Pewnie większość z Was dba własne maniery, wygląd i opinię otoczenia. Choć nie macie na palcu sygnetu z herbem, nie nosicie na co dzień garnituru od krawca, a whiskey i cygara nie są Waszymi ulubionymi używkami, czujecie się gentlemanami. Wyobraźcie sobie więc, że ktoś Was uraził swoim zachowaniem, albo słowem. Co wtedy?

Kiedyś gentlemani posługiwali się kodeksami honorowymi. W obronie swojego imienia byli gotowi się pojedynkować, a w skrajnych sytuacjach popełnić samobójstwo, żeby ostatecznie udowodnić, że swój honor cenią wyżej od życia. Czy żeby dzisiaj czuć się w pełni gentlemanami musimy postępować tak jak nasi dziadkowie? Czy może ich zwyczaje zdezaktualizowały się na tyle, że należy od nich odstąpić? Spróbujmy odpowiedzieć na te pytania.

Wprowadzanie

Niegdyś gentlemani, elita ówczesnego społeczeństwa, byli utożsamiani z ludźmi honoru. Oba te określenia stosowano zamiennie. Stali czytelnicy Czasu Gentlemanów na pewno orientują się doskonale w tych sprawach. Dla przypomnienia sobie znaczenia słowa „honor”, cech dyskredytujących międzywojennych gentlemanów oraz honorowych samobójstw, można zajrzeć do poprzednich wpisów:

Cześć, honor i godność – o znaczeniu słów
Długa lista niewybaczalnych grzechów gentlemana
Samobójstwo a obrona honoru oficera

Zasady gentlemana

Przejdźmy zatem do sedna sprawy. Wszyscy się zapewne zgodzą ze mną, że bycie gentlemanem wymaga przestrzegania pewnych zasad. Zasady te opierają się na poczuciu taktu, który sprawia że w naszym towarzystwie wszyscy czują się komfortowo. Gentleman potrafi załagodzić każdą sytuację, działa z rozwagą i nie daje się ponieść emocjom. Jest szarmancki, zadbany i otwarty na świat. Wedle międzywojennych zasad powinien również dbać o swój honor, zwany też „czcią własną” albo „dobrym imieniem”. Tutaj pojawia się jednak problem z tym honorem, którego sens gdzieś zagubiliśmy po II wojnie światowej.

Teoretycznie honor jest dobrem prywatnym każdego gentlemana. W praktyce jednak międzywojenni mężczyźni wzajemnie wymuszali na sobie honorowe zachowania. Jako elita, wszyscy razem budowali swój oficjalny obraz, dlatego każdy musiał uważać na to co robi i mówi, by nie popsuć wizerunku gentlemanów. Tak jak w firmie albo partii politycznej, każdy członek grupy może wzmocnić lub osłabić swoim postępowaniem pozycję towarzyszy.

Nie można było zatem samodzielnie interpretować cudzego postępowania, zwłaszcza jeśli osoba trzecia uznała je za obraźliwe. Nie pomagały argumenty, że tamten wcale nie chciał tego powiedzieć, że to mój przyjaciel czy rodzina, albo że się zasłużyło na takie potraktowanie. Jeśli otoczenie uważało, że obraza zaistniała, trzeba było wytoczyć honorowe działa. Alternatywą było wykluczenie z grupy.

Każdy członek elity korzystał z wielu przywilejów, ale musiał też ponieść cenę podporządkowania się honorowemu terrorowi. Nie była to sprawa błaha. Znam wiele wypadków gdy z takiego powodu ginęła, odnosiła poważne rany, albo traciła społeczny szacunek osoba bliska, obrażona czy wbrew woli wplątana w czyjeś rozgrywki.

Dzisiaj

Powróćmy do naszych czasów. Zakładając, że chcemy odbudować etos gentlemanów i wnieść trochę dawniejszej kultury we współczesne życie, musimy się zastanowić czy wśród zasad, jakimi powinien kierować się nowy gentleman, powinien znaleźć się też honor? Samo uznanie, że powinniśmy kierować się zasadami honoru jeszcze nie zamyka problemu.

Do jego stosowania niezbędny będzie kodeks honorowy. W czasach rycerskich i szlacheckich nie były one konieczne, gdyż wiedzę w nich zawartą przekazywano z pokolenia na pokolenie. Dziś jednak (podobnie jak w międzywojniu) należy się tych zasad nauczyć od nowa, a do tego potrzebne będą podręczniki.

Kodeks

Skąd wziąć taki kodeks? Wielu z Was pomyśli, że wystarczy wziąć ten z lat dwudziestych i trzydziestych i stosować się do jego zasad. Polskich kodeksów honorowych w II RP było jednak aż dziewięć! Jak wybrać ten najodpowiedniejszy? Uznać najbardziej popularnego i agresywnego Boziewicza, czy raczej demokratycznego ale rzadko używanego Gumińskiego? Pomiana, Zamoyskiego, Skarbka-Michałowskiego czy Malatyńskiego? Wszystkie mają wady i zalety. Fakt, że któryś był popularniejszy nie świadczy o tym, że był bliższy ideałowi.

<<Zobacz też: Powszechną kroplą w honorową skałę, Kodeks Honorowy – jeden czy wiele?>>

W większości z nich napotykamy na problem pojedynków oraz problem odbierania kobietom zdolności honorowej. Nie wyobrażam sobie, żeby dzisiejszy gentleman chciał zmazywać krwią plamy na własnym honorze. Nie wyobrażam sobie również, żeby dzisiejszy gentleman nie uznawał równości kobiet i mężczyzn (co oczywiście nie musi oznaczać, że zasady szarmanckości przestają obowiązywać). Z drugiej strony czy powinniśmy się sugerować bardziej życiowymi kodeksami z międzywojnia, które jednak przeminęły niezauważone w swoim czasie? Chyba nie!

Społeczność gentlemanów i dam

Uważam, że jeśli mamy się kierować jakimiś zasadami to powinniśmy je sobie sami wypracować, a nie przywracać do życia coś co powinno pozostać ciekawostką historyczną. Przed autorem nowego kodeksu stać będzie natomiast trudne zadanie określenia kto do tej sfery gentlemanów i dam należeć ma. W końcu honor służy ochronie interesów grupy, a nie jednostki. Jeśli mamy go uznawać musimy najpierw wyłonić się jako zwarta społeczność, której opłaca się współdziałać i wzajemnie się wspierać. W przeciwnym razie nie będzie żadnej korzyści z przestrzegania reguł.

Kto by należał go tej grupy według dawnych zasad? Byliby to wszyscy posiadacze matury, studenci, artyści, politycy, samorządowcy, celebryci, osoby piastujący ważne stanowiska w swoich firmach. Ogółem wszyscy, którzy mają styczność z „towarzystwem”. Rozstrzał jest więc ogromny! W porównaniu z dwudziestoleciem międzywojennym grupa ta urosła kilkukrotnie. Jak zweryfikować kto się nadaje, a kto nie? Czy jest to w ogóle wciąż elita?

Kiedyś gentleman szedł do krawca by zamówić ubranie. Traktował go z góry i długów u niego mógł długo nie spłacać, nie były bowiem to długi honorowe. Obie te osoby dzieliła przepaść obyczajowa. Dzisiaj przychodzi zamożny mężczyzna do krawca i okazuje się, że ten krawiec ma o niebo lepszą ogładę niż klient. Odkąd hierarchia społeczna się spłaszczyła, to ten rzemieślnik bardziej interesuje się dobrym wychowaniem, elegancją, a nawet honorem. Który jest więc gentlemanem?

Nowa epoka

Jeśli następuje nowa epoka, nowy czas gentlemanów, musimy najpierw się określić. Dowiedzieć kim są osoby, z którymi chcemy się połączyć więzią nowoczesnego honoru. Honoru, który nie będzie stosował przedawnionych podziałów. Który będzie wydawał się sensowny w całości, a nie tylko w niektórych fragmentach. Jest to niezbędne, jeśli nie chcemy być groteskowi powołując się z całą powagą na zapis w broszurce wydanej w 1919 roku.

Dopóki nie powstanie zwarta grupa, która może bronić swoim zachowaniem wspólnego honoru, nie ma co oczekiwać, że ktokolwiek będzie wspólnych zasad przestrzegał choćby w obliczu „obrazy”. W międzyczasie wykształciliśmy sobie honor osobisty, coś odmiennego od tego z lat dwudziestych, ale póki co wystarczającego. Myślę, że większość z nas rozumie potrzebę życia i postępowania zgodnie z własnymi przekonaniami. Czujemy, że jeśli porzucimy te zasady stracimy we własnych oczach i oczach najbliższych. To się dla nas najbardziej liczy. Trzymajmy się tych zasad, bądźmy konsekwentni w postanowieniach, a z czasem na pewno uda nam się wzajemnie rozpoznać, połączyć i współdziałać. Może rzeczywiście przyjdzie nowy czas gentlemanów.

To oczywiście tylko mój subiektywny punkt widzenia. Mój głos w dyskusji, która chyba jeszcze się nie toczy. Chętnie poznam Waszą opinię. Zastanawiacie się skąd czerpać wzorce i zasady dla własnego życia? Jest to w ogóle kwestia warta rozważenia? Może razem coś uradzimy.