Kiedyś dobra opinia była wszystkim. Dla osób, o których mówiono źle, salony i wysokie stanowiska były niedostępne. Natomiast ci z dobrą opinią mogli robić karierę. Strach przed wykluczeniem z towarzystwa skutecznie zachęcał do przestrzegania zasad. Sporo się zmieniło od tamtych lat.Czas-Gentlemanow-opinia

Jak to możliwe, że dochodziło do pojedynków?

Kiedy zaczynałem zgłębiać obyczaje międzywojennych gentlemanów, nie mogłem nadziwić się idei pojedynków. W społeczeństwie głośnych było wielu przeciwników tego zwyczaju. Same starcia honorowe w wielu aspektach sprzeciwiały się zdrowemu rozsądkowi. Nie brakowało też pojedynkowiczów, którzy nie mieli żadnego interesu by stawać na ubitej ziemi. Przynajmniej pozornie.

Niezrozumienie tego zwyczaju wynikało z zupełnie innych warunków społecznych, w jakich my żyjemy. Co groziło osobie, która odmawiała udziału w pojedynku? Tak, utrata honoru. Ale co to oznaczało? Dlaczego ówcześni mężczyźni ryzykowali życie dla jednej wartości? Czy chodziło tu tylko o dumę własną? To byłoby bardzo romantyczne, ale nie! Gentleman pozbawiony honoru tracił w swojej społeczności dobrą opinię. Zostawał wykluczony towarzysko. Zamykały się przed nim drzwi do dobrych domów, a wraz z nimi umykała szansa na dobry ożenek i możliwość poznania wpływowych osób, które mogły pomóc jej w osiąganiu celów zawodowych. To bardzo konkretne konsekwencje!

<<Zobacz też: Historia pewnego postępowania honorowego>>

Bat na Don Juana

Zobrazuję Wam ten mechanizm na nieco innym przykładzie. W dwudziestoleciu międzywojennym krążyła anegdota o pewnym przystojnym i zamożnym kawalerze, na którego chrapkę miała niejedna panna (i jej rodzice oczywiście). Pewnego razu w mieście rozeszła się plotka, że zamieszkała z nim dziewczyna – jedyna córka wdowy. Honor rodziny tej dziewczyny został więc splamiony. Zazwyczaj bowiem w takich wypadkach mężczyznę uważano za gorszyciela, ale to kobiety imię było naprawdę skalane. Przestawała być dobrą partią dla kogokolwiek z towarzystwa.

Wdowa nie miała w domu żadnego mężczyzny, który wystąpiłby w obronie czci rodu. Nieśmiało musiał więc interweniować przyjaciel domu. Niestety młody Don Juan ani myślał brać ślubu. Uważał raczej, że to on łaskę wyświadczył dziewczynie wpuszczając ją do siebie. Sytuacja była trudna i mogłoby się młodzieńcowi upiec, gdyby nie Opinia.

Stało się tak, że bardzo wpływowa dama, pani gubernatorowa, na jednej z herbatek mocno skrytykowała poczynania tego mężczyzny. Jasno wyraziła się, że takich osób nie powinno się zapraszać do własnych domów. Szybko miała okazję by wprowadzić słowa w czyny i odesłała odwiedzającego ją uwodziciela z kwitkiem. Wkrótce za jej przykładem poszły inne rodziny z towarzystwa. Młodzieniec został wykluczony. Skończyły się flirty i rozmowy o interesach.

Tak postawiony pod ścianą w końcu zmiękł i poszedł prosić o rękę dziewczyny. Ten ślub uratował jej opinię, a młodzieniec wrócił do łask. Mówiło się, że choć małżeństwo to nie należało do wzorcowych, nie było też najgorsze. Co jednak ważniejsze, przykład tej dwójki powstrzymał na lata innych narwanych Romeów i Julie od popełniania podobnych błędów.

Historia ta wydarzyć się miała jeszcze przed I wojną światową. Przytaczano ją, by podkreślać różnice w społeczeństwie, które już w międzywojniu zaszły. Dzisiaj to historia wręcz abstrakcyjna.

<<Zobacz też: Równouprawnienie płci a uprzejmość>>kochankowie

Opinia trzymała w ryzach

Jak więc się okazuje, opinia w towarzystwie mogła bardzo ułatwiać życie, ale mogła je też bardzo komplikować. Miała realny wpływ na życie poszczególnych ludzi, a nawet na ich całe rodziny. Nie można zatem dziwić się, że niewielu było odważnych, którzy odmówiliby udziału w pojedynku. Niewielu było też takich, którzy za nic mieli zdanie innych osób na ich temat.

Z pewnością taka sytuacja miała swoje dobre strony. Pozwalała kontrolować to, co umykało przepisom prawa i to, co przez prawo nie powinno być nawet regulowane. Dzięki temu każdy, kto miał ochotę łamać konwenanse, zastanawiał się trzy razy przed swoim wybrykiem. Z pewnością też wiele dam zachowało dzięki temu swoją cześć. Trzeba bowiem pamiętać, że Opinia niewspółmiernie ostrzej traktowała właśnie kobiety.

Rządy Opinii miały oczywiście też swoje złe strony. To właśnie dlatego wielu mężczyzn zginęło i zostało okaleczonych w często bezsensownych pojedynkach, a wiele kobiet musiało wybierać między opinią ulicznicy a samobójstwem.

<<Zobacz też: Gentleman się nie tłumaczy>>

Śmierć Opinii

Dzisiaj nie przejmujemy się już tym, co mówią inni. Myślimy sobie: „a co oni tam mogą wiedzieć?!”, „co będę się przejmował zdaniem jakiegoś faceta/baby?”, „co mnie to obchodzi, że ktoś o nim mówi, że jest taki a siaki?”… W dobieraniu sobie znajomych częściej kierujemy się korzyściami płynącymi z danej znajomości. Mamy wielki problem jeśli ktoś z naszego otoczenia poważnie coś przeskrobie. „No bo jak to teraz miałbym go już nie lubić? Nie widywać się z nim? Nie zapraszać? A skąd mam wiedzieć, że to w ogóle prawda, co o nim mówią?” Umywamy ręce i nie ponosimy odpowiedzialności.

Odpowiedzialności za co? Właśnie za otaczający nas świat. Pozwalając zostać przy nas danym osobom, pokazujemy, że ich czyny nie są dyskredytujące i nie trzeba ich potępiać. Jest to wygodne, bo wiemy, że kiedy sami coś podobnego przeskrobiemy, nie będziemy skazani na samotność.

<<Zobacz też: Kiedy najtrudniej być gentlemanem – słowo o pracy nad sobą>>

Wyzwolenie

Oczywiście nieco ironizuję i pewnie przedstawiam Opinię w lekko cieplejszych barwach niż faktycznie powinienem. To jest jeden z tych wielowymiarowych aspektów przeszłości, których powrotu pewnie nie chciałbym w całej okazałości, ale jednak pozostaje we mnie pewna nostalgia za szanowaniem opinii o nas samych. Bo czy jej brak w jakiś sposób nas wyzwolił? Myślę, że nie do końca.

Politykiem, biznesmanem, gościem w domu, czy narzeczonym córki może być niemal każdy. Nawet bardzo zła opinia, dość szybko się zaciera. Przymykamy oko. Sprawdzamy na własnej skórze. Czasem któryś już raz. Ludzkie wybory są bardzo trudne do oceny i wartościowania. Jest zwyczajnie zbyt wiele czynników, żeby ktoś z zewnątrz mógł to ogarnąć i wystawić uczciwą opinię. Często może ona być więc krzywdząca. Pewnie dlatego wolimy dziś oceniać ludzi po zasobności portfela.

Opinia kiedyś despotycznie rządziła i to nie było dobre. Jednak dzisiaj zastanawiam się, czy nie powinniśmy jej częściej zatrudniać na stanowisku wpływowego doradcy?

Czy Waszym zdaniem dobra opinia ma jeszcze jakieś znaczenie?

Źr.:  Well, Dobre wychowanie na codzień, b.d. Poznań.

Nie przegap żadnego wpisu! Zapisz się na newsletter.