Określenie „wyjść po angielsku” zna niemal każdy kto ogląda filmy, czyta książki albo interesuje się savoir-vivrem. Natomiast stosują tę zasadę już bardzo nieliczni. Z jednej strony nie zawsze dobrze rozumiemy jej sens, a z drugiej mamy raczej mało okazji by z niej skorzystać. Dzisiaj zajmę się wyjaśnieniem wychodzenia po angielsku, a przy okazji przedstawię Wam jego kulturowe źródło.
Historia
Pomyślicie sobie: „co może być ciekawego w przeszłości wychodzenia po angielsku? Wychodzi się po cichu i tyle!”. A jednak sprawa jest nieco zabawna. Oryginalnym określeniem jest angielskie „to take French leave„. No to w końcu po francusku czy po angielsku?! Już wszystko tłumaczę.
W XVIII wieku panowała we Francji moda na wychodzenie z przyjęć po cichu, bez żegnania się z nikim. Chodziło o to, żeby nie robić zbytniego ambarasu z własnego wyjścia. W tych czasach cała Europa była zapatrzona w obyczaje francuskie. Nie ma więc co się dziwić, że moda ta zawędrowała też do Hiszpanii, Niemiec, jak i do Wielkiej Brytanii. Wspomniany styl opuszczania przyjęć nazwano więc w tych krajach od jego pochodzenia: w języku hiszpańskim „despedirse a la francesa”, a w niemieckim „sich auf Französisch empfehlen”. Angielską wersję już znacie.
Co ciekawe po latach Francuzi najwyraźniej stracili sentyment do tej zasady. Możliwe, że stała się niemodna, ale utrzymała się jeszcze u wyspiarskiego sąsiada skąd znów przywędrowała na kontynent. Pod koniec XIX wieku powstał bowiem we Francji zwrot „filer à l’anglaise”, czyli mniej więcej właśnie „wyjść po angielsku”. Prócz Polaków, tę wersję zaadaptowali do swojego języka również Włosi. Zatem, jak widać, to, po jakiemu wychodzimy, zależy od języka, w jakim mówimy.
Wychodzenie po angielsku – zasady
Przejdźmy zatem do konkretów. Wychodząc po angielsku wychodzimy po prostu nie żegnając się z nikim i nie informując nikogo o naszym zamiarze. Intencją jest nie zawracanie innym głowy i nie przerywanie zabawy naszym wcześniejszym opuszczaniem towarzystwa.
To by było wszystko, gdyby nie fakt, że mamy nieco problemów ze zrozumieniem tej zasady. Zdarza się bowiem, że osoby chcące wyjść po cichu „tylko” powiedzą o tym kilku osobom siedzącym najbliżej i „tylko” dadzą znać gospodarzom. Gospodarze oczywiście „tylko na moment” przerwą swoje dotychczasowe zajęcia i „tylko” szybciutko odprowadzą żegnających się po kurtki i do drzwi, a tam „tylko kilka chwil” wszyscy będą wymieniali uprzejmości i plany kolejnego spotkania. Tak tego się nie robi!
<<Zobacz też: Zostań wzorowym gospodarzem swojego wesela>>
Okazje nadające się do wyjścia po angielsku
Do wychodzenia po angielsku nie nadają się wszelkie kameralne przyjęcia, zwłaszcza te, na których ubytek kilkorga gości będzie wyraźnie zauważalny. Świetnie do tego nadają się za to duże oficjalne przyjęcia i bale. Tam każdy jest zajęty sobą i sprawne wyjście nie będzie odnotowane. Niestety większość z nas ma niewiele takich okazji w roku. Znacznie łatwiej o wesele. To doskonały przykład przyjęcia nadającego się do angielskiego wyjścia. Inną sytuacją może być większe garden party, gdzie i tak goście rozchodzą się na rozleglejszym obszarze.
Sam musisz ocenić czy ciche wyjście nie będzie w danej sytuacji zauważone. Żeby trochę lepiej zobrazować ten typ przyjęć odwołam się do porównania z wizytą w pubie. Tam jest wiele osób, a gospodarzem są niejako barmani. Nie żegnamy się jednak ze wszystkimi, kiedy chcemy wyjść, tylko robimy to po cichu nie zawracając nikomu głowy. O taki efekt chodzi.
Jak wychodzić po angielsku
Zasada jest prosta i twarda: nie mówimy nikomu, tylko wychodzimy (żegnamy się jedynie z osobami, które nas przyłapią i zapytają gdzie się wybieramy). Staramy się w jak najmniejszym stopniu zakłócać tok przyjęcia.
Już wspominałem, że informowanie ludzi wokół o naszym zamiarze wyjścia jest zaprzeczeniem wychodzenia po angielsku. Nie wiem czy to cecha Polaków, ale wydaje mi się, że mamy jakieś kulturowe obawy, że takie wyjście będzie niegrzeczne. Żeby tego wrażenia uniknąć możemy uciec się do pewnego fortelu. Może się to przydać szczególnie podczas wesel, gdzie jesteśmy wyjątkowo zobowiązani wobec gospodarzy.
Wystarczy wówczas na jakiś czas przed wyjściem, przy okazji szepnąć im słówko, że zamierza się wyjść po cichu. Zapewne spotkamy się z propozycją odprowadzenia itp., ale należy to potraktować jako kurtuazję i zwyczajnie wyjść po cichu, gdy już nadejdzie pora. Na pewno wówczas gospodarze nie będą się zastanawiali co się z nami stało. Inną opcją będzie poinformowanie o zamiarze wcześniejszego wyjścia jeszcze przed przyjęciem.
<<Zobacz też: Osoba towarzysząca na przyjęciu – jak się zachować>>
Wariant – szybkie wyjście
Ze względów na naszą rodzimą kulturę, jak i brak częstych okazji odpowiadających powyższym wymaganiom, może się przydać jeszcze pewien wariant wychodzenia, tym razem nie po cichu, ale relatywnie szybko. Kiedy czujemy, że nie uda nam się wyjść niepostrzeżenie, a chcemy zrobić to możliwie sprawnie, powinniśmy pożegnać się indywidualnie tylko z gospodarzami, dziękując przy okazji za przyjęcie, a z całą resztą (przynajmniej tymi w pobliżu i słuchającymi nas) zbiorowo. Ale pamiętaj – to nie jest wyjście po angielsku.
Największy grzech podczas wychodzenia
Niezależnie czy wychodzimy tradycyjnie, szybko, czy zostaliśmy przyłapani na wychodzeniu po angielsku zdecydowanie powinniśmy unikać wchodzenia w nowe rozmowy stojąc już niemal w drzwiach. Po pożegnaniu się wychodzimy możliwie bez ociągania się. To nie jest dobry moment na przypominanie sobie o nowych sprawach, czy planowanie kolejnych spotkań. To zawsze można załatwić później przez telefon. Pamiętaj, że gospodarze żegnający Cię i stojący z Tobą w drzwiach czekają tylko, by wrócić do gości i dalej się bawić. Przedłużanie tej sytuacji to spory nietakt.
<<Zajrzyj też do Klubu: Dobre maniery na forum>>
Po przyjęciu
Do bardzo dobrych nawyków należy dziękowanie gospodarzom nazajutrz lub kilka dni po przyjęciu. To niezwykle miłe, gdy któryś z gości zadzwoni lub napisze, że się świetnie bawił i chętnie spotka się już wkrótce. Może nawet zaprosi do siebie na rewizytę.
Na koniec mam dla Was cytat z mojej ulubionej książki na temat dobrego wychowania:
U nas „wyjść po angielsku” to znaczy uprzedzić wszystkich siedzących w pobliżu o tem, że się pragnie wyjść niepostrzeżenie i chciałoby się pożegnać jedynie gospodarzy. Na to wszyscy, którym to zwierzymy, pozrywają się z miejsc i pójdą razem z nami szukać państwa domu. Po znalezieniu tych ofiar nieopatrznej gościnności przy bridge’u lub ciekawej rozmowie, prosi się ich, aby sobie nie przerywali zabawy, bo „my wychodzimy po angielsku”. Gospodarze nolens volens czują się w obowiązku zatrzymania odchodzących (taka jest tradycja gościnności staropolskiej). Na to ktoś z reszty gości robi słuszną uwagę, że jest już bardzo późno. Następuje ogólne poruszenie. Ktoś kogoś zatrzymuje, ktoś kogoś zabiera. Gospodarstwo muszą wszystkich odprowadzić, asystować przy ich ubieraniu się w przedpokoju, żegnać, dziękować polecać się pamięci i jeszcze raz żegnać. Na myśl, że można zaoszczędzić sobie i innym tej konwencjonalnej tortury i opuścić ludne zebranie naprawdę po angielsku, nie żegnając się z nikim i nikomu nie przerywając zabawy – wpadają u nas tylko nieliczni ludzie naprawdę dobrze wychowani.
Well, Dobre wychowanie na codzień, b.d. Poznań, s. 168.
Tak wygląda cała idea wychodzenia po angielsku, ale czy da się ją szeroko stosować w Polsce, nie jestem pewien. Nasze podejście do gościnności może utrudniać sprawę. Jak sądzicie?
Nie przegap żadnego wpisu! Zapisz się na newsletter.
Jestem wielkim fanem wychodzenia po angielsku. W ogóle nie lubię robić wokół siebie niepotrzebnego zamieszania. Mimo to nie udało mi się jeszcze nigdy, na żadnej prywatnej imprezie, wyjść po angielsku. Zawsze jakimś cudem informacja, że wychodzę, dobiega do gospodarza, ten zjawia się w mgnieniu oka i czuje się w obowiązku zatrzymać mnie jeszcze trochę, lub chociaż zamienić kilka zdań. Dookoła gromadzą się ludzie i tym sposobem przez jakiś czas najwięcej dyskusji prowadzi się przy wyjściu, a mnie w międzyczasie oblewa pot, bo już dawno włożyłem płaszcz i jestem gotowy do wyjścia. Wnioskuję z moich doświadczeń, że w Polsce wychodzenie po… Czytaj więcej »
Coś w tym jest, ale tak jak pisałem na początku: to się sprawdza tylko przy dużych imprezach.
Myślę, że wychodzenie po angielsku przez wielu ludzi jest właśnie postrzegane jako coś niegrzecznego. Nieraz już słyszałam pogardliwie o znikających znajomych, „że jak zwykle wyszedł po angielsku” mówione z pogardą w głosie. Mi osobiście wydaje się, że pożegnanie z gospodarzami jest konieczne, ale powinno przebiegać jak najsprawniej. Z kolei jeśli chodzi o wesela to najgorsze chwile dla nowożenców to maraton 'odprowadzania i zegnania gosci’, którzy lubią odpływać z przyjecia falami i tak przez 3 godziny nie robi sie nic tylko 'żegna’ i rozmawia z goscmi. Bywa to irytujące, ale czasem, gdy nie widujesz kogoś często, bo np. przyleciał z drugiego… Czytaj więcej »
Nie jest to w Polsce dobrze postrzegane, a szkoda, bo bardzo życie ułatwia. Ja stosuję wyjście powiedzmy pół angielskie, tzn. dopadam gdzieś na uboczu gospodarza lub jednego z gospodarzy i żegnam się w kilku słowach. Oczywiście nie da się tego zrobić przy stole, pod toaletą też lepiej nie, chociaż jeżeli gospodarz jest mężczyzną…
Wpis z gatunku moich ulubionych, trochę historii można liznąć, a to najlepsze w tym blogu.
Jest potrzeba, można to załatwić elegancko (podziękować kolejnego dnia), a jednak ciężko nam będzie przez to przejść. Może jednak warto próbować. Może kilka osób przeczyta ten tekst i nie będzie się oburzać na angielskie wyjścia ich gości?
Łukaszu, wiesz może gdzie można dostać tą książkę Well? Internet milczy w tej kwestii.
Och, tak, prosimy o jakieś wskazówki gdzie tę książkę można „upolować”. Swoją drogą, brakowało mi już takiego czystego wpisu bez miejsca na wojny ideologiczne, choć wiem, że i to musi mieć swoje czas 🙂
Ja ją upolowałem w uniwersyteckiej bibliotece i przewidująco skopiowałem całą. To trudno dostępna książka.
W razie czego naprawdę nazywała się Jadwiga Kiewnarska, (1901-1938).
W Bibliotece Narodowej mają dwa egzemplarze tej książki.
Po przemyśleniu – to ma sens. Ale faktycznie, tylko na dużych, gwarnych przyjęciach.
W skali 15-osobowej imprezy, nawet gdy widzę kogoś pierwszy raz – nie. Wypada się pożegnać.
Co kraj to obyczaj, nie wszędzie dobrze się przyjmują obce kalki kulturowe. Mnie podoba się polska gościnność, której u nas niestety dostrzega się coraz mniej. Też nie lubię robić wokół siebie rumoru, a jednak stosuję zasadę szybkiego wyjścia, czyli żegnam się choćby z jedną osobą, powiadamiam ją. Typowo angielskie wyjście traktuję nieco jako afront. Taka tradycja.
Właśnie udało mi się zrobić takie wyjście w piątek, dobra rzecz:)
Z dużego balu, studniówki imprezy nie widzę przeszkód by tak wychodzić. Ale wyjście w ten sposób z kameralnych imprez byłoby moim zdaniem nieuprzejme i źle widziane.
W dużej mierze jest to bez sensu z prostej przyczyny – jeśli jesteśmy zapraszani przez gospodarza i musimy wyjść, to wyjście bez jego wiedzy uważam za faux pas i sam nie toleruję takiego zachowania na swoich przyjęciach. Nie znaczy to, że należy od razu zabierać głos jak przy toastach, ale pożegnać się z kulturą z co ważniejszymi ludźmi po prostu należy.
„to take Franch leave”- zawsze myślałem, że to się pisze „french”
W języku angielskim przymiotniki pochodzące od nazw państw pisze się wielką literą.
Wydaje sie, ze elementem kultury osobistej kazdego czlowieka powinna byc powsciagliwosc w zachowaniu dlatego gospodarz, tudziez gospodarze, jesli chca uchodzic za taktownych ludzi, nie powinni wnikac dlaczego 1 z gosci wyszedl wcześniej z danej uroczystosci. Zreszta co to znaczy „wczesniej”? Niektórym, z zalozenia, przyjecia weselne nie odpowiadają, ale uczestniczą w nich ze wzgledow grzecznościowych. I maja prawo być tak długo na sali, ile im się to podoba, w końcu zostali zaproszeni bez przymusu pozostawania do końca wesela. Fakt wyjścia np. przed polnoca może, ale nie musi o niczym swiadczyc, co wiecej jeśli komus naprawdę zależy na poznaniu powodow opuszczenia sali… Czytaj więcej »
Co znaczy kameralna impreza? Jeśli się jest w dwie pary, albo w 5 osób znających się od x lat? Albo w 5 osób a my jako jedyni jesteśmy nowi? To jest kameralność. Z każdej imprezy da się wyjść po angielsku (zdarzało mi się wyjść z imprezy gdzie było 5 osób), niepostrzeżenie, gospodarz dowiedział się dopiero po moim sms-ie kwadrans później (tylko dlatego że bał się że zasnę w zaspie śnieżnej). Najważniejsze jest by nie zaczynać, i nie przerywać prowadzonej dyskusji, jeśli wychodzi się w połowie rozmowy z kimś to jest to faux pas – bo ta osoba (lub kilka osób)… Czytaj więcej »
Bardzo często robiłem angielskie wyjście i jestem fanem takiej „kultury” wychodzenia. Mimo wszystko
w angielskim brytyjskim stosuje się powiedzienie „irish goodbye” 🙂
Tutaj zwróciłbym uwagę gospodarzom – jeśli ktoś mówi, że chciałby wyjść szybko i niepostrzeżenie, żeby nie przeszkadzać innym w imprezie, to moim zdaniem nietaktem będzie zaoferowanie tu odprowadzenia do drzwi, przesadne żegnanie się itp. Osoba jasno nam zakomunikowała, że zależy jej na cichym wyjściu i gospodarz powinien być świadomy, że to uniemożliwi jeśli teraz poświęci tej osobie parę minut, bo jednak impreza w pewnym sensie skupia się na gospodarzu. Dlatego jeśli gospodarze się nauczą, że na prośbę o dyskrecję odpowiada się dyskrecją, a pożegnać można się w paru słowach i wszelkie niedokończone sprawy można przecież później dokończyć telefonicznie czy przez… Czytaj więcej »
Wyszedłem po angielsku z kościoła katolickiego ? al
Bardzo fajny artukuł ?
Właśnie o to mi chodziło!
Dzięki!
M+
fajnie napisane, szkoda ze czas gentelmenow juz minal ;]
Myślę, że jeżeli ktoś wyjdzie po angielsku na dużej imprezie nie jest to powód żeby się obrażać jednak jestem zdania, że powinniśmy kultywować nasze rodzime tradycje, także te związane nie tylko z gościnnością i żegnać się zwyczajnie „po polsku” 😉
Jestem fanem wychodzenia po angielsku, od zawsze stosuję tę strategię „żegnania” się z wszystkimi. Śmieszne jest to że dopiero kilka lat temu dowiedziałem się, że ten zwyczaj ma swoją historię i określenie. Także, to nie tylko mój wymysł, a wychodzenie po angielsku przyszło mi naturalnie, bez zgłębiania się w temat.