Uprawianie sportu każdemu wychodzi na zdrowie, nawet gentlemanowi. Można oczywiście biegać, grać w piłkę nożną albo wyciskać ciężary na siłowni. Można jednak wybrać też coś bardziej klasycznego i stylowego. Świetnym przykładem takiej dyscypliny sportowej jest łucznictwo. Lada moment opowiem o nim więcej na blogu, więc ten „gadżet” możecie uznać za zapowiedź nadchodzącego tematu.
To, że właśnie trwają ostatnie prace nad materiałem o łucznictwie tradycyjnym, nie jest jedynym powodem, dla którego sięgnąłem po taki, a nie inny produkt. Ostatnio uznałem, że dobierane przeze mnie przedmioty do serii Gadżety Gentlemana nie oddają moich faktycznych preferencji, a tak się składa, że bardzo cenię sobie rzemiosło. Często przedmioty dość mało użyteczne, a wykonane tradycyjnymi metodami przez specjalistów w niemal zapomnianym fachu, są dla mnie o wiele bardziej pociągające, niż zaawansowana technologicznie i przydatna na co dzień rzecz.
Mam na oku kilka takich przedmiotów, które mogą Was zaskoczyć. Przede wszystkim tym, że są jeszcze produkowane i ktoś jest gotów je kupić. Postanowiłem jednak zacząć od czegoś, co mocno wiąże się (raczej zwiąże) z tematyką poruszaną na blogu. Łucznictwem sam jeszcze się nie zajmuję, ale po ostatniej wizycie na turnieju łuczniczym i spotkaniu z miłośnikami tego sportu bardzo chcę spróbować.
Dziś prezentuję Wam podstawowy łuk, jaki może wybrać dla siebie osoba rozpoczynająca swoją przygodę z łucznictwem tradycyjnym. Jest oczywiście wykonany z naturalnych materiałów. Wyprodukowany przez Adama Bisoka z Jaworza Dolnego (firma Łukbis).
<<Zobacz też: Polo – sport królów>>
Opis ze strony producenta Łukbis:
„Wszystkie produkowane przez nas łuki są wytarzane metodą klejenia warstwowego drewna, włókien szklanych i węglowych przy czym włókna węglowe są stosowane głównie w łukach sportowych i wyczynowych.
Modele tradycyjne nie są kopiami historycznymi łuków średniowiecznych, są oczywiście na nich wzorowane ale wykonane metodą nowoczesną znacznie doskonalszą od starych technik. Takie łuki noszą nazwę – płaskie (ang. flat bow) Łuki wykonane w ten sposób są bardzo sprężyste dynamiczne i pozbawione efektu układania się za cięciwą, a co za tym idzie bardzo trwałe.
Wieloletnie doświadczenie i wiele prób doprowadziło do uzyskania optymalnych kształtów i parametrów naszych wyrobów. Do produkcji używamy drewna jesionu, wiązu i jawora pierwszej jakości o specjalnym usłojeniu i sezonowanego w sposób naturalny.”
Opis ze sklepu:
„Łuk typu hunter.
Idealnie nadaje się dla początkujących i średniozaawansowanych łuczników.
Okno w majdanie umożliwia zamontowanie podstawki pod strzałę.
Wersja dla prawo ręcznych.
Przystępna cena.
Długość: 62″ (ok.157cm)
Siła naciągu:8-18kg
Dostępne w sklepie:
62″ 38# 17kg (ciemny majdan)”
Tradycyjny Łuk Diana II Artemis możesz znaleźć między innymi tutaj:
Czy są wśród nas osoby strzelające z łuku? Jeśli tak, odezwijcie się w komentarzach! Napiszcie z czego strzelacie.
Zdjęcie i opis produktu pochodzą ze strony sprzedawcy.
Nie nazwałabym łuku gadżetem, ale łucznictwo to fantastyczna sprawa. Czekam niecierpliwie na artykuł. Zaskoczona jestem tylko ceną. Wydaje mi się trochę niska. To naprawdę funkcjonalny łuk, czy tylko ładna replika?
Tyle właśnie kosztują obecnie łuki, aczkolwiek ten ma mały zakres wagowy, tylko do 18kg stąd ta cena.
Też bym nie nazwał, ale nie będę pod niego zmieniał nazwy serii 🙂
Natomiast co do sprzętu, jestem przekonany, że jest dobrej jakości. Polecał mi go członek zarządu Polskiego Stowarzyszenia Łucznictwa Tradycyjnego.
Bardzo lubię strzelać z łuku, a zwłaszcza tradycyjnego. Można też się łatwo przekonać o ile słabsi jesteśmy od naszych przodków. Obecnie 14-18kg łuk to bardzo dużo i większość z nas po taki łuk właśnie powinna sięgnąć. Natomiast łuk o najmniejszej sile naciągu jaki był wykorzystywany podczas wojny to był łuk 50kg 🙂 Obecnie taki łuk musiałby naciągać kulturysta.
Ojej, podziwiam i zazdroszczę 🙂 . Fakt, że nasi pradziadowie potrzebowali dużo więcej siły fizycznej w życiu codziennym niż my dzisiaj. Ich „osiągi” robią tym większe wrażenie, że kiedyś generalnie ludzie byli nieco niżsi niż dziś. Jak jeszcze dodać do tego wagę choćby najprostszego pancerza, to byle średniowieczny łucznik wychodzi na nie lada osiłka 🙂 . Gdzieś słyszałam, że w XIII-XIV w. w Anglii każdy „kmiotek” płci męskiej miał obowiązek w niedzielę, „po kościele” ćwiczyć strzelanie z łuku. Przypomniała mi się jeszcze scenka z „Krzyżaków”, w której Maćko z Bogdańca narzeka, że czasy tak zniewieściały, że byle głupek „szpanuje” tym,… Czytaj więcej »
Polecam, bardzo ciekawie o średniowiecznych łukach i kuszach:https://www.youtube.com/watch?v=p17lVIzTTg0
Sam posiadam łuk od Bisoka 22kg i stwierdzam, że po dłuższym strzelaniu zaczyna wszystko boleć, a chucherkiem nie jestem 😉
22 kg… Fajnie. To musi być ekstra uczucie tak wypuścić strzałę z mocnego łuku. Dla mnie niestety tylko do pomarzenia sobie. Bez magicznego napoju druida Panoramixa nie ma bata 🙂 . To jedna z tych chwil, kiedy szczerze zazdroszczę mężczyznom fizycznej krzepy.
Serdeczne dzięki za link. Lubię takie pasjonackie „gawędy”. I wreszcie wiem skąd pochodzi słynny gest środkowego palca :).
„Gdzieś słyszałam, że w XIII-XIV w. w Anglii każdy „kmiotek” płci męskiej miał obowiązek w niedzielę, „po kościele” ćwiczyć strzelanie z łuku.”
Są jeszcze takie kraje na świecie gdzie każdy obywatel ma posiadać broń i umieć się nią posługiwać.
Tak, choćby Szwajcaria i sam jestem za tym aby u nas było podobnie 😉
nie do końca tak jest, strzelałem z łuku krymsko-tatarskiego o naciągu 25 kg, a gwarantuje że jest to 40procent mojej wagi i fakt strzał nie były zbyt celne ale samo naciągniecie nie było niesamowitym obciążeniem gorzej z utrzymaniem.
Łuki krysmsko tatarskie były leciutkie, aby można było bez problemu strzelać konno.
Ja tam jestem miłośnikiem broni palnej ale też od dawna mam w planach spróbować strzlania z łuku.
Do tej pory niestety jedyne doświadczenie jakie mam w tej materii to kijek z leszczyny, sznurek od bielizny podwędzony babci i do kompletu pióropusz z koguta.
Polecam spróbować trapa i skeeta, toż to oprócz golfu i brydża prawdziwie męskie i gentelmeńskie sporty strzeleckie. Zabawa jest jescze lepsza niż przy łuku, a i spokojnie można to robić w marynarce/kamizelce 😉
Miałem kiedyś okazję strzelać do rzutek. Potwierdzam, świetna sprawa.
To samo zresztą dotyczy strzelania do tarczy z różnych rodzajów broni.
Łucznictwo tradycyjne to fantastyczna sprawa. Sam zacząłem rok temu. Pamiętam jak na 5 rano pedałowałem 14 km do znajomego łucznika, żeby później zdążyć jeszcze do pracy. Pomyślicie wariat! Jednak, kto spróbuje takiego strzelania dopiero zrozumie jak to wciąga.
Gratuluje tematu. Sam chciałem niedługo poruszyć go u siebie na blogu, teraz widzę, że jest potencjał 🙂
Obecnie (już od kilku lat) strzelam z Łukbisowego łuku wschodniego 20kg, ale w zasadzie od momentu, kiedy minął pierwszy rok posiadania go myślę o czymś lepszym. Czaję się na jakiegoś RozBowa lub łuk od Sylwka Styrczuli, nie chcę żadnego zagranicznego producenta, jak w kraju mamy świetnych. No chyba, że ktoś mi zasponsoruje łuk od Lukasa Novotnego 😉
A zaczynałem na łukach własnej produkcji. Jako dziecko ostrugane patyki i sznurek, jako młodzian zacząłem łuki strugać z pni. Nim nabyłem wschodniaka miałem jeszcze wiązowy łuk płaski od Łukasza Nawalnego, który niestety uległ uszkodzeniu i teraz leży jako pamiątka.
Po raz pierwszy weszłam na tę stronę i pierwszym, co zauważyłam okazał się być łuk, z którego strzelałam 😀 Zachęca do buszowania (nomen omen).
To przeznaczenie! 🙂
Strzelam (od jakoś 2 lat) z 20kg łuku typu hunter dość popularnej firmy Samick. Konkretnie jest to model Leopard II.
Samym łucznictwem zainteresowałem się przypadkiem – w hotelu, w którym miałem przyjemność odpoczywać w formie animacji było właśnie strzelanie z łuku. Po przyjeździe pieniądze zostały przelane na konto sklepu, a ja zacząłem maltretować tarcze na potęgę.
Życzę uporu, ponieważ (jak na absolutnego samouka przystało) mi trochę zajęło zdobycie podstaw… 🙂