Trencz to ikona klasycznego stylu tak wyraźna, że nie sposób ją pominąć przy mówieniu o gentlemanach. Płaszcze te wyszły niegdyś z okopów wojennych. Nosili je oficerowie, gwiazdy Hollywood i eleganci. Niewiele ubrań może się pochwalić tak bujną przeszłością. W dodatku, trencze prezentują się równie dobrze dzisiaj, co kiedyś. Nareszcie zima odpuszcza. Nadchodzi więc najlepszy okres na noszenie tej nieformalnej klasyki.
Pierwsze wodoodporne płaszcze
Trencz jest rodzajem przeciwdeszczowego płaszcza. Taką odzież starano się wyprodukować już na początku XIX wieku, kiedy wynaleziono sposób impregnowania tkanin gumą (wcześniej stosowano mało praktyczną skórę). Jednak pierwsze próby nie spełniały oczekiwań z powodu zapachu i zachowania impregnatu w skrajnych temperaturach. Już sama produkcja była szkodliwa dla zdrowia robotników. Dopiero w latach 50. stworzono lepszy płaszcz z wodoodpornej wełny, nazwano go Aquascutum (łac. „wodna tarcza”). Brytyjska armia zamówiła sporą ilość tych ubrań. Zdobyły sobie uznanie i zaznaczyły obecność na wielu frontach wojennych.
Mimo to bardziej kojarzony z nazwą „trencz” jest inny płaszcz. W latach 70. XIX wieku Thomas Burberry wynalazł materiał, tym razem bawełniany, który jeszcze lepiej sprawdzał się w ubraniach przeciwdeszczowych. Opatentował go jako „gabardynę”, co kiedyś oznaczało po prostu „okrycie wierzchnie”. Jego zaletami była lekkość tkaniny, neutralny zapach, wytrzymałość i oczywiście wodoodporność. Z tych powodów płaszcze wykonane z gabardyny okazały się bardzo pożądane w wojsku.
<<Zobacz też: Jesienna klasyka – fedora, trencz i brogsy>>
Trencz idzie na wojnę
Podobnie jak Aquascutum płaszcze Burberry noszono na różnych frontach od końca XIX w. przez kolejnych kilka dekad. Widać je było w okopach wojen burskich, I i II wojny światowej. To właśnie w czasach konfliktu 1914-1918 trencz zyskał swoją nazwę (ang. „trench” oznacza „okop”). Chętnie nosiła go ikona I wojny światowej – lord Horatio Herbert Kitchener. Rozpoznawalny ze względu na swojego imponującego wąsa, a unieśmiertelniony na plakacie „Britons, your country needs you!”. Podobno z upodobaniem nosił trencze, a nawet mówi się, że zginął na tonącym statku w 1916 roku mając na sobie taki płaszcz.
Trencze nie należały do obowiązkowego wyposażenia w brytyjskim wojsku. Mogli je nosić oficerowie wedle własnego uznania. Zaopatrywać musieli się w nie za własne pieniądze. Natomiast szeregowcy nie mogli ich nosić. Płaszcze tego typu głęboko wryły się w pamięć żołnierzy walczących na frontach I wojny światowej. Powszechna popularność przyszła natomiast dopiero w okresie pokoju, kiedy weterani nosili je na co dzień do cywilnych ubrań. Dotarłem też do informacji, że upowszechniało je samo wojsko, wyprzedając swoje zapasy po 1920 roku, ale kłóci to się z informacją, że trencze nie były obowiązkowe, więc wojsko nie powinno mieć ich zapasów – póki co nie wiem jak to wytłumaczyć.
<<Zobacz też: Orient Express – wsiąść do pociągu relacji Paryż – Stambuł>>
Kres wojskowej historii trencza przyszedł wraz z II wojną światową. Jeszcze wówczas niektórzy oficerowie nosili płaszcze tego typu. Wskazuje się nawet na skórzane, czarne płaszcze gestapo, które ewidentnie czerpały pełnymi garściami ze stylistyki bawełnianych trenczy. Mimo to ich zastosowanie w tej wojnie było raczej estetyczne niż praktyczne, ze względu na zmianę stylu prowadzenia walki. Zdecydowanie użyteczniejsze okazały się krótsze kurtki, mniej krępujące ruchy.
Praktyczny design
Początkowo trencz miał jedynie chronić przed deszczu, ale jego użycie w wojsku wymogło wielu zmian, które miały ułatwić życie oficerom. To dopiero po tych zmianach wczesne płaszcze przeciwdeszczowe zaczęły przypominać klasyczne trencze.
Trencze miały różną długość. Te krótsze zaczynały się już powyżej kolana, natomiast dłuższe poniżej. Zdarzały się nawet płaszcze sięgające niemal kostki. Trudno także mówić o jednym klasycznym kolorze tego płaszcza. W okresie jego największej produkcji na potrzeby wojska miał kolor zarówno oliwkowy, khaki i beżowy, jak granatowy czy szary. Wszystko zależało od barw broni czy jednostki, w jakiej był noszony.
Wojskowa codzienność wymogła zastosowanie w nich pagonów, czyli naramienników, na których umieszczano różnego rodzaju naszywki informujące o stopniu i przynależności danego oficera. Na prawym, bądź obu ramionach dodano warstwę tkaniny, która miała zapobiegać wytarciu płaszcza przez noszenie skórzanych szelek utrzymujących karabin, szablę lub mapnik. Przy kieszeni znajdowało się też specjalne metalowe ucho służące do zawieszania mapy, albo szabli. Niektórzy zaś uważają, że mocowano tam granaty.
Klasyczne trencze miały podwójny materiał na górnych partiach pleców, a podszewka była w kratę – choć to zmieniało się wraz z różnymi trendami. Taki płaszcz był przewiązany pasem wzmocnionym pięcioma przeszyciami. Był też oczywiście dwurzędówką. Tradycyjnie miał dokładnie dziesięć guzików (po pięć na każdą stronę). Był również zaopatrzony w paski pozwalające spiąć ciasno rękawy tuż za nadgarstkami.
<<Zobacz też: Nie szata zdobi gentlemana>>
Ikona popkultury
Po tym, jak trencze przeniosły się z okopów na brytyjskie ulice, wpadły też w oko ówczesnym trendsetterom, głównie gwiazdom Hollywood. Już od lat 30. aktorzy pokazywali się w filmach w trenczach, nosząc do nich zazwyczaj fedorę. Nosili je Humphrey Bogart w Casablance oraz w Sokole Maltańskim, Peter Sellers jako inspektor Clouseau, a później również Harrison Ford w Blade Runnerze.
Popularność trenczy dała się zauważyć nie tylko wśród mężczyzn. Płaszcz ten szybko stał się klasycznym ubraniem wierzchnim również dla kobiet. Audrey Hepburn miała go na sobie w Śniadaniu u Tiffaniego. Nosiła go także Marlena Dietrich. Dzisiaj projektanci mody czerpią z tej klasyki pełnymi garściami projektując odzież zarówno dla mężczyzn jak i kobiet. Co ciekawe, nie można powiedzieć, żeby panie wyglądały w tych płaszczach źle!
Szukasz trencza dla siebie? (reklama: CupoNation.pl)
Oryginalne trencze Burberry i Aquascutum wciąż są produkowane i sprzedawane. Ich ceny skłaniają jednak do szukania tańszych opcji. Z uwagi na ich popularność różne firmy oferują swoje wersje trenczy, mniej lub bardziej różniące się od klasycznych. W poszukiwaniu odpowiedniego trencza warto skorzystać z takiego sklepu jak Answear.com (są inne tego typu?), który oferuje ubrania różnych marek. Mają właśnie przeceny więc warto sprawdzić!
Co ma do tego CupoNation.pl? Ma wiele. Jeśli preferujecie zakupy przez internet w czasie trwania promocji, to ten serwis może Was zainteresować. Jest to bowiem agregat licznych wyprzedaży, kuponów rabatowych i promocji w wybranych sklepach internetowych. Co prawda na razie większość ofert dotyczy asortymentu kierowanego do kobiet, jest tam jednak Answear.com, jak i Riccardo oraz Portfelik.pl, których produkty mogą przypaść Wam do gustu. Zapewniono mnie również, że oferta dla mężczyzn będzie się sukcesywnie powiększała. CupoNation.pl jest o tyle przyjazny, że nie trzeba się nigdzie logować, ani nic robić prócz przeszukiwania. Sam nie cierpię serwisów, w których musisz się rejestrować, by dowiedzieć się o co w ogóle chodzi.
Mój trencz
Ostatniej jesieni kupiłem sobie swój pierwszy trencz (zaznaczam, że zrobiłem to zanim poznałem historię tego płaszcza). Jest to jednak raczej kurtka niż płaszcz. Do pewnego stopnia nawiązuje do klasyki, o co wcale nie jest tak łatwo. Właśnie w tej kurtce robiłem sobie zdjęcia w listopadzie (kiedy miałem jeszcze wąsa) i jednego z nich używam jako profilowego. Z tego trencza trzeba było jeszcze wyrzucić podpinkę z kapturem i teraz wygląda całkiem nieźle. Chociaż obecnie myślę sobie, że mógłby być dłuższy. Niemniej to świetne odzienie na wiosnę i jesień.
[Edit 2014 – Teraz wiem, że to nie jest trencz, tylko bosmanka. Jako taka jest całkiem dobra. Klasyczny trencz kupiłem sobie jednak nieco później.
Macie, nosicie trencze? Może ktoś ma taki ultra klasyczny, jak z Casablanki?
Niezły zestaw 🙂
Kwestię wyprzedaży wojskowych można dość prosto wytłumaczyć, choć nie mam pewności. Mianowicie istnieje możliwość, że w związku z popularnością tych płaszczy wojsko zakupiło sporą ich ilość, by ułatwić zakupy oficerom i/lub samemu na tym zarobić. Obecnie też dodatkowe wyposażenie żołnierze całego świata (a przynajmniej wojsk biorących udział w misjach) mogą kupować we własnym zakresie, choć nie wiem, kto prowadzi sprzedaż.
Może, ale w Wojsku Polskim tego okresu (i podejrzewam, że w Wielkiej Brytanii również) oficerowie szyli sobie najwyższej jakości mundury u krawców, dokładnie na swoje wymiary.
Stąd rozumiem kwestię dowolności przy ich zamawianiu, ale już zapasów, nie.
Może jednak z płaszczami Burberry było inaczej.
Oczywiście, ze nosimy trencze.
Sam mam trzy – dwa casual (beżowy z brązowymi elementami i granatowy z niesymetryczńym zapięciem) i jeden (szary) do garniturow do pracy – taki klasyk jak z Casablanki. 🙂
Ja mam natomiast następujące pytanie: czy któryś z polskich producentów produkuje takie klasyczne trencze? Burberry jest niestety poza moim zasięgiem finansowym. Prosiłbym o jakąś poradę w kwestii zakupu trencza do ok 350 zł.
To może być ciężkie, ale możesz zobaczyć np. w TkMaxx, albo chociaż naszym rodzimym Reserved – przymierzałem tam jakiś czas temu ciekawy model.
Teraz chyba większość sieciówek wypuszcza jakieś modele, ale widzę, że popularniejsze są obecnie kurtki ala trencz.
Ja swego czasu kupiłem trencz w BRICE w Kieleckiej Galerii ECHO, za kwotę 320 zł. Co sądzę nie jest ceną wygórowaną. Zwłaszcza że w rodzinnym mieście – Starachowicach ( 50k + mieszkańców ). Nie znalazłem ani jednego sklepu z trenczem, dla kobiet oczywiście co sklep to kilka sztuk. Dla faceta ani jednego :(.
To fakt, że czasem trudno o dobre, klasyczne, ale nie staromodne ubrania dla mężczyzn. Tym bardziej można się zdenerwować, gdy żeńskie odpowiedniki są łatwo dostępne.
mam granatowy dlugi taki klasyczny trencz , nowy jeszcze z guzikami zapasowymi, na podszewce w krate rozm 38/40, albo bezowy ,ale widac slady uzytkowania rozm 44, gdyby Pan byl zaiteresowany, wysle zdjecia
a zapomnialam o marce ST MICHAEL
Warto chodzić po lumpach – po 1,5 roku poszukiwań odnalazłem w końcu swój mroczny przedmiot pożądania – klasyczny beżowy Burberry. Kosztował mnie 35 zł + 15 zł przeróbki krawieckie. Jest to najbardziej oldskulowa wersja „na wypasie”, kapota ma powyżej 20 lat – 10 guzików, dwie warstwy materiału na plecach, uchwyty na szable lub granaty (jak kto woli), ściągacze przy rękawach, i co mnie najbardziej cieszy – „dziurawe” kieszenie umożliwiające sięgnięcie do kieszeni w spodniach bez potrzeby rozpinania płaszcza. Prawdziwe mięcho i ogromna przyjemność trzymania w rękach takiego kawałka rzemieślniczej roboty.
Nawet nie wiesz jak zazdroszczę! Ciekaw jestem czy ten rodzaj kieszeni to jakiś okazjonalny zabieg, czy standard. Nigdzie nie znalazłem o tym wzmianki przy informacjach o starych, klasycznych trenczach.
Ja właśnie szukam historii trencze i trafiłem na ten blog i jeszcze ten tekst http://zipnews.pl/2015031015267-prochowiec-czyli-historia-pewnego-plaszcza Nie myślałem wcześniej, że prochowiec jest w moim stylu, ale zaczyna mi się to podobać i może się skuszę…
Panowie, moze wtrace sie w rozmowe, poniewaz taki plaszcz w ktorym wystepuje Humphrey Bogart w Casablance upolowalam w lumpeksie w nieduzym miescie, w ktorym mieszkam, po prostu bylam w szoku, bo wisial po stronie, gdzie ciuchy sprzedawane sa po (tylko nie pospadajcie z krzesel) 3 zl.
I tak szczesliwa z takim lupem wrocilam do domu, jest w stanie idealnym, niestety metka sprala sie, bo byl prany w 60 stopniach. Szkoda, ze nie moge wkleic zdjecia, ale wisi dumnie w mojej szafie i spokojnie czeka na jesien. I co Wy na to powiecie, czy mialam szczescie?MOIM ZDANIEM OGROMNE!!!!