Nie ma wątpliwości, że asertywny mężczyzna będzie miał w życiu łatwiej. Szybciej upomni się o swoje prawa, chętniej zaryzykuje i nie pozwoli sobie narzucić cudzej opinii. Niestety nie wszyscy mają taką pewność siebie, żeby być dostatecznie asertywnymi. Na szczęście można nad tym pracować. Są bowiem techniki, które ułatwiają nam to zadanie i wydobywają potencjał drzemiący w nas samych.
Być sobą
Jednym z podstawowych zadań tego bloga jest zachęcanie do pracy nad sobą i stawania się lepszymi. Za tym kryje się przekonanie, że w znacznej mierze możemy panować nad tym jacy jesteśmy. Oczywiście jeśli ktoś nie jest zdeterminowany do pracy nad sobą, powie: „jestem jaki jestem i tego nie da się zmienić”. Natomiast osoby czujące potrzebę samodoskonalenia staną na baczność, przeanalizują swoje wady, zlokalizują miejsca możliwe do poprawy i z zacięciem godnym Benjamina Franklina wezmą się do roboty.
Ten artykuł ma Wam wskazać kilka prostych sfer, w których kształtuje się nasze poczucie pewności siebie i asertywność. Majstrowanie w nich może niektórym wydawać się udawaniem kogoś innego, ale prawda jest taka, że samo nic się nie zrobi i czasem należy trochę wyjść z siebie, żeby stać się lepszym. Zacznę od krótkiego wyjaśnienia czym w ogóle jest asertywność, następnie wskażę przestrzenie, w których ją rozpoznajemy u siebie i innych, a na koniec opowiem o tym co można zrobić, żeby się udoskonalić w tym zakresie.
Jeśli jeszcze nie czytaliście, zerknijcie również na archiwalny wpis: „Jak być asertywnym gentlemanem„. Ten dzisiejszy jest rozwinięciem swojego poprzednika.
Czym jest asertywność
Asertywność to pewien rodzaj odwagi do wyrażania własnych, nawet kontrowersyjnych opinii i upominania się o swoje prawa. Jest ona ściśle związana z poczuciem własnej wartości i pewnością siebie. Zazwyczaj te ostatnie cechy wyrabiamy sobie przez lata, wraz z doświadczeniem życiowym. Jeśli w danej sytuacji już się sprawdziliśmy, jesteśmy później bardziej pewni swoich możliwości i bardziej skłonni do wyjścia przed szereg.
Działa to w dwóch kierunkach. Ważne jest to, czy sami postrzegamy siebie jako osoby pewne siebie, co dodaje nam odwagi do dążenia do własnego celu. Z drugiej strony istotne jest to, jak postrzega nas otoczenie, przynajmniej w naszej opinii. Jeśli towarzyszący nam ludzie dają nam poczuć, że jesteśmy osobami wartościowymi, takimi, z których zdaniem należy się liczyć, to będziemy bardziej skłonni do wypowiadania się, ale też do ryzykowania. Osoby asertywne mają bowiem większą wiarę w szansę na sukces, są bardziej optymistyczne. Łatwiej więc podejmują wyzwania.
Tutaj zaczynają działać stereotypy. Wszyscy mamy w głowach jakieś wyobrażenie osoby pewnej siebie i asertywnej. Kiedy widzimy kogoś pasującego do tego obrazu, automatycznie przypisujemy tej osobie powyższe cechy. To natomiast skutkuje choćby tym, że poważniej bierzemy to, co ona mówi. Z kolei, kiedy sami wcielimy się w taką rolę, spróbujemy stać się postacią pewną siebie, szybko zaczniemy również siebie tak traktować. To jest podstawowy krok do pracy nad sobą w tym zakresie.
<<Zobacz też: Kiedy najtrudniej być gentlemanem – słowo o pracy nad sobą>>
Ciało
O ciele pisałem już przy okazji omawiania mowy ciała podczas rozmowy. To, jak gestykulujemy, jaką mamy mimikę i jaką przybieramy postawę wpływa na odbiór nas samych przez naszych rozmówców i może nam pomóc lub zaszkodzić. Ludzie bowiem naturalnie odczytują takie niewerbalne znaki jako komunikaty. Ten język jest tak głęboko w naszej świadomości, że zazwyczaj nie zdajemy sobie sprawy, że odczytujemy cokolwiek.
Wracając do asertywności i pewności siebie zauważymy, że postawy ludzi różnią się od siebie zależnie czy czują się dominujące, czy zdominowane. Osoby pewne siebie będą przybierały postawy otwarte, szeroko rozstawiały ramiona i nogi, odkrywały klatkę piersiową, trzymały brodę uniesioną itp. W skrajnym wypadku mimowolnie przybieramy pozycję „zwycięzcy” z uniesionymi rękoma w kształt litery „V”. Natomiast osoby czujące się słabe częściej przybierają postawy zamknięte, skulone, jakby chciałby być mniejsze niż są, niezauważalne, ręce i nogi złączone, blisko ciała, głowa spuszczona, zakryta szyja…
Badacze zauważyli, że robią tak zarówno zwierzęta jak i ludzie. Co więcej robią tak też ludzie niewidzący od urodzenia, czyli tacy, którzy nie mogli podpatrzeć tych gestów u innych osób. Są to tak naturalne dla nas gesty, że przybieramy je mimowolnie i odczytujemy je bezbłędnie w naszym otoczeniu. Ma to związek z wytwarzanymi hormonami, ale o tym napiszę nieco dalej. Teraz chciałem dodać tylko, że przybieranie odpowiednich póz pozwala wpływać na rozmówców, gdyż pozycja dominująca u jednej ze stron może narzucić pozycję zdominowaną drugiej.
Rozmowa
Ciało daje bardzo proste, prymitywne sygnały. Są więc bardzo łatwe do odczytania. Wielką rolę odgrywa jednak również to, co i jak mówimy. Oczywistym jest, że osoby o niskim poczuciu własnej wartości mówią niewiele, niechętnie się zgłaszają do odpowiedzi na zajęciach i rzadko się odzywają na spotkaniach towarzyskich. Niepewność siebie można też zauważyć w braku sprzeciwu.
Osoby asertywne zdecydowanie chętniej zabierają głos, nawet jeśli nie mają nic ważnego do powiedzenia. To może czasem być irytujące, ale zdecydowanie ułatwia nawiązywanie kontaktów i pozwala się zapamiętać. Ponadto pewni siebie nie omieszkają nie zgodzić się z krzywdzącą opinią lub nie podejmą się planu, w który nie wierzą. I nie będą czuły się winne, jeśli komuś popsują szyki własnym zdaniem.
Dla nas ważne jest, że już sam widok osób tak postępujących pozwala nam zaszufladkować je w kategorie „asertywny” i „nie asertywny”, a to z kolei wpłynie na nasze podejście do nich i opinię o nich.
Strój
Na koniec zostawiłem nico mniej istotną kwestię, ale na niej dość łatwo jest eksperymentować. To nasze ubranie. Tak jak mamy w głowach wyobrażenie o tym, jaką postawę ma osoba pewna siebie i jak mówi, tak też mamy jakieś wyobrażenie o tym, jak się ubiera. Zapewne większość z czytelników Czasu Gentlemanów uzna za strój „zwycięzcy” świetny garnitur i rewelacyjne buty, ale w różnych środowiskach znajdziemy trochę inne ideały. To bardziej kulturowa rzecz.
Musimy mieć na uwadze, że sami mimowolnie szufladkujemy ludzi na podstawie ich wyglądu. Przynajmniej na pierwszych kilka chwil znajomości. Robi tak zdecydowana większość z nas. Osoby pewne siebie nie będą się obawiały odstawać od innych swoim ubiorem. „Szare myszki” natomiast będą się starały zniknąć w tłumie i nie wyróżniać się. Przynajmniej my tak zinterpretujemy wygląd napotkanych osób. Musimy mieć więc świadomość, że nasz strój też odgrywa tu ważną rolę. Ubranie to bowiem też przebranie, bardziej dosłownie niż poza czy sposób mówienia. Od tego porównania przejdziemy do kolejnej części – jak wykorzystać powyższe do samodoskonalenia się.
<<Zobacz też: Nie szata zdobi gentlemana>>
Hormony i udawanie
Jak już wspomniałem powyższe kwestie mają związek z hormonami. Wiemy dobrze, że hormony wpływają na nasze ciało. Jeśli jesteśmy szczęśliwi, produkujemy endorfiny (hormony szczęścia) i mimowolnie się uśmiechamy. W przypadku pewności siebie, jeśli czujemy, że dominujemy nad otoczeniem, zaczynamy produkować więcej testosteronu i znów mimowolnie przybieramy pozycje otwarte. Zwierzęta rozstawiają łapy i jeżą sierść, my napinamy mięśnie, podnosimy głowę i ręce. Z kolei gdy czujemy się zdominowani zaczynamy produkować kortyzol (hormon stresu), prowokujący nas do przybierania pozycji zamkniętej, skulonej, słabej.
Co ciekawe, naukowcy odkryli, że działa to też w drugą stronę. Jeśli wymuszamy na sobie uśmiech, poprawia nam się humor. Jeśli przybieramy pozycje dominujące, czujemy się bardziej pewni siebie. Jeśli unikamy konfrontacji, nasza asertywność spada. Gdybyśmy więc symulowali pewność siebie, dzięki produkcji testosteronu, z biologicznego punktu widzenia, stajemy się tacy. To z kolei rzutuje na całe nasze zachowanie i odbiór nas przez nasze otoczenie. To niezwykle wartościowa informacja dla wszystkich, którzy muszą sobie dopiero wypracować poczucie własnej wartości. Wejście bowiem w tę rolę pozwala nam przekonać się, że faktycznie możemy ją pełnić i z czasem już wcale jej nie „odgrywać” tylko być takim.
Kilka technik
Przyjrzyjmy się co możemy zrobić w tych trzech wymienionych sferach. W przypadku pozy dominującej nie trzeba „rozwalać się” na krześle na ważnym spotkaniu. Można za to, na kilka chwil przed ważnym wydarzeniem, spędzić dwie minuty w spokojnym miejscu przyjmując pozycję dominującą. Nie kulić się, nie chować czytając notatki itp. Stanąć prosto, pewnie, wesprzeć ręce na biodrach, brać głębokie oddechy, głowa do góry. Poczuć się jak zwycięzca. Wówczas nasz organizm faktycznie zaczyna produkować więcej testosteronu, a ilość kortyzolu spada. Zatem wchodząc na rozmowę o pracę, na ważne spotkanie czy na scenę przed większą publiczność od razu będziemy czuli się pewniejsi własnego sukcesu.
Poza tym warto pamiętać na co dzień o postawach dominujących, ale też o elegancji i uprzejmości. Spokojnie można przybrać postawę osoby pewnej siebie i nie wyglądać na gbura. Warto stosować kilka prostych zasad: klatka piersiowa wypięta, ramiona do tyłu, głowa do góry, nogi lekko rozstawione, uśmiech. Na początek wystarczy, później to przychodzi zupełnie naturalnie.
W przypadku prowadzenia rozmów i wypowiadania swoich opinii należy skupić się na przełamaniu pierwszej bariery. Po prostu zacząć się odzywać, choćby komentować. Jako student i wykładowca przekonałem się, że niekiedy sam fakt logicznego myślenia i reagowania werbalnego pozwala przykryć wszelkie ślady nieprzygotowania. Myślicie, że kiedyś nie miałem oporów żeby publicznie wypowiadać swoje opinie? Miałem! A jednak najpierw się tego podjąłem, a dopiero zdobycie rzeszy czytelników utwierdziło mnie w tym, że mówię z sensem. Tego trzeba się uczyć poprzez ćwiczenie. Samo nie przyjdzie. Natomiast wiara we własne opinie dodaje odwagi by asertywnie mówić „NIE”.
Strój to prostsza sprawa. Jeśli czujemy, że wyglądamy jak osoba pewna siebie, szybciej się tak poczujemy. W końcu każdy z nas korzysta lub korzystał z tego na randkach. Podam więc małą anegdotę. Mój znajomy, mniej więcej jako dwudziestolatek, poszedł z kumplami na targi komputerowe oglądać nowe gry i konsole. Coś mu strzeliło, żeby założyć marynarkę i koszulę do jeansów. Okazało się, że jego kolegów w bluzach wszyscy traktowali standardowo jako małolatów szukających rozrywki. Znajomego natomiast sami wystawcy zaczepiali, rozmawiali, pokazywali. Zobaczyli w nim kogoś, z kim potencjalnie można zrobić interes. Choć przypadkowe, miało to spore znaczenie dla jego poczucia pewności siebie i ułatwiało kontakty na kolejnych stoiskach i pewnie następnych sytuacjach tego typu.
<<Zobacz też: Zasady łamania zasad>>
Stereotypy rządzą relacjami międzyludzkimi
Mimo że wolelibyśmy by było inaczej, okazuje się, że ludzie oceniają nas nie po merytorycznej stronie, ale po tym jakie wrażenie robimy. Pewność siebie gra tu wielką rolę. W tym kontekście przybieranie pozy siły tuż przed spotkaniem lub wystąpieniem pozwala na lepsze zaprezentowanie siebie, bo na miejsce wchodzimy z wyższą dawką testosteronu i mniejszą kortyzolu, a to pozwala nam bardziej ryzykować i czuć się pewniej siebie. Mamy wówczas mniejszą skłonność do mylenia się, przejmowania potknięciami czy przejmowania się reakcjami otoczenia.
To nie jest oszustwo ani manipulacja. Równie dobrze moglibyśmy powiedzieć, że ktoś kto dotąd chodził w bluzach, a przeszedł na marynarki udaje. Z pewnością przez jakiś czas każdy będzie mniej wiarygodny niż oryginał, ale po jakimś czasie przestawiamy się na nowe tory. Na tym właśnie polega praca nad sobą. Dlatego jeśli uważasz, że nie jesteś typem osoby asertywnej i przeszkadza to Tobie w codziennym życiu, spróbuj! Nie warto siedzieć w cieniu z obawy przed porażką. Celem nie musi być od razu zbudowanie imperium. Można zacząć od asertywnego mówienia „NIE”.
Jeśli macie jakieś przykłady takich praktyk z własnego doświadczenia, proszę podzielcie się nimi w komentarzach. Anegdoty tego typu działają zawsze bardzo motywująco.
Liczę też na konkretne propozycje rozszerzenia tego tematu. Asertywność jest niezwykle ważna, zwłaszcza w wersji, która nie jest szkodliwa dla otoczenia. Jest jeszcze dla niej miejsce na blogu. Niemniej raczej trudno będzie stworzyć artykuł, który podawałby listę możliwych zachowań.
Źródło (pozy siły i hormony): Amy Cuddy Your Body Language Shapes Who You Are, huffingtonpost.com. [Koniecznie zobaczcie video w tym artykule!]
Dla chętnych zgłębienia tematu mowy ciała i asertywności: http://youtu.be/Ks-_Mh1QhMc
Właśnie to video jest w linku podanym na końcu artykułu, jako ważne źródło.
To wystąpienie w dużej mierze wpłynęło na ostateczny wygląd tego tekstu.
O przepraszam nie dotyczałem 🙂
Nic się nie stało. To bardzo dobry materiał i warto go promować.
Swoją drogą natchnął mnie do tego, żeby zebrać jakąś garść dobrych wystąpień z TEDa i zrobić taki motywacyjny wpis na jakiś weekend. Będzie co oglądać.
Polecam ten: http://www.youtube.com/watch?v=ktjMz7c3ke4. I to po Polsku 🙂
Tutaj to samo tylko z napisami po polsku
http://www.ted.com/talks/amy_cuddy_your_body_language_shapes_who_you_are.html
Ważne jest to, jak się chodzi. Jako dziecko i młodzieniec miałem skłonność do garbienia się, idąc przed siebie, patrzyłem pod nogi i często przygarbiony. Kilka lat temu, kiedy wracaliśmy do domu po przegranym meczu, ktoś zwrócił mi uwagę, na moją postawę, dodając, mniej więcej to, co napisałeś: że nasza postawa i zachowanie jest nie tylko sygnałem, ale także motorem naszego poczucia własnej wartości. Od tamtej pory zacząłem zwracać większą uwagę na to, by iść wyprostowanym i patrzeć przed siebie. Nie wiem, na ile to, a na ile inne czynniki złożyły się na tę sytuację, ale bez wątpienia od tamtego czasu… Czytaj więcej »
Świetnie, że ktoś Ci taką radę dał. To bardzo cenne. Niby nie bierzemy tego sobie do serca, ale gdzieś z tyłu głowy pobrzmiewa.
No i gratuluję odważnych decyzji!
Jako tako co do zasady się zgadzam z niniejszym wpisem, aczkolwiek- znam takich co chodzą przygarbieni, nie patrzą nigdy w oczy, wyglądają na zahukanych, a jednak zawsze potrafią postawić na swoim, zawsze mają swoje zdanie, zawsze można na nich liczyć; znam i takich, którzy pozują na wielkich twardzieli, stoją z szeroko rozstawionymi girami, robią groźne miny, w towarzystwie są hałaśliwi, a jak dochodzi co do czego to okazuje się, że są zwykłymi pozerami, tchórzami, że nie mają jaj. Zgadzam się, że należy chodzić wyprostowanym, pewnie mówić swoje racje, lecz nie powiedziałbym, że to jest istota rzeczy. Moim zdaniem największa siła… Czytaj więcej »
Oczywiście! Powyższe rady mają tylko dodać animuszu, ale za tym musi stać jakiś charakter. Za czynami decyzja, za słowami myśl itd.
A i jak ktoś jest naprawdę pewny siebie to nie będzie na siłę wielce nikomu udowadniał, że tak jest, poprzez bezsensowna paplaninę, wtrącanie się we wszystko, mądrzenie się, bezproduktywne gadanie. Gadulstwo to domena kobiet, mężczyzna mówi krótko, jasno, prosto i treściwie, a nie gadanie dla gadania by wyjść na nie wiadomo kogo. W szkole czy na studiach zawsze poważniej traktowało się tego co rzadziej zabierał na lekcjach/ zajęciach głos ale za to z sensem niż tego co gadał byle gadać.
nikt tu nie pisał o ciąglym gadulstwie i wtrącaniu się we wszystko. Trzeba znać umiar.
http://99u.com/articles/14510/the-smart-creatives-guide-to-dressing-for-work panie Łukaszu, nie jestem pewien czy zna Pan tego bloga, ale ten artykuł jest doskonałym uzupełnieniem wpisu. Gdzieś na tym blogu można też znaleźć badania mówiące o wpływie, jak elegancki strój wpływa na przykład na szybkość bycia obsłużonym w sklepie 🙂 dziękuję za wpis, bardzo ładnie kompilujący wiedzę :)))
Nie znam. W wolnej chwili przeczytam. Brzmi ciekawie. Dziękuję!
Cały artykuł wygląda mi raczej na opis osoby dominującej, a nie asertywnej. A poza tym drobnym szczegółem, to całość zgadzałaby się z moimi obserwacjami.
„Ciało daje bardzo proste, prymitywne sygnały. Są więc bardzo łatwe do odczytania.” Na przyszłość, gdy zabiera się Pan za tak skomplikowane tematy, proponuję więcej czasu poświęcić na zebranie literatury. Powyższy cytat z pańskiego tekstu stoi w sprzeczności z wynikami badań naukowych, które wskazują, że ludzie mający za zadanie ocenienie, czy dana osoba kłamie czy mówi prawdę, osiągali skuteczność oscylującą wokół 50%. Oznacza to, że zwyczajnie zgadywali. Warto zauważyć, że podobne wyniki osiągali psychologowie i inne osoby, które wydawałoby się powinny radzić sobie znacznie lepiej. Co do reszty tekstu. Są to podstawy socjotechniki. Jeżeli chcemy wywrzeć na innych określone wrażenie, wykorzystujemy… Czytaj więcej »
To może podasz źródła badań, o których wspomniałeś?
Co do sygnałów, które wysyła nasze ciało, w pełni zgadzam się z Panem Łukaszem.
Jeśli mowa o postawie ciała, miałem w zwyczaju zawsze zajmować dużo miejsca swoją osobą, stać szeroko, a chodząc „bujać się” i to zawsze dodaje pewności siebie. Pozwolę sobie przytoczyć taki przykład: jeżeli chodząc po ulicy wygląda się jak przestępca, nie ma co obawiać się przestępców. Pewnego razu ktoś zwrócił na to moją uwagę i przyznam, że nie dostrzegałem wcześniej tego zbioru zachowań. Postanowiłem się powściągnąć i sądzę, że od tego czasu ludzie mniej się mnie boją tj. można z kimś nieznajomym porozmawiać i nie zachowuje się jakbyśmy mierzyli do niego z pistoletu. Tak, tak, można też przesadzić w drugą stronę.… Czytaj więcej »
Przeprowadziłem kiedyś ciekawy eksperyment. Od małego uwielbiałem spodnie dresowe ze względu na wygodę noszenia ich. Jednakże od czasów liceum zmieniłem dresy na jeansy i „dobre spodnie materiałowe”. Teraz jestem po studiach i postanowiłem kupić sobie dresy do chodzenia po domu. Pewnego jesiennego wieczoru (koło 21) poszedłem do sklepu osiedlowego po jakieś zakupy na śniadanie. Oczywiście spieszyłem się i postanowiłem nie zmieniać spodni. Dorzuciłem bluzę z kapturem, bo było już chłodno. Jak szedłem do sklepu, to minąłem w sumie około 5 osób. Standardowa reakcja: – z daleka od razu na mnie patrzą z większym zainteresowaniem niż zwykle i pewnym dystansem –… Czytaj więcej »
„Być sobą” i „Jednym z podstawowych zadań tego bloga jest zachęcanie do pracy nad sobą i stawania się lepszymi”
Są ze sobą sprzeczne.
Jeśli się zrozumie, że można pracować nad sobą i wciąż być uczciwym, i nie udawać kogoś kim się nie chce być, to już nie.
bycie sobą nie oznacza zrezygnowania z pracy nad soba.
Hmm. Ciekawy artykuł. W sumie cały życie byłem raczej tą „szarą myszką” próbującą nie wyróżniać się i nie wychylać. Od jakiegoś czasu posiadam żonę, a od krótszego syna. Dziś, czytając ten artykuł aż się wyprostowałem w krześle =). Nawet pisanie komentarzy jest wyrażaniem własnej opinii i jakimś początkiem (podpisuje się z imienia i nazwiska, a nie z pseudonimu gwarantującego anonimowość). Dla siebie jakoś się nie zmieniłem nigdy. Ale teraz mam dla kogo walczyć. Miejmy nadzieję, że uda mi się choć minimalna zmiana, która poprawi życie nie tylko moje. A to m.in. dzięki tym wszystkim artykułą, które powodują, że człowiek zaczyna… Czytaj więcej »