Czy gentleman i tatuaż to dobre zestawienie? Czy aby tego typu ozdoby ciała nie są domeną jedynie światka przestępczego i ludzkich osobliwości? Wbrew pozorom historia pokazuje, że nawet rodziny królewskie chętnie poddawały się ozdabianiu ciała tatuażami. Wszystko zależało od ich funkcji i jakości.
Moda na tatuaże
Moda na tatuaże nieustannie rośnie. Są coraz częściej spotykane i mocniej eksponowane. Ostatnio pojawiają się nawet na modelach prezentujących klasyczną męską elegancję (przykład). Nic dziwnego więc, że od czasu do czasu ktoś pyta mnie co o nich sądzę.
Jak pewnie każdy z nas, miałem już wcześniej wyrobioną opinię na ich temat, ale przed podzieleniem się nią wypadało zajrzeć jednak do opracowań historycznych, żeby sprawdzić jaką funkcję pełniły tatuaże w minionych dekadach i wiekach. Zatem zanim arbitralnie stwierdzimy, że tatuaże noszą jedynie kryminaliści, zapraszam najpierw do lektury rysu historii tatuażu w Europie (ze szczególnym akcentem na ostatnie dwa stulecia), a dopiero później do poznania mojego skromnego zdania w tej sprawie.
<<Zobacz też: Siedem technik samoobrony przy pomocy laski, które każdy gentleman powinien znać>>
Tatuaże w dawnej Europie
Często o tym się zapomina, ale już w starożytności Europejczycy znali techniki nanoszenia trwałych rysunków na ciało za pomocą wprowadzania barwnika do skóry. Najprawdopodobniej tatuowanie stosowali Egipcjanie. Wielu starożytnych pisarzy, w tym Herodot w swoich Dziejach, wspomina o konkretnych przykładach tatuażu. Tego typu ozdoby nosili też żołnierze niektórych legionów rzymskich, niekiedy oznaczano tak niewolników, a wiele ludów barbarzyńskich stosowało je jako ozdoby.
W średniowieczu tatuaże zaczęły już pełnić funkcję pamiątkową i informacyjną. Pielgrzymi do miejsc świętych ozdabiali nimi swoje ciała. Pewien pielgrzym nazwiskiem Slisansky pisał w 1662 roku, że „kazał sobie w Betlejem wykłuć dwiema igłami na prawym ramieniu motyw wyobrażający Grób Święty i znak pięciu świętych krzyży, a na drugi dzień na lewym ramieniu Górę Kalwarię i Syjon”. Przy okazji miało go to rzekomo uratować przed niewolą lub śmiercią w razie pojmania przez Turków.
Uprzedzając nieco fakty dodam, że wiele lat później taka funkcja tatuażu wciąż była popularna. Pamiątkę tego typu sprawił sobie przyszły król Wielkiej Brytanii Edward VII i jego syn, również przyszły król, Jerzy V. Więcej o tej historii napiszę poniżej.
<<Zobacz też: Pięć bandyckich sztuczek paryskich Apaszów>>
Po wielkich odkryciach geograficznych
W wiekach XVII i XVIII, za sprawą rozwoju żeglugi oceanicznej, do Europy docierało coraz więcej informacji o ludach, u których tatuaż był rzeczą całkowicie zwyczajną. Pojawiały się relacje i opowieści o wytatuowanych ludziach, a nawet niektórzy marynarze, korsarze i podróżnicy przywozili ze sobą na Stary Kontynent przedstawicieli egzotycznych plemion, by pokazywać ich publicznie. To w tym czasie, za sprawą angielskiego żeglarza Jamesa Cooka, w Europie znane stało się słowo „tattow”, pochodzące z języka tahitańskiego. Do tej pory tatuaż nie miał jasnego określenia. Mówiło się o rysunkach czy znakowaniu ciała.
Dla spopularyzowania tatuażu więcej zrobili jednak marynarze Cooka, którzy nauczyli się od Polinezyjczyków sztuki zdobienia ciał barwnikami. Od tych wilków morskich przejęli je natomiast „szakale lądowe”, czyli europejski światek przestępczy, ale nie on jeden. Tatuaże przydawały się każdej organizacji, która potrzebowała tajnych znaków i symboli. Między innymi korzystali z nich zwolennicy Rewolucji Francuskiej.
Należał do nich między innymi Jean Baptiste Bernadotte, znany bardziej jako Karol XIV Jan (1763-1844) król Szwecji i Norwegii. Kiedy walczył w armii Napoleona, z dumą nosił wytatuowany napis „Śmierć Królom” (dokładnie: „J.B.J.26.1.1764. Liberté, Egalité, Fraternité. La mort aux rois”, pod napisem zaś widniała trupia czaszka, skrzyżowane piszczele i swastyka). Jak się łatwo domyślić, po objęciu tronu starał się go dokładnie ukrywać. Dopiero poważna choroba zmusiła go do pokazania ozdobionego ramienia lekarzom.
Europa nadal nie postrzegała tatuażu jako ozdoby. Źródła wyraźnie wskazują, że pełniły one przede wszystkim funkcję identyfikacyjną. W tamtym okresie dominowały głównie tatuaże przynależnościowe, pamiątkowe, religijne i pochodzące z podróży w rejony Mórz Południowych. Jedną z bardziej wytatuowanych grup społecznych byli żołnierze, którzy chętnie zapisywali na swoich ciałach ślady po wojnach i bitwach, w których brali udział. W kolejnych dekadach lata wojen były zawsze czasem wzrostu popularności tatuaży. Jak się łatwo domyślić, duży wpływ na to miał fakt, że ciało poległego można znacznie łatwiej zidentyfikować dzięki takiej ozdobie.
<<Zobacz też: Etykieta walki na szable, czyli potyczka dwóch szermierzy>>
Tatuaż trafia na dwory królewskie
II połowa XIX wieku nie była łaskawa dla tatuażu. Lekarze odkryli, że wykonywanie go jest jedną z dróg rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych, w tym wenerycznych. Zaczęto więc zakazywać tego zwyczaju. Nie przeszkodziło to jednak dalej tatuować się osobom, które pragnęły na tym zarabiać. Popularne było wystawianie się wytatuowanych Europejczyków na jarmarkach i w cyrkach. Dla wielu osób bycie całkowicie pokrytym trwałymi rysunkami było sposobem na życie.
Niebawem jednak sytuacja zaczęła się zmieniać. Zainteresowanie tatuażami wzrosło za sprawą wspomnianego już księcia Walii, a późniejszego króla Edwarda VII (1841-1910) i jego synów. Edward VII, będąc w Jerozolimie w 1862 roku, kazał wytatuować sobie typowy tatuaż pielgrzyma – krzyż jerozolimski. Dwadzieścia lat później jego synowie, w tym przyszły król Jerzy V, podczas podróży do Japonii w 1881 roku, skorzystali z możliwości zrobienia sobie tatuażu u jednego z najwybitniejszych tatuatorów XIX wieku, Hori Chiyo. Wiemy, że Jerzy zyskał niebiesko-czerwonego smoka na ramieniu. W drodze powrotnej zawitali jeszcze do Jerozolimy, by u tego samego tatuatora, który tatuował ich ojca, zrobić sobie ten sam krzyż jerozolimski.
Informacja o tym szybko rozniosła się po dworze królewskim, a także, za sprawą prasy, wśród niższych warstw. Po raz pierwszy na większą skalę zaczęto w Europie postrzegać tatuaż jako ozdobę ciała. Zapanowała wręcz moda na te rysunki. Członkowie rodu królewskiego, wysoko postawione elity, gentlemani i damy szli za przykładem i zamawiali sobie artystyczne tatuaże.
Tatuaż w formie bransoletki miała lady Randolph Churchill, matka Winstona. Inne malunki nosili arcyksiążęta austriaccy Rudolf i Franciszek Ferdynand Habsburgowie, car Mikołaj II, wielcy książęta rosyjscy Aleksy i Konstanty, książę Franz von Teck, para królewska Grecji Olga i Jerzy I, król Szwecji Oskar II Bernadotte, król Norwegii Haakon VII i wielu innych członków rodów królewskich Europy.
W tym okresie do cienia zaczął odchodzić dawny „styl” łączenia przypadkowych motywów w bezsensowne kompozycje. Również artystyczna jakość wykonania zdobień zyskała na znaczeniu. Tatuatorzy, szukając inspiracji, zaczęli sięgać do wzorców malarskich, zwłaszcza z Dalekiego Wschodu. Modę na tatuaże dodatkowo wzmacniała literatura piękna, w której ten motyw pojawiał się coraz częściej.
<<Zobacz też: Fantazja i brawura oficerów międzywojennych>>
Przełom w sztuce tatuowania
To właśnie wówczas powstał w Londynie pierwszy profesjonalny salon tatuażu. Założył go David Purdy w 1870 roku. Natomiast dwadzieścia lat później wynaleziono w Nowym Jorku elektryczną maszynkę do tatuowania. Ten wynalazek sprawił, że skomplikowane i wielobarwne tatuaże stały się o wiele prostsze do wykonania, a tym samym tańsze. Salony tatuażu mogły więc skierować swoje usługi do szerszej części społeczeństwa.
Warto tutaj dodać, że w tym okresie tatuaże artystyczne były modne głównie w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Stanach Zjednoczonych, a później Holandii i w Skandynawii. Natomiast trend ten nie przyjął się w Hiszpanii, Austrii, Belgii, Francji i Włoszech. Historycy domniemają, że powodem było łagodne podejście do ciała w krajach o dominującym wyznaniu protestanckim, w przeciwieństwie do krajów katolickich.
Po I wojnie światowej znów wzrosła popularność tatuaży. Duński król Fryderyk VIII oraz jego synowie Axel i Vigo skorzystali z możliwości ozdobienia się kunsztownymi motywami roślinnymi. Tatuaż wykonywał najwybitniejszy tatuator niemiecki tego okresu – „Profesor” Christian Warlich.
Rzecz jasna trendy panujące wśród elit nie zmieniały automatycznie gustów całego społeczeństwa. Tatuaże arystokratów były zazwyczaj schowane przed spojrzeniami osób postronnych (przykładowo do dzisiaj wiadomo o istnieniu tatuaży na skórze wielu przedstawicielach elit, ale nie wiadomo jak one wyglądały). Nadal więc najwięcej rozgłosu czynili „dziwacy”, którzy tatuowali całe swe ciała, wymyślali do tego niestworzone autobiografie i chwytliwe imiona, a później wystawiali się na widok publiczny w cyrkach, na targowiskach i różnych wystawach osobliwości. Demonstrowanie tatuaży przez marynarzy i przestępców także wpływało na raczej negatywny stereotyp osoby z taką ozdobą.
Żeby zrozumieć powyższe rozbieżności trzeba przyjąć do wiadomości, że tatuaż tatuażowi nie jest równy. Że naga panna czy kotwica na przedramieniu, to zupełnie coś innego niż kunsztownie wykonane malowidło, wzorujące się na najlepszych motywach ze sztuki całego świata. Tak, tatuaż może być sztuką najwyższych lotów. Tylko dlatego pod koniec XIX wieku tatuaże zdołały otworzyć sobie drzwi do rodzin królewskich i do dzisiaj są częścią ich życia.
<<Zobacz też: Każdy z nas powinien mieć w sobie coś ze skauta>>
Czy gentleman może nosić tatuaż?
Wróćmy zatem do pytania z początku tego artykułu. Zastanawiasz się czy tatuaż przystoi gentlemanowi? Ja bym powiedział, że zależy jaki. Przede wszystkim powinieneś pamiętać, że prawdziwy gentleman unika ostentacji. Powinien zawsze starać się pozostawiać po sobie jak najlepsze wrażenie swoim charakterem, a nie wyglądem. To ten charakter jest czynnikiem, który powinien nas wyróżniać. Natomiast wszystko co przyciąga uwagę bardziej niż to, co mamy do powiedzenia, może nam zaszkodzić.
Dlatego w poważnych sytuacjach lepiej unikać szokujących zachowań, krzykliwych kostiumów i kontrowersyjnych dodatków. One bowiem mogą Cię przekrzyczeć, a przecież chcesz być zapamiętany jako Ty, a nie osoba, która coś śmiesznego zrobiła, czy która miała coś dziwnego na sobie. I nie mam tutaj na myśli zakazu wszystkiego co przyciąga uwagę! Niektórzy bowiem mają tak wyraźną osobowość, że im to nie zaszkodzi, ale trzeba robić to umiejętnie i spójnie, a nie jest to takie proste.
Prezentowanie imponujących tatuaży może skutecznie odwrócić uwagę od Ciebie samego i tego, co masz do powiedzenia. Możesz być zapamiętany jako ten, ze smokiem na piersi, czy czaszką na nodze. I to wcale nie musi być zła wola drugiej osoby. Sam decydujesz o tym, co zapamiętają inni. Zatem jeśli chciałbyś zdecydować się jednak na tatuaż rozważ to, jak bardzo on wpłynie na postrzegacie Ciebie samego. Pamiętaj też, że każdy tatuaż będzie komunikatem dla otoczenia. Zależnie od ozdabianej części ciała, od wybranego motywu i wielkości, będzie on mógł oznaczać coś dla innych, najczęściej coś stereotypowego. Musisz to przewidzieć i rozważyć konsekwencje.
Natomiast nikogo nie powinno interesować co nosisz pod koszulą. Choćbyś miał tam najdziwniejsze twory, ale nie starał się nimi szokować, dla osób z klasą nadal najważniejsze będzie to, co reprezentujesz swoim charakterem. Kto wie, może wymienieni członkowie rodzin królewskich mieli wytatuowane jakieś szpecące maszkary? Ale się z nimi nie obnosili i dzięki temu nie patrzymy na nich przez pryzmat tych ozdób. Myślę, że tak samo powinien postąpić gentleman.
Zatem, jak zwykle, decyzja należy do Ciebie.
Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Masz lub planujesz zrobić sobie tatuaż, czy może uważasz, że jest to niedopuszczalne?
Nie przegap żadnego wpisu! Zapisz się na newsletter.
Źródła:
Andrzej Jelski, Tatuaż, Gliwice 2007.
Japantimes.co.jp, Loved abroad, hated at home: the art of Japanese tattooing
Szczęśliwie od dłuższego już czasu tatuaże przestały kojarzyć się z więziennymi „dziarami” i przeszły już w zasadzie do kategorii sztuki. Wielu tatuażystów to już autentyczni artyści, których dzieła zachwycają (bez względu na to gdzie są umieszczone 🙂 ). Są to też świetni fachowcy, którzy potrafią i poradzić – i kiedy trzeba – odradzić 🙂 (chociażby z tego względu, że nie każdy wzór nadaje się na tatuaż). Sądzę więc, że ich usługi są zazwyczaj w pełni warte ceny. W artykule powiedziano już chyba wszystko, co w pigułce na ten temat można powiedzieć. Pozostaje tylko drobna refleksja, że tatuaż robi się łatwo… Czytaj więcej »
Po pierwsze, świetny artykuł, o wielu rzeczach nie wiedziałem. Co do meritum, to nie rozumiem sensu noszenia tatuaży. Ani to ładne, ani to oryginalne, ani trendy. Nie ma to nic wspólnego z klasyką elegancji. Nieliczne wybryki niektórych elit tego nie zmieniają.
Myślę że zrobienie sobie tatuażu musi być poprzedzone bardzo rzetelnym przemyśleniem tej decyzji, niestety jak już wspomniano zrobić sobie tatuaż, jest o wiele łatwiej niż go usnąć, a jeszcze jak się go nie odpowiednio dobierze, po jakimś czasie się znudzi albo wręcz stanie sie kłopotliwy to może się okazać że to nie lada problem. Dlatego też mimo tego że bardzo podobają mi sie artystyczne tatuaże to jednak do tej pory na żaden z nich się nie zdecydowałem, i pewnie się nie zdecyduję.
Jakiś czas temu zrobiłem sobie tatuaż. Długo się na to decydowałem, bo wiedziałem, że nie będzie odwrotu. Po wybraniu motywu, a nawet znalezieniu odpowiedniej grafiki w internecie znowu nad tym posiedziałem i pomyślałem. W końcu nastąpił przełom w moim życiu i stwierdziłem, że to będzie ten moment. Na początku był on dla mnie czymś nowym, atrakcją, ale teraz już się do niego przyzwyczaiłem, że traktuję go jak część siebie. Znajduje w miejscu, które dość rzadko jest eksponowane, dlatego nie obawiam się o jakiś towarzyski skandal lub obruszenie. Osobiście uważam, że tatuaże to nic złego, ale jest to sprawa bardzo osobista,… Czytaj więcej »
Sam mam tatuaż, długo się zastanawiałem nad miejscem i formą tej, bądź co bądź dożywotniej ozdoby. Doszedłem do wniosku że musi być w takim miejscu, zebym mógł w zależności od okoliczności albo go wyeksponować albo ukryć. Kolejny etap to wybór motywu, wzoru – u mnie jest to smok – mój chiński znak zodiaku oraz symbol mądrości i jej poszukiwania. Został wykonany w punkcie zwrotnym mojego życia więc mam do niego szczególny stosunek. Ostatni i jednocześnie bardzo ważny etap to wybór tatuażysty – wykonawcy. Dobrze jest obejrzeć jego wcześniejsze prace, poszukać opinii. Po wstępnym wyborze warto porozmawiać z „malarzem”, wyjaśnić co… Czytaj więcej »
Cóż, kobieta z tatuażem to dopiero maszkara! A u mężczyzn? W męskość tatuaż się wpisuje, choć gentleman z tatuażem zupełnie mi nie odpowiada.
A gentleman mówiący o kobiecie „maszkara” Ci odpowiada?
Oczywiście. Rzeczy trzeba nazywać po imieniu. Jest to po prostu brzydkie. Dama to kwiat, kokardka, koronka, a nie tatuaż czy piercing.
Kolczyk w uchu to też piercing, tyle że już zaakceptowany społecznie. Kto wie, czy tak samo nie będzie kiedyś z tatuażami.
Ja bym tu, publicznie, nie użył słowa ” maszkara” mówiąc o kobiecie. To może i jest dopuszczalne w rozmowie dwóch bliskich kolegów, po kilku głębszych. Natomiast bez dwóch zdań czy to będzie u pana czy pani – tatuaż zwłaszcza w ostentacyjnym miejscu w połączeniu ze znaczną tuszą wygląda fatalnie. Widziałem wielokrotnie takie „dzieła” i … .
Naprawdę kolczyk w uchu u mężczyzny jest akceptowany społecznie?
A mi się na kobiecie bardzo podobają tatuaże. Mniej na facecie.
Miałem sobie robić tattoo tego lata, ale jestem zniechęcony ilością „dziar” jakie widzę na mieście. Tym bardziej, że większość wygląda jakby ktoś nań narzygał i rozbabrał patykiem. Dziękuje, na razie postoje 😉
Bardzo ciekawy opis historyczny, zawierający wiele interesujących informacji. Jeżeli mowa o członkach rodów królewskich, którzy mieli wytatuowane ciała, mogę dodać, że nawet obecny następca tronu Wielkiej Brytanii- książę Karol- ma tatuaż na ciele. Dobrze, że temat tatuażu został poruszony na blogu i dobrze, że udało się Panu uniknąć gloryfikowania tatuaży i zachęcania do ozdabiania nimi swoich ciał. Ograniczył się Pan tylko do wyrażenia własnej opinii i za to brawa dla Pana. Osobiście tatuaże są dla mnie niedopuszczalne i napawają mnie obrzydzeniem. Gentleman lub dama kojarzą mi się raczej z osobami dojrzałymi i statecznymi, które unikją tego typu ekstrawagancji. Osoba wytatuowana… Czytaj więcej »
Tekst naprawdę bardzo ciekawy. I chociaż podzielam zdanie, że tatuaże ogólnie rzecz ujmując szpecą — nigdy nie oceniałbym osoby tylko po tym czy czy się mi ona podoba (lub nie podoba ze względu na malunek na ciele).
PS co do „damy i gentlemana”, to powiedziałbym, że w młodym wieku tego się nie wie, więc właśnie wówczas łatwiej popełnić pewnego rodzaju „błędy”. A damą względnie dżentelmenem staje się zwykle nieco później 😉
Ocenianie kogoś przez pryzmat tatuażu i przypisywane mu Bóg wie jakich cech jest potwornie płytkie i myślę, że żaden prawdziwy gentleman ani żadna prawdziwa dama nie zniżyliby się do wygłaszania tego typu uwag. Nie mam tatuażu i nigdy go sobie nie zrobię, ale stoję po stronie zasady, że guzik kogoś obchodzi co inni robią ze swoim ciałem – gadanie o cudzych tatuażach, operacjach plastycznych i tak dalej, jest poniżej pewnego poziomu.
Tatuaże są teraz tak popularne i ordynarne, że człowiek jest bardziej oryginalny gdy takiego tatuażu nie posiada. Osobiści tatuaże w ogóle mi się nie podobają, nawet jeśli są ładnie wykonane. Skóra w nich wygląda po prostu na brudną i oszpeconą. Uważam, że tatuaż w ogóle nie przystoi damie ani gentlemanowi. Jeżeli już ktoś naprawdę MUSI się tak oszpecić, bo taki tatuaż miałby dla tej osoby znaczenie (chociaż ja i tak nie rozumiem jakie) to powinien być zrobiony w miejscu niewidocznym dla innych i nie powinien być eksponowany, i najlepiej o tym nie mówić 😀
Co oznacza „łagodne podejście do ciała”, które rzekomo występowało w krajach protestanckich panie Łukaszu? Zimny chów, purytanizm, epoka wiktoriańska – to wszystko kojarzy się z krajami protestanckimi właśnie. Popularność tatuaży w Wielkiej Brytanii wzięła się raczej stąd, że wytatuował się rozrywkowy Edward VII , a później jego synowie – starsza pani w czerni pewnie zadowolona nie była – i tak wytworzyła się moda. Poza tym w Wielkiej Brytanii było mnóstwo marynarzy i żołnierzy, którzy byli w najodleglejszych zakątkach globu i podpatrzone w koloniach zachowania przenosili na rodzimy grunt. Zresztą podobnie Holandia ze swoimi koloniami i Niemcy dokonujące w drugiej połowie… Czytaj więcej »
Pani Marto, nie byłoby powodu do dyskusji o cudzych tatuażach czy operacjach plastycznych gdyby osoby posiadające tatuaże czy poddające się zabiegom upiększającym nie eksponowały tych faktów tak zaciekle. Dyskusje na temat przydatności tatuażu czy operacji plastycznej będą miały miejsce, gdyż obydwie te rzeczy są coraz bardziej popularne i powszechnie akceptowane w obecnych czasach. Nie zgodę się ze stwierdzeniem, że osobie z tatuażami nie można przypisywać pewnych cech. Istnieje powiedzenie ,, jak Cię widzą tak Cię piszą”. Odnosi się ono właśnie do wyglądu zewnętrznego człowieka. Można mieć skończonych kilka fakultetów, znać języki obce, oraz mieć wysoki iloraz inteligencji, a nadal być… Czytaj więcej »
W żadnym przypadku nie można się zgodzić z takim stawianiem sprawy. To, że istnieje tendencja do osądzania ludzi na podstawie wyglądu (rasy/pochodzenia/wyznania itd.) nie znaczy jeszcze, że takie zjawisko jest etycznie i społecznie pożądane (a tym bardziej uzasadnione). Zazwyczaj wręcz przeciwnie. Więc – nie. Stare porzekadło nie może służyć za usprawiedliwienie dla bezmyślnych, szkodliwych stereotypów, a co gorsza dla uprzedzeń. Zatrudnienie pracownika ma z kolei przynieść wymierną korzyść pracodawcy. Może on oczywiście kierować się przy wyborze czym chce, ale oczywista racjonalność wymaga, żeby podstawowym i najważniejszym kryterium były jednak kwalifikacje zawodowe. Jeżeli kandydat do pracy wykaże, że będzie ją wykonywał… Czytaj więcej »
Pani Klaudio, jest dużo racji w tym co Pani powiada, jednakże, trzeba pamiętać, iż jest to tylko subiektywna ocena i jak wiadomo każdemu takie malunek może lub może nie podobać się. Uważam (jako przyszły „nosiciel tatuażu”), że tym większą satysfakcję sprawi mi wyprowadzenie osoby, która oceni mnie w taki sposób jak Pani, z błędu, poprzez rozmowę z moją osobą na przykład. Z drugiej strony idąc tym tokiem myślenia- są ludzie, którzy nie lubią niebieskookich blondynów i nic na to nie poradzą. Po prostu chorobliwie nie cierpią. W takim razie, powinienem przefarbować włosy na inny kolor i nosić ciemne okulary przez… Czytaj więcej »
Przykłady, które Pan podał nadal nie zmieniają mojego nastawienia do tematu tatuażu. Człowiek rodzi się z danym kolorem włosów lub oczu i nie ma on na to żadnego wpływu. Nie skreśliłabym nikogo kto ma na przykład włosy koloru rudego. Ów człowiek w żaden sposób nie mógł wpłynąć na to z jakim kolorem włosów przyjdzie na świat. Jeżeli jemu samemu jego kolor włosów odpowiada i dobrze się z nim czuje, to tylko jego sprawa. Z pewnością nikt nie straciłby mojego szacunku z powodu koloru włosów, chyba że pofarbowałby swoje włosy na kolory których nie spotyka się we włosach naturalnych np. zielony,… Czytaj więcej »
A nuż- sup.pl/a+nu%BF, to tak a propos rzeczonego noża, proszę wybaczyć, że wypowiedź zaczynam od trywialnej drobnostki, ale mam bzika na punkcie poprawności językowej wiec nie mogłem się powstrzymać. A co do właściwej rozmowy- źle mnie Pani zrozumiała. Nie mam zamiaru zmieniać Pani poglądów, szanuję je, a nawet podziwiam, ponieważ w obecnych czasach mało jest osób które przejmują się normami społecznymi, ba, normami w ogóle. Starałem się jedynie pokazać moje spojrzenie na sprawę i pokazać ją w nieco innym świetle. Zdaję sobie sprawę, że moja argumentacja jest nieco naciągana i przesądzona, jednakże chciałem przez to skontaktować radykalizm Pani poglądów. By… Czytaj więcej »
Przesadzona* Proszę wybaczyć, piszę z telefonu i jakoś nie pomaga mi to w poprawnej korekcie tekstu, który piszę.
Rozumiem, że nie chciał Pan zmieniać moich poglądów. Dziękuję za korektę językową w jednej z moich wypowiedzi. Z pewnością będę pamiętała w przyszłości o poprawnej formie. Nie uznaję Pana komentarza co do poprawnej odmiany słów za obcesowy. Podobnie jak Pan cenię sobie poprawność wypowiedzi. Jeżeli już zaczeliśmy wymianę informacji w tej kwestii, pozwoli Pan, że zwrócę na coś uwagę. Być może uzna Pan, że się czepiam, ale trudno. Sformułowanie ,,by the way” jak Pan z pewnością wie nie pochodzi z naszego języka ojczystego, lecz z języka angielskiego. Skoro Pan użył tego zwrotu, z pewnością wie Pan również jak brzmi jego… Czytaj więcej »
Rzeczywiście, ma Pani rację, po prostu zbyt dużo czasu spędzam w anglojęzycznych częściach internetu i pewne zwroty wchodzą mi w nawyk, zaczynam używać ich nie zastanawiając się nad tym, że przecież mogę użyć polskiego sformułowania, choćby „z innej beczki”, nawiasem mówiąc”, itp. Dziękuję za korektę i pozdrawiam. 🙂
Znowu poprawność polityczna, aby tylko nie urazić pewnych grup społecznych :(. Wygląd jest bardzo istotnym elementem naszego postrzegania danego człowieka, i żadna źle rozumiana poprawność polityczna tego nie zmieni. Pracownik potatuowany raczej nie przyniesie korzyści swojemu pracodawcy. Często bywa wręcz odwrotnie. Naraża on go na rysy na reputacji i straty finansowe. Inicjatywa brytyjska nie jest marginalna, lecz stosowana powszechnie pod obecnym rządem koalicyjnym. Jednakże i tu można mieć uzasadnione wątpliwości czy podatnik powinien ponosić koszty głupoty innych osób, ale to już jest temat na odrębną dyskusję. Powiedzenie, które przytoczyłam być może jest już wiekowe, ale z cała pewnością nie straciło… Czytaj więcej »
Nie poprawność polityczna, tylko najzwyklejsza w świecie wolność osobista. Prawo do swobodnego decydowania o sobie i swoim ciele. Nie ma ŻADNYCH racjonalnych powodów dla przypisywania nieznajomym osobom cech (zwłaszcza negatywnych) wyłącznie na podstawie ich wyglądu. Tym bardziej, że nie istnieje nawet jednolity model „właściwego” wyglądu. Wszystko zależy od środowiska, kultury czy narodowości, okazji, religii i wielu innych czynników. Kto miałby niby decydować, które z nich to te odpowiednie. Nie sposób się też tak po prostu zgodzić z autorytatywnym i bezkompromisowym stwierdzeniem, że tatuowanie się jest wyrazem „głupoty”. Czasem tak, czasem nie. Przysłowie „jak cię widzą – tak cię piszą” jest… Czytaj więcej »
Oczywiście, że są ku temu najbardziej racjonalne powody.
Prosty eksperyment, 2 w nocy, idzie Pani ciemną uliczką. Na przeciwko idzie łysy facet w podartej koszulce, albo dobrze uczesany facet w smokingu. W którym wypadku prędzej skręcisz z trasy? Odpowiedź chyba oczywista.
Kryterium zatrudnienia pracownika to kwalifikacje, ale zalicza się do nich umiejętność zadbania o wygląd zewnętrzny. Ja w restauracji nie zatrudniam panów z tatuażami, choćby byli dobrymi kelnerami. Mnie nawet nie zależy, ale zależy mi na klientach. I wiem, że to ma dla nich znaczenie.
Przykład mocno hipotetyczny i nieco jednak naciągany (by nie rzec naiwny), nie sądzi Pan ? 🙂 W nocy wszystkie koty są czarne… Każdy może okazać się potencjalnym napastnikiem i smoking nie jest żadną gwarancją bezpieczeństwa. Naprawdę wyobraża sobie Pan jako racjonalne tłumaczenie w rodzaju „no tak, ja wiem, że nie wsiada się do samochodu w nocy, w ciemnej ulicy z nieznajomym – ale on miał SMOKING”… Co do restauracji – Pana prawo, Pana sprawa, Pana ryzyko. Jedni klienci nie chcą kelnerów z tatuażami, inni przypuszczalnie przestaliby u Pana bywać gdyby dowiedzieli się, że w taki sposób dobiera Pan personel. Tak… Czytaj więcej »
Przykład jest hipotetyczny, jak każdy przykład. „Naiwny” to nieadekwatny przymiotnik, który nie może być przypisany do „przykładu” (bo naiwne może być stanowisko, wiara itd.). Przykro mi, ale statystyka mówi sama za siebie. Kierowca w wieku 18-25 płaci wyższe OC, bo jest w podwyższonej grupie ryzyka, nawet jeśli dobrze jeździ samochodem. Kobiety mają niższe OC, bo jeżdżą bezpieczniej od mężczyzn. Całe nasze życie opiera się na szufladkowaniu i jeśli ktoś twierdzi inaczej, to albo nie przeanalizował jeszcze swojego codziennego życia, albo oszukuje sam siebie. Analogicznie istnieje większa szansa statystycznie, że facet z tatuażem nie szanuje pewnych zasad. Tak jak statystycznie jest… Czytaj więcej »
@REMO Przykład może być hipotetyczny. Może też być faktyczny, jeżeli powołuje się na konkretną sytuację. Przymiotnik „naiwny” może być tu nieadekwatny gramatycznie, ale znaczeniowo jest jak najbardziej na miejscu… Statystyk używa się generalnie w celu prognozy bądź oceny pewnych zjawisk. Z założenia nie nadają się i nie powinny być używane do oceny jednostek. W ujęciu statystycznym ja i mój kot mamy po trzy nogi. Trudno przyjąć takie założenie za funkcjonalne. W codziennym życiu mamy zaś do czynienia właśnie z konkretnymi jednostkami… Przypisywanie co do zasady skłonności przestępczych osobie wytatuowanej jest dla niej wysoce obraźliwe (rozumiem, że takich klientów z restauracji… Czytaj więcej »
1. W Polsce jest 90% tylko nominalnych katolików. „Praktykujących” jest połowę mniej, a tych wierzących na serio w nauczanie jeszcze mniej 🙂 To o nich mówiłem wskazując na tę zależność. 2. „Statystyka” a „ocena jednostek” – zależy oczywiście co kryje się pod tymi słowami. Po wyglądzie nie należy nikogo osądzać. Oceniać można i każdy to robi na co dzień, Pani również. Proszę sobie tylko wyobrazić, że ktoś przychodzi na pogrzeb w dżinsach i białym podkoszulku. Na jego ramieniu widnieje tatuaż. Nie oceni Pani takiego człowieka po wyglądzie? Myślę, że zdecydowanie tak. A skąd ta ocena? Właśnie z uogólnień, które opierają… Czytaj więcej »
Sprowadzić do infantylnego poziomu? Ja? Pana argumenty? Żartuje Pan teraz 🙂 To raczej ja powinnam czuć się potraktowana jak dziecko, bo podkłada mi Pan pod nos przykłady wysoce odrealnione, tendencyjnie ukierunkowane na uzyskanie jedynie słusznej odpowiedzi. Przymiotnik „naiwny”, mimo że Pana zirytował, zakłada mimo wszystko pewien zasób dobrej wiary. To nie sam fakt posiadania tatuażu, tylko niewłaściwy strój zdecyduje o złej opinii osobnika z Pana przykładu z pogrzebem. I nie ma to związku z żadnymi statystykami ani uogólnieniami. To będzie konkretna ocena, konkretnego zachowania konkretnej osoby w konkretnej sytuacji. Jeżeli osoba z tatuażem na pogrzeb ubierze się właściwie, to nie… Czytaj więcej »
Droga Pani, Tak, na pogrzebie decyduje strój, który odkrywa tatuaż. Gdyby strój zakrył tatuaż, to strój byłby stosowny – czyli gdyby to był garnitur. A zatem dobry strój i prezentacja wobec innych ludzi jest równoznaczny z niepokazywaniem tatuaży. Ze społecznego punktu widzenia całkowicie obojętne jest, czy tatuaż nie istnieje, czy się go nie pokazuje. Efekt jest ten sam – nie ma go w przestrzeni społecznej. Jeśli nadal przy garniturze widać tatuaż, to musi być na twarzy, albo na dłoniach – strój jest niestosowny. Ręce i dłonie to narzędzia, którymi budujemy z ludźmi bezpośredni kontakt. Tatuując je robimy się wulgarni. Dodam… Czytaj więcej »
Rozumiem zatem, że zgadza się Pan, że fakt posiadania tatuażu jest jednak sam przez się niewystarczający do formułowania negatywnych ocen o noszącej go osobie. Zwłaszcza jeśli wykazuje się ona poszanowaniem wszelkich powszechnie uznanych reguł dotyczących stroju, okoliczności i kulturalnego zachowania. Dziękuję. To mi w zupełności wystarczy.
Oczywiście – sam jeden tatuaż nikogo jako człowieka nie przekreśla 🙂
Oczywiscie, ze istnieje cos takiego jak wolnosc osobista, ale prosze nie kazac mi gloryfikowac tatuowania (oszpecania) wlasnego ciala. Prosze tez nie zabraniac mi wypowiadania sprzeciwu wobec tego typu dziwact i niedorzecznosci. Nie twierdze, ze kwalifikacje nie sa wazne. Osoba niewykwalifikowana nie odnajdzie sie na rynku pracy, chocby wygladala perfekcyjnie. Tak samo osoba, ktora nie dba o siebie nie odniesie sukcesu zawodowego, nawet z bardzo wysokimi kwalifikacjami. Te dwa elementy sa bardzo blisko spokrewnione i wspolgraja ze soba. Wyglad zewnetrzny bardzo wiele mowi o danym czlowieku i pozwala na osiagniecie pierwszego wrazenia i wyrobienie sobie poczatkowych opinii. Wobec tego, rzeczone przyslowie… Czytaj więcej »
Nie zamierzałam i nie zamierzam przekonywać Pani (ani nikogo innego) do tatuaży, piercingów. To jest naprawdę bardzo osobista sprawa. W żadnym razie nie oczekuję, że ktokolwiek będzie naginał swój własny gust, przekonania, wartości czy priorytety w celu zadowolenia rozmówcy. To byłoby ewidentne nieporozumienie. Tu nie chodzi o rację taką czy inną. Wygląd jak najbardziej jest sprawą ważną, ale tak naprawdę każdy ma w tej kwestii swoje własne kryteria, które mogą pokrywać się z kryteriami uznawanymi przez innych. Ta zgodność może być w całości, w części albo wcale. Chodzi mi natomiast głównie o to, aby unikać wyrażania opinii, zwłaszcza negatywnych sformułowanych… Czytaj więcej »
Nie powiedziałam niczego co może zostać uznane za niegrzeczne lub urągające ludzkiej godności. Nie jestem odosobniona w swoim poglądzie na osoby z tatuażami. Wygląd w bardzo dużym stopniu pozwala nam wyrabiać sobie opinie co do drugiej ososby. Nie twierdzę też, że osoby posiadające tatuże są głupie, brzydkie i nie nadają się do niczego. Można o nich mówić, że są głupi, ale tylko z racji głupoty jakiej się dopuszczają tj. pokrywania własnego ciała tatuażami. Słowo ,,głupi” w tym kontekście nie ma nic wspólnego z ilorazem inteligencji. Słowo ,,brzydkie” również niezupełnie tu pasuje. Można mówić jedynie o brzydocie samego tatuażu i oszpecaniu… Czytaj więcej »
OK. Zaczynamy kręcić się w kółko i jasne jest, że nikt tu nikogo nie przekona. Trudno. Pozostaje mi tylko zapewnić Panią, że wśród klientów salonów tatuażu znajdzie się zarówno adwokatów, jak i lekarzy, inżynierów, prezesów, maklerów giełdowych itp. To akurat są profesje, w których renoma wynika niemal wyłącznie z zawodowej skuteczności. Jeżeli dany adwokat lub lekarz może poszczycić się wysoką efektywnością to będzie cieszył się wzięciem nawet jeśli ma prezencję ogrodowego krasnala. I analogicznie jest w najbardziej dochodowych na świecie dziedzinach obejmujących show business, fashion business, IT, reklamę itd. Do młodzieży się już od dawna nie zaliczam 🙂 , więc… Czytaj więcej »
Zgadzam się z Cysorzowa, jak widać nie trzeba mieć tatuażu by nie być gentemenem/ damą. Generalizacja i stereotypy to rzecz, której powinien się wyzbyć każdy pretendujący do bycia człowiekiem z klasą. Nie wiem jaką trzeba mieć infantylna mentalność by dzielić rzeczywistośc na czarne i białe. Osobiście, chociaz nie mam żadnego tauażu, podobają mi się te zrobione z gustem i klasą, więc nie mówimy tu o obnażonych kobietach, czy też innych, mam nawet poczucie że tak jak wcześniej zostało juz powiedziane na tatuaż trzeba zasłużyć bo nie wyobrażam sobie mętnej osoby, bez charakteru noszącej taka ozdobę, więc może i lepiej,że jest… Czytaj więcej »
A teraz zaśpiewam trochę jak kaznodzieja. Ciało ludzkie to Świątynia i dzieło Stwórcy. Nie wolno go stemplować materialnym atramentem, bo to wskazuje, że chcemy oddawać cześć innemu panu niż niematerialnemu Stwórcy.
Przez wieki chrześcijanie tatuowali się na pamiątkę swoich pielgrzymek do miejsc świętych. Niektórzy badacze przypuszczają też, że pierwsi chrześcijanie oznaczali się tatuażem w kształcie krzyża, żeby mogli się rozpoznawać.
Nie byłbym więc taki szybki w osądach.
Papiestwo tępiło ten zwyczaj. Dzisiaj niektórzy katolicy widzą na szybie obraz śp. Lecha Kaczyńskiego i chcą robić ołtarzyki. A to zwykłe pogaństwo.
Chociaż w katechizmie nie ma nic napisane, że tatuaż to grzech, to jednak w sumie jest obcy rzymskim katolikom. Człowiek ma nosić w sobie znak krzyża i ducha świętego, bo dusza jest jego treścią. Tatuowanie skóry jest oddawaniem czci materialnemu światu i materialnemu panu.
PS Nota bene to jest coś, czego zabrakło mi w Pana tekście, choć być może taki właśnie miał być. Jest zbyt przychylny tatuowaniu w tym sensie, że nie przedstawia Pan kontrkulturalnych i kontrestetycznych argumentów, które były i są sprzeciwem wobec tatuażu. Tak w zasadzie mamy przedstawioną historię wykonywania znaków na skórze i że to w sumie była taka o ciekawostka wśród niektórych przedstawicieli „szlachty”. Trochę podobnie jak by opisywać to, co robi Nergal na scenie w sensie samego opisu wydarzeń – że są takie grupy muzyków, którzy tak sobie grają, tak się przebierają i takie symbole pochwalają itd. bez wskazywania… Czytaj więcej »
Przedstawiłem po prostu moją opinię, a brzmi ona: nie obchodzi mnie co masz pod koszulą, dopóki nie próbujesz mnie tym zaszokować czy inaczej wywrzeć wrażenie.
Tatuaże, których nie widzę to zwyczajnie nie moja sprawa. Natomiast te, które widzę są moją sprawą tylko w trakcie wyrabiania sobie opinii o prezentacji danej osoby.
Poza tym ten artykuł miał być właśnie o historii tatuażu, a nie o ich przeciwnikach. I tak wyszedł dość długi.
O ile mi wiadomo Angelina Jolie usunęła tatuaże ze swojego ciała kiedy etap szaleństw w jej życiu minął i kiedy zdecydowała się założyć rodzinę i być matką. Niestety ślady po tychże tatuażach nadal pozostały i są widoczne na jej ciele. Nie jestem też przekonana czy Angelina Jolie to dobry przykład na kobietę z klasą, na kogoś kogo możną uznać za wzór do naśladowania. Zdecydowanie nie będę czyniła żadnych kroków, aby zasłużyć na noszenie ozdoby jaką jest tatuaż. Rzeczywistość można i należy dzielić na czarną i białą. Pewne rzeczy są dobre a pewne złe. Nie ma niczego prostszego. Jeżeli nie będziemy… Czytaj więcej »
Zazdroszczę Pani umiejętności dzielenia różnych spraw na dobre i złe.
Ja nie potrafiłbym tego zrobić pewnie z większością otaczających mnie kwestii.
Dokładnie. Większość kwestii tylko powierzchownie jest zła lub dobra, wystarczy dłużej pomyśleć nad tematem, a zaczynają sie pojawiać wątpliwości.
Nie żyjemy w czasach początków chrześcijaństwa. Dzisiaj tatuaż służy zupełnie czemu innemu i w wielu kręgach ma negatywne konotacje.
Na szczęście posiadam tę cenną umiejętność szybkiego podejmowania decyzji i jestem w stanie szybko poradzić sobie z wszelakimi dylematami, również w kwestiach moralności.
Świetny artykuł. Osobiście uważam że jeśli już ktoś się decyduje na tatuaż, to warto wydać więcej pieniędzy i zrobić go u prawdziwego artysty, tak by nie nie żałować decyzji. Sam przymierzam się do zrobienia tatuażu i uważam że wykonany przez odpowiednią osobę może być małym dziełem sztuki. W Polsce jest co najmniej kilku rewelacyjnych tatuażystów, polecam obejrzeć galerię prac, chociażby z czystej ciekawości jak mogą wyglądać tatuaże, będące czymś więcej niż napisem po chińsku 😀
Tutaj przykłady A.D. Pancho z Katowic https://www.facebook.com/adpanchoofficialfanpage
albo Tomasz Torfiński z Rybnika https://www.facebook.com/TofiTattoo?fref=ts
Z jednej strony współczuję ludziom, którzy zamiast stwierdzić „mi to się nie podoba”, bawią się w sady kwalifikujące, z drugiej strony budzą oni mój niepokój, bo od rozpisywania się o „maszkarach”, „obrzydzeniu”, ze nie wspomnę już o religijnych jazdach, prosta droga do zamykania „odmieńców” w obozach.
Nie popadajmy w skrajności.
Trzymamy za słowo… 🙂
Jak mam rozumieć ,,trzymamy za słowo” w tym kontekście?
W taki sposób, że w przyszłości zastosuje się Pani do własnego postulatu, na przykład przy wygłaszaniu opinii na temat innych (zwłaszcza tych negatywnych i generalizujących).
Nie sądzę, abym popadała w skrajności. Opowiadam się za jasno określonymi zasadami i porządkiem. Jak już wspomniałam standardy ulegają dramatycznemu spadkowi, i coraz więcej rzeczy, które kiedyś były nie do zaakceptowania jest dozwolonych w naszym społeczeństwie (pomimo faktu, że Polska jest postrzegana na świecie jako kraj konserwatywny). Coraz szersza obecność tatuaży i coraz wyraźniejsze społeczne przyzwolenie na nie jest tylko jednym z przykładów takiego rozluźnienia obyczajów.
Biorąc pod uwagę popularność tatuażu u starożytnych Sarmatów, jest dokładnie odwrotnie.
Zawsze kiedy pomyślę o moim dziadku, widzę jego cały tors i ręce pokryte tatuażami…klasycznymi gołymi babami 😀
Był marynarzem?
Nie, motocyklistą, tak twierdzi 😉
Z mojej wiedzy, którą skrupulatnie uzupełniam wynika, że Angelina Jolie ma w dalszym ciągu tatuaże i wykonuje nowe. Tatuaże posiada również Pani Minister Bieńkowska. Jak widać tatuaż nie przekreśla szawodowego zaufania. Czyli nie jest w tej Polsce tak źle 😉
Chodzi o „zawodowe zaufanie”- przepraszam za literówkę. Pisanie z telefonu nie jest łatwe.
Fakt, że osoba pełniąca funkcję Ministra posiada tatuaże dowodzi dla mnie czegoś odwrotnego niż tego, że nie jest w Polsce tak źle. Fukcje publiczne pełnią osoby, które raczej nie powinny ich pełnić. Nie chodzi tylko o same tatuaże, ale także o kompetencje.
Wg mnie posiadanie tatuaży nie ma związku z byciem ( lub nie byciem) gentlemanem… Śmiesznym jest wartościowanie ludzi na podstawie posiadanych na ciele obrazków, których przeważnie nie widać…
Choć w środowisku kibicowskim tatuaże są popularne to ja uważam je za błazenadę. Mówiąc w skrócie- tatuaże są obce cywilizacji białego człowieka, kulturze łacińskiej. Tatuaże służyły do znakowania bydła oraz niewolników. Tatuaże pochodzą od dzikich ludów, np. Papuasów, zostały one zaszczepione na europejskim gruncie w skutek odkryć geograficznych, nawiasem mówiąc innym jeszcze minusem owych odkryć były- choroby weneryczne, których od Indian się zaraziliśmy. To, że poszczególni sfiksowani arystokraci je stosowali nie oznacza, że były one normą w tym środowisku. Tatuaże były też dla tych co chcieli robić karierę w cyrku. Dla mnie tatuaże to pozerstwo i tani szpan. Proste pytanie-… Czytaj więcej »
Po pobieżnej lekturze powyższych komentarzy, zauważyłem wpisy dotyczące chrześcijan i ich poglądu na temat tatuaży, otóż Pismo Święte w kwestii tatuaży wypowiada się jednoznacznie- ,, nie będziesz miał tatuaży” ( Kpł 19, 28).
Ale trzeba wziąć pod uwagę kontekst historyczny i nie „nie będziesz miał tatuaży” tylko „Nie … tatuował na chwałę zmarłych”. A wynika to z faktu że plemiona arabskie mieszkające w sąsiedztwie ziemi świętej właśnie przez tatuaże wyrażali szacunek dla bliskich zmarłych. Więc tu akurat Biblia zabrania tatuaży ale w kontekście bałwochwalstwa. Pozdrawiam
I’d like to find out more? I’d love to find out more details.
Here is my blog post – Spartanburg home birth midwife
ble ble ble blelelle bleeee a Ja jutro ide na zrobienie tatuazu ,3-go juz na swoim ciele,i w sumie mnie guzik obchodzi jak potrzegają mnie inni,tatuaż to moja pasja,jedni zbierają znaczki inni robią graffiti JA SIĘ DZIARAM pozdrowienia
Planuję zrobić sobie tatuaż ale w miejscu, które będę mógł łatwo zasłonić, by tak jak mówisz, samemu decydować jak w jakies sytuacji chcę być postrzegany.