu – raz kręcimy palcem (lub kołeczkiem) w jedną stroną a drugą szczyptę w drugą stronę – w ten sposób warstwy tytoniu się „zazębią” i nie zgaśnie nam fajka pomiędzy paleniem się warstw 🙂
– w nomenklaturze fajkowej: fajkarz – to osoba która produkuje fajki, a fajczarz – to osoba która w nich pali
Zresztą o paleniu fajki można pisać i pisać – każdy pali wszak inaczej i ma inne sprawdzone sposoby.
Pozdrawiam siostry i braci fajczarzy oraz fajkarzy.
Dzięki za rady! Chętnie wrócę kiedyś do tematu fajek, ale palę tylko na świeżym powietrzu, więc w zimie trudno o inspirację.
i fajkarki 🙂
Witam. Bardzo dobry wpis. Sam fajkę palę już 10 lat, nie uważam się za wytrawnego specjalistę, ale rzeczywiście nie powinno się czyścić fajki tuż po spaleniu. Wystarczy wzruszyć popiół, który pozostał i w pozycji „cybuchem w górę”, z lekko uniesionym ustnikiem pozostawić do wyschnięcia. W tym czasie popiół wchłonie pozostałości soków zebrane w ustniku i cybuchu. Następnie fajkę wyczyścić niezbędnikiem i wyciorem. Nie powinno się palić jednej fajki częściej niż raz w ciągu doby, w ten sposób nawet tańsze modele, wykonane np. z gruszy będą nam służyć długie lata. Takie traktowanie naszej fajki pozwoli na ukształtowanie właściwego nagaru. Jeśli chodzi… Czytaj więcej »
Myślę, że prawdziwy dżentelmen śmierdzieć nie powinien a jakkolwiek tytoń fajkowy pachnie, tak odór z ust nie jest lepszy od tego po papierosach. Osobiście dżentelmenom uzależnionym od tytoniu, czy szukających w tytoniu chwili relaksu i odprężenia polecam tabakę. Używka najmniej znana u nas w kraju (poza Kaszubami), spora część jej historii to arystokracja i wyższe sfery, choć w początkach miała być tanią formą zażywania tytoniu dla najbiedniejszych (o ile czegoś nie mylę, bo przyznam szczerze w historię się nie zagłębiałem nigdy dokładnie i mogę mylić snuff ze snusem). Szczerze polecam sprawdzić, bo są rarytasy kosztujące i 50zł za 20-25g, nie… Czytaj więcej »
Tak się teraz zastanawiam, czy tabaka może uzależniać?
Jeszcze jak w zeszłym roku paliłem to wolne palenie bardzo mi się podobało 😉 Pozwalało się uspokoić 🙂 Więc jak miałbym wrócić do palenia to taki styl mi się podoba 🙂
Czy jest ktoś, z używających fajki, w stanie powiedzieć, czy da się palić fajkę okazjonalnie, np. raz na miesiac, czy jednak wciąga, że trzeba codziennie, na pewno nie ma to stałej reguły ale może ktoś by się wypowiedział coś w tym temacie?
Mnie w ogóle nie wciągnęła, choć lubię jej klimat. W efekcie muszę specjalnie pomyśleć o zapaleniu fajki, żeby to zrobić. Problem jest wówczas taki, że tytoń w opakowaniu wysycha.
PS To tylko moja perspektywa. Osobiście nie mam tendencji do uzależnień. Obstawiam jednak, że od fajki też można się standardowo uzależnić, jak od innych wyrobów tytoniowych.