Czy Orient Express ma coś wspólnego z gentlemanami? Pozornie niewiele, ale dla mnie ten pociąg to ikona epoki gentlemanów i dam. Legendarny element świata, który już przeminął. Wydaje się, że podróż tym pociągiem była przeżyciem nawet dla ludzi żyjących w luksusie. Na jego otoczkę składało się zarówno doskonałe wyposażenie i wygoda, fakt, że jechał do, albo z orientalnego kraju oraz pewne tajemnicze morderstwo.
Co to był za ekspres!
Orient Express to nazwa pierwszego połączenia kolejowego między dwoma krańcami Europy – północnym-zachodem i południowym-wschodem. W 1883 roku, kiedy jeszcze nawet nie marzono o połączeniach lotniczych, pociąg jadący przez całą Europę rewolucjonizował jakość dalekich podróży. Kolej znacznie skróciła wyprawę (w porównaniu do trasy morskiej) i umożliwiła zwiększenie częstotliwości połączeń. Zaś z uwagi na klientów, dla których stworzono Orient Express, szczególnie dbano o bardzo wysoki standard usługi, jaką oferowano. Dzięki temu, do dzisiaj funkcjonuje w naszej świadomości jako ikona luksusu.
Pierwszy pociąg, który wyjechał 5 czerwca 1883 roku (130. rocznica czeka nas za kilka miesięcy) nosił jeszcze nazwę „Express d’Orient” i wyruszył z Paryża do Wiednia. W październiku tego roku trasa została wydłużona do rumuńskiego miasta Giurgiu, położonego nad Dunajem. Stamtąd pasażerowie przepływali rzekę, i już w Bułgarii przesiadali się na inny pociąg jadący do Warny, skąd prom zabierał ich do Konstantynopola (od 1930 r. Stambuł). Wraz ze zmianą trasy relacja otrzymała swoją bardziej znaną nazwę „Orient Express”.
Dopiero 1 czerwca 1889 roku, pierwszy Orient Express przejechał całą trasę z Paryża do Stambułu, zatrzymując się na swojej końcowej stacji Istanbul Sirkeci. Ten właśnie dworzec pozostał najbardziej wysuniętym na wschód celem podróży pociągów Orient Expressu aż do roku 1977. Stamtąd można było przepłynąć Bosfor i znaleźć się już w Azji. Z pięknego dworca Istanbul Haydarpaşa odjeżdżały pociągi w głąb Bliskiego Wschodu.
Trasy
Orient Express pozwalał zobaczyć sporą część Europy. Jego trasa wiodła przez wiele ważnych stolic i dużych miast. Droga prowadziła z Paryża, przez Strasburg, Monachium, Wiedeń, Budapeszt, Bukareszt do Stambułu.
To jednak nie wszystko. Szukając dogodniejszych tras i odpowiadając na zmiany w sytuacji politycznej (głównie dotykające Wschodu Europy), powstawały nowe połączenia prowadzone pod sztandarem Orient Expressu. Podstawowy kierunek był jednak zawsze zachowywany.
W ten sposób, zaraz po I wojnie światowej, zostało uruchomione połączenie południowe. Na drodze stały jednak Alpy, więc podróż możliwa była jedynie dzięki tunelowi Simplon. Tunel ten, otwarty w 1906 roku, o długości niemal 20 km, był aż do 1982 roku najdłuższym tunelem kolejowym na świecie. Ta relacja Orient Expressu wiodła z Paryża, przez Lozannę, tunel Simplon, Mediolan, Wenecję, Triest, Belgrad, Sofię, aż do Stambułu. Podróż była więc jeszcze ciekawsza! By odróżnić tę trasę od oryginalnej nazwano pociąg Simplon Orient Express. Zmiana pozwoliła przy okazji znacznie skrócić czas podróży, dlatego też SOE szybko zyskał popularność.
Od początku lat trzydziestych operowała jeszcze jedna linia wiodąca z Calais (nad kanałem La Manche), do Bukaresztu i Aten. Nazywała się Arlberg Orient Express. Wszystkie Expressy obsługiwała spółka Compagnie Internationale des Wagons-Lits (Międzynarodowa Kompania Wagonów Sypialnianych).
Luksus
Tego typu połączenia kolejowe interesowały przede wszystkim bogatych, którzy mieli do załatwienia ważne sprawy w różnych krajach i wysoko cenili sobie swój czas. Nic dziwnego zatem, że przyciągały nie tylko biznesmenów i dyplomatów, ale też arystokrację i burżuazję. Dostosowanie produktu do ich potrzeb było czymś zupełnie oczywistym. Właściciele Orient Expressu wiedzieli jak to zrobić.
Klienci mieli do dyspozycji całodobową obsługę, restaurację słynącą z pysznego jedzenia i bardzo wygodne przedziały. W pierwszej klasie przedziały były jednoosobowe. W drugiej zaś, dwuosobowe. Dla par istniała możliwość wzięcia dwóch sąsiednich przedziałów pierwszej klasy, połączonych wewnętrznymi drzwiami.
W przedziałach znajdowały się kąciki służące do codziennej toalety, wyposażone w małe umywalki, lustra i półki na przybory toaletowe. Wszystkie meble, ściany, podłogi i sufity były wykonane z największą starannością, z najwyższej jakości materiałów. Łóżka w przedziałach były składane. Na dzień obsługa je składała, by można było z nich korzystać jak z kanap, natomiast na noc je rozkładała. Kiedy pasażer był już zmęczony (nie ważne czy był to wieczór, czy środek nocy), wzywał dzwonkiem obsługę, która szybko przystosowywała jego przedział do spania.
Morderstwo w Orient Expressie
Luksus i orientalna podróż miały zdecydowanie wielki wpływ na popularność tego pociągu. Jest jednak coś, co sprawiło, że Orient Express stał się nieśmiertelny. Kto bowiem nie słyszał o Morderstwie w Orient Expressie? Agata Christie opublikowała tę powieść detektywistyczną w 1934 roku, czyli pół wieku od pierwszego przejazdu pociągu. Jest to jeden z najbardziej znanych kryminałów tej autorki i zalicza się do kanonu tego gatunku.
Powieść jest interesująca i przyjemnie się ją czyta, chociaż samo rozwiązanie zagadki mnie nie zachwyciło. Zastanawiając się nad źródłem popularności tej książki doszedłem do wniosku, że musi to być właśnie jej tło. Luksusowy pociąg, którym niemal każdy chciałby się przejechać. To świetne tło do intrygi! Samo umiejscowienie akcji przyciąga do lektury i nie zawodzi. Co jednak najciekawsze, powieść Christie rewanżuje się z nawiązką. Moim zdaniem, gdyby nie Morderstwo w Orient Expressie, dzisiaj mało kto pamiętałby o jakimś tam luksusowym pociągu.
Autorka sama podróżowała Orient Expressem, napisała powieść w Stambule, a nawet wykorzystała w fabule pewne rzeczywiste zdarzenia. Warto przeczytać ten kryminał. Będzie to pewnie jedyna okazja, by odbyć podróż tym pociągiem. Filmy (a nakręcono już dwa) nie oddają niestety jego uroku.
Ostatnie dekady Orient Expressu
Stopniowo jednak spadało zainteresowanie podróżami kolejowymi. W 1962 roku zamknięto trasy Orient Express i Arlberg Orient Express. Pozostał tylko Simplon O.E. zamieniony na Direct O.E., który raz jechał do Belgradu, a raz do Stambułu i Aten. W latach siedemdziesiątych skrócono jednak i te trasy. Orient Express po raz ostatni zajechał do Stambułu w 1977 roku. Mimo to nie zamknięto wówczas wszystkich tras. Pociąg niezmiennie kursował do Budapesztu i Bukaresztu, aż do 2001 roku.
Od tego czasu wagony Orient Express kursowały jedynie między Paryżem a Wiedniem. Natomiast od 2007 r. nie dojeżdżały nawet do Paryża. W latach osiemdziesiątych XX wieku zaczęły jednak kursować prywatne linie, do których nazw dołączana była zbitka Orient Express. W 2009 r. jedna z takich linii zaczęła oferować przejazd tradycyjną trasą z Paryża do Stambułu, ale pociąg kursuje tylko raz w roku.
Choć legendarny i luksusowy, Orient Express nie może wygrać w bitwie w nowoczesnymi, ultra szybkimi pociągami, czy choćby samolotami. Organizowanie przejazdów jego obecnymi trasami służy jedynie zaspokajaniu wymyślnych potrzeb bogaczy. To po prostu kolejna rzecz, która swoje lata świetności ma już dawno za sobą i nie ma co liczyć, że te lata wrócą. Nie znaczy to jednak, iż nie możemy usiąść któregoś wieczora w ciepłym kącie i dać się pochłonąć powieści Agaty Christie, a wszystko po to, by choć w małym stopniu zaznać tamtej atmosfery.
Będąc w Stambule warto odwiedzić stację Sirkeci, w której bieg kończył Orient Expres. Zachowane w doskonałym stanie odrestaurowane budynki oddają klimat przełomu XIX/XX wieku. Dworcowa restauracja, jak i część dworca do niej przylegająca oddaje ducha epoki z kart powieści Agaty Christie. Stąd już kilka minut spaceru do starego centrum Konstantynopola.
Mnie osobiście bardziej utkwił w pamięci dworzec Haydarpaşa. Właściwie to nie mogę sobie przypomnieć, dlaczego zupełnie nie pamiętam Sirkeci. Wydaje mi się, że zwiedzałem, ale albo był zamknięty, w remoncie, albo nie zrobił na mnie wrażenia. Niemniej sam Stambuł jest wart wizyty!
Po przeczytaniu czytania tego artykułu (świetnego zresztą, jak zawsze), a szczególnie końcowego fragmentu „Choć legendarny i luksusowy, Orient Express nie może wygrać w bitwie w nowoczesnymi, ultra szybkimi pociągami, czy choćby samolotami”, przypomniał mi się polskie cudo międzywojennej techniki, które z Lwowa do Krakowa jeździła z szybkością ok. 104 km/h, a z Warszawy do Radomia o blisko pół godziny krócej niż obecnie. Myślę tutaj o słynnej „Lux-torpedzie”. Nawet w dzisiejszych czasach nie ma w Polsce tak komfortowych i schludnych pociągów. Zastanawiam się właśnie i chciałbym zapytać, czy zamierzasz napisać jakiś artykuł na ten temat? Poza tym to przypomniał mi się… Czytaj więcej »
O Lux-torpedzie już co nieco słyszałem. Myślę, że to dobry temat. Jeśli znajdę, jakieś dokładniejsze informacje, to na pewno kiedyś o niej napiszę.
Witam Panie Łukaszu,
Bardzo ciekawy artykuł! Czy widział Pan nową ekranizację powieści „Orient Express”?
Pozdrawiam, Irmina