O Lawrensie z Arabii słyszał prawie każdy. Dla wielu to tylko kolejna postać fikcyjna, która doświadcza bajecznych przygód w egzotycznych krainach. Niektórych może więc zaskoczyć fakt, że T. E. Lawrence żył naprawdę i faktycznie był osobą nietuzinkową. Był podróżnikiem, archeologiem, agentem wywiadu, a nawet poetą. Jego historia jest niesamowita i to właśnie dlatego inspirowała całe pokolenia młodych mężczyzn.

T. E. Lawrence – fot. Lowell Thomas 1919.

Źródła legendy

Obecnie legendę T. E. Lawrence’a poznajemy głównie za pośrednictwem superprodukcji Davida Leana (reżysera m.in. „Mostu na rzece Kwai”) „Lawrence z Arabii” z 1962 roku. Główną postać grał Peter O’Toole, a towarzyszyli mu Anthony Quinn i Omar Sharif. Film, jak na dzisiejsze standardy, nie jest porywający, ma dłużyzny i ciężką muzykę, ale i tak polecam zainteresowanym. Lawrence został tam przedstawiony jako wielki zwolennik arabskiej suwerenności, lecz trochę niezrównoważony emocjonalnie. Targały nim namiętności i marzenia, a przyświecały szczytne idee.

Film ten nie był jednak pierwszą prezentacją dziejów tego człowieka. Wcześniej, w 1922 roku, sam Lawrence wydał własną autobiografię pod tytułem „Siedem filarów mądrości”. W książce tej opisał swoją wersję wydarzeń z okresu Arabskiej Rewolucji. To właśnie na tej publikacji opierali się twórcy filmu z 1962 roku. Dzięki autobiografii, Lawrence miał większą kontrolę nad legendą własnego życia, a miał na tym polu konkurentów.

Już od czasów wojny interesowały się nim media. Szczególne zasługi przypisać należy amerykańskiemu dziennikarzowi Lowellowi Thomasowi, który pierwszy pokazał światu Lawrence’a jako bohatera. Thomas miał okazję przebywać z Anglikiem na pustyni podczas działań partyzanckich. Udało mu się zrobić sporo zdjęć i ujęć filmowych. Opublikował dużą liczbę artykułów, a z materiałów filmowych powstał po wojnie film „With Allenby in Palestine and Lawrence in Arabia”. Film stał się wielkim hitem i de facto uczynił z Lawrence’a osobę znaną i popularną.

Przyjaźniący się wcześniej ze sobą mężczyźni, poróżnili się jednak, jak tylko produkcja zyskała większy rozgłos. Trudno powiedzieć na ile legenda Lawrence’a jest jego dziełem, a na ile osób takich jak Thomas. Pewne jest, że młodzi, żądni przygód mężczyźni traktowali go jak wielkiego bohatera. Był on bowiem wcieleniem ideału mężczyzny z końca XIX wieku – kawaler, podróżnik, indywidualista [Pisałem o tym modelu we wpisie „Nie ma to jak życie kawalera!”. Jeśli nie czytałeś, koniecznie tam zajrzyj!]. Kim zatem był ten człowiek?

Wczesne lata

T. E. Lawrence – 1915

Thomas Edward Lawrence urodził się 16 sierpnia 1888 roku, a zmarł 19 maja 1935. Był bękartem Thomasa Chapmana, który porzucił żonę dla guwernantki swojej córki. Mieszkali w Oxfordzie, gdzie Lawrence uczęszczał do chłopięcego liceum, a później studiował historię. Jako że był prawdziwym fascynatem przeszłości, studia zakończył z wyróżnieniem. Był też poliglotą. Władał między innymi językiem francuskim, arabskim i greką.

Z powodu braku nazwiska swojego ojca, szukał sposobu na daleki wyjazd i osiągnięcie czegoś ważnego. Liczne kolonie Imperium Brytyjskiego bardzo to ułatwiały. Lawrence od wczesnych lat interesował się przyrodą, podróżami i wojskiem. Zwiedzał rowerem najpierw okolice Oxfordu, a później Francję fotografując i szkicując zabytki architektury. W 1909 roku odbył samotną, pieszą podróż po zamkach krzyżowców w Syrii. Podczas tej trzymiesięcznej wyprawy przemaszerował ok. 1600 kilometrów.

Archeolog

Pasje Lawrence’a uczyniły z niego dobrego archeologa. Specjalizował się w Bliskim Wschodzie. Dzięki swojej pracy mógł, od zakończenia swoich studiów w 1910, odbywać częste podróże w te rejony. Podczas tych wyjazdów zwiedził wiele Osmańskich prowincji, obecnie to: Jordania, Palestyna, Syria i Irak. Niektóre z jego odkryć miały spore znaczenie militarne.

T. E. Lawrence 1919 – fot. Lowell Thomas

Tuż przed wybuchem I wojny światowej został zatrudniony przez armię brytyjską do prac archeologicznych na pustyni Nagew. Był to strategiczny rejon, przez który Turcy Osmańscy mogli zaatakować Egipt. Prace wykopaliskowe były przykrywką dla wywiadu. Oficjalnie szukano biblijnej pustyni Zin. Najważniejsze jednak było stworzenie map tego rejonu, które mogły się później przydać w  działaniach  militarnych.

W międzyczasie Imperium Brytyjskie zdecydowało się osłabić Turków poprzez wywołanie arabskiego powstania na ich własnym terenie. Do tego zadania potrzebna była osoba dobrze znająca okolicę, język i kulturę miejscowych plemion. Lawrence nadawał się do tego idealnie. W 1914 został brytyjskim oficerem wywiadu na Bliski Wschód. Jego zadaniem było zorganizowanie rebelii i pośredniczenie w kontaktach między jej liderami a Wielką Brytanią.

I wojna światowa

Lawrence stanął więc po stronie beduinów. Zaczął nosić ich tradycyjny strój pustynny (diszdaszę), mówił ich językiem, stosował się do ich obyczajów. Stał się dla Arabów jednym z nich, a dla Anglików dziwakiem. Mimo wszystko dziwakiem potrzebnym i cennym. Odznaczał się nie tylko umiejętnością zdobycia zaufania ludzi pustyni. Był też świetnym taktykiem i teoretykiem wojny partyzanckiej.

T. E. Lawrence w Akabie, 1917 r.

Uczestniczył w licznych bitwach u boku arabskich beduinów. Udało mu się nakłonić plemiona do współdziałania ze sobą oraz z Wielką Brytanią w walce przeciwko Turkom. Przekonał ich też do zaniechania ataków frontalnych na najsilniejsze punkty obrony tureckiej. Zamiast tego kierowano uderzenia w miejsca słabiej chronione. Nieregularne wojska arabskie niszczyły tureckie koleje i zajmowały prowincjonalne, acz strategiczne miasta.

T. E. Lawrence mocno przyczynił się do sukcesów plemion arabskich. Zorganizował zdobycie Akaby oraz At-Tafila. Brał też udział w przygotowaniach do zajęcia Damaszku. To ostatnie wydarzenie zakończyło działania wojenne na Bliskim Wschodzie. Jego sukces wynikał z umiejętności przekonania Arabów do walki o suwerenność i własne państwo. Obietnice, jakie dawał beduinom, były na rękę Wielkiej Brytanii, jednak politycy mieli inne plany.

Już w maju 1916 roku Francja i Anglia podpisały tajną umowę Sykesa-Picota określającą strefy wpływów tych państw w Arabii. Nowy twór nie był zatem suwerenny, jak obiecywał Lawrece. Do dzisiaj toczą się spory czy był on faktycznie gorącym zwolennikiem Wolnej Arabii, czy jednak tylko grał politycznie i do końca pozostawał wierny interesom korony. Z jednej strony był angielskim oficerem i składał przysięgę. Z drugiej sprawiał wrażenie szczerze zżytego z plemionami pustyni.

T. E. Lawrence w Ammanie, 1921 r.

Po powrocie do domu

T. E. Lawrence wrócił po wojnie do Anglii, gdzie musiał zmagać się z zainteresowaniem opinii publicznej. Jego dalsze losy nie były już tak spektakularne. Zmarł w wyniku wypadku motocyklowego w 1935 roku. Cały czas fascynował jednak ludzi. Obecnie w Clouds Hill, wsi, w której mieszkał, znajduje się poświęcone mu muzeum. Jedna z burs jego liceum przyjęła jego nazwisko. W miejscu wypadku stoi pomnik. Europejczycy pamiętają.

Na Bliskim Wschodzie natomiast początkowo utrzymywała się legenda bohatera z Europy, który był bardzo pozytywnie nastawiony do wolnego państwa Arabów. Zmieniło się to po wojnie izraelsko-arabskiej. Coraz częściej ukazywano Lawrence’a, jako brytyjskiego oficera, który pomógł beduinom, ale ostatecznie zadbał tylko o interes swój i swojego mocarstwa. Obecnie otacza go raczej brak zainteresowania. Nie jest ani kochany ani znienawidzony. Arabowie wydają się być znudzeni tematem Lawrence’a z Arabii.

Inspiracja

W czasach młodości Lawrence’a, marzeniem każdego chłopca było przeżyć wielkie przygody w czasie dalekich podróży. Informacje z dalekich kolonii tylko pobudzały wyobraźnię. Mężczyźni ciągle narzekali, że duszą się w domowych ścianach, że grozi im zniewieścienie. Lawrence poszedł za tym wezwaniem, a osiągną więcej niż niejeden bohater książek. Jego życie było tak bujne, że stało się dla wielu mężczyzn inspiracją do uczestnictwa w niejednej wojnie.

Te same ideały pobrzmiewają też dzisiaj. Widać je w kinach, choćby w takich produkcjach jak filmy z Indianą Jonesem czy Jamesem Bondem. Trzeba przyznać jednak, że pobrzmiewają coraz słabiej. Mimo wszystko, jeśli pomyśli się o przygodach Lawrence’a, które były prawdziwe (może tylko podkoloryzowane), to jak się prezentuje na jego tle kinowy gentleman szpieg czy jego kolega archeolog?