Do lokalu wchodzi pewien gentleman. Zdejmuje kapelusz, oddaje płaszcz. Podchodzi do kasy by kupić żetony. Są porcelanowe, plastikowych jeszcze nie produkowali. Ze swoją małą fortuną w kieszeni podchodzi teraz do stołu. Czuje, że to jego dzień. Krupier ma jednak inne plany co do tego. Zna sposoby by dobrze wyglądający pan zostawił w kasynie trochę pieniędzy. Kto wie, może to jeden z tych co zostawiają wszystkie pieniądze, a kolejnego dnia znajduje się ich ciała na sopockiej plaży?
W międzywojennej Polsce prawo zakazywało funkcjonowania domów gier hazardowych, dlatego tak duże kontrowersje budziła działalność sopockiego kasyna. Tuż pod granicą z Polską, na terenie Wolnego Miasta Gdańska, w Sopocie świetnie prosperował właśnie taki lokal. Oskarżano jego właścicieli o naciąganie polskich obywateli, lecz zarazem zazdroszczono, że to tam, a nie na przykład w Krynicy, działa tak dochodowy interes.

Kasyno w Bad Homburg – 1849
W kasynie, jak w domu
Na początek małe wyjaśnienie: kasyna oficerskie nie miały wiele wspólnego z domami gry. Nazwa pochodzi od włoskiego słowa casa, oznaczającego po prostu „dom”. Casina były początkowo dużymi willami, w których obracało się życie towarzyskie i kulturalne grup złączonych pokrewieństwem lub inną silną więzią. Takie też było przeznaczenie kasyn oficerskich, choć oczywiście zdarzało się, że i tam niekiedy uprawiano hazard.
Z czasem funkcje towarzyskie włoskich kasyn rozszerzyły się na zapewnianie rozrywki szerszym gronom ludzi. Można w nich było potańczyć, posłuchać muzyki i zagrać o pieniądze. Przez wiele stuleci casino nie musiało się specjalizować w grach hazardowych. Nawet w XX wieku można było trafić na budynki określane mianem „kasyna”, a nie mające nic wspólnego z kartami czy ruletką. Z drugiej strony pierwsze domy gry wcale nie nosiły nazwy „kasyno”. Ścisłe połączenie tych lokali z tą nazwą nastąpiło dopiero w XX wieku, tak skutecznie, że dziś trudno nam sobie wyobrazić inną wersję.
Międzywojenny hazard
W XIX i na początku XX wieku wielką popularnością cieszyły się kasyna (mówimy już tylko o tych hazardowych) w uzdrowiskach. Jedno z najbardziej znanych powstało w 1842 roku w Bad Homburg, przynosząc sławę tej miejscowości wypoczynkowej (później popularyzował ją Edward VII nosząc kapelusze zwane homburgami). Niedługo potem podobne kasyno wybudowano w Monte Carlo (1862).
Kolejni inwestorzy dostrzegali szansę na łatwy zarobek i otwierali nowe kasyna w miejscach, gdzie przebywało wielu bogatych urlopowiczów. Nic dziwnego, że powstał pomysł stworzenia takiego przybytku również nad Bałtykiem. Wpadli na niego berlińczycy Linke i Ratzloff. Udało im się zrealizować swój projekt już w 1920 roku w Domu Zdrojowym.
Kasyno było początkowo bardzo ubogie, niemniej dochody rosły bardzo szybko. Tak szybko, że interes stał się łakomym kąskiem. To dlatego parę lat po otwarciu kasyna gmina przejęła przybytek gier od właścicieli i w latach 1924-1927 wybudowała obok hotel. Nazwano go Kasino Hotel, obecnie to Grand Hotel, który wciąż pozostaje ozdobą miasta. Od tego czasu lokalne władze mogły czerpać jeszcze większe zyski z hazardu.
Kariera sopockiego kasyna
Zaczynano skromnie, z małą ilością gier i bez zawodowych krupierów. Stosowano różne nieuczciwe praktyki by pozbawić klientów większej ilości pieniędzy lub by ich zachęcić do dłuższego grania. Na przykład do gry zachęcali podstawieni gracze, którzy wygrywali sporo gotówki, pokazując gapiom, że można dużo zyskać. Tyle że pieniądze wracały chwilę później do kasy właścicieli.
Krupierom i podstawionym klientom zdarzało się oszukiwać, ale do profesjonalistów było im daleko. W kasynie pojawiali się bowiem szulerzy, oszuści i zwykli złodzieje. Jedni byli wyspecjalizowani w manipulowaniu grą, inni w sprzedawaniu naiwnym genialnego „systemu wygrywania”, a jeszcze inni po prostu obrabowywali cudze kieszenie i torebki. Ofiarą mógł paść każdy.
Do sopockiego domu gry ściągali zaiste różni ludzie. Znajdowali się wśród nich również Polacy, dla których było to najbliższe legalne kasyno. Polskie władze zaczęły interesować się losem swoich obywateli, tym bardziej, że efektami tych wizyt były potracone majątki i samobójstwa. Jak się jednak okazuje niektórzy politycy mieli trochę inny pomysł na ten problem, niż mogłoby się wydawać.

„Polska Zbrojna” 1932
Walka o polskie kasyna
W 1932 rozgorzała dyskusja o plotkach na temat nielegalnych kasyn w Polsce. Przy tej okazji wiceminister skarbu Stefan Starzyński mógł promować swoją ideę ich legalizacji. „Polska Zbrojna” w wywiadzie ze Starzyńskim pisała o propozycji walki z sopockim kasynem w następujący sposób:
„Jedyną bronią skuteczną, w walce ze zwiększającemi się wyjazdami obywateli polskich zagranicę, jest stopniowe podniesienie poziomu kulturalnego naszych licznych i bogato przez naturę obdarzonych kąpielisk morskich, a jeśli chodzi o jaskinię gry w Sopotach, przeciwstawienie jej choćby identycznego własnego zakładu”.
Twierdził on też, że „założenie rulety w Krynicy i Zakopanem jest w interesie państwa”.
Władza nad hazardem
W Sopocie również władze dostrzegały zalety posiadania kontroli nad kasynem. Dlatego już w pierwszych latach zerwano umowę z założycielami. Wkrótce także skorumpowani policjanci i politycy zaczęli się interesować tym domem gry. Wciąż rosła liczba chętnych do podziału zysków.
W latach trzydziestych władzę przejęli hitlerowcy, między innymi nad kasynem. Były aresztowania, wprowadzenie swoich ludzi. Przez całą II wojnę światową, zarówno hotel jak i kasyno, stały otworem dla nazistowskich wojskowych. Żywot tej „jaskini rozpusty” zakończyło dopiero przybycie nowej, komunistycznej władzy, która nie tolerowała takich burżuazyjnych rozrywek. Drugie Monte Carlo nigdy więc nie miało szansy powstać na polskich ziemiach.
P.s. Wszystkich użytkowników Twittera z radością zawiadamiam, że Czas Gentlemanów ma już tam swoje konto. Nie zapomnijcie dodać do obserwowanych!