Te lampy automatycznie kojarzą się z międzywojennymi gabinetami gentlemanów, biurami dyrektorów oraz starymi bibliotekami. Niejeden z Was pewnie zastanawiał się czy właśnie takiej nie postawić sobie na biurku. Powinna Was zatem zainteresować ich ponad stuletnia historia.
Gabinet i biuro to dwa niezwykle ważne miejsca dla każdego gentlemana. W biurze spędza się większość dnia pracy, a nawet przyjmuje kontrahentów. Z kolei w gabinecie załatwia się prywatne sprawy, często dokształca albo zwyczajnie relaksuje. Muszą one zatem być urządzone praktycznie, ale też estetycznie. Kiedy dochodzimy do wyboru lampy na biurko, lampa bankiera może się okazać świetnym wyborem. Jest doskonale przemyślana, ma dość długą historię, a ponadto jest po prostu kultowa.
Emeralite
Historia tych lamp rozpoczęła się dokładnie 11 maja 1909 roku dzięki Harrisonowi D. McFaddinowi. To właśnie tego dnia opatentował on swój projekt, który na stałe zmienił wyobrażenie o idealnej lampce na biurko. Lampy te nazywały się Emeralite, ale w potocznym języku nazwę tę wyparła „banker’s lamp”, czyli lampa bankiera. Lampy te były produkowane pod tą nazwą niestety tylko do końca lat 50-tych. Obecnie w sklepach znajdziemy jedynie inspiracje, a oryginalnych lamp trzeba będzie szukać w antykwariatach.
Lampy Emeralite swoją nazwą nawiązywały do szmaragdowego koloru ich klosza (białe szkło było pokrywane warstwą zielonego). Był to bardzo przemyślany wybór projektanta, ponieważ zieleń działa kojąco dla naszych oczu i wspiera umysł przy długiej pracy. Klosz opadał szybko po bokach i z tyłu, natomiast od frontu był nieco wyciągnięty w kierunku użytkownika. Co ciekawe, choć jest to produkt amerykański, same klosze były produkowane niedaleko od nas, na Morawach w Rapotínie, w fabryce J. Schreibera i Neffena.
Oryginalna Emeralite miała jedno ruchome ramię, dzięki czemu można było ją ustawić w dogodnej pozycji. Z tego względu wymagała ciężkiej podstawki, której nadawano kwadratowy kształt. Niektóre egzemplarze były dodatkowo ozdobione szmaragdem. Innym rozpoznawalnym elementem jest łańcuszek służący do zapalania lampki. Trzeba przyznać, że dodaje on całości bardzo dużo uroku!
Opis sprzedawcy
Brak
Producent: Ledu
Tradycyjną lampę bankierą można nabyć między innymi tutaj:
Lampa Anglepoise
Jednak lampa bankiera nie jest jedynym klasycznym wyborem. Wbrew pozorom należy do nich też lampa „Anglepoise”, która została zaprojektowana w 1932 roku przez George’a Carwardine’a, projektanta samochodów, który pewnego dnia wpadł na pomysł wykonania konstrukcji naśladującej ludzkie ramię. Ten model jest niezwykle praktyczny i wygląda bardzo nowocześnie, choć ma ponad 80 lat! Zna ktoś polską nazwę tej lampy?
Zdjęcie produktu pochodzi ze strony sprzedawcy.
Źródło: www.emeralite.com
W powszechnym obiegu, druga lampa nosi nazwę „lampa z ramieniem”, jeszcze nie spotkałem się z jakąś indywidualną nazwą, a byłbym jedną z pierwszych osób które by o takiej wiedziały, jako że kocham to rozwiązanie: mam ramię dla mikrofonu, ramię dla 2 lamp i szykuję się na zamówienie uchwytu biurowego dla poprawienia ergonomii pracy z wieloma monitorami (i zwiększenie powierzchni użytkowej biurka) które działa na zasadzie „ramienia”
Cóż, liczyłem na bardziej wyszukaną nazwę. „Anglepoise” w końcu zobowiązuje.
I faktycznie to rozwiązanie nadaje się do wielu rzeczy. Takie mikrofony mają na przykład w radiu.
Hm… Wiem, że brzmi to mało dystyngowanie, ale czy to nie po prostu lampa kreślarska?
Kreślarska brzmi dużo lepiej. Ciekawe, że jak lampa bankiera, potoczną nazwę ma od konkretnego zawodu.
Lampa kreślarska, można kupić w Castoramie.
Chyba jak najbardziej trafiony gadżet do tej pory. Lampa prezentuje się z klasą i jest w przystępnej cenie.
Klosz opasał szybko po bokach – zamiast opasał powinno być opadał
Dziękuję za czujność!
Na allegro takie lampy sprzedawane są pod nazwą „bankierka”.
Lampka kreślarska to super pomysł, moja ulubiona lampka. Ładnie wygląda i jest bardzo praktyczna. No i nawet użyłem ją zgodnie z przeznaczeniem, kiedy uczyłem się rysunku technicznego. Polecam, swoją nabyłem w IKEI, jeśli ktoś jest zainteresowany to być może jeszcze można taką kupić.
Mnie z kolei kręcą inne gadżety a konkretnie rodem z PRLu – cenię sobie ich trwałość i naprawialność a także formę w jakiej zostały one wykonane. I w myśl zasady Łukasza żeby naprawiać a nie wyrzucać – przywracam tym rzeczom na tyle na ile to możliwe dawny blask. Pokażę zatem dwie lampki z których korzystam. Pierwszą lampką jaką chcę tu opisać jest lampka produkcji Polamp Pułtusk model 27.B.055. Składa się z prostokątnej dość grubej podstawy i prostokątnej komory na żarówki. Można w niej używać dwóch żarówek 40W max. z gwintem E14. Występowała również w wersjach na więcej niż dwie żarówki… Czytaj więcej »
Świetne hobby! Druga lampa to ładny przykład lampy Anglepoise. Niemal identyczne produkuje IKEA, a ja właśnie w tej chwili z takiej korzystam.
Ta pierwsza natomiast jest na swój sposób piękna, choć daleka od moich ideałów. 🙂
Plastik niestety sporo ujmuje.
Lampa moich marzeń. Mam nadzieję, że stanie niedługo w nowym gabinecie.