Każdy gentleman powinien się odznaczać nienagannymi manierami i odpowiednim do sytuacji strojem. Wszystko po to, by niepotrzebnymi drobnostkami nie odciągać uwagi od tego co mówi. Istota gentlemana kryje się bowiem w jego charakterze, potwierdzanym tylko przez zewnętrzną stronę. Są jednak tacy, co przywiązują największą uwagę właśnie do formy. Najwyższej klasy stroje, wykwintne maniery, czy kwiecisty język są dla nich sensem życia – to dandysi.
Mimo że kiedyś byli wzorami do naśladowania, dzisiaj dandysi nie cieszą się dobrą sławą. Wiek XX nie był zbyt łaskawy dla męskiego poczucia estetyki. Piękno, jakim otaczał się dandys, wyrwane zostało z męskiego otoczenia i stało się wyłączną domeną kobiet. Jeszcze sto i dwieście lat temu dandysów nazywano „perfekcyjnymi gentlemanami”. Kim oni byli? Czy są jeszcze jacyś dandysi? O tym będzie ten wpis.
Demokratyczne początki
Pierwsi dandysi pojawili się w okresie rozkwitu idei równościowych, w ostatnich dekadach XVIII i pierwszych XIX wieku. Był to czas kiedy ludzie z niższych warstw osiągali majątki równe przedstawicielom szlachetnych rodów, a nawet arystokracji. Pieniądze i umiejętności aktorskie pozwalały na wcielenie się w błękitnokrwistego arystokratę. W pierwszym okresie słowo „dandys” oznaczało właśnie mężczyznę pochodzącego z klasy średniej, a swoim wyglądem i zachowaniem nawiązującego do stylu wyższych sfer.
Z czasem dandysi okazali się tak biegli w wyznaczaniu kierunków mody męskiej, że znaleźli naśladowców w różnych kręgach, w tym też arystokratycznych. Zaczęto więc stosować to określenie po prostu do mężczyzn przykładających ogromną wagę do wyglądu, wysławiania się, manier, a nawet swojego hobby. Dandysi uważali jednak, że ta estetyczna powłoka, choć tak ważna, jest tylko wyrazem wyższości ich umysłu nad innymi. Dandys czuł się arystokratą piękna, uczuć i myśli.
Miało to szczególne znaczenie w porewolucyjnej Francji, gdzie dandyzm był wyrazem łamania barier klasowych. Wystarczyło posiadanie pieniędzy, by „stać” się arystokratą, poprzez bycie niczym jeden z nich. Wyszukane stroje i maniery stały się znakiem rozpoznawczym wielu artystów należących do bohemy – grupy łamiącej konwenanse i normy społeczne. Były to jednostki świadomie projektujące swoje osobowości – nic nadzwyczajnego na dzisiejszym rynku sztuki. Francuscy artyści starali się pokazywać jako osoby kultywujące idee (piękno), a nie materię (posiadane dobra) i w ten sposób przeciwstawiali się burżuazji.
<<Zobacz też: Gra w guziki, czyli który powinien być odpięty>>
Znani i mniej znani dandysi
Dandysów można przyrównać do dzisiejszych celebrytów, dążących wyłącznie do sławy. Jednym z pierwszych, sławnych dandysów był George Bryan Brummell (1778 – 1840). Anglik ten, zapisał się w historii jako doskonale ubrany mężczyzna, który wyznaczył kilka kanonów męskiej elegancji. Zawsze świetnie upudrowany, wyperfumowany, umyty i ogolony szalenie dbał o swoje stroje. Uważa się, że to on upowszechnił męskie garnitury przyozdobione czymś, co później stało się krawatem (np. fular). Sławny ze względu na swoją sławę, wiódł wystawny żywot dzięki odziedziczonemu majątkowi. Kiedy z pieniędzy zostały tylko długi, bajka się skończyła, a Brummell musiał uciekać przed wierzycielami do Francji, gdzie zmarł bez grosza przy duszy.
Do bardziej znanych w Polsce dandysów tego okresu należy poeta George Byron, autor Giaura. Jego wpływ na współczesnych był o tyle większy, że otaczała go ogromna sława uznanego pisarza. Niekiedy porównuje się go do dzisiejszych gwiazd rocka, naśladowanych i cenionych przez całe rzesze fanów. Byron potrafił dbać o swój wizerunek. Świadomie go kreował. Wypromował między innymi tak zwane „koszule poety”, czyli białe koszule z obszernymi falbanami na kołnierzu i mankietach. Nie były one obce nawet naszym rodzimym wieszczom.
Sławnymi Dandysami drugiej połowy XIX i pierwszej XX wieku byli między innymi Oscar Wilde, Salvador Dalí oraz Robert de Mentesquiou. Choćby Dalego wszyscy znają z jego ekstrawaganckich strojów i zachowań. Podobną postacią był Andy Warhol. Za dandysa uchodził również Fred Astaire. W Polsce miano dandysa przylgnęło do Słowackiego i trochę słabiej do Chopina.
<<Zobacz też: Pierwszy garnitur u krawca – 1 – Inspiracje>>
Co w dandysie siedzi?
O dandysach początku XIX wieku mówiono, że to mężczyźni, których głównym celem życiowym jest noszenie odpowiednich ubrań. I to nie byle jakich ubrań, ale tych najlepszych, najstosowniejszych i najlepiej oddających ich wnętrze. Poświęcali się temu zadaniu w całości. Noszenie strojów stanowiło sens ich istnienia. Kiedy większość ubierała się by żyć, oni żyli by się ubierać. Mimo że były to początkowo tylko jednostki, z czasem mężczyźni zaczęli ich szerzej naśladować, a dandyzm wyznaczał kanony męskiego piękna.
O dandysach napisał Baudelaire (sam dandys), że nie mogą mieć innego zawodu jak elegancja, ani żadnego innego zajęcia jak kultywowanie idei piękna w nich samych. Dandys, według poety, musiał być nieustannie idealny, zawsze żyć, a nawet spać z lustrem u boku. Właśnie owo lustro stanowi centralny punkt w życiu dandysa. Nie może on bowiem istnieć w oderwaniu od innych ludzi, w samotności. Potrzebuje widowni, która będzie się zachwycała jego wyglądem i manierami. Ludzi, którzy będą gotowi go naśladować i w ten sposób oddawać mu cześć. Sam jest więc aktorem we własnym teatrze.
<<Zobacz też: Męska fryzura>>
Dzisiejszy dandys
Dzisiaj również są wśród nas dandysi. Mają swoje fora internetowe, prowadzą własne serwisy. Wiele popularnych osób stara się kontynuować dandysowską tradycję. Żeby to uczynić muszą spełnić szereg warunków. Dandysem bowiem nie jest po prostu ktoś kto ładnie się ubiera. Wszystko polega na odpowiednim połączeniu temperamentu z wyglądem, przy czym temperament to podstawa, a wygląd jego zewnętrzna oznaka. Po tej mieszance można poznać „urodzonego dandysa”.
Współczesny dandys musi być atrakcyjny fizycznie: wysoki, szczupły i przystojny. Musi być elegancki, ale w stylu modnym w okresie w jakim żyje! Jak rasowy gentleman powinien doskonale panować nad sobą i swoimi emocjami. Musi być niezależny, najlepiej finansowo. Odznaczać się powinien dowcipem i inteligencją. Prawdziwy dandys uchodzi za światowca, którego niewiele rzeczy zaskakuje i dziwi. Nieobca jest mu autoironia i ujmujący egoizm. Jego postawa jest nacechowana godnością i rezerwą. Nie toleruje niczego nie dorastającego do jego poziomu. Jest typowym człowiekiem renesansu. Opanowanie wszystkich tych zasad pozwala mu zręcznie je negować i łamać.
<<Zobacz też: Męski kod elegancji>>
Metro
Pochopnie można by pokusić się o stwierdzenie, że styl metro to współczesny dandyzm. W końcu mężczyźni z obu tych grup wyjątkowo dbają o swój wygląd. Z pewnością takie stwierdzenie byłoby nadużyciem. Metro ma bliżej do konsumpcji niż idei piękna. Moim zdaniem jednak to współczesne zainteresowanie ciałem jest wynikiem przeobrażeń w naszej kulturze, jakie zaszły w ostatnim wieku. Prawdziwy dandys musi mieć w sobie coś z metro by się zmieścić w nowoczesnym kanonie piękna.
Ciekaw jestem jak Waszym zdaniem ma się dandyzm do dzisiejszego ideału mężczyzny? Dandys stosuje się do zasad klasycznej męskiej elegancji, odznacza się nienagannymi, gentlemańskimi manierami, no ale jest wręcz do przesady skupiony na sobie. Ocena będzie pewnie niejednoznaczna. Może mimo wszystko przydałaby się współczesnym mężczyznom większa świadomość w sferze wyglądu?
P.s. zainteresowanych odsyłam tu: Dandyism.net
Gdzieś z tyłu głowy telepie mi się informacja o różnicach między postrzeganiem dandyzmu między Francją a Wielką Brytanią (czy raczej Imperium B..): o ile we Francji, jak napisałeś, dandysom przypisywano swoistą odwagę oraz artystycznego ducha, Anglicy odnosili się doń z pobłażliwością czy też lekceważeniem. I takie właśnie podejście do dandyzmu zapożyczyło swego czasu USA a wiele lat później, za pośrednictwem globalizacji, reszta świata (o ile wcześniej nie przyswoiła sobie trendów Imperium Brytyjskiego 😉 ). Stąd dziś dandys to fircyk, piękniś, metroseksualny. Tymczasem kiedyś rzecz była dużo bardziej skomplikowana. Czyli: świetny tekst! 🙂 Ze współczesnych dandysów kojarzę jeszcze pisarza Jacka Dehnela.… Czytaj więcej »
Sam chciałbym znaleźć jakieś polskie odniesienia do dandyzmu. W sumie to niewiele wiem o tym, jak odbierano polskich elegantów. Z pewnością reakcje różniły się od tych zachodnich.
Co do zapożyczenia, to miło stanowić inspirację 🙂
Rodzime odniesienia? Raczej z tym słabo. „Wenecki diabeł w niemieckiej karecie” i te sprawy; czyli raczej też reakcja prześmiewcza. Myślę, że w polskich warunkach na wszystko rzutowała sytuacja polityczna epoki dandyzmu: że niby nie czas ratować róż itd. Z czasem na pewno sytuacja zaczęła się normować, ale jak faktycznie to wyglądało – też chciałabym wiedzieć! 🙂
Ogólnie można odnieść wrażenie, że jeśli już, to polscy gentlemani „dandysowali się na Sarmatów” (vide: śluby arystokracji). 😉
Miło poczuć się zainspirowaną. 🙂
Roman Jaworski to był kawał dandysa
Leopold Tyrmand był dandysem?
A ze współczesnych to proszę bardzo, nasi zacni blogerzy:
http://macaronitomato.blogspot.com/
http://www.szarmant.pl/
http://smaknabyty.pl/
http://www.milerpije.pl/
i pewnie jeszcze co najmniej kilku członków Stowarzyszenia But w Butonierce
Oczywiście, nie tylko o sam ubiór chodzi…
Bardzo ciekawy artykuł. Nie wiem dlaczego, ale jak to czytałam miałam przed oczami 'Jamesa Bonda’. Wydaje mi się, że ma wiele cech dandysa, chociaż trochę to może naciągane. Z realnych postaci współczesnych… trudno mi kogokolwiek wskazać.
Z jednej strony prawie każda kobieta chciałaby mieć u swego boku mężczyznę zadbanego, ale chyba jest pewna granica, której nie należy przekraczać. Narcystyczny egoista to moim zdaniem dość smutny typ człowieka.
A co jeżeli egoista jest pociągający? Może to niebezpieczne, ale niektórym kobietom podoba się taka pewność siebie, ego dużego chłopca… A jeśli do tego jest zadbany i oczytany? Mężczyzna superatrakcyjny. – Moim zdaniem 😉
Z egoizmem często łączy się brak szacunku do innych. Nie twierdzę, że tak jest w 100%przypadków ale wiele razy się już z tym spotkałam.
Natrafiłem wczoraj na Pańskiego i bloga i przyznaję, zacny. Tylko ten artykuł jakoś wybrakowany, o dandysach czytałem i wciąż czytam (może i powoli wiem) dużo; jeśli chodzi o polskich dandysów, to przede wszystkim Bruno Jasieński, może i Słowacki. O polskim podejściu do dandyzmu bardzo fajnie pisała Agata Bielik – Robson w Tygodniku Powszechnym ( http://www.tygodnik.com.pl/kontrapunkt/31-32/bielik.html ). Zabrakło mi jeszcze o Barbey D’Aurevilly (nie mam pojęcia, za co najmocniej przepraszam, jak odmienić, gdzie apostrofy i inne) oraz D’Annunzio. To taka klasyka. Ale bardzo się cieszę, że o dandysach się mówi, że mówi się mądrze. Tylko dandyzm a metroseksualizm to dwie różne… Czytaj więcej »
Bardzo dziękuję za przemiłe słowa! To oczywiście tylko krótki wpis, do którego przeprowadziłem małe dociekania. Może kiedyś wrócę do tego tematu, by pokazać go dokładnie. Dziękuję za podane nazwiska.
Współczesnym mężczyznom pewnie przydałaby się większa świadomość własnego wyglądu, to prawda, ale dandyzm to chyba zbyt daleko idący krok. Piszesz o skojarzeniach z estetyką metro – mnie XIX-wieczny dandyzm bardziej kojarzy się ze współczesnym hipsterstwem. Dostrzegam podobną tendencję do autokreacji, przeintelektualizowania, wyrafinowania i kreowania mody na konkretne produkty czy działania. Podobny wydaje mi się także wielkomiejski styl życia i rozrywki, choć – rzecz jasna – przykrojone na miarę wieku. Ciekawe, że dandyzm zaczyna być modny, o czym świadczy choćby popularność „Portretu Doriana Graya” Wilde’a – książki przed dekadą raczej zapomnianej, dziś znów czytanej i dyskutowanej. Przy okazji powieść Wilde’a odsłania… Czytaj więcej »
Faktycznie o hipsterach nie pomyślałem, a jest dużo wspólnego. Ciekaw jestem co na to współcześni dandysi.
Oj nie, zupełnie nie, nie porównujcie proszę szarańczy takich samych kolorowych ludzi, do czegoś ponad to; przed dandysem stoi jedynie większe wyzwanie. Dla mnie dandyzm zawsze będzie jednak bliżej elegancji, gdzieś na pograniczu gentlemana a fashionisty, ale tu nie ma miejsca dla hipstera zupełnie.
Nie wiem, czy kojarzysz saperów (członków SAPE) z DR Konga, właśnie piszę pracę, w której się zastanawiam, ile w nich jeszcze jest z dandysów i o co im tak naprawdę chodzi. Wyglądają pięknie, Daniele Tamagni zrobił im świetne zdjęcia, polecam.
Tak, kojarzę. Przedziwna grupa. Szkoda, że tak mało informacji na jej temat można znaleźć w sieci.
Dzięki za linki!
PS Polecam dalszą lekturę i film o południowoafrykańskiej wersji saperów – swenkach:
https://www.dukeupress.edu/Slaves-to-Fashion/?viewby=reading+list&categoryid=25&sort=newest
http://www.trolleybooks.com/bookSingle.php?bookId=118
http://www.imdb.com/title/tt0457499/
A czy przypadkiem nie bylo tak, ze dandyzm byl powiazany z dekadencja? Cos w rodzaju, ze skoro swiat i tak powoli upada, to przynajmniej wygladajmy swietnie i zyjmy jak lordowie. Mozliwe, ze cos pomieszalem, ale jakos mocno mi to w glowie siedzi. Jeszcze z wspolczesnych dandysow to Von Thronstahl i Jerome Reuter z zespolu Rome.
K