Asertywność i bycie gentlemanem mogą czasem wydawać się przeciwieństwami. W końcu gentleman musi skupić swoją uwagę na otoczeniu i zadbać, by czuło się dobrze w jego towarzystwie. Niektórym kojarzy się to nawet z byciem „pantoflarzem”. Jednak to właśnie asertywność sprawia, że gentleman nie da sobie wejść na głowę i pozostanie zawsze w zgodzie ze sobą. Każdy mężczyzna powinien posiąść tę cechę.
Asertywność
Asertywny gentleman nie daje sobą rządzić. Zna swoją wartość, jest pewien swojego zdania i potrafi go bronić. Jest przy tym uprzejmy i elegancki. Nie podnosi głosu, nie robi „sceny”, tylko zdecydowanym głosem i dobrze dobranymi argumentami przekonuje do swoich racji. Potrafi grzecznie odmawiać tak, że osoba, której prośbę odrzuca, nie czuje się urażona i dobrze rozumie powody odmowy.
Jest wiele sytuacji, w których odmawiać albo wyrażać swoje zdanie jest trudno. Czujemy się zakłopotani między innymi kiedy trzeba odrzucić prośbę bliskiej kobiety, przyjaciela, albo szefa. Jednak to, jak pozwalamy traktować siebie, rzutuje nie tylko na naszą samoocenę, ale też ocenę środowiska. Pozwalając się wykorzystywać możemy mieć spory problem z poczuciem własnej wartości. Nie ma bowiem co ukrywać: zdecydowanie wyżej ceni się ludzi z charakterem, niż tych uległych i zanadto ustępliwych.
<<Zobacz też: Asertywność i pewność siebie – wypracuj je sam>>
Wobec kobiet
Czasami wydaje nam się, że jako gentlemani powinniśmy zawsze ustępować kobietom i dostosowywać do nich nasze obowiązki i wyrażane opinie. Obawiamy się, że odmowa albo sprzeciwienie się, zwłaszcza kobiecie, na której nam zależy, może być poczytane jako nieuprzejmość. Z drugiej strony przychodzi nam do głowy myśl, że ulegając we wszystkim będziemy „pantoflarzami”, a to z kolei zraża nas do idei bycia gentlemanem.
Większość kobiet woli jednak mężczyzn z własnym zdaniem i charakterem – mężczyzn asertywnych. One również ulegają negatywnemu stereotypowi „pantoflarza” i oczekują, że ich wybranek takim nie będzie, nawet za cenę własnych ustępstw. Natomiast tym, które wyobrażają sobie, że gentleman powinien być ich służącym, przyda się pokazanie właściwego wzorca – mężczyzny szarmanckiego, ale nie służalczego.
<<Zobacz też: Trudna rozmowa z partnerką – jak uniknąć kłótni>>
Wobec kolegów
Mimo że w naszym społeczeństwie często napiętnuje się postawę, którą nazywam „pantoflarstwem”, nie tylko uległość wobec kobiet jest negatywnie oceniana. Prawdziwy mężczyzna nie daje sobą manipulować nawet najbliższym kumplom. Czasy, kiedy koledzy potrafili namówić na wskoczenie w samych bokserkach do fontanny w centrum miasta, już minęły.
W męskim towarzystwie powiedzieć „nie” może być nawet trudniej niż przy ukochanej kobiecie. W ogromnej mierze, to właśnie męscy znajomi kształtują w nas poczucie naszej męskiej wartości. Uleganie namowom kolegów, albo skrywanie przed nimi własnych, niepopularnych opinii, może mieć jednak krótkie nogi. W pierwszej chwili uchodzimy za „członka paczki”, ale patrząc szerzej robimy coś czego robić wcale nie chcemy i w ten sposób podkopujemy własną pozycję.
<<Zobacz też: Nie szata zdobi gentlemana>>
Wobec przełożonych
Gentleman, jako pracownik zna swoją wartość i nie będzie robił rzeczy, z którymi nie czułby się dobrze. W uzasadnionych przypadkach potrafi odmówić nawet szefowi i nie waha się domagać tego co mu się należy. Mądry przełożony będzie umiał docenić taką postawę. Osoby, które wiedzą czego chcą i nie są robotami, ślepo wypełniającymi polecenia, stanowią dobry materiał na pracowników wyższego szczebla.
<<Zobacz też: Punktualność ma znaczenie>>
Wobec usługodawców
Asertywność jest również bardzo przydatna wobec osób, od których chcemy coś kupić. Kiedy negocjujemy warunki, albo składamy zamówienie możemy trafić na przeciwieństwo zasady „klient nasz pan”. Często osoba, z którą rozmawiamy, czy to będzie kelner, konsultant na infolinii czy krawiec, będzie się starała nam powiedzieć, że nasze oczekiwania są niemożliwe do spełnienia. Zaproponują w zamian coś łatwiejszego do zrobienia, ale mniej korzystnego dla nas. To, czy uda nam się osiągnąć efekty, z których będziemy zadowoleni,zależy od tego czy wiemy czego chcemy i czy potrafimy asertywnie przekonać do swoich racji.
Każda z sytuacji, w których ktoś chce wykorzystać naszą uległość i niezdecydowanie, może popsuć nam cały dzień, nawet jeśli uda nam się postawić na swoim. Dyskusje takie zazwyczaj wyzwalają wiele negatywnej energii. Natomiast stają się one bardziej znośne gdy umiemy poradzić sobie z presją i kulturalnie poprowadzić rozmowę do celu, jakiego oczekujemy. Wymaga to wprawy i nikt się z taką zdolnością nie urodził. Z czasem można ją jednak sobie wyrobić.
Jak być asertywnym?
Kluczem do asertywności jest wiara w siebie i zaufanie do własnego zdania. Jeśli uważasz, że Ty sam nie masz większego znaczenia, nikt inny w Ciebie nie uwierzy. Warto zatem zacząć od siebie udowadniając sobie, że jest się wartościowym człowiekiem, którego opinia nie jest jakimś tam widzimisię, tylko przemyślanym zdaniem. Trzeba ustalać sobie cele i dążyć do ich osiągnięcia. Niektórzy stawiają sobie cele sprawnościowe, inni interpersonalne – zależnie od tego, w czym czują się słabi. Następnie robią wszystko by je osiągnąć.
Ważne jest też ustalenie sobie granic, do których można ustąpić. W asertywności nie chodzi bowiem tylko o zaciekłe bronienie własnej opinii. Niekiedy dobrze jest odpuścić, zwłaszcza jeśli w przeciwnym razie możemy popisać się brakiem szacunku dla osób starszych, przełożonych albo kobiet. W mniej istotnych kwestiach czasem nie warto się spierać, ale każdy gentleman ma żelazne zasady, których nie wolno mu złamać.
<<Zobacz też: Kiedy najtrudniej być gentlemanem – słowo o pracy nad sobą>>
Dyskusja
W ćwiczeniu asertywności niesamowicie przydaje się umiejętność dyskutowania. Nawet jeśli jesteś pewien, że masz rację, a nie potrafisz do niej przekonać rozmówcy, nie masz szans w dyskusji. Potraktuj to rodzaj jako sportu. Ćwicz prowadzenie takich rozmów, obieraj jedną opinię i broń jej rzeczowymi argumentami oraz logiką. Taka praktyka uczy nie tylko kultury rozmowy, ale też daje pewność siebie i świadomość, że używając odpowiednich środków możesz przekonać do swoich racji.
Pamiętaj o modulacji głosu. Gentleman nie przekonuje innych do swojego zdania wrzaskiem, ani krzykiem. Głos powinien być pewny siebie, zdecydowany i wyrazisty. Również należy go ćwiczyć, sprawdzać jak wypada i dostosowywać, by był bardziej skuteczny. Ton głosu, tak jak dobierane słowa, może w rozmówcach budzić agresję i prowokować do kłótni. Głos asertywny powinien dawać innym pewność, że ustępując nam robią słuszną rzecz.
<<Zobacz też: Jak dyskutować – lekcja pokory Benjamina Franklina>>
Nie jesteś asertywny? Udawaj!
Dla osób, które mają problemy z asertywnością i wiarą w siebie często najlepszym rozwiązaniem na początek będzie postępowanie zgodnie z zasadą: „symuluj, póki kłamstwo nie stanie się prawdą”. To trochę jak ćwiczenie mięśni. Nie da się bowiem przeczytać kilku rad i stać się asertywnym. Najpierw musimy znaleźć sobie wzór do naśladowania i spróbować odegrać tę postać we własnym życiu. Pierwszym krokiem będzie przekonanie siebie samego, że to nie jest aż tak trudne. Później wejdzie to w krew i przekonanie innych nie będzie już problemem. Z każdym „występem” w roli osoby asertywnej, odegranie jej będzie coraz prostsze.
Również praca nad swoim wyglądem, zarówno pod względem elegancji jak i budowy ciała, ma znaczenie. Dobre samopoczucie we własnym ciele i stroju przekłada się na wiarę w siebie globalnie. Przydaje się to zwłaszcza przy odgrywaniu postaci. W pewnym sensie najpierw zakładamy strój do tej roli, a dopiero później się z nim zżywamy.
Bycie asertywnym niekiedy przychodzi z oporami, ale warto się postarać. Zyskuje się we własnych oczach, w oczach otoczenia, no i czuje się dobrze i pewnie we własnej skórze, a to przecież sekret zwrócenia na siebie uwagi osób, na których nam zależy.
A propos paragrafu o asertywności wobec usługodawców, to dżentelmen powinien powiedzieć np. sprzedawcy „nie” także wtedy, gdy ten próbuje go przekonać do kupna przedmiotu nam niepotrzebnego, którego wcale nie zamierzaliśmy kupić. Dżentelmen (ani w ogóle żaden prawdziwy mężczyzna) nie powinien od razu dać się namówić do kupienia rzeczy, których sam nie chce.
P.S. Artykuł świetny jak zawsze.
Dokładnie tak!
Bardzo dobry artykuł! Akurat wczoraj oglądałem wykład na TED o pewności siebie i mowie ciała: http://www.ted.com/talks/amy_cuddy_your_body_language_shapes_who_you_are.html
Jedyne czego mi brakuje w artykułach to przykładów konkretnych zachowań, dialogów np. jak kulturalnie odmawiać w różnych sytuacjach lub też z poprzedniego wpisu – być szarmanckim, ale w jaki sposób konkretniej?
Pozdrawiam!
To prawda, że brakuje konkretnych zachowań i reakcji. Myślę jednak o zrobieniu wpisu o asertywnych zachowaniach. To jednak zależy od zainteresowania czytelników tym konkretnym tematem. Niemniej różnych reakcji i zachowań jest nieskończona ilość, dlatego moim celem w tej serii wpisów jest przedstawienie „filozofii gentlemana”, tak, by każdy mógł sam z niej wyciągnąć wnioski i przełożyć je na swoje codzienne postępowanie. Dla przykładu, kolejny wpis z tej serii będzie dotyczył spraw w stylu przepuszczania w drzwiach, czy nie przerywania komuś w pół zdania, ale nie na setkach przykładów, tylko poprzez przedstawienie ogólnej zasady, która te wszystkie reguły spina i uzasadnia. W… Czytaj więcej »
W mojej ocenie – jeden z najlepszych i najbardziej wartościowych artykułów w historii bloga. Praktyczny, syntetyczny, a przy tym w zasadzie wyczerpujący w najważniejszym zakresie.
Myślę, że do takich artów warto wracać co jakiś czas, robiąc przy tym samemu sobie takie due diligence, bo o takie cechy jak asertywność należy zabiegać cały czas, bowiem w każdej nowej, a często i znanej juz sytuacji jest ona poddawana próbie.
Fajnie, że poruszasz temat asertywności. Brakuje mi w tym wpisie jednak konkretów i wiedzy na ten temat. Asertywność to postawa, która zaczyna się od pracy nad sobą, a która objawia się tym, w jaki sposób komunikujemy się z otoczeniem. Nie da się tego udawać.
Pisałem już w komentarzu wyżej, że myślę nad artykułem o konkretnych praktykach. W tym roku się jednak raczej nie wyrobię.
Dzięki za głos!
Bardzo praktyczny tekst. Czasem jednak brakuje argumentów „na poczekaniu”, by wykorzystać go jako celna riposta wobec zwykłego chamstwa czy chociaż braku dobrych manier. Przyznam szczerze, że kiedy niektóre osoby nadszarpnęły moje nerwy, potrafiłem wybuchnąć podniesionym głosem ze zdenerwowaniem. Poskutkowało. Tutaj jest kwestia, że wobec niekótrych spokojna argumentacja nie wystaracza i osobom o impulsywnym charakterze (takim jak niżej podpisany) nie sposób zawsze odpowiadać ze stoickim spokojem na ludzką bezczelność. Myślę, że zdarzają się sytuacje iż, żeby nie dać się poniżać, czasem trzeba podnieść głos, oczywiście bez przekleństw, i jasno dać do zrozumienia, że nie życzymy sobie takiego traktowania. Dawniej wyzywano wobc… Czytaj więcej »
Zgadzam się, że dobieranie odpowiednich argumentów nie przychodzi łatwo, ale jest to sztuka, którą można wyćwiczyć. Warto więc próbować różnych technik i sprawdzać co działa. Z podniesionym głosem widzę dwa problemy. Raz, uciszenie rozmówcy może być wynikiem tego, że on zwyczajnie przestraszy się i sobie odpuści – zastraszanie, nie jest dobrą metodą w dyskusji. Z drugiej strony, ktoś może nas odebrać za kłócącego się gbura i też sobie odpuścić. Lepiej jednak zachowywać zimną krew. Przyznam się szczerze, że sam mam niekiedy z tym problem. Ale pracuję nad tym. Co do pojedynków, to podejrzewam, że również kiedyś, większość sytuacji, o których… Czytaj więcej »
Bardzo interesujący wpis. Już wiemy ile w każdym z nas gentlemana. ;):D
Błąd w tekście. Nie o „służalczość” chodziło, lecz o „usłużność”
Przykro mi, ale właśnie o „służalczość” chodziło. „Usłużność” ma inny wydźwięk.
Co powinień zrobić gentleman w sytuacji gdy ktoś na przykład uderzy jego partnerke w tyłek na ulicy (czyli dostanie najzwyczajniej w świecie klapsa) i ogólnie jak zachować się w podobnych sytuacjach?
Najbardziej filmowo będzie walnąć napastnika w pysk. Film kończy się jednak, gdy zaczyna się najzwyczajniejsza w świecie szarpanina. Z uwagi na obecność towarzyszki, proponowałbym jednak zacząć od stanowczego zażądania przeprosin. Potem dopiero przejść do konkretów. Mimo wszystko, jeśli to możliwe, lepiej oszczędzić widoku bójki swojej partnerce.
To ciężki temat. Jeżeli ktoś jest na tyle pewny siebie, żeby klepnąć kobietę w obecności jej partnera, sądzę, że zażądanie przeprosin nic nie da, napastnik przygotuje się przez ten czas do bójki, a atmosfera stanie się jeszcze bardziej napięta. Niestety są takie sytuacje, w których trzeba wykorzystać element zaskoczenia – walić, a potem zadawać pytania. Zapomniałem dodać – moim zdaniem. 🙂
Witam. Jako, że mowa tutaj o asertywności myślę, że ten wpis będzie odpowiednim miejscem dla tematu, który chciałabym poruszyć. Parę dni temu miałam okazję przeczytać artykuł, w którym osobnik płci męskiej, zapewne uznający się za „prawdziwego mężczyznę” porusza temat uwodzenia. Znalazłam tam wiele bezcennych rad, jak dla mnie tak oczywistych, że wręcz obrażających czytelnika-mężczyznę (czy komuś aspirującemu do miana gentlemana trzeba przypominać o umytych włosach bądź czystych paznokciach?). Dobrze, ale miało być o asertywności. We wspomnianym artykule pojawiła się rada jak zakończyć spotkanie, które nie przebiega według planu. Oto ona: „W momencie, kiedy nie jesteś pewien tego, czy spotkanie będzie… Czytaj więcej »
W pełni się zgadzam. Cieszę się, że podobnie co ja rozróżnia Pani mężczyzn od facetów. Otóż nie, kłamstwem nie zajdzie się daleko w tej sferze. To może jest dobra zagrywka dla nastolatków, lub mężczyzn nie mających doświadczenia, ale osoba dojrzała potrafi z klasą wyjść z takiej sytuacji. Co zresztą znaczy, że spotkanie nie idzie po myśli? Ona sygnalizuje, że nie pójdzie do łóżka? Jednak nie jest tak ładna? Czy możne to nudne spotkanie? Mężczyzna z klasą, jeśli powiedział „A”, powie też „B” i zrobi najlepsze wrażenie na dziewczynie spędzając z nią cały, planowany wieczór. Potem po prostu nie umówi się… Czytaj więcej »
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Powyżej pisał pan, że myśli nad wpisem o asertywnych zachowaniach. Z olbrzymim zainteresowaniem, przeczytałabym taki wpis. Była również mowa o konkretnych zachowaniach. W odpowiedzi na moje poprzednie pytanie napisał Pan, że mężczyzna „potem po prostu nie umówi się na kolejną randkę”. Tutaj właśnie następuje sytuacja w której FACECI (bo mężczyźni-w moim rozumieniu-nie) mają problem. Wydaje mi się, że ogromny. Co w przypadku, kiedy kobieta spodziewa się jednak kontynuacji znajomości a mężczyzna nie? Standardem jest w tym momencie, udawanie zapracowanego, „gubienie” telefonu, wyjazd i milion różnych innych powodów dla których facet nie mógł zadzwonić. Facet czeka wiec… Czytaj więcej »
W tej sytuacji myślę, że problem jest nieco wyolbrzymiony. Wychodząc z wcześniej wspomnianej randki, na której mężczyzna źle się czuje, ale czeka spokojnie do końca, myślę, że jego towarzyszka również będzie wiedziała, iż coś poszło nie tak. Takie rzeczy wyczuwają obie strony. Co innego gdy chodzi o relację po już kilku randkach. No to bardzo dziecinne będzie siedzenie cicho: „może zapomni” etc. albo kłamanie i unikanie. Mogę to tylko skrytykować. Niemniej wpis o kończeniu związków z klasą z pewnością się przyda i powoli o nim myślę. Sam chętnie przeczytałbym wersję kobiecą takiego wpisu. A wpis o asertywności mam w planach.… Czytaj więcej »
Dziękuję za odpowiedź. Z niecierpliwością czekam na wpisy.
Skoro już mowa o tym, że gentleman jest asertywny a nie służalczy, to warto dodać, że bardzo podobnie sprawy się mają przy filantropii, wolontariacie, działalności charytatywnej. Wbrew pozorom najważniejszą chyba cechą którą posiąść powinny osoby, które chciałyby się zdecydować na poświęcenie się dla innych jest właśnie asertywność, mądrość w decydowaniu komu pomóc i w jaki sposób. Osoby naiwne powinny trzymać się z daleka od działalności na rzecz innych, bo tylko sobie i innym zaszkodzą, bo ktoś tą ich naiwność wykorzysta. Przykładowo wydawać by się mogło, że gentleman widząc żebraka na ulicy powinien dać mu jakieś drobne… ale byłoby to kontrproduktywne… Czytaj więcej »