Garnitur to jedna z tych rzeczy, która nierozłącznie kojarzy się z gentlemanami. Będąc o wiele młodszy, byłem zdania, że garnitury nadmiernie unifikują mężczyzn, odbierają im indywidualizm. Dzisiaj mam do tego zupełnie inne podejście. Uważam, że dobry garnitur tylko podkreśla osobowość noszącej go osoby, wyróżnia go z tłumu. Najwyższa pora, żebym i ja miał perfekcyjnie dobrany garnitur, który tylko zaakcentuje to, kim się czuję. Zapraszam Was na moją pierwszą wizytę u krawca.

Londyński krawiec przy pracy - 1944.

Londyński krawiec przy pracy – 1944.

Cała seria:

Pierwszy garnitur u krawca – 1 – Inspiracje

Pierwszy garnitur u krawca – 2 – Tkaniny

Pierwszy garnitur u krawca – 3 – Detale i zdjęcie miary

Pierwszy garnitur u krawca – 4 – Przymiarki

Pierwszy garnitur u krawca – 5 – Końcowy efekt

Początki

Zanim dojdziemy do sedna, powinienem się wytłumaczyć z drogi, jaką przeszedłem. Faktycznie kiedyś byłem negatywnie nastawiony do garniturów. W końcu jakie możliwości ekspresji dają spodnie, marynarka i koszula z krawatem? Przynajmniej wówczas sądziłem, że nikłe. W porównaniu do kobiet, mężczyźni stanowili wcielenie szarzyzny estetycznej. Swoją drogą, wynika to pewnie z faktu, że Polacy zwyczajnie zapomnieli, jak się elegancko nosić i nie mieli skąd czerpać pozytywnych wzorców.

Niemniej sam szukałem jakiegoś wyjścia z tej sytuacji. Próbowałem komponować coś, co obecnie wiem, że zwie się zestawami koordynowanymi. W efekcie doszedłem do jakiegoś średniego poziomu elegancji i byłem do pewnego stopnia z tego zadowolony.

Blog

Później zacząłem pisać bloga o gentlemanach z przeszłości. Zgłębiając polską blogosferę odkryłem najpierw blogi o męskiej elegancji (np. Macaroni Tomato, Mr. Vintage czy Szarmant), których autorzy nie pisali o niej, jak to robiłem ja, jako o ciekawostce historycznej, tylko czymś wciąż żywym. W końcu trafiłem na forum bespoke.pl (obecnie butwbutonierce.pl). Byłem zaskoczony, że jest tak wielu facetów drążących temat kształtu męskiego obuwia, sposobów wiązania krawata i przede wszystkim szycia garniturów.

Garniturów? U krawca?! Wcześniej mi do głowy nie przyszło, że zwykli śmiertelnicy decydowali się jeszcze na takie zlecenia. Z początku uznałem ich wszystkich za zbyt zapatrzonych w siebie snobów, zajmujących się nieistotnymi sprawami. Jednak z czasem zaczęła we mnie kiełkować myśl, że może to ja się myliłem. Pojawił się w mojej głowie pomysł, że uszycie sobie idealnego garnituru u krawca byłoby wybawieniem mnie od wszelkich problemów związanych z doborem eleganckiego stroju na wyszukane okazje.

<<Zobacz też: Męski kod elegancji>>

Podstawowa wiedza

Zacząłem więc zgłębiać temat. Między innymi dowiedziałem się, że szycie u krawca może mieć dwa oblicza: szycie na miarę albo bespoke. Różnica między nimi polega na tym, że przy szyciu na miarę krawiec zdejmuję z klienta miarę i szyje garnitur według wzoru jaki już posiada, jedynie dostosowując go do rozmiarów zamawiającego.

Wyższą formą tej współpracy jest bespoke, gdzie wszystko zależy od indywidualnych preferencji klienta. To on decyduje o szerokości nogawek, rękawów, o wcięciach, długościach, kieszeniach itd. Nie ma tam miejsca na kompromisy i uzyskać można dowolny efekt, niezależnie od preferencji krawca.

krawiec

Praca krawca ma w sobie coś romantycznego – Albert Anker „Wiejski krawiec” b.d.

Krawcy

No właśnie, preferencje krawca. Mniej więcej w tym czasie doszedłem też do informacji, że z krawcami niestety nie jest tak łatwo, jakby się chciało, żeby było. Zazwyczaj są to ludzie wykształceni jeszcze w poprzedniej epoce. Nie do końca trzymający rękę na pulsie, jeśli chodzi o najnowsze trendy. Czasem też zdarza się im przekonywać do jakiegoś rozwiązania, które jest łatwiejsze do osiągnięcia przez krawca, a wcale nie jest lepsze dla klienta. Co prawda zaczęły się pojawiać nowoczesne pracownie, ale i tak lepiej było najpierw się wykształcić w temacie, a dopiero potem udać się do specjalisty.

Wiele osób, które nie mając doświadczenia, szły do krawca obstalować ubranie, wychodziło z czymś, co po zdobyciu większej wiedzy już nie wydawało im się tak idealne. Chodziło zazwyczaj o szczegóły, o których nawet się początkowo nie wie, że mają jakiekolwiek znaczenie. Dlatego z czasem sam zacząłem się obawiać czy faktycznie warto ryzykować. Bałem się, że mogłem zamówić wymarzony garnitur, a otrzymać coś niespecjalnie atrakcyjnego. Natomiast za taką cenę nie bardzo chciałem ryzykować.

Cena

Nie da się ukryć, że cena garnituru od krawca to nie mała sprawa. Kiedy zaczynasz szukać informacji na temat kosztu uszycia ubrania w pracowni, trafiasz najpierw na dane tego typu: „2000 zł za igłę”. Trzeba dodać, że ceny poniżej dwóch tysięcy to ceny atrakcyjne. Nie wiem czy znajdą się jeszcze pracownie szyjące za taką kwotę w stolicy. Tam trzeba się przygotować na zdecydowanie większe wydatki. Ja mam to szczęście, że w Poznaniu wciąż szyje się taniej. Pomyślałem, że 2000 zł to nawet nie dwa razy tyle co w przeciętnym sklepie. Można więc zaryzykować, jeśli ma wyjść z tego coś naprawdę eleganckiego.

Wówczas, już na mojej pierwszej wizycie u krawca, oświecono mnie co znaczy „za igłę”. To tylko koszt szycia, do którego należy dodać koszt tkaniny, a ta wcale nie należy do tanich. Za dobrej jakości materiał na garnitur zapłaci się spokojnie ponad tysiąc złotych. Jeśli chce się mieć samodzielnie dobraną podszewkę, albo guziki rogowe – to kolejne wydatki. Cena rosła, mój zapał malał. Tym razem odpuściłem.

Wiele się zmieniło przez ostatnie 100 lat w tym temacie. "The Sartorial Art Journal" 1899r.

Wiele się zmieniło przez ostatnie 100 lat w tym temacie. „The Sartorial Art Journal” 1899r.

Ostateczna decyzja

Minęło pół roku. Wciąż dojrzewałem do podjęcia decyzji o szyciu. Przez ten czas zgłębiałem historię garniturów – okazało się, że wbrew pozorom całkiem mocno zmieniały się one na przestrzeni dekad. Dowiedziałem się też sporo o szczegółach marynarek i spodni, na które nigdy wcześniej nie zwracałem uwagi. Sama kwestia wyboru tkaniny stała się rzeczą wymagającą wiedzy i doświadczenia. Do tego modne się stały seriale typu „Zakazane imperium” czy „Mad Man”, w których, jeśli ktoś interesuje się męską elegancją, trudno skupić się na fabule z powodu zawrotnej ilości świetnie skrojonych garniturów.

Postanowiłem w końcu, że nie będę zaczynał asekuracyjnie od obstalowania jednej pary spodni, albo samej marynarki. Chciałem od razu mieć garnitur z prawdziwego zdarzenia. Jednak z uwagi na wysoką cenę, odgrywającą tym większą rolę, gdy ma się rodzinę, uznałem, że moja wiedza zdobyta na forach internetowych to za mało. Potrzebowałem jakiegoś przewodnika, który pomoże mi osiągnąć zamierzony efekt. W końcu znalazłem odpowiednią osobę i odpowiedni moment. Umówiłem się na spotkanie.

 

Kolejna część serii „Pierwszy garnitur u krawca”.

Jeśli podobał Ci się ten artykuł, będę wdzięczny za polecenie go znajomym!
Możesz subskrybować wpisy przez RSS, e-mail, Facebook albo Twittera. Wszystkie opcje po prawej stronie.