Jazz to wspaniała muzyka. Potrafi być przyjemnie nastrojowa i niezwykle żywiołowa, prosta i śmiertelnie skomplikowana, łatwa w odbiorze i trudna do strawienia. To dlatego jazzu trzeba się nauczyć, trzeba do niego dojrzeć. Tak, jak do wytrawnego wina, oliwek albo serów pleśniowych. Dlatego tym razem chciałbym Was wprowadzić w świat tej wspaniałej muzyki poprzez jej historię zapisaną nutami.
Zapraszam Was do przyjrzenia się przemianom, jakim uległ główny nurt jazzu od lat „nastych” do 90-tych XX wieku. Przedstawiam zestawienie trzydziestu bodaj najważniejszych płyt i bandów jazzowych, które miały wielki wpływ na rozwój tego gatunku. Z każdego wybrałem jeden utwór od przesłuchania od razu. Resztę poszukiwań będziecie musieli już odbyć we własnym zakresie. Poniższych utworów będzie pewnie na trzy godziny słuchania, a całe albumy można by słuchać i kilka ładnych dni. Zresztą dobrze spędzonych dni.
[Z technicznych spraw: link pod tytułem albumu prowadzi do ciekawego anglojęzycznego portalu muzycznego. To dla osób szukających dodatkowych informacji na temat danej płyty. W nawiasach są daty nagrywania utworów, a nie publikacji. Dalej tytuł utworu i filmik z YouTube (rozwinie się po wciśnięciu „zobacz”. Dla chętnych jest też .]
Historia jazzu w kultowych utworach
Jazz powstał w okolicach 1900. roku na południu Stanów Zjednoczonych. Jego głównym ośrodkiem był Nowy Orlean. W początkach dominowały big bandy grające w stylu Dixieland. Nazwę tę zaczerpnięto od zespołu, który jest pierwszy na liście. Z tego stylu wyrastał między innymi Louis Armstrong.
1. Original Dixieland Jazz Band (1917-1923)
Poniżej utwór Livery Stable Blues
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
2. Jelly Roll Morton, Jazz King of New Orleans (1926-1930)
Poniżej utwór Black Bottom Stomp
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
3. Louis Armstrong, The Louis Armstrong Collection, Vol. 4: Louis Armstrong and Earl Hines (1927-1928)
Poniżej utwór Weather Bird
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
W latach 30-tych nastąpiła era swingu. Muzyka stała się bardziej taneczna. Powstawały nawet dostosowane do niej style tańca. Królem swingu nazywał się Benny Goodman. W tym też czasie jazz zaczął zdobywać popularność w Europie.
4. Django Reinhardt, Django Reinhardt & His American Friends (1935-1938)
Poniżej utwór Japanese Sandman
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
5. Count Basie, The Complete Decca Recordings 1937-1943
Poniżej utwór Jumpin’ at the Woodside
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
6. Benny Goodman, Live at Carnegie Hall (1938)
Poniżej utwór Sing, Sing, Sing
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
<<Zobacz też: Sylwester w klimacie lat trzydziestych – jazz i swing>>
Lata 40-te i 50-te były dla jazzu okresem wyjścia z młodości i przeistoczenia się w dojrzały i wielowarstwowy gatunek. W tym czasie swoją największą popularność zdobyły legendy jazzu (między innymi genialny Miles Davis) i zaczęły powstawać coraz to nowe style. Rozwijał się bardziej skomplikowany bebop, taneczny rythm czy spokojny cool jazz. Sporo działo się nie tylko w sferze instrumentalnej. Billie Holiday zrewolucjonizowała linię wokalną wpływając w znacznym stopniu na całą muzykę popularną.
7. Billie Holiday, The Commodore Master Takes (1939-1944)
Poniżej utwór Fine and mellow
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
8. Charlie Parker, The Complete Savoy and Dial Studio Recordings (1944-1948)
Poniżej utwór Tiny’s Tempo
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
9. Dizzy Gillespie, 1945-1946
Poniżej utwór Ol’ Man Rebop
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
10. Miles Davis, Birth of the Cool (1949-1950)
Poniżej utwór Moon Dreams
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
W tym okresie następuje coraz większe zróżnicowanie stylów jazzowych. Niektórzy artyści tworzą bardzo przyjemne w odbiorze i melodyjne utwory. Inni natomiast przekraczają kolejne granice eksperymentując z dźwiękami i melodią. Ich dzieła mogą być dość trudne do słuchania dla niewprawionych odbiorców.
11. Gerry Mulligan, The Complete Pacific Jazz Recordings of the Gerry Mulligan Quartet with Chet Baker (1952-57)
Poniżej utwór Stardust
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
12. Thelonious Monk, Thelonious Monk Trio (1954)
Poniżej utwór Reflections
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
13. Chet Baker, The Pacific Jazz Years (1952-1957)
Poniżej utwór Five Brothers
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
14. The Modern Jazz Quartet, Fontessa (1956)
Poniżej utwór Willow Weep For Me
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
15. Ella Fitzgerald, Ella in Rome: The Birthday Concert (1958)
Poniżej utwór These Foolish Things
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
<<Zobacz też: Domowa biblioteka – własny zbiór książek, płyt i filmów>>
Pod koniec lat 50-tych na rynku pojawiła się perła. „Kind of Blue” Milesa Davisa jest nie tylko najlepiej sprzedającym się albumem tego artysty. To najlepiej sprzedający się album jazzowy w historii i przez wielu uznawany jest za najlepszy album jazzowy w ogóle, istne arcydzieło! Gorąco polecam dokładnie się przyjrzeć tej płycie.
16. Miles Davis, Kind of Blue (1959)
Poniżej utwór So What
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
17. Ornette Coleman, The Shape of Jazz to Come (1959)
Poniżej utwór Eventually
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
18. Charles Mingus, Charles Mingus Presents Charles Mingus (1960)
Poniżej utwór Folk Forms nº 1
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
19. John Coltrane, My Favorite Things (1961)
Poniżej utwór My Favorite Things
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
20. Horace Silver, The Tokyo Blues (1962)
Poniżej utwór The Tokyo Blues
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
Duke Ellington to człowiek, który większość historii jazzu sam współtworzył. Aktywnie działał na rynku muzycznym przez ponad 50-lat, do swojej śmierci kierując własną orkiestrą. Album „Money Jungle” powstał we współpracy z o wiele młodszymi muzykami: Charlesem Mingusem i Maxem Roachem. Jak się okazało wyszło z tego interesujące połączenie zupełnie odmiennych energii.
21. Duke Ellington, Money Jungle (1962)
Poniżej utwór Very Special
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
22. Charlie Byrd & Stan Getz, Jazz Samba (1962)
Poniżej utwór Desafinado
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
Moim ulubionym pianistą jazzowym jest zdecydowanie Chick Corea. Oferuje niezwykle delikatną, ale przy okazji złożoną muzykę. Wiele z jego utworów stało się później standardami gatunku.
23. Chick Corea, Now He Sings, Now He Sobs (1968)
Poniżej utwór Now He Sings, Now He Sobs
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
24. Miles Davis, Bitches Brew (1969-1970)
Poniżej utwór Pharaoh’s Dance
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
25. George Benson, Bad Benson (1974)
Poniżej utwór Take Five
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
26. Keith Jarrett, Standards Live (1985)
Poniżej utwór Stella by Starlight
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
<<Zobacz też: Najlepsza świąteczna muzyka z dawnych lat>>
Kultowa jazzowa wytwórnia płytowa, Blue Note Records, nie działała już od kilku lat. W 1985 roku okazało się jednak, że zostanie przywrócona do życia w ramach EMI Records. Dla uczczenia tej okazji zorganizowano specjalny koncert w Nowym Jorku. Zaproszono na scenę najlepszych muzyków jazzowych na świecie. Zorganizowano swoisty jazzowy „All Stars”. Z tego wydarzenia powstał rewelacyjny album pełen genialnych utworów i porywający film. Dla wielu była to najważniejsza noc w historii jazzu.
27. Various Artists, One Night With Blue Note (1985)
Poniżej utwór Herbie Hancock, One Night at Blue Note
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
28. Don Cherry, Art Deco (1988)
Poniżej utwór Art Deco
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
29. Wynton Marsalis, The Majesty of the Blues (1988)
Poniżej utwór The Majesty Of The Blues (The Puheeman Strut)
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
30. Kenny Barron & Stan Getz, People Time (1992)
Poniżej utwór East Of The Sun And West Of The Moon
[expand title=”Zobacz”]
[/expand]
Same utwory oczywiście nie powiedzą Wam zbyt wiele o tym, jacy artyści byli na topie, jakie albumy najlepiej się sprzedawały, gdzie się spotykano czy jak nazywały się niszowe style jazzowe. Za to dadzą Wam wyobrażenie na temat tego, dlaczego obecnie muzycy grają tak, a nie inaczej. Choć style jazzowe są tak różnorodne, ich korzenie są te same. Taka widza bardzo ułatwia zrozumienie współczesnej sztuki.
Ale po co ja to piszę? Przecież żeby tego słuchać nie trzeba mieć najmniejszego powodu. Mam nadzieję, że dla osób nieświadomych bogactwa jazzu ten wpis będzie impulsem do zagłębienia się w jazzowych wodach, a dla starych fanów, przyjemnym przypomnieniem. Miłego wieczoru! Albo kilku. Ja wracam do „Kind of Blue”.
Nie przegap żadnego wpisu! Zapisz się na newsletter.
Fajnie, że dobra muzykę propagujesz, choć oczywiście każdy tego typu wybór jest subiektywny. Mi brakuje tu przede wszystkim mojego ulubionego Buda Freemana,ale też Teagardena, Glenna Millera, Sióstr Andrews, Hendersona, Webba, Hermana i paru innych. A jeśli chodzi o płyty to polecam kolekcję The Chronologiacal Classics: http://en.wikipedia.org/wiki/Chronological_Classics tylko niecały tysiąc płyt. 😉
Glenn Miller miał solidną reprezentację w poprzednim muzycznym wpisie:
https://kielban.pl/2013/12/sylwester-w-klimacie-lat-trzydziestych-jazz-i-swing/
więc nie jest aż tak poszkodowany. Był tam też Herman.
To oczywiście tylko szybki przegląd nadzwyczajnie bogatego gatunku.
Mam raczej nadzieję na propagowanie jazzu niż rzetelne streszczenie jego historii.
Dzięki za link!
Osobom uwielbiajacym jazz polecam moim zdaniem świetny film 1900 : Człowiek legenda i ścieszke dzwiekową z tego filmu
Pozwolę sobie na drobną uwagę techniczną, która nijak przecież nie godzi w merytoryczną wartość wpisu (nawet jeśli zabrakło mi w nim nieco mniej ugrzecznionego free pokroju Sun Ra — to raczej mój osobisty klasyk; zresztą jazzu wiele nie słucham). Post jest zbyt ciężki. Trzydzieści youtubowych okienek, zwłaszcza wyświetlanych na którejś z kolei otwartej zakładce, może niejeden komputer położyć albo na kilka minut, albo do czasu tego lub owego resetu. Przy takiej liczbie utworów warto byłoby zamienić na zwykłe odnośniki.
Byłoby bardzo miło gdyby Pan Łukasz zebrał te utwory w youtubową playlistę. Utwory same by następowały po sobie.
Na początku chciałem podzielić wpis na strony (tak jak to się robi na dużych portalach), ale zaczęły pojawiać się błędy z linkami i komentarzami, więc zrezygnowałem.
Teraz wpadłem na pomysł ukrycia playerów, przez co wpis jest bardzo lekki, a zawiera to samo.
Jest też już playlista na YouTube:
http://bit.ly/historiajazzu
Dziękuję, bez porównania lepiej.
No i mam playlista na przyszla impreze. Dziekuje :).
Mmm…cool jazz,bebop.A gdzie big bandy?(prócz Bennego) Glenn Miller,Bracia Dorsey,Les Brown,Benny Carter,oraz niezastąpiony Krupa?
Mowa o muzyce jazz jest wspaniałym kierunkiem ,ja jestem fanem Luisa Armstronga a takowej można między innymi posłuchać w klubie Chicago Jazz Live Music w Krakowie .Jest to klimat dla gentlemanów oczywiście to moja opinia .
Jeżeli już mówimy o Nowym Orleanie oraz Armstrongu to nie można zapomnieć kto był jego guru – King Oliver.
Ojciec jest większym fanem, ja na pewno jestem dość letni, że się tak wyrażę, aczkolwiek lubię Milesa Davisa i Chucka Mangione, a z wykonawców polskich Walk Away. Jeżeli mógłbym coś polecić to płytę Davisa „Tutu”, w jednym utworze jest obłędne solo skrzypiec w wykonaniu Michała Urbaniaka… Co do niechlubnych kart w historii krajowego środowiska jazzowego, to znakomicie podsumował to Kult, w utworze „Z archiwum polskiego jazzu” – również polecam, aczkolwiek temat dawno przedawniony, dziś mogący budzić jedynie uśmiech na twarzy 🙂
Poza tym jako żem z wykształcenia pianista, grywam w wolnych chwilach ragtimy pana Scotta Joplina, a i parę rzeczy Gershwina się trafiło, jak choćby dwa preludia. Gershwina podziwiam i fanem jestem. Koncert F-dur, Błękitna Rapsodia czy Amerykanin w Paryżu to dzieła piękne i ponadczasowe.
Umiejętność grania na pianinie jazzowych standardów jest bezcenna. Zawsze chciałem się uczyć grać tylko po to. Niestety, jak zwykle, brakuje czasu.
Wszystkich chcących posłuchać więcej jazzu, zapraszam do tego wątku:
http://klub.czasgentlemanow.pl/viewtopic.php?f=6&t=106
Niezła selekcja 🙂
Dla miłośników Djanga Reinhardta znajdujących się blisko Poznania przedstawiam dżentelmęskie granie zespółu Zigzag Paradise. Z tego co wiemy, jesteśmy jednynym zespołem w Polsce grającym w tym stylu; chociaż bylibyśmy bardzo mile zaskoczeni, gdyby jacyś inne bracie duszy się pojawiły.
Szczegóły o gigach, itd, u nas na fejsie.
https://www.youtube.com/watch?v=93PxzKi1y68
https://www.youtube.com/watch?v=EB3X1wZ5WnY
Świetne! Żałuję, że nie miałem okazji posłuchać na żywo.
Zdecydowanie polecam niezwykłą płytę Michała Urbaniaka „Fusion III”. Jak 40 lat temu ten facet wpadł na pomysł połączenia muzyki ludowej z jazzem i zrobienia z tego funky…? Naprawdę niezwykły klimat lat ’70, z Kojakiem i ulicami San Francisco w tle. Przy utworze Chinatown poczujesz na sobie spodnie dzwony i dopasowany garnitur z krótką marynarką, a na nosie duże aviatory i – obowiązkowe w tamtym czasie – wąsy. Ten utwór żyje i oddycha. A w trakcie Kuyaviak goes funky można po prostu odpłynąć – elementy rocka, jazzu i – tak! – polskiego kujawiaka. Mimo amerykańskiego brzmienia, całość zachowuje polski charakter –… Czytaj więcej »