Jazda różnymi środkami lokomocji to dla nas codzienność. Tramwaje, autobusy, samochody, pociągi, a nawet samoloty już nie onieśmielają. Mimo to zdarza się, że spotykamy w nich ludzi, którzy wciąż nie wiedzą jak się zachować. Cofnijmy się jednak do lat międzywojennych, w których auta były symbolem luksusu, a tramwaje czymś znanym tylko mieszkańcom największych miast. To w tych czasach kształtowały się, do dziś obowiązujące, zasady savoir-vivre’u środków transportu. Zachowanie się w nich nie było mniej ważne od zachowania w teatrze, czy kościele.
Tramwaje w Polsce
Zanim przejdę do meritum, słowo o tramwajach. Pierwsze były lekkimi wagonikami pasażerskimi, poruszającymi się po torach, ale ciągnionymi przez konie. Były to tramwaje konne. Na świecie pojawiły się w połowie XIX wieku, zaś w Polsce w 1866 roku w Warszawie. W latach siedemdziesiątych również w Gdańsku, Wrocławiu i Szczecinie, natomiast w 80-tych w Poznaniu, Lwowie i Krakowie.
Tramwaje elektryczne były wynalazkiem Wernera Siemensa. Pierwsza linia takiego pojazdu została uruchomiona w 1891 roku w Halle w Niemczech. Na terenach polskich pierwsze tramwaje elektryczne pojawiły się we Wrocławiu w 1893 roku. Następnie we Lwowie, Bielsku, Elblągu, Bydgoszczy, Gdańsku, Grudziądzu, Szczecinie i Zgorzelcu. Jak widać wielkość miasta nie decydowała o kolejności.
Polska nazwa tego pojazdu pochodzi z angielskiego. Słowami tram i tramway określano w Szkocji wagoniki i ich tory do przewożenia węgla już w XVI wieku. Natomiast w Poznańskiem na tramwaje mówiło się bimba.
Zasady dobrego zachowania w tramwajach pochodzą z broszury Umiejętność zachowania się w domu i w świecie wydanej przez Towarzystwo Wydawnicze Bluszcz, ok. roku 1930. Broszurę tę otrzymałem od czytelnika bloga, Gabriela. Z materiałów przesłanych mi przez niego powstał już jeden wpis: Jak dbać o męskie ubranie – 12 rad z lat dwudziestych XX w. Gabrielu, jeszcze raz dziękuję!
Wsiadanie i wysiadanie
To, że tramwaje miały swój rozkład i musiały się go kurczowo trzymać, nie było oczywiste dla wielu osób. Postój na przystanku nie wszystkich wysiadających i wsiadających skłaniał do pośpiechu, a przecież tramwaj to nie pociąg, który zatrzymuje się na każdej stacji na kilka minut. Mimo to, ci co spowalniali wymianę pasażerów nie byli największą zmorą polskich przystanków. Zdecydowanie gorsi byli przedstawiciele przeciwnej kategorii – gwałtownie rzucający się na wejście/wyjście, popychający i wyprzedzający innych, a nawet złośliwie docinający.
Rzecz jasna, najlepszym zachowaniem było poczekanie na swoją kolej, po czym sprawne, ale spokojne przejście przez drzwi. Młodym paniom, panienkom oraz mężczyznom zalecano natomiast służenie pomocą osobom starszym i słabym. Zaraz po wejściu należało opłacić bilet (swoją drogą ciekawe jakie rodzaje biletów wówczas obowiązywały).
Prawdę powiedziawszy zdarzają się jeszcze dzisiaj ludzie wskakujący do tramwaju zanim ktokolwiek zdąży z niego wyjść, albo młodzi wpychający się przed staruszki, ale myślę, że w dobrym kierunku poszła edukacja. Dantejskie sceny na przystankach raczej rzadko się zdarzają.
Jak zwalniać miejsce?
Chyba najważniejszą kwestią podczas jazdy tramwajem było (zresztą nadal jest) to, komu przysługiwało miejsce siedzące. Jasne jest, że gdy miejsca były wolne, siedzieć mógł każdy. W razie braku miejsc zalecano stanąć z boku, by nie blokować przejścia. Pasażer zajmujący już miejsce, jeśli zauważył, że ktoś stary, albo chory stoi, obowiązkowo musiał zwolnić mu swoje siedzenie, wyraźnie zapraszając tę osobę słowem „proszę”. Osoba, która w ten sposób otrzymała miejsce powinna równie wyraźnie za nie podziękować. Samo skinienie głowy nie wystarczało.
Dzisiaj niestety zdarza się, że ludzie zwalniają (jeśli w ogóle to robią) swoje miejsca rozgoryczeni, jakby przymuszeni wewnętrznym nakazem, którego nie chcą słuchać. Czasem nawet nie odezwą się słowem i od razu odwrócą plecami, a przecież jest to moment, w którym pomagamy drugiej osobie, jesteśmy mili i w zdecydowanej większości wypadków otrzymujemy za to serdeczny uśmiech. To powinno być powodem też do naszej radości!
Niech pani usiądzie!
Zgodnie z rycerskimi zasadami gentlemanów, mężczyzna powinien ustąpić miejsca kobiecie. To jednak nie było takie oczywiste, jak się może wydawać. Już w latach międzywojennych prowadzono ożywione dyskusje na ten temat. Polscy panowie zerkali na zachodnich panów, a tam okazywało się, że nie uznaje się bezwarunkowego zwalniania damom siedzenia. Wynikało to głównie z przyczyn praktycznych. Gdyby nie to, wracający z pracy, zmęczony i jadący daleko mężczyzna musiałby oddawać swoje miejsce młodej i zdrowej kobiecie wysiadającej znaczniej wcześniej. Z tych powodów zwalniano miejsce tylko gdy odbywało się bez uszczerbku dla zdrowia siedzącego. Natomiast pozostanie na swoim siedzeniu nie było uznawane za faux pas.
Co na to Polacy? Ano to, że zawsze byli bardziej szarmanccy wobec dam niż zachodni bracia i powinni podtrzymać tradycje rycerskie. Tylko w wypadkach dużego zmęczenia zezwalano na pozostanie na swoim miejscu. Zaś w przeciwnym wypadku należało wstać i grzecznie zaprosić do zajęcia miejsca siedzącego panią stojącą tuż obok. Ona z kolei nie mogła upominać się o to miejsce wzrokiem, gestem, a przede wszystkim słowem.
W tym wypadku zdaje się, że etykieta poszła w kierunku zachodnim. Nie przypominam sobie, żebym widział kiedyś mężczyznę zwalniającego miejsce kobiecie, której nie znał. Spotkaliście się z tym?
Kilka mniejszych rad
W razie gdy trzęsienie tramwaju sprawiło, że pasażer potrącił osobę obok, koniecznie należało przeprosić. Nie wolno było wtrącać się do cudzych rozmów. Przed zajechaniem na swój przystanek należało ustawić się przy drzwiach. Po zejściu ze schodów na ulicę, rozejrzeć się w lewo i prawo, by upewnić się, że można bezpiecznie przejść na chodnik. No i najważniejsze – nie wsiadać, ani wysiadać z tramwaju podczas ruchu! „Tak ze względu na bezpieczeństwo życia, jak i przepisy policyjne, których osoba dobrze wychowana zawsze przestrzega”.
Szkoda, że dzisiaj należałoby dodać kilka takich rad: nie pisać po ścianach ani siedzeniach, nie słuchać głośno muzyki (!), nie rozmawiać głośno przez telefon (!!!), nie trzymać nóg na innych siedzeniach, nie śmiecić… Pod tym względem sporo nam brakuje do okresu międzywojennego.
Etykieta w dorożkach i autach
Nie bez kozery wspomniałem na początku o innych środkach transportu. Wciąż mnie bowiem fascynuje okres, w którym samochody nie były wręcz zawalidrogą, a czymś sensacyjnym i rzadkim. Zasady, jakie podaje się w stosunku do dorożek i aut mogą się wydawać absurdalne, ale pamiętajmy, że to dopiero początki.
<<Zobacz też: Reklamy automobilów sprzed 100 lat>>
W okresie międzywojennym zalecano siedzieć z boku siedzenia (w obu rodzajach pojazdów), by ruch wehikułu nie rzucał pasażerem „jak piłką”. Gdy jechały dwie osoby, ważniejsza siedziała po prawej. Powinno się siedzieć lekko opartym, z nogami zgiętymi i skrzyżowanymi u dołu. Ręce powinno trzymać się na kolanach. Moja ulubiona rada: „Patrzeć wolno tylko przed siebie, nigdy nie rozglądać się, ani nie kręcić”. Po dotarciu do celu, należało uprzejmie zapłacić szoferowi, czy dorożkarzowi i ukłonić się grzecznie. Myśleliście, że mowa była o jeździe własnym autem?
Jakie są dzisiejsze tramwaje?
Jak uważacie, nasza kultura podróżowania publicznymi środkami transportu jest na wysokim poziomie?
Źródło: Umiejętność zachowania się w domu i w świecie, oprac. Marja Gołąbowa, seria „Życie Praktyczne”, Towarzystwo Wydawnicze Bluszcz, ok. 1930 r..
„Nie przypominam sobie, żebym widział kiedyś mężczyznę zwalniającego miejsce kobiecie, której nie znał. Spotkaliście się z tym?”
No cóż, robię to każdego dnia i każdego dnia mam bardzo miłe reakcje kobiet. Czasami rzeczywiście nie chce mi się stać, ale dyskomfort który czuję, kiedy ja siedzę a kobieta obok mnie stoi zazwyczaj wygrywa. Szkoda tylko, że kobietom często się wydaje, że ich grzeczna odmowa to jest to czego od niej oczekuję.
Dobrze wiedzieć, że nie jestem jedyny 🙂
Świetny tekst, dzięki! Obawiam się, że w kwestii kultury w środkach komunikacji sami sobie szkodzimy. Ileż razy widziałam, jak babcia wsiadająca z wnuczkiem, już podrośniętym, puszczała go na siedzenie mówiąc, że babcia sobie postoi. No to się chłopak przyzwyczaił, że tak być powinno. Jedno jednak bezwzględnie mnie oburza. Kiedy wsiada do tramwaju kobieta w zaawansowanej ciąży lub osoba w widoczny sposób niepełnosprawna. Doskonale pamiętam, jak pierwszy raz po złamaniu nogi wsiadłam o kulach do autobusu. Zapytałam chłopaka siedzącego przy wejściu czy mógłby mnie puścić i usłyszałam, że przecież tam gdzieś jest miejsce. Zaproponowałam mu, że użyczę mu kul i pozwolę… Czytaj więcej »
A ja sie spotkałem z sytuacja, ze młody chłopak chyba z amputowaną nogą siedział w tramwajowym foteliku, a koło niego jakiś dziad złorzeczyl i narzekał jako to teraz młodzież niewychowana. Chłopak sie wkurzył, wstał w bólach ustępując miejsca, a ten stary dziad bezczelnie usiadł. Irytujący są właśnie starsi ludzie, którzy myślą, ze z racji wieku im sie wszystkie należy. Zwykłe buractwo. Nie mam szacunku dla takich. Pozytywnych przykładów można ze świecą szukać. Z tych względów generalnie nie ustępuję miejsca starszym, chyba, ze widzę, ze rzeczywiście sytuacja tego wymaga. Co do otwierania drzwi samochodu czy np. windy lub budynku kobiecie, otwieram… Czytaj więcej »
Zdecydowanie Ty miałeś rację!
Wybacz pytanie, ale czy masz dzieci? Od czasu do czasu czytam utyskiwania młodych osób, że osoby jadące tramwajem sadzają na siedzeniu dziecko, a same stoją. Nie ma to może sensu w przypadku 10-latka, ale młodsze dzieci łatwo się przewracają, np. przy hamowaniu lub gdy w tłoku pasażerowie je potrącają i przy takiej różnicy wagi nawet tego nie poczują. Dla małego dziecka to bardzo niebezpieczna sytuacja. A dorośli z reguły nie patrzą pod nogi i zdarza im się nie zauważyć osób dużo niższych od siebie. Dzieci często też są zmęczone chodzeniem – nie mają takiej kondycji jak dorośli. Dorośli sadzają dzieci… Czytaj więcej »
Witam, to mój pierwszy komentarz na tej jakæe ciekawej stronie internetowej. Przy okazji pragné sié wiéc przywita©, mam na imié Kamil i jestem mocno niepogodzony z czasami dzisiejszymi, z czego w naturalny sposób wypøywa moja fascynacja minionymi wiekami. Blog bardzo mi sié podoba, nie tylko pod wzglédem doboru tematów ale teæ samego stylu artykuøów, które czyta sié lekko i z przyjemnoßciá, przy czym sá one bardzo konkretne, elokwentne i peøne interesujácych treßci. Wracajác jednak do meritum, interesujé mnie, jak szanowny autor zapatruje sié na kwestié noszenia kapeluszy i innych nakry© gøowy w ßrodkach transportu zbiorowego? Czy traktowa© je jak pomieszczenia,… Czytaj więcej »
Bezwzględnie zdejmować. Nawet pomijając etykietę, wszystkie środki transportu są ogrzewane, więc niepotrzebnie człowiek grzeje sobie głowę. Nawet najpiękniejszy Borsalino czy Stetson musi zejść z głowy czasami, o czym faktycznie wiele osób zapomina.
P.s. miło mi Cię poznać!
A jechałeś kiedy osobowym PKP? 😉
Albo grzeją na maksa albo w ogóle. 😛
A tak serio, uważam, ze jeśli mamy na sobie kapelusz np. typu fedora, to może on przeszkadzać innym pasażerom, więc należy go zdjąć. Natomiast mając na sobie zwykłą czapkę zimową typu beanie czy inną sportową – nie ma potrzeby zdejmowania, jeśli komuś z tym dobrze.
Niestety w związku z moim poprzednim komentarzem wykryłem sporą niekompatybilność ustawień językowych mojego komputera z ustawieniami bloga. Mam nadzieję, że od tej pory wszystko będzie w porządku i nie przydarzy mi się już tak nieczytelny ze względów technicznych komentarz.
Piękne zwyczaje i zdecydowanie warte reaktywacji w dzisiejszych czasach.
Trochę obok tematu ale to co chcę napisać ma z nim związek. Otóż mieszkam w mieście gdzie sa tramwaje ale ponieważ mam samochód więc rzadko nimi jeżdżę. To co mnie irytuje jeśli chodzi o reakcje kobiet to fakt zdziwienia gdy otwieram im drzwi ułatwiając wejście do auta. Mało tego, mam wrażenie że kobietom jest to najzupełniej obojętne czy mężczyzna otworzy im drzwi w takiej sytuacji. Czasami słyszę tekst w stylu: „Oj przestań”. Otóż twierdzę że ogólne schamienie jakie obserwujemy dookoła i brak wzorców powoduje, że zachowania ongiś standardowe jawią się jako nadzwyczajne. Proszę zaobserwować kiedyś na ulicy ilu mężczyzn otwiera… Czytaj więcej »
Nie używałbym w stosunku do nie otwierania drzwi samochodu kobiecie słowa „schamienie”. Trzeba pamiętać, że etykieta również się zmienia i to co obowiązywało w dwudziestoleciu międzywojennym wcale nie było (i nie jest) uniwersalne. Również w tamtych czasach dyskutowano o zmianach w różnych kwestiach związanych z savoir-vivrem. To co było obowiązkowe pod koniec XIX wieku, okazywało się przestarzałe i niemodne w latach trzydziestych. Uważam, że otwieranie dzisiaj drzwi samochodu kobiecie to bardzo ładny gest, godny gentlemana i podkreślający dobre wychowanie, ale już nie obowiązek. Przecież prawie równie często co mężczyźni prowadzą kobiety. Kto wówczas otwiera drzwi, kierowca, czy mężczyzna? Trochę się… Czytaj więcej »
Ja mam trochę inne doświadczenia obcując z tym światem jakieś 30 lat. Otwieram drzwi do auta kobietom w 90% przypadków. Te pozostałe 10 to przypadki, gdy z jakiś przyczyn ona sama zrobi to pierwsza. 🙂 I powiem Ci, ze kobiety to doceniają. Nawet po pewnym czasie koleżanka mówi mi, ze podoba im sie to, ze jestem gentlemanem i np. otwieram im drzwi, czego jej chłopak nie robi. To są gesty, które nic nie kosztują a mogą znaczyć wiele. Kiedyś tez podwozilem koleżankę jak wracalismy z zajęć na uczelni i nie otworzyłem jej drzwi, a potem gdy rozmawialismy na GG, stwierdziła,… Czytaj więcej »
Kilka razy ustapilem nieznajomej kobiecie miejsce w tramwaju. (Prosze o oklaski!) Raz wyszla z tego smieszna historia, bo sadzilem, ze stajaca nieopodal dziewczyna jest „pania” a byla tylko kilka lat starsza ode mnie (miala gora 25 lat). Troche jej sie zrobilo glupio i odmowila, ale mi juz nie wypadalo sie wycofac, wiec w koncu ustapila i usiadla. Ale chyba poczula sie przy tym staro 🙂
Też miałem kiedyś taką sytuację, rozładowałem atmosferę mówiąc – w moim odczuciu – prawdę. Najprościej! Jeśli jakaś kobieta nie zetknęła się z takim zachowaniem, to należy krótko, zwięźle i na temat ukazać dlaczego tak się postępuje. Gdy zrozumie, że jest traktowana jak każda kobieta być powinna, a nie jedynie staruszki, to gwarantuję, że jeszcze się uśmiechnie 🙂
Ja spotkałam się z ustępowaniem miejsca kobiecie, zawsze byli to starsi Panowie, którzy ustępowali starszym Paniom ;-). Wśród młodszych osób – jeszcze nigdy. Niemniej, uważam że to bardzo miły gest, aczkolwiek kobieta może czuć się nieswojo w takiej sytuacji. Wszak mężczyzna może być zmęczony lub przebywać o wiele dłuższą trasę. Ale gdyby jakiś życzliwy Pan mi ustąpił, nie odmówiłabym, byłoby to bardzo miłe!
„Prawdę powiedziawszy zdarzają się jeszcze dzisiaj ludzie wskakujący do tramwaju zanim ktokolwiek zdąży z niego wyjść, albo młodzi wpychający się przed staruszki, ale myślę, że w dobrym kierunku poszła edukacja.”
Z moich obserwacji wynika, że niestety w przepychaniu się do wejścia prym wiodą starsze Panie. Naprawdę niewiele jest rzeczy, które mogłyby je powstrzymać. Może to mimowolny odruch obronny instynktownie nakazujący zając najlepsze miejsce jak szybko się da? Zaręczam jednak, że to nic przyjemnego zostać wepchniętym z powrotem do pojazdu przez nacierającą z siłą hipopotama gazelę na emeryturze.
Podejrzewam, że to efekt przekonania (słusznego oczywiście), że osobom starszym należy się więcej oraz doświadczenia, że to więcej trzeba wyegzekwować, bo samo nie przyjdzie. Gdyby wszyscy chętnie ustępowali miejsca osobom starszym zapewne nigdzie nie musiałyby się spieszyć.
Inną sprawą jest, że ze staruszkami często nie da się dyskutować, więc najlepiej po prostu zejść im z drogi i mieć nadzieję, że my na starość będziemy spotykali jakiekolwiek zrozumienie ze strony ludzi młodych. Z tym może być jeszcze gorzej niż dzisiaj.
Umiejętność zachowania się w domu i w świecie, oprac. Marja Gołąbowa, seria „Życie Praktyczne”, Towarzystwo Wydawnicze Bluszcz, ok. 1930 r.. – Gdzie to można dostać / znaleźć?
A ja z radością podzielę się z Wami, że spotkałam wczoraj w tramwaju dżentelmena! Jestem młoda i daleko mi do wyglądu ciężarnej, a wsiadłam i stanęłam niedaleko ok. 30-letniego pana, który wstał i powiedział „proszę”. Aż się rozejrzałam i upewniłam, czy na pewno chodzi o mnie (bo wiadomo, o tempora, o mores itp) i tak w istocie było. Co mnie bardzo ucieszyło, bo miałam torbę, która jest niepozorna, ale tego dnia ciążyła mi jakby była średniej wielkości nosorożcem. Jest nadzieja w narodzie!
Pozostanie mężczyzny na swoim siedzeniu nie powinno być uznawane za faux pas a kobiecie z kolei nie wypadało upominać się o to miejsce wzrokiem, gestem, a przede wszystkim słowem.
A ja kiedyś jechałem tramwajem i na jednym przystanku wsiadło dużo osób. Nagle okazało się że ja siedzę a obok stoi kilka kobiet więc wstałem i powiedziałem proszę wskazując na miejsce pierwszej z nich ale odmówiła, kolejna również i nawet trochę starsza również. Dziwna sytuacja ale na moim miejscu później nikt nie siedział i wszystkie stały nad nim.
Nie żebym często jeździł tramwajami po Wrocławiu, ale może raz widziałem, żeby mężczyzna ustąpił miejsca kobiecie, chyba przejęliśmy po Niemcach zachodnie podejście. Natomiast będąc ostatnio kilkukrotnie w Warszawie rzuciło mi się w oczy, że młodzieńcy zrywają się na widok młodej kobiety i przyznam, że bardzo mnie to zaskoczyło. Myślę, że to zależy od miasta. Najbardziej ryzykowne jest ustępowanie kobietom w wieku, powiedzmy, średnim, bo mogą pomyśleć, że zostały wzięte za starsze panie. Zawsze wtedy mam wyrzuty sumienia, że mogę sprawić im przykrość. To samo zresztą tyczy się mężczyzn. Obserwuję to po ojcu, który skończył 60 lat, ale śmiga w bike… Czytaj więcej »