Często jest tak, że czytamy książki, albo oglądamy filmy przedstawiające historię znanych rodów. Zadziwia nas, jak wiele zwrotów, sukcesów i porażek może spotkać jedną rodzinę na przestrzeni kilku pokoleń. Przychodzi nam wówczas na myśl, że bohaterowie tych opowieści byli jacyś wyjątkowi, lecz prawda jest taka, że historia każdej rodziny może być pasjonująca, zwłaszcza dla jej członków. Zamiast czekać aż zainteresuje się tym jakiś historyk, weź sprawy w swoje ręce!

Przeszłość czyni wyjątkowym

Większość z nas, w pierwszym odruchu, pomyśli o swojej rodzinie, że w żaden sposób się nie wyróżnia. Ot, przeciętna gromadka spokrewnionych osób. To pułapka! Wyjątkowość wielu rzeczy oceniamy między innymi na podstawie ich przeszłości. Dom liczący sobie sto lat, nawet jeśli będzie niefunkcjonalny, zostanie uznany za szlachetniejszy od nowo wybudowanego. To samo tyczy się rodzin, które pamiętają o swoich praprapradziadach i prapraprababkach.

Historia nie jest jednak widoczna na pierwszy rzut oka. Tradycja rodowa nie koniecznie musi się objawiać cennymi pamiątkami, wielkimi nazwiskami i portretami znanych przodków. W wielu wypadkach są to opowieści, które trzeba wydobyć. Kiedy je wydobędziesz, zobaczysz że Twoja historia nie kończy się na babci i dziadku. Bez trudu może sięgać XIX wieku, a czasem i dalej. Okaże się, że nie jesteś zawieszony jedynie w teraźniejszości. Twoje korzenie sięgają głęboko i możesz być z tego dumny. Każdy z nas ma taką historię rodu, pytanie czy zadamy sobie trud jej odkrycia.

<<Zobacz też: Benjamin Franklin – self made man – dobry wzór dla mężczyzny>>

Praca z pasją

Zawodowi historycy oczywiście zajmują się takimi pracami i jeśli pochodzisz ze znanej rodziny, jest duża szansa, że wystarczy sięgnąć za odpowiednią książkę. Większość z nas nie doczeka się jednak fachowca chętnego zająć się naszą sprawą. Wówczas musisz sam zakasać rękawy i wczuć się w nową rolę. Będzie to dla Ciebie całkiem łatwa praca, gdyż masz dostęp do rodzinnych źródeł i osobiście Cię pasjonuje to śledztwo. To nie tylko praca, to też przyjemność i satysfakcja.

Zostaniesz prywatnym detektywem

Wcielając się w historyka rodzinnego, przede wszystkim będziesz detektywem. Większość pracy to odszukiwanie dokumentów, fotografii, listów i zbieranie relacji członków rodziny. W dalszej perspektywie czekają Cię też odwiedziny w odpowiednim archiwum. Jak prawdziwy detektyw, będziesz się nieustannie zmagał z wątpliwościami czy dane materiały mówią prawdę. Z wyrokami trzeba być ostrożnym. Dopiero zwieńczeniem dzieła jest spisanie historii rodziny. Trwa to zdecydowanie krócej.

<<Zobacz też: Robert Baden-Powell – Naczelny Skaut Świata>>

Skąd brać źródła?

Wszystko, co może nam coś powiedzieć o naszej przeszłości, to źródła. Takim źródłem może być akt urodzenia, dowód osobisty, paszport, kontrakt, umowa itp. Mogą to być też bardziej „miękkie” materiały, jak stara fotografia, list, pamiętnik, notatnik czy choćby obrazek. Czasami uda nam się wyciągnąć jakieś informacje z przedmiotów takich jak na przykład: zegarki, papierośnice, meble, stroje. Wszystko zależy od naszej kreatywności i dociekliwości. Doskonałym pomysłem, zwłaszcza na początek pracy, będzie przeprowadzenie rozmów z członkami rodziny. Mogą oni często naprowadzić na ścieżki, których sami byśmy nie odkryli.

Pamiętaj, że czas gra na Twoją niekorzyść. Zbieranie materiałów może trwać latami, gdyż robione jest najczęściej po godzinach. Natomiast dziadkowie i babcie starzeją się nie czekając na nasze odwiedziny. Jeśli będziemy się ociągać, zwyczajnie możemy nie zdążyć ich przepytać. Dlatego warto przeprowadzić z nimi wywiady już w pierwszym przypływie chęci do pracy. Również przedmioty niszczeją, giną, albo są zwyczajnie wyrzucane. Z każdym rokiem istnieje coraz mniej źródeł do przebadania. Spiesz się zatem!

<<Zobacz też: Gentleman a przeszłość – jak uczyć się historii?>>

Wywiady

Dobrze jest zacząć od przepytanie członków rodziny. Jeśli tak zrobisz, przemyśl wcześniej o czym i z kim będziesz rozmawiał w pierwszej kolejności. Weź pod uwagę, że im więcej się dowiesz, tym więcej pytań zrodzi się w Twojej głowie. Jeden wywiad rzadko wystarczy. Zastanów się czy będziesz spisywał dane, czy je nagrywał? Niestety podczas spisywania można utracić wiele szczegółów i spowalniać rozmowę. Jeśli więc będziesz nagrywał, to na jakim sprzęcie? Polecam osobiście dyktafony cyfrowe, nagrają znacznie więcej i lepiej niż telefon.

Ludzie często chętnie opowiadają o sobie i swoich wspomnieniach, zwłaszcza tych miłych. Ma to dwie podstawowe wady. Z jednej strony musisz pilnować ich, by nie schodzili z tematu. To może być trudne, zwłaszcza gdy opowieść jest ciekawa, choć niewiele wnosi do Twojej sprawy. Z drugiej strony, to naturalne, że takie osoby chcą się dobrze zaprezentować. Mogą więc pomijać bardziej drażliwe tematy. Mogą też niestety nieświadomie zakłamywać obraz, na przykład źle coś zapamiętując, albo zwyczajnie plącząc fakty. To Ty jesteś od potwierdzenia właściwej wersji.

<<Zobacz też: Oficer – perfekcyjny gentleman – zachowanie na ulicy>>

Źródła materialne

Przy okazji przeprowadzania wywiadów w domach członków dalszej rodziny koniecznie proś o pokazanie dokumentów, zdjęć i pamiątek. Przy odrobinie szczęścia trafisz na jakiś nowy ślad. Nie wahaj się prosić o pozwolenie na skanowanie i fotografowanie tych materiałów. Wiele z nich nie przetrwa kolejnych dekad. Twoje skany mogą je ocalić od zapomnienia. Przydadzą się też do ilustrowania Twojej księgi.

Zdjęcia nie zawsze przedstawiają to co nam się wydaje

Podczas oglądania tych źródeł, pytaj o związane z nimi historie. Pamiętaj jednak, że podana Ci wiedza nie musi być w 100% zbieżna z faktami. Może być tak, że coś co od pokoleń jest w rodzinie uznawane za jedno, jest w istocie czymś zupełnie innym. Sam miałem taką sytuację, gdy analizowałem jedno z najstarszych zdjęć, rzekomo przedstawiających moją rodzinę. Okazało się potem, że fotografia przedstawia jedynie znajomych, którzy wysłali ją do mojej praprababci na pamiątkę. Wszystkie fakty należy zatem weryfikować na podstawie kilku źródeł, albo uznawać za „niesprawdzone” i jako takie później opisać w swojej księdze.

<<Zobacz też: Kulturowa historia trencza>>

Archiwa

Kiedy już zgromadzisz dostateczną liczbę danych, możesz udać się do archiwum. Tam swoje informacje potwierdzisz i zbierzesz kolejne. Warto zacząć od archiwum parafialnego i diecezjalnego. Przy okazji sakramentów, księża spisywali zawsze wiele informacji o członkach wspólnoty. Dzięki nim będziesz mógł poznać imiona rodziców najstarszych przodków, a to z kolei może pomóc odszukać również ich rodziców itd. Przydadzą się także Archiwa Państwowe w różnych miastach, a jeśli w rodzinnie był wojskowy to warto zapytać Centralne Archiwum Wojskowe w Warszawie, czy mają jego akta. Podobnych instytucji jest wiele.

Korzystanie z takich archiwów jest zazwyczaj bezpłatne, ale nieraz należy się wystarać o zgodę na dostęp do odpowiednich teczek. Przed udaniem się do archiwum zadzwoń tam, lub sprawdź regulamin na stronie archiwum. Niekiedy oczekiwanie na zgodę może trwać kilka dni. Przygotuj się też na zakaz fotografowania i odpłatność za kserokopie i skany. Archiwa niestety liczą sobie słono za dodatkowe usługi. Mimo wszystko, zgromadzone materiały mogą mieć nieocenioną wartość dla Ciebie.

W końcu trafisz do archiwum – fot. Hannes Grobe

Spisanie historii rodziny

Samo pisanie historii rodu to już tylko kwestia czasu. Jeśli uważasz, że nie potrafisz pisać dłuższych prac, zwyczajnie opisz wszystko w punktach. Pamiętaj, że nie ma to być bestseller, ale książka, która będzie stanowiła wielką wartość sentymentalną dla całej rodziny (w tym przyszłych pokoleń). Dla nich będzie ważne co?, gdzie? i kiedy?. Nie zapomnij uczciwie opisać wszystkich swoich wątpliwości i problemów badawczych. Może w przyszłości ułatwi to komuś weryfikowanie Twojej wersji, dzięki czemu stanie się kompletniejsza. Oczywiście jeśli masz talent, pisz też kwiecistą opowieść. Może jednak będzie to bestseller?

Zastanów się też nad metodą zaprezentowania wyników swoich badań. Ręcznie pisana kronika, z wklejanymi kopiami źródeł będzie się prezentowała pięknie, ale co z kopiowaniem? Od liczby kopii będą zależały szanse na przetrwanie Twojego dzieła. Proponuję pisać na komputerze i wklejać do tekstu ilustracje. Można to później wydrukować i zbindować, albo nawet wydać u introligatora w wersji książkowej w kilku egzemplarzach. Będzie to świetny prezent na święta. Można też pomyśleć o interaktywnej prezentacji – losy rodziny nie są bowiem linearne i trudno je przedstawić jako jeden ciąg. W końcu – może film dokumentalny?

<<Zobacz też: Gentleman w tramwaju – rady z okresu międzywojennego>>

Gdzie moja rycerska przeszłość?

Nie zraź się też, jeśli w swoich dociekaniach utkniesz na początku XX wieku. Obie wojny, rewolucje i okres PRL nie były łaskawe dla pamięci o naszych przodkach. Czasami wichury wojenne wiodły ludzi bardzo daleko od własnych korzeni. Pamiątki ginęły, niszczały, były sprzedawane. Liczni członkowie rodziny zginęli. Ci co przetrwali często ukrywali pochodzenie z obawy przed represjami i twierdzili, że pochodzą ze zniszczonego miasta (np. Warszawy) gdzie wszystkie dokumenty spłonęły. Ślad może być wówczas bardzo trudny do znalezienia.

Próbuj szukać zarówno po mieczu, jak i po kądzieli. W Twoich żyłach płynie przecież połączona krew wielu rodów. Jak utkniesz, idź inną ścieżką, może to tej jeszcze wrócisz. Czegokolwiek nie odkryjesz, będzie to i tak więcej niż Twoja własna pamięć, która przecież za jakiś czas zacznie szwankować. Zatem ciesz się tym co masz i szanuj to.

Znajdź swoją historię

Gorąco polecam każdemu, by zbadał i spisał historię swojej rodziny. Nawet niepełna, będzie stanowiła świetny punkt wyjścia dla kolejnych chętnych. Dzięki tej pracy zyskasz świadomość przeszłości swojego rodu, a twoje nazwisko zyska dla Ciebie nowe znaczenie. Pomyśl o tym, że jeszcze dla przedwojennych gentlemanów honor wiązał się z nazwiskiem i zasługami rodziny. Wiązał się z poczuciem dumy z tej przeszłości. Świadomość własnej historii motywuje też do dbania o jakość własnego życia.

Ja odkryłem, że rodzina, od której noszę nazwisko, pochodziła gdzieś ze Wschodu i uciekła przed rewolucją do Polski. Wówczas nosili nazwisko podwójne: Kielban-Kołbenko. Niestety większość śladów jest zatarta. Prace – w toku.

Podejmiecie wyzwanie spisania historii swojego rodu?