Każdy chce wyglądać dobrze w swoich garniturach, między innymi dlatego, że zazwyczaj zakładamy je na ważne okazje. Oczywiście najlepszą opcją jest uszyć sobie świetnie dopasowane ubranie u krawca, ale to niestety inwestycja nie na każdą kieszeń. Z drugiej strony tańsze garnitury ze sklepu często wyglądają na nas kiepsko. Na szczęście jest wyjście pośrednie, które może dać bardzo dobre efekty – poprawki krawieckie kupnego garnituru.
Mój garnitur ślubny
Poprawki stosujemy między innymi: zaraz po zakupie; po jakimś czasie, gdy zmieniła nam się nieco figura; albo, tak jak w moim wypadku, zmieniły się preferencje. Ja swój garnitur ślubny kupiłem cztery lata temu. Wówczas nie miałem bladego pojęcia o klasycznej męskiej elegancji i sugerowałem się tym co mówiły mi ekspedientki w sklepie. Chciałem mieć coś oryginalnego i zdecydowałem się na brąz nie znając zasady, że nie nosi się go na wieczorowe okazje. Powiedziano mi, że wybrany przeze mnie garnitur leży na mnie świetnie, to samo mówiła moja rodzina, co podchwyciłem również ja.
Zobacz też wersję video tego wpisu:
Po latach, w trakcie których zacząłem prowadzić bloga i interesować się klasyczną elegancją, przymierzyłem ten garnitur i nie mogłem uwierzyć, że kupiłem sobie coś takiego. Był zdecydowanie za duży w każdym wymiarze. Zresztą zobaczcie sami.
Był za duży w ramionach i talii. Marynarka była za długa, tak samo jak jej rękawy. Dotyczyło to też nogawek. Również lepiej mogłem wybrać buty. Zbyt obszerna była także koszula – na zdjęciu mam oryginalną. [Na zdjęciach mam też poliestrowy krawat. Taki założyłem na ślub – czego oczywiście już bym nie zrobił. Zostawiłem go, żeby dodatkami nie odwracać uwagi od samego garnituru.]
<<Zobacz też: Nie szata zdobi gentlemana>>
Garnitur przeleżał więc jeszcze trochę w szafie zanim doszedłem do wniosku, że trzeba go poprawić, bo darzę go sentymentem i nie powinien kurzyć się na wieszaku. Postanowiłem zabrać go do krawca i zobaczyć co da się zrobić, żeby tchnąć w niego drugie życie. Wybór padł na bodaj najbardziej znaną pracownię w Poznaniu. Pracownię krawiecką Krupa & Rzeszutko.
Tam zaprezentowałem panu Karolowi Rzeszutko swój garnitur, a on zaproponował odpowiednie poprawki, które powinny zaradzić mojemu problemowi. Jeśli jesteście ciekawi, jak wygląda taka wizyta, przedstawiłem ją w filmie powyżej.
W tym garniturze było całkiem sporo do poprawienia, o czym oczywiście wiedziałem. Najbardziej ciekawiło mnie ile możemy zrobić ze zbyt dużymi ramionami i za szeroką talią. Z doświadczenia natomiast wiedziałem, że już samo poprawienie długości rękawów i nogawek da całkiem dobry efekt.
Ostatecznie rozpisaliśmy całkiem długą listę planowanych zmian. Weszło tam właśnie skracanie ramion, zwężanie talii w kilku miejscach, skracanie nogawek i długości marynarki. Póki co postanowiliśmy nie ruszać długości rękawów, gdyż skracanie ramion mogło nieco temu zaradzić. Musieliśmy poczekać na pierwsze efekty. Rękawy postanowiliśmy jedynie zwęzić u góry. Co ciekawe nie trzeba było nic robić ze spodniami w górnej partii. Uznałem też, że nie chcę ich zwężać zgodnie z dzisiejszą modą. Są klasycznie szerokie i to mi odpowiada.
<<Zobacz też: Jak dbać o męskie ubranie – 12 rad z lat dwudziestych XX w.>>
To sporo poprawek, jak na jeden garnitur. Nie podjęliśmy się tylko kilku z możliwych zmian. Można się zastanawiać po co ten zachód? Oczywiście darzę ten garnitur sentymentem, dlatego chciałem o niego jeszcze zawalczyć. Były jednak jeszcze inne powody. Ma on wszelkie cechy klasycznego garnituru. Klapy mają odpowiednią szerokość, brak „modnych” udziwnień, nawet tkanina jest całkiem dobra: 81% czystej wełny i 19% jedwabiu.
Po pierwszej wizycie garnitur wyglądał mniej więcej tak:
Po upięciu szpilkami różnych elementów garnituru mieliśmy już wstępny obraz, w jakim kierunku to wszystko pójdzie:
Przymiarki
Po około tygodniu mogłem przyjść przymierzyć wstępnie przerobiony garnitur. Przy takich ingerencjach, jak w tym wypadku (zwłaszcza jeśli chodzi o ramiona), jeszcze przed zszyciem tego ostatecznie musieliśmy mieć pewność, że wszystko zostało dobrze odmierzone. W moim wypadku okazało się, że trzeba będzie nanieść jeszcze pewne poprawki, przez co musiałem podejść kolejny raz na przymiarkę.
Zafastrygowany garnitur z kolejnymi poprawkami wyglądał już znacznie lepiej.
Garnitur odebrałem po kilku dniach od drugiej przymiarki. Jeszcze tylko zdjęcie pamiątkowe z panem Karolem Rzeszutko (na którym o dziwo znów wyszedłem zbyt szeroko) i możemy przejść do porównania efektu „przed” i „po”.
Efekt przeróbek krawieckich
Już na pierwszy rzut oka widać gigantyczną zmianą jakościową. Nagle to porządny garnitur. Widać znaczną różnicę w tym jak układają się ramiona. Widać prześwit między talią a ramionami. Spodnie nie wyglądają za odziedziczone po starszym bracie. Widać kończące się w dobrym miejscu mankiety koszuli. To, co chyba najbardziej mnie zaskoczyło, to efekt jaki daje skrócenie marynarki. Wyciętych zostało ok. 4 cm, a znacznie wpłynęło to na poprawienie proporcji sylwetki.
Oczywiście nie mam ciała Apolla, ale wydaje mi się, że na poniższym przykładzie widać doskonale, że nawet bardzo szczupły mężczyzna będzie lepiej wyglądał w bardziej dopasowanych ubraniach. Zbyt duże nie ukrywają wcale braku „masy”. Wręcz odwrotnie – podkreślają. Dopiero dopasowane ubrania czynią sylwetkę proporcjonalną i naturalną.
Praca pana Rzeszutko dała tutaj kolosalną różnicę. Mój ślubny garnitur mogę już zakładać bez wstydu. Oczywiście decydując się na takie przeróbki musimy mieć świadomość, że nie wyjdzie nam z tego garnitur taki, jaki byśmy otrzymali szyjąc na miarę. Jednak kiedy akurat mamy takie ubranie w szafie, może się okazać, że sporo da się poprawić.
Sprawy techniczne
Przejdźmy zatem do kilku kwestii, które trzeba mieć na uwadze zanosząc garnitur do przerobienia u krawca. Po pierwsze nie wszystko da się poprawić. Zwłaszcza klatka piersiowa jest nie do ruszenia ze względu na swoją konstrukcję (w tym wypadku rzecz jasna klejona). Często też nie można skracać rękawów od dołu ze względu na przecięte dziurki od guzików na mankietach. Można je natomiast skracać od góry, wypruwając z ramion (to samo robimy skracając ramiona), ale ta przeróbka jest już trudniejsza i bardziej kosztowna. Nie można też zbytnio skrócić marynarki ze względu na położenie kieszeni, których już nie przestawimy. Zbytnie skracanie mogłoby zaburzyć proporcje garnituru.
Wniosek, jaki powinien płynąć z powyższego, jest taki, że dobierając marynarkę w sklepie powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na to jak ona leży właśnie w ramionach i klatce piersiowej oraz czy jej długość jest w miarę poprawna. Większość pozostałych kwestii będzie można z mniejszym lub większym trudem zmienić.
Oto lista możliwych zmian, którą otrzymałem od pana Karola Rzeszutko. W moim garniturze zrealizowaliśmy ponad połowę:
- Zwężenie marynarki trzema szwami w plecach
- Skrócenie marynarki
- Zwężeni ramion
- Skrócenie rękawów górą + zwężenie rękawa + przestawienie spadu
- Przestawienie guzika w talii
- Skrócenie spodni
- Zwężenie spodni od kolana do dołu
- Zwężenie spodni w pasie
- Zmiany długości rękawa poprzez skrócenie dołu (wyszycie nowych dziurek)
- Poprawa kołnierza („fałda poznańska”)
Kolejna sprawa dotyczy już finansów. Każda z przeróbek jest osobno wyceniana zgodnie z cennikiem danej pracowni. Koszt przeróbek mojego garnituru to 500 zł. To sporo, ale garnitur był raczej kiepsko do mnie dobrany. Jeśli wybierzecie sobie lepiej leżący egzemplarz, może się okazać, że wystarczą przeróbki za kilkadziesiąt lub sto kilkadziesiąt złotych. Najczęściej będzie to długość nogawek i rękawów oraz taliowanie.
Jeśli do powyższego dodać koszt garnituru, a mój kosztował ok. 1100 zł (Pierre Cardin z outletu), to za półtora tysiąca otrzymuje się całkiem przyzwoity garnitur. Trudno będzie o taki ze sklepu, a z pewnością za te pieniądze nie uszyje się sobie nowego na miarę.
Tutaj jeszcze raz podkreślę: garnitur z wieszaka za niewygórowaną cenę nie będzie najwyższej jakości. Krawiec, szyjąc na nasze zamówienie może zrobić to znacznie lepiej, z lepszych tkanin i stosując lepsze rozwiązania. Możecie to zobaczyć w mojej serii wpisów o szyciu garnituru. Niemniej myślę, że przy mniejszych funduszach, przeróbki krawieckie to najlepsze rozwiązanie.
Zdjęcia
Model ze mnie żaden, ale na poniższych zdjęciach możecie zobaczyć jak ten garnitur prezentuje się na wolnym wybiegu. Tutaj również celowo nie używałem żadnych dodatków (prócz tego nieszczęsnego krawata), więc pod tym względem nie oceniajcie tych fotografii.
Na powyższym zdjęciu widać, że lewy rękaw wymaga jeszcze skrócenia. Rękawy w ramieniu mogłyby układać się lepiej.
Plecy wyszły moim zdaniem rewelacyjnie!
I żeby nie było zbyt poważnie…
Zanim skomentujesz
Nauczony doświadczeniem, chciałbym w tym miejscu wyjaśnić kilka kwestii. Po pierwsze wszystkie osoby chętne do zabawienia się w mojego dietetyka i wyznawcy „robienia masy” mogą podarować sobie komentowanie. Może Was to dziwić, ale czuję się świetnie w swoim ciele i żadne opinie tego nie zmienią.
Osoby chcące skrytykować ostateczny efekt proszę jedynie o konstruktywną krytykę. Znawcom typu „coś tu nie gra, ale nie wiem co” podziękujemy już teraz. Pamiętajcie tylko jak ten garnitur wyglądał wcześniej. Sam bym tylko popracował jeszcze nad szerokością rękawów w górnej części. Lekkiego skrócenia wymaga jeszcze lewy rękaw.
Kwestię doboru odpowiednich dodatków do garnituru chciałbym opracować w osobny wpisie. Mam nadzieję, że uda mi się to zrobić już niedługo.
Informacje:
Garnitur – Pierre CardinButy – Ryłko
Krawiec – Karol Rzeszutko z pracowni Krupa & Rzeszutko
Fotografie – samowyzwalacz, pan Karol, moja żona
Nie przegap żadnego wpisu! Zapisz się na newsletter.
Zmiany rzeczywiście korzystne 🙂
Ciekawi mnie jeszcze, jak ubiera się Pańska Małżonka, żona gentlemana. Czy również jest fanką stylu klasycznego? Może jakiś wpis gościnny Pana Żony mógłby się tutaj pojawić? 🙂 Pozdrawiam 🙂
Trudno powiedzieć czy klasycznie. Raczej standardowo. Nie ma szczególnego bzika na punkcie klasycznej kobiecej elegancji, ale z drugiej strony brakuje trochę obecnie wzorców dla kobiet. Nie bardzo jest na czym się wzorować.
I bardzo dobrze 🙂 . Żadnych wzorców i żadnych ograniczeń dla kobiet 🙂 (poza indywidualnym gustem, wyobraźnią, zdrowym rozsądkiem i – niestety – zasobnością portfela).
Historia ludzkości jest dość długa by znaleźć inspirację, a w dzisiejszym świecie naśladowanie wzorców jest brane jako kopiowanie i brak własnego zdania, kreatywności i oryginalności. Nie przyjmuje tego jako argument 😉 Kobiety zachłysnęły się wolnością, ale myślę że z czasem każda z nas znajduje swój styl, a do elegancji nikogo nie zmusimy, zresztą po co nam wymuszona elegancja ? To przebranie !
Nie mówiąc już o tym, że różnorodność dostępnych opcji sprawia, że jest ciekawiej 🙂 . Życie byłoby okropnie nudne gdyby wszyscy ubierali się podobnie 🙂 .
Witam!
Szczerze przyznam, że wyszło to całkiem nieźle. Chciałbym dowiedzieć się jak to wygląda cenowo – ile za taką usługę policzył sobie krawiec?
Pozdrawiam,
DB.
Ceny opisałem. To jest w części „Sprawy techniczne”.
Ups, nie doczytałem. Przepraszam. :-/
Wpis ukazał się dwa dni za późno! 😉 Właśnie w środę, z racji zrzucenia kilkunasty kilogramów, zrobiłem porządek w szafie i oddałem 4 garnitury i dwie marynarki. Teraz jestem ciekaw czy ich poprawki byłyby w ogóle możliwe?
Pytanie, które mi się nasunęło w trakcie czytania, jest takie samo, jak berni’ego: ile kosztowałaby mnie taka przyjemność? Czy, poza względami sentymentalnymi (trudno było mi rozstać się z niektórymi garniturami), warto było je zostawić i przerabiać z powodów ekonomicznych?
Tak jak napisałem, uważam że to się zwyczajnie opłaca.
Łukasz, zjedz snicersa, bo zaczynasz gwiazdorzyć. To był naprawdę ciekawy blog, dopóki nie zacząłeś zajmować się modą i gadżetami typu maska na oczy z allegro za 15 zł. Może wrócisz do zasad elegancji, savoir vivre i gentlemana z zachowania, a nie z wyglądu?
Z niczego nie zrezygnowałem. Opisuję nadal te rzeczy, które uważam za ciekawe. Myślę, że zupełnie nieuzasadnione jest tutaj określenie „gwiazdorzyć”. Nie popisuję się tylko pokazuję szczegółowo jak wygląda taka usługa.
Gdy rok temu pisałem o szyciu garnituru u krawca to też było „gwiazdorzenie”? W takim razie nic się nie zmieniło.
Co do gadżetów to nie pojawiają się one kosztem innych wpisów. Nadal są dwa wpisy merytoryczne tygodniowo i więcej z siebie nie wycisnę. Gadżety to sposób na niezobowiązującą dyskusję w międzyczasie. I tak pozostanie.
Czy nie powinno być tak, że skoro jesteś u siebie to nie musisz się tłumaczyć ze swoich wyborów? Zawsze znajdą się malkontenci… Ja bym nie próbował tłumaczyć. Uważam, że wpis jest idealny, akurat mam ten sam problem i szukam odpowiedniego kjrawca we Wrocławiu z tym, że mój garnitur to jest ten „maturalny”, ale nawet materiał taki sam 🙂
Bardzo przydatne wskazówki. Dziękuję. Co prawda w zeszłym roku uszyłem sobie garnitur na miarę, ale z powodu ciągłych zmian w sylwetce będę musiał go przerobić. Zastanawiam się nad taliowaniem właśnie i trochę się boję, czy nie będzie wyglądać to komicznie bo mam dość szeroką klatkę piersiową i wąską talię.
I pytanie z innej beczki – ile masz wzrostu Łukaszu?
183 cm.
Mimo wszystko brakuje jednak finalnego zdjęcia 'full opcja’, w gotowym garniturze z dodatkami – bo jednak często to one decydują o być albo nie być całości, i potrafią mocno podnieść (lub obniżyć 😉 finalny efekt 🙂
Właśnie dlatego, że dodatki mogą tak wiele zmienić, nie zdecydowałem się na nie. Piękny krawat, świetnie dobrana poszetka, kwiatek w butonierce, porządne buty i dobry pasek mogłyby poprawić efekt na wyrost.
Skoro mówimy o poprawkach, to oferuję „surowy” materiał. Niech się broni lub nie.
A tak, jak wspomniałem, narażając się na zarzut o „gwiazdorzenie”, chcę zrobić osobny materiał pokazujący właśnie to, co możemy osiągnąć dodatkami.
Jak widać, najwyższy już czas żeby zawód krawca odzyskał swoją dawniejszą świetność. Jak na skalę potrzeb, to jest ich stanowczo za mało. Kolejki są długie, zawsze trzeba czekać, czekać, czekać… A przy okazji ile Pan czekał (w tekście się tej informacji nie dopatrzyłam) na przyjęcie i realizację usługi? Wyrazy szacunku dla Pana za to, że dał Pan szansę garniturowi w kolorze brązu, wbrew rozmaitym uwędzonym zasadom głoszącym, że brązowy generalnie jest „be”. Jako zagorzała przeciwniczka wszelkich dresscode’ów stosowanych na zasadzie „bo tak”, będę temu garniturowi kibicowała 🙂 . Mam nadzieję, że zainspiruje on też innych, że wszelkie zasady dotyczące stroju… Czytaj więcej »
Co do terminów, to chyba w filmie opisywałem to bardziej szczegółowo. Standardowo może to trwać od 2 do nawet 4 tygodni ze względu na to, że priorytetowo traktowane są garnitury szyte od zera.
Ja byłem jednak traktowany ulgowo. Od początku była mowa o tym, że zrobię z tego materiał i chciałem zdążyć na sezon ślubny. Dlatego poszło nam nieco szybciej.
Co do pana Karola Rzeszutko, to chodzi on w genialnych ubraniach. Zdecydowanie zaprzecza powiedzeniu, że „szewc bez butów chodzi”. Zawsze nie mogę się napatrzeć jak wszystko świetnie na nim leży i z jakich tkanin jest to zrobione.
Czym jest przesuniecie „spadu”?
Bardzo dobry wpis, gratuluję odwagi i dystansu pokazując co miałeś na swoim ślubie, zwłaszcza na końcu filmu 🙂
Garnitur po przeróbce wygląda całkiem konkretnie, fakt lewy rękaw zakłóca trochę ogólną ocenę. Brakuje mi jednak ładnego, skórzanego paska, który dopełniłby cały garnitur, a poza tym ładnie podkreśliłby sylwetkę i cały garnitur.
Rzeczywiście widać kolosalną różnicę przed i po. Garnitur układa się znacznie lepiej, jedyny fragment który nie gra to rękawy na przedramionach- tworzą się takie wybrzuszenia, górki.
Pozdrawiam
Mateusz
Klapy kieszeni ja bym zchowal. Roznice jednak widac.
Patki są całkiem klasyczne i mogą być też na formalnych garniturach. Brak patek to po prostu wyższy stopień formalności.
Ho sorry moja polszczyzna sie pogarsza :). Zawsze mi mowiono ze te slawne patki sa dopuszczalne tylko na marynarkach mysliwskich. Ale fakt ze dodaje to „casualnosci”.
Stanislas Marvin Richard aha! 🙂 zrozumiałem, że chodzi o ich „zachowanie”, a nie „schowanie”.
Nie jestem co do tego pewien. Wyglądałoby to trochę na udawanie smokingu. Osobiście chcę ten garnitur traktować teraz bardziej „calualowo”, więc patki powinny zostać.
różnica kolosalna – widać jak mężczyznę przeciętnego można zmienić w gentlemana za pomocą kilku poprawek. Jak Cię widzą, tak Cię piszą – w przypadku garniturów jest to jak najbardziej poprawne stwierdzenie …
Nie nie chodzi mi o to, ze generalnie mowiac, te patki na kieszeniach troche lamia sylwetke. Ja bym zchowal :).
O jakich klapach mowa? Przecież nic z nimi nie robiliśmy.
Plus maly trik ze swiatlem, znacznie cieplejsze jest zdjecie nr 2 🙂
super! pozdrawiam 🙂
To przypadek. Korzystałem ze światła naturalnego.
ostatnia fota… 🙂 najlepsza <3 😀
Garnitur wygląda super (tylko ten rękaw).
Pół żartem: teraz ludzie będą Cię pytać, Łukasz, dlaczego masz za krótkie nogawki i rękawy.
Jak chciałem raz skrócić rękawy w marynarce do odpowiedniej długości, to pani krawcowa popatrzyła na mnie jak na szaleńca i zapytała „AŻ O TYLE?!”.
Często spotykam się z opinią, że mam za krótkie nogawki. Już w niemal wszystkich spodniach poprawiłem. Kiedyś też miałem taką sytuację, że w sklepie komentowałem głośno spodnie, które chciałem później skrócić. Ekspedientka na to, że przecież leżą idealnie: „do połowy obcasa”.
Chciałem dorzucić swoje przysłowiowe „3 grosze” w kwestii szycia garnituru na miarę Około roku temu rozglądałem się również za 'weselnym’ garniturem (w tym wypadku jednak na weselu miałem być w charakterze gościa ) i odwiedziłem kilka sklepów. Jednym z nich był sklep firmy Vistula znajdujący się w warszawskich Złotych Tarasach. Przymierzyłem tam kilka garniturów i w trakcie rozmowy z ekspedientem dowiedziałem się, że uszycie (w tym konkretnym oczywiście) sklepie garnituru na miarę nie jest aż tak drogie jak się wydaje. Główną kwestią pozostaje wybór materiału (i to właśnie on znacznie wpływa na cenę) ale porządny garnitur w Vistuli można uszyć na… Czytaj więcej »
Nie sądzę, że będzie to garnitur szyty na miarę. Raczej pasowany, czyli wstępnie dobrany i przerabiany. Do ceny trzeba dodać koszt tkaniny, który może wynieść nawet tyle ile podana kwota za usługę (jeśli w powyższym wypadku jest inaczej, to mocno podejrzana cena). Tkanina na mój garnitur kosztowała mniej więcej tyle. Kolejna sprawa, że taki garnitur z pewnością będzie klejony, a dobrzy krawcy szyją je na włosiance, którą ręcznie przyszywają do tkaniny. Dzięki temu garnitur lepiej oddycha, reaguje na wilgoć i starzeje się. Przykładowo, przy przerabianiu powyższego garnituru, dowiedziałem się, że ten wkład już zaczyna się odklejać i zniekształcać fason. Na… Czytaj więcej »
Ręcznie?? Czy aby na pewno??
Tak, ręcznie. Dlatego takie garnitury są tak drogie i tyle trwa ich szycie. Dobry krawiec nawet na prośbę nie obszyje maszynowo dziurki do guzika, tylko zrobi to ręcznie.
Dziurki ręcznie tak, ale reszta już niekoniecznie. To często błąd w internecie – utożsamianie „bespoke” z „handmade”. Wątpię, żeby np. Pana koszula od Tomasza Milera była w pełni szyta ręcznie. Zresztą robienie wszystkiego samymi rękami niekoniecznie jest zaletą.
Jeśli o to chodzi, to zgodzę się. Myślałem, że mówimy o różnicy między marynarkami klejonymi a pikowanymi na włosiance. Co do całego garnituru nie łudzę się, że w pełni jest robiony ręcznie, ale już w 60-70% tak. W przypadku koszuli to już inna bajka. Nie wiem czy cokolwiek było w niej szyte ręcznie. Może monogram.
Zresztą nie byłoby sensu szyć całości ręcznie. Krawat, dziurki od guzików owszem! 🙂
Maszyna potrafi wyręczyć człowieka, choć nie zawsze, i nie musi to oznaczać kosztem jakości (jak w wypadku koszul).
To nie jest szycie na miarę. Vistula czy Bytom tak to nazywają, ale tak naprawdę jest to przerabianie krawieckie gotowego garnituru z ich sklepowego wieszaka.
Ostatnio wyjąłem z szafy garnitur, który kupiłem na studniówkę, ale którego nie zakładałem od około czterech lat. Chciałem pokazać swojej dziewczynie jak dobrze w nim wyglądam- moja waga się nie zmieniła, a pamiętałem, że gdy go kupowałem to leżał na mnie jak szyty na miarę (na co ekspedientka ochoczo przytaknęła. Rodzina później zresztą także).
Kiedy założyłem garnitur bardzo się zdziwiłem, bo prawie się w nim „utopiłem”, okazał się dużo za duży. Gdy go wybierałem miałem zerowe pojęcie o męskiej elegancji. Ten artykuł podsunął mi, że warto zapytać u krawca o możliwe poprawki, bo jak widzę efekt może być naprawdę dobry.
To dokładnie ta historia co u mnie. Niestety bywa, że nie ma sensu przerabiać. Czasem są to sztuczne tkaniny (do 50% elana), czasem zwyczajnie brzydkie kolory i wzory, a czasem złe rozwiązania (zdecydowanie za długa, nietypowe klapy i patki kieszeni – nie do zmiany, itp.).
Garnituru ze studniówki w ogóle nie tykałem. Na początku lat dwutysięcznych była bardzo kiepska moda w garniturach i nie dałoby się tego obronić. To samo (czyli pozbycie się) spotkało kilka marynarek.
FAJNIE….zastawiał się Pan nad marką „czas gentelmanów”. może przyjemnie by było mieć ekskluzywna modę z pańskiej serii. bez produkcji, wyłącznie na zamówieniach. Co Pan o tym myśli?
i jeszcze jedno….marynarka po całym dniu zmęczona, jak doprowadzacie do porządku na gładko?
Gratuluję wpisu.
W podobny sposób potraktowałem w zeszłym roku mój ślubny garnitury z Bytomia, który w szafie wisiał 3-4 lata.
Lista zmian obejmowała między innymi zwężenie nogawek i skrócenie spodni, zwężęnie i skrócenie marynarki, zwężenie i skrócenie rękawów.
Koszt tych przeróbek to 250 złotych (3 przymiarki) w zakładzie krawieckim LORD w Krakowie (http://www.lord-krawiec.nazwa.pl/).
I mimo, że przeróbki kosztowały 1/3 ceny garnitury, to warto wydać dodatkowe środki na poprawki, dzięki którym wyglądamy lepiej.
Coś tu nie gra, ale nie wiem co.
Do Miczel,
„Znawcom typu „coś tu nie gra, ale nie wiem co” podziękujemy już teraz.”
Co do garnituru – efekt piorunujący, zdecydowanie lepiej prezentuje się sylwetka. Mi jednak nie podobają się rękawy a dokładniej w linii ramion (tricepsy). Materiał się marszczy jakby go było za dużo?
Tak, to prawdopodobnie problem z wypruwaniem i wszywaniem rękawów w nieco inny sposób. Tę przeróbkę widać na pierwszych zdjęciach. Falda powstaje dokładnie w tym samym miejscu.
witam ja sie dziwie bo ten garnitur był gigantyczny ??zastanawiam sie czy pan tego nie widział??mieszkałam kilka lat we francji i widzie jaka jest szalona róznica w modzie męskiej ,garnitur dopasowany ,koszula krawat busty,byłam w polsce na slibie wszyscy męzczyzni miei za duze wstretne garnitury i koszule .
Szczerze mówiąc nie widziałem tego. Trzeba się nieco zainteresować męską elegancją, żeby zauważyć takie rzeczy. W moim ówczesnym otoczeniu to nie była wiedza powszechna. Jak widać, w sklepie z garniturami również.
witam panie łukaszu rozumie pana ,to prawda ze w polsce w sklepie sprzedawczyni mało doradzi raczej wcisnie człowiekowi wszystko ,fainy blog .
witam mieszkam od 15 lat we francji w tym roku byłam w polsce na slubie ,wszyscy męzczyzni mieli za duże i za szerokie garnitury i wielkie koszule !!jest róznica szalona pomiedzy męzczyzna z francji ,buty ,garnitur ,marynrka koszuka ,czy to sie kiedys zmieni??? okupiona wksiazki wrócilam do francji ,jestem swiezo po lekturze ksiazki ,emigrantki beaty katarzyny tyszkiewicz ”wyspy szczesliwe” jje spojrzenie na polsske mode itd polecam zuza.
pani zuzanno coś w tym jest te za duze marynarki ,koszule tanie buty i wygolone głowy prawda ,mam pytanie ta książeczka wyspy szczęśliwe pani beaty katarzyny tyszkiewicz to gdzie mozna nabyc ?? i czy ta pani beata pisze bloga??
witam pani aleksandro książke wyspy szczęśliwe mozna kupic w ksiegarniach internetowych np merlin, matras ,dobra ksiazka ,ja zamawiałam w empik com ,na stronie empik sa recenzje ksiazki ,co do bloga ,naprawde nie wiem ,czy pani tyszkiewicz prowadzi ,wim ze jest na facebooku ,co do marynarek ,no tak racja pozdrawiam zuza.
Warszawo! Mam cztery marynarki, wszystkie do zmniejszenia. Jakieś pomysły na sprawdzonego krawca? Nie chciałbym eksperymentować.
Witam, dopiero teraz odnalazłem Pana blog. Niby wszystko OK ale wychodząc z założenia, że dobrze jest kupić „dobry” garnitur w outlet’cie i przerobić pod siebie mija się z celem (oczywiście nie mówię o sytuacji jaka wynikła u Pana czyli wcześniej zakupione odzianie), zapytacie czemu uważam, że jest to droga donikąd? Zrobienie garnituru od podstaw dla siebie zaczyna się od ~ 1k PLN+ bodajże ostatnio płaciłem jakieś 1300PLN a mam podobną budowę ciała do Pana + 200cm wzrostu więc było trudno wykroić marynarkę tak aby leżała jak należy. Przepraszam za bardzo się rozpisałem. W każdym razie Pana marynarka powinna mieć przerobione… Czytaj więcej »
To bardzo niska cena za szycie garnituru. Zakładam, że jest na klejonce i szyty w mieście o średniej wielkości. I do tego jest to cena bez tkaniny, więc ostatecznie jest raz większa. Czy się mylę?
Witaj,
ewidentnie jest coś w marynarce schrzanione z rękawami, wyglądają jakby wypchane. Krawiec średnio się spisał.
Co do taniego bycia to ja praktykuję inną opcję, kupuję markowe, ale prawdziwie markowe garnitury w second handach, często można dostać w perfekcyjnym stanie angielskich marek. I je przerabiam. Wówczas za 100zl mam garnitur który kosztował kilkaset funtow.
Do second handów trzeba mieć i szczęście, i czas. Czas tym bardziej, że nowe dostawy są zazwyczaj w ciągu dnia, w środku tygodnia. Kiedyś próbowałem coś upolować, ale nigdy na nic ciekawego nie trafiłem. Przynajmniej nie w moim rozmiarze.
Także ostatnio oddałem swój garnitur do poprawek. Robiłem to co Ty + lekkie zwężenie nogawek na dole. Rzeczywiście dzień do nocy ale… ja zapłaciłem 80zł! 500zł?! To ździerstwo!
Jeżeli sam mam świadomość co chcę w swoim garniturze poprawić i co leży nie tak, to nie potrzebuję płacić takich sum za nazwisko krawca.
80zł z wypruciem rękawów i ponownym ich wszywaniem w poprawionych ramionach?
Przyznam, że 500 zł to nie jest najniższa cena, ale nie wiem kto by zrobił to samo za 80 zł.
Autorze – niestety wyglądasz fatalnie w garniturze przed poprawkami i po poprawkach. Z 500 zł, mogłeś kupić garnitur o wiele lepiej leżący. Ten jest tylko i wyłącznie do śmieci. Wyrzuciłeś w błoto 500 zł.
Przecież jasno było wytłumaczone, że praca nad garniturem została podjęta ze względów sentymentalnych, a nie OSZCZĘDNOŚCIOWYCH.
Panie Łukaszu, można wiedzieć ile centymetrów udało się zebrać w klatce piersiowej? Czy jest to duży problem dla krawca?
Pozytywnie. Zanim doczytałem niżej, również rzuciła mi się w oczy górna cześć ramion, która się marszczyła i była jakby za szeroka, natomiast również dół wydawał się nieproporcjonalnie za szeroki.
Reszta wygląda świetnie. Widać, że warto było popracować nad tym garniturem.
Właśnie też się zastanawiam nad przeróbkami swojego starego zakupu i Twój artykuł sporo mi pomógł zarówno w zakresie jak i oczekiwanych kosztach.
Dzięki!
Moim zdaniem spodnie wymagają dalszej ingerencji.
A podobno garnitur ślubny jest za mały po kilku/kilkunastu latach.
no niestety rękawy za szerokie, nogawki w dolnej części też. problem też z długością marynarki, powinna być krótsza. na długości rękawów też chyba można byloby jeszcze uciąć. ogólnie pieniądze w błoto.
Uważam, że…. Spaprana robota… Ogólnie… A jak koszulę (którą masz na sobie, w trakcie opowiadania o mistrzostwie tego krawca zwężał w ramionach ten sam „mistrz”….) To… Nie skorzystam i nie polecę.
Tragedia!!!
Zwłaszcza bufiaste spodnie które nijak się mają do wyslimowanej marynarki. Ogólnie IMO to strata kasy. Marynarka za długa, a całość nie pasuje do siebie. Reprezentują dwa różne style.
Widać, że robił ktoś kto nie ma pojęcia o modzie. 500 wywalone w błoto, a garnitur nadal niedopasowany do bardzo szczuplej sylwetki.