Każdy chce wyglądać dobrze w swoich garniturach, między innymi dlatego, że zazwyczaj zakładamy je na ważne okazje. Oczywiście najlepszą opcją jest uszyć sobie świetnie dopasowane ubranie u krawca, ale to niestety inwestycja nie na każdą kieszeń. Z drugiej strony tańsze garnitury ze sklepu często wyglądają na nas kiepsko. Na szczęście jest wyjście pośrednie, które może dać bardzo dobre efekty – poprawki krawieckie kupnego garnituru.Plecy marynarki spięte szpilkami na wizycie u krawca.

Mój garnitur ślubny

Poprawki stosujemy między innymi: zaraz po zakupie; po jakimś czasie, gdy zmieniła nam się nieco figura; albo, tak jak w moim wypadku, zmieniły się preferencje. Ja swój garnitur ślubny kupiłem cztery lata temu. Wówczas nie miałem bladego pojęcia o klasycznej męskiej elegancji i sugerowałem się tym co mówiły mi ekspedientki w sklepie. Chciałem mieć coś oryginalnego i zdecydowałem się na brąz nie znając zasady, że nie nosi się go na wieczorowe okazje. Powiedziano mi, że wybrany przeze mnie garnitur leży na mnie świetnie, to samo mówiła moja rodzina, co podchwyciłem również ja.

Zobacz też wersję video tego wpisu:

Po latach, w trakcie których zacząłem prowadzić bloga i interesować się klasyczną elegancją, przymierzyłem ten garnitur i nie mogłem uwierzyć, że kupiłem sobie coś takiego. Był zdecydowanie za duży w każdym wymiarze. Zresztą zobaczcie sami.

Brązowy garnitur ślubny z profilu i przodu.

Był za duży w ramionach i talii. Marynarka była za długa, tak samo jak jej rękawy. Dotyczyło to też nogawek. Również lepiej mogłem wybrać buty. Zbyt obszerna była także koszula – na zdjęciu mam oryginalną. [Na zdjęciach mam też poliestrowy krawat. Taki założyłem na ślub – czego oczywiście już bym nie zrobił. Zostawiłem go, żeby dodatkami nie odwracać uwagi od samego garnituru.]

<<Zobacz też: Nie szata zdobi gentlemana>>

Garnitur przeleżał więc jeszcze trochę w szafie zanim doszedłem do wniosku, że trzeba go poprawić, bo darzę go sentymentem i nie powinien kurzyć się na wieszaku. Postanowiłem zabrać go do krawca i zobaczyć co da się zrobić, żeby tchnąć w niego drugie życie. Wybór padł na bodaj najbardziej znaną pracownię w Poznaniu. Pracownię krawiecką Krupa & Rzeszutko.

Złota kołatka

Tam zaprezentowałem panu Karolowi Rzeszutko swój garnitur, a on zaproponował odpowiednie poprawki, które powinny zaradzić mojemu problemowi. Jeśli jesteście ciekawi, jak wygląda taka wizyta, przedstawiłem ją w filmie powyżej.

Wizyta u krawca, przygotowywanie garnituru do poprawekW tym garniturze było całkiem sporo do poprawienia, o czym oczywiście wiedziałem. Najbardziej ciekawiło mnie ile możemy zrobić ze zbyt dużymi ramionami i za szeroką talią. Z doświadczenia natomiast wiedziałem, że już samo poprawienie długości rękawów i nogawek da całkiem dobry efekt.

Ostatecznie rozpisaliśmy całkiem długą listę planowanych zmian. Weszło tam właśnie skracanie ramion, zwężanie talii w kilku miejscach, skracanie nogawek i długości marynarki. Póki co postanowiliśmy nie ruszać długości rękawów, gdyż skracanie ramion mogło nieco temu zaradzić. Musieliśmy poczekać na pierwsze efekty. Rękawy postanowiliśmy jedynie zwęzić u góry. Co ciekawe nie trzeba było nic robić ze spodniami w górnej partii. Uznałem też, że nie chcę ich zwężać zgodnie z dzisiejszą modą. Są klasycznie szerokie i to mi odpowiada.

<<Zobacz też: Jak dbać o męskie ubranie – 12 rad z lat dwudziestych XX w.>>

To sporo poprawek, jak na jeden garnitur. Nie podjęliśmy się tylko kilku z możliwych zmian. Można się zastanawiać po co ten zachód? Oczywiście darzę ten garnitur sentymentem, dlatego chciałem o niego jeszcze zawalczyć. Były jednak jeszcze inne powody. Ma on wszelkie cechy klasycznego garnituru. Klapy mają odpowiednią szerokość, brak „modnych” udziwnień, nawet tkanina jest całkiem dobra: 81% czystej wełny i 19% jedwabiu.

Po pierwszej wizycie garnitur wyglądał mniej więcej tak:

wizyta-u-krawca-2

Po upięciu szpilkami różnych elementów garnituru mieliśmy już wstępny obraz, w jakim kierunku to wszystko pójdzie:

Garnitur od przodu podczas wizyty o krawca

Przymiarki

Po około tygodniu mogłem przyjść przymierzyć wstępnie przerobiony garnitur. Przy takich ingerencjach, jak w tym wypadku (zwłaszcza jeśli chodzi o ramiona), jeszcze przed zszyciem tego ostatecznie musieliśmy mieć pewność, że wszystko zostało dobrze odmierzone. W moim wypadku okazało się, że trzeba będzie nanieść jeszcze pewne poprawki, przez co musiałem podejść kolejny raz na przymiarkę.Poprawki krawieckie w różnych miejscach garnituru.

Zafastrygowany garnitur z kolejnymi poprawkami wyglądał już znacznie lepiej.

Zdjęcie garnituru z przodu, profilu i tyłu. Zaznaczone są miejsca do poprawek. U krawca.

Garnitur odebrałem po kilku dniach od drugiej przymiarki. Jeszcze tylko zdjęcie pamiątkowe z panem Karolem Rzeszutko (na którym o dziwo znów wyszedłem zbyt szeroko) i możemy przejść do porównania efektu „przed” i „po”.

Łukasz Kielban i Karol Rzeszutko w pracowni krawieckiej.

Efekt przeróbek krawieckich

Już na pierwszy rzut oka widać gigantyczną zmianą jakościową. Nagle to porządny garnitur. Widać znaczną różnicę w tym jak układają się ramiona. Widać prześwit między talią a ramionami. Spodnie nie wyglądają za odziedziczone po starszym bracie. Widać kończące się w dobrym miejscu mankiety koszuli. To, co chyba najbardziej mnie zaskoczyło, to efekt jaki daje skrócenie marynarki. Wyciętych zostało ok. 4 cm, a znacznie wpłynęło to na poprawienie proporcji sylwetki.

Porównanie garniturów przed i po poprawkach krawieckich.

Oczywiście nie mam ciała Apolla, ale wydaje mi się, że na poniższym przykładzie widać doskonale, że nawet bardzo szczupły mężczyzna będzie lepiej wyglądał w bardziej dopasowanych ubraniach. Zbyt duże nie ukrywają wcale braku „masy”. Wręcz odwrotnie – podkreślają. Dopiero dopasowane ubrania czynią sylwetkę proporcjonalną i naturalną.

Porównanie garniturów przed i po poprawkach krawieckich.

Praca pana Rzeszutko dała tutaj kolosalną różnicę. Mój ślubny garnitur mogę już zakładać bez wstydu. Oczywiście decydując się na takie przeróbki musimy mieć świadomość, że nie wyjdzie nam z tego garnitur taki, jaki byśmy otrzymali szyjąc na miarę. Jednak kiedy akurat mamy takie ubranie w szafie, może się okazać, że sporo da się poprawić.

Sprawy techniczne

Przejdźmy zatem do kilku kwestii, które trzeba mieć na uwadze zanosząc garnitur do przerobienia u krawca. Po pierwsze nie wszystko da się poprawić. Zwłaszcza klatka piersiowa jest nie do ruszenia ze względu na swoją konstrukcję (w tym wypadku rzecz jasna klejona). Często też nie można skracać rękawów od dołu ze względu na przecięte dziurki od guzików na mankietach. Można je natomiast skracać od góry, wypruwając z ramion (to samo robimy skracając ramiona), ale ta przeróbka jest już trudniejsza i bardziej kosztowna. Nie można też zbytnio skrócić marynarki ze względu na położenie kieszeni, których już nie przestawimy. Zbytnie skracanie mogłoby zaburzyć proporcje garnituru.

Wniosek, jaki powinien płynąć z powyższego, jest taki, że dobierając marynarkę w sklepie powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na to jak ona leży właśnie w ramionach i klatce piersiowej oraz czy jej długość jest w miarę poprawna. Większość pozostałych kwestii będzie można z mniejszym lub większym trudem zmienić.

Oto lista możliwych zmian, którą otrzymałem od pana Karola Rzeszutko. W moim garniturze zrealizowaliśmy ponad połowę:

  • Zwężenie marynarki trzema szwami w plecach
  • Skrócenie marynarki
  • Zwężeni ramion
  • Skrócenie rękawów górą + zwężenie rękawa + przestawienie spadu
  • Przestawienie guzika w talii
  • Skrócenie spodni
  • Zwężenie spodni od kolana do dołu
  • Zwężenie spodni w pasie
  • Zmiany długości rękawa poprzez skrócenie dołu (wyszycie nowych dziurek)
  • Poprawa kołnierza („fałda poznańska”)

Akcesoria krawieckieKolejna sprawa dotyczy już finansów. Każda z przeróbek jest osobno wyceniana zgodnie z cennikiem danej pracowni. Koszt przeróbek mojego garnituru to 500 zł. To sporo, ale garnitur był raczej kiepsko do mnie dobrany. Jeśli wybierzecie sobie lepiej leżący egzemplarz, może się okazać, że wystarczą przeróbki za kilkadziesiąt lub sto kilkadziesiąt złotych. Najczęściej będzie to długość nogawek i rękawów oraz taliowanie.

Jeśli do powyższego dodać koszt garnituru, a mój kosztował ok. 1100 zł (Pierre Cardin z outletu), to za półtora tysiąca otrzymuje się całkiem przyzwoity garnitur. Trudno będzie o taki ze sklepu, a z pewnością za te pieniądze nie uszyje się sobie nowego na miarę.

Tutaj jeszcze raz podkreślę: garnitur z wieszaka za niewygórowaną cenę nie będzie najwyższej jakości. Krawiec, szyjąc na nasze zamówienie może zrobić to znacznie lepiej, z lepszych tkanin i stosując lepsze rozwiązania. Możecie to zobaczyć w mojej serii wpisów o szyciu garnituru. Niemniej  myślę, że przy mniejszych funduszach, przeróbki krawieckie to najlepsze rozwiązanie.

Zdjęcia

Model ze mnie żaden, ale na poniższych zdjęciach możecie zobaczyć jak ten garnitur prezentuje się na wolnym wybiegu. Tutaj również celowo nie używałem żadnych dodatków (prócz tego nieszczęsnego krawata), więc pod tym względem nie oceniajcie tych fotografii.

Brązowy garnitur w plenerzeBrązowy garnitur w plenerzeBrązowy garnitur w plenerze

Na powyższym zdjęciu widać, że lewy rękaw wymaga jeszcze skrócenia. Rękawy w ramieniu mogłyby układać się lepiej.

Brązowy garnitur w plenerze

Plecy wyszły moim zdaniem rewelacyjnie!

Brązowy garnitur w plenerze Brązowy garnitur w plenerze

Brązowy garnitur w plenerze

I żeby nie było zbyt poważnie…

Brązowy garnitur w plenerze

Zanim skomentujesz

Nauczony doświadczeniem, chciałbym w tym miejscu wyjaśnić kilka kwestii. Po pierwsze wszystkie osoby chętne do zabawienia się w mojego dietetyka i wyznawcy „robienia masy” mogą podarować sobie komentowanie. Może Was to dziwić, ale czuję się świetnie w swoim ciele i żadne opinie tego nie zmienią.

Osoby chcące skrytykować ostateczny efekt proszę jedynie o konstruktywną krytykę. Znawcom typu „coś tu nie gra, ale nie wiem co” podziękujemy już teraz. Pamiętajcie tylko jak ten garnitur wyglądał wcześniej. Sam bym tylko popracował jeszcze nad szerokością rękawów w górnej części. Lekkiego skrócenia wymaga jeszcze lewy rękaw.

Kwestię doboru odpowiednich dodatków do garnituru chciałbym opracować w osobny wpisie. Mam nadzieję, że uda mi się to zrobić już niedługo.

Informacje:

Garnitur – Pierre CardinButy – Ryłko
Krawiec – Karol Rzeszutko z pracowni Krupa & Rzeszutko
Fotografie – samowyzwalacz, pan Karol, moja żona

Nie przegap żadnego wpisu! Zapisz się na newsletter.