Każdy z nas chciałby mieć pewność, że w razie konieczności zawsze będzie wiedział jak się zachować. Dotyczy to zarówno relacji damsko męskich, konfliktów z innymi ludźmi czy wypadków na szosie. Jednak prowadzenie samochodu jest o tyle trudniejsze, że chwila zawahania może nas łatwo kosztować życie. W mojej pracy nad sobą musiałem sprawdzić się zatem także w takiej sytuacji.
Wpis powstał w ramach serii Gentleman na drodze
Wiedza skutecznie niweluje stres
Po krótkiej przerwie poświęconej na perfekcyjne umycie samochodu, wracamy na tor doskonalić techniki jazdy. Każdy gentleman powinien pracować nad sobą we wszystkich kierunkach, a bycie tytułowym „gentlemanem na drodze” składa się nie tylko z empatii i wyrozumiałości dla innych, ale też z własnych umiejętności praktycznych. Niewiedza rodzi stres, a do bezpiecznej jazdy potrzebujemy odpowiedniego odprężenia, skupienia i pewności siebie.
Jedną z najbardziej stresujących sytuacji na jezdni jest taka, w której ktoś lub coś wyskoczy nam nagle przed maskę samochodu. Nawet jeśli nigdy nie byliśmy w takim położeniu, budzi ono przestrach, bo nie możemy mieć pewności czy będziemy w stanie dobrze zareagować. Puszczę kierownicę i zakryję oczy? Wykonam nagły manewr omijania? A może nie będę ryzykował wjechania w drzewo i wbiję się w zwierze na drodze? Nie dość, że nie wiemy co byśmy zrobili, to jeszcze często nie wiemy jak powinniśmy prawidłowo się zachować.
Lepiej tego nie testować na drodze, ale kurs bezpiecznej jazdy jest właśnie po to, żeby taką sytuację zasymulować i pokazać właściwe rozwiązanie. Tak też zrobiliśmy. Mój instruktor, Michał Nowosiadły pokazał mi jak powinienem się zachować w obliczu awaryjnego hamowania, zarówno na suchej, jak i mokrej nawierzchni. Jak do tej pory, to była dla mnie najważniejsza lekcja. Myślę, że i Wam może się bardzo przydać.
Poniżej znajdziecie nagranie z tej lekcji, ale jeśli nie możecie akurat oglądać, niżej umieszczam możliwie dokładny jej opis. Do filmu i tak polecam wrócić później.
Jak zmniejszyć ryzyko związane z nagłym hamowaniem?
Nagłe hamowanie może nas spotkać, gdy coś znienacka pojawi się na jezdni w niedalekiej odległości albo samochód przed nami nagle zacznie wykonywać jakiś manewr. Pierwsza sytuacja jest trudniejsza i do niej przejdę za chwilę. Zacznijmy od prostych rozwiązań na ten drugi przykład.
Tutaj kluczowe jest zachowanie odpowiedniego odstępu od samochodu jadącego przed nami. Niby oczywiste, ale jak ocenić tę odległość? Powinna ona bowiem równać się drodze hamowania, plus kilka metrów zapasu na naszą reakcję. Przyjmuje się, że bezpieczną odległością są 2 sekundy. W metrach dystans ten wypada różnie i zależy głównie od naszej prędkości. Przy czym warto mieć na uwadze też przyczepność kół do danego rodzaju nawierzchni, jakość naszych hamulców, stan bieżnika na oponach i czas reakcji, wynikający z poziomu naszego zmęczenia. Rzecz jasna dokładnych obliczeń większość z nas nie wykona w głowie, ale można sobie sprawę ułatwić.
<<Zobacz też: Pośpiech – największy wróg gentlemana i kierowcy>>
Sposoby na określenie dystansu
Po pierwsze, gdy jedziemy za blisko, widzimy wyłącznie tylny zderzak samochodu przed nami. Przy zachowaniu dystansu natomiast mamy zdecydowanie większą możliwość zobaczenia boków i nawet przednich kół. To już nieco mówi o naszej odległości, choć wciąż jest mało dokładne.
Dokładniejszą metodą będzie obliczenie odległości w sekundach. Należy wziąć za punkt odniesienia mijane słupki, słupy lub choćby drzewa. Bierzemy zegarek z sekundnikiem i gdy samochód przed nami mija dany punkt liczymy ile sekund zajmie nam dotarcie do tego miejsca. Jeśli będą to pełne dwie sekundy, możemy być spokojni. W razie czego powinniśmy zdążyć zareagować.
Jest jeszcze jeden, dużo prostszy sposób, ale wymagający odpowiedniego sprzętu. Ów gadżet mierzy odległość między samochodami i biorąc pod uwagę naszą prędkość, określa ile sekund dzieli nas od tego przed nami. Rzecz jasna alarmuje dźwiękiem, gdy ta odległość jest niebezpiecznie mała. Jak się domyślacie, Peugeot 308, którym jeździmy na tym kursie, ma taki gadżet. To bardzo wygodne urządzenie, w dodatku połączone z tempomatem, który sam zwalnia i przyspiesza podczas jazdy (jego działanie wyjaśniamy w filmie ok. 6:00).
Oczywiście tych obliczeń nie musimy robić za każdym razem. Wystarczy nieco popróbować i nabrać doświadczenia, żeby w przyszłości oceniać bezpieczną odległość na oko.
Jazda „na zderzaku”
Dwie sekundy odległości to całkiem sporo. Zatem w większości wypadków nawet 5 metrów będzie za małym dystansem, nie mówiąc już o tak często spotykanej jeździe tuż za innym samochodem, zwanej właśnie jazdą „na zderzaku”. Nawet jeśli przygotowujemy się do wyprzedzania, jazda z takim odstępem jest skrajnie niebezpieczna, gdyż przy nawet małej, ale nagłej, zmianie prędkości samochodu przed nami, możemy w niego wjechać. Tym bardziej, że będąc tak blisko de facto nie widzimy co dzieje się przed nim i nie możemy przewidzieć jego reakcji na otoczenie.
Nagła przeszkoda
Przejdźmy zatem do tej najbardziej stresującej sytuacji – nagłego pojawienia się przed nami jakiejś przeszkody. Może to być na przykład samochód, który wjechał na nasz pas ignorując, że nim jedziemy. Może to być człowiek, który wbiegł na drogę: np. dziecko goniące piłkę. W końcu bywa, że jakieś zwierzę w złym momencie postanowi przebiec do lasu po drugiej stronie szosy. Każda z tych sytuacji jest paskudna, łącznie ze zwierzęciem, które nie dość, że zginie i uszkodzi auto, to jeszcze, gdy ma długie nogi, może wbić się przez przednią szybę do kabiny zabijając kierowcę i pasażera.
W większości wypadków lepiej będzie ominąć przeszkodę, niż ryzykować zderzenie z poważnymi skutkami. Niestety nagły manewr przy dużej prędkości może sprawić, że stracimy kontrolę nad pojazdem i wypadniemy z jezdni. Tutaj już grozi nam zderzenie z drzewem. Zmieniając nagle pas grozi nam natomiast czołowe zderzenie z samochodem nadjeżdżającym z naprzeciwka. Z tego powodu sama reakcja kierownicą to za mało.
Technika bezpiecznego hamowania
Ideą bezpiecznego hamowania awaryjnego jest maksymalne zmniejszenie prędkości na prostych kołach, czyli w pozycji, w której mają największy kontakt z nawierzchnią. Samochód zdecydowanie gorzej będzie wytracał prędkość przy kołach skręconych. Hamulec wciskamy do oporu i pozwalamy działać systemowi ABS. Przed jego wprowadzeniem polecano tzw. hamowanie pulsacyjne, żeby nie wpaść w poślizg, ale w nowoczesnych samochodach tego już nie robimy.
Ta jedna czy dwie sekundy hamowania to moment, w którym możemy ocenić czy można zaryzykować zjechanie na pas obok. W sytuacji, w której z naprzeciwka ktoś nadjeżdża, zmiana pasa może być groźniejsza w skutkach, niż zderzenie z przeszkodą przy możliwie małej prędkości. Niemniej najlepszą opcją jest ominięcie przeszkody w ostatnim momencie. Kluczem jest wyczekanie, żeby samochód mógł wyhamować. Ominięcie należy zakończyć powrotem na swój pas.
To zadanie nie jest proste. Tym bardziej warto sprawdzić się w symulacji takiego zdarzenia, żeby wiedzieć jakie są nasze możliwości.
Trafiłem ostatnio na zapis podobnej sytuacji, w której kierowca zachował się szablonowo, a ryzyko było spore. Warto zobaczyć o co chodzi. Uwaga na wulgaryzmy, ale po takim zdarzeniu mało kto by nie przeklinał. Znajdziecie go pod tym linkiem.
Śliska nawierzchnia
Moje testy przeprowadzaliśmy przy prędkości ok. 85 km/h i po kilku zahaczeniach o słupek boczny udało mi się wykonać ten manewr. Przy spokojnym podejściu można szybko się go nauczyć. Szokiem była dla mnie natomiast analogiczna próba na śliskiej nawierzchni. Przy 40 km/h miałem wielkie trudności by ominąć identycznie rozstawione słupki.
Ogółem można powiedzieć, że w takich sytuacjach kluczem jest odpowiednie dostosowanie prędkości do warunków na drodze i w razie trafienia na nagłą przeszkodę, maksymalne wytracenie prędkości przed wykonaniem jakiegokolwiek manewru. Przyznam szczerze, że przed tą lekcją pewnie nieco inaczej zareagowałbym w takim wypadku.
Na koniec
Gorąco zachęcam Was do rozwijania swoich umiejętności prowadzenia samochodu. Mniejszy stres pozwoli Wam poczuć się pewniej na drodze, dzięki czemu będziecie mogli poświęcić więcej uwagi innym kierowcom i pieszym. Ta wiedza też podniesie ogólne bezpieczeństwo na naszych jezdniach. Każdy świadomy kierowca, to krok do przodu.
Kolejna odsłona serii Gentleman na drodze będzie dotyczyła zachowania się w poślizgu, więc polecam zaglądanie na bloga albo zapisanie się na newsletter dedykowany akcji. Jeśli natomiast zainteresował Was sam Peugeot 308, którym jeździliśmy, kliknijcie na poniższy baner.
A czy na takie szkolenie się można się wybrać swoim autem? Wszak to w nim będę wykorzystywał nabyte umiejętności. A nie mam abs, esp, wielowahacza, radarów i wszystkich tych udogodnień.
Jak najbardziej! Z tego co wiem na przykład w Bednarach jest nawet wyższa stawka za wykorzystanie samochodu ze szkoły. Inna sprawa, że jak się kilka razy wjedzie w słupki przy dużej prędkości można swój samochód uszkodzić.
Wpis ciekawy, ale co zrobić kiedy samochód nie posiada żadnych systemów bezpieczeństwa? Mam tu na myśli też wszelkie sytuacje kiedy system zawiedzie. Hamowanie pulsacyjne w takich sytuacjach jest o wiele trudniejsze niż ciągłe mocne naciskanie na pedał hamulca. Należy też zauważyć, że wiele nowoczesnych samochodów jest tak skonstruowanych, że są stosunkowo neutralne przy poślizgach, a co za tym idzie, bardziej przewidywalnych.
No niestety bez ABS pulsacyjne będzie lepsze, bo koła lepiej hamują gdy nie tracą kontaktu z nawierzchnią. Kiedy koło się zablokuje zaczyna się ślizgać i tracimy kontrolę. Odpuszczanie hamulca na ułamek sekundy może pomóc.
Co do tych poślizgów to fakt, nie każdy łatwo jest wywołać przy nowoczesnych rozwiązaniach, ale o tym będziemy mówić w kolejnym materiale.
Jeśli chodzi o zachowanie bezpiecznej odległości to pamiętam sprzed lat tablice wzdłuż niemieckich autostrad — przypominające by się trzymać przynajmniej na odległość dwóch linii przerywanych.
Świetny pomysł! Choć bardziej na drogi z ograniczeniem prędkości. Z tego co pamiętam w Niemczech na autostradach go nie ma (nie było?), więc ta odległość przy szybszej jeździe powinna być większa.
Swoją drogą ostatnio widziałem film na którym ktoś wyhamowuje do zera z ok. 250 km/h. Zajęło mu między 200 a 300 metrów.
Tak, na niemieckich autostradach generalnie nie istnieje ograniczenie prędkości. Może być wprowadzone lokalnie albo w zależności od sytuacji na drodze, ale każdy jedzie tyle ile chce. Z tą drogą hamowania to też bywa różnie, na papierze oczywiście przyzwoite auto zatrzymuje się na ok. 36 metrach (ze stówki), ale w życiu bywa zwykle gorzej. No i z tego co kojarzę wzrost prędkości powoduje nieliniowe wydłużenie się drogi hamowania (czyli ze 140 km/h nie zatrzymam się na 50 metrze, lecz znacznie dalej. Na szczęście ta nieliniowość działa także w drugą stronę, czyli trzymając się miejskiej 50-tki można liczyć na zatrzymanie się bliżej… Czytaj więcej »
O, ale to jest bardzo obrazowe:
http://www.prawko-kwartnik.info/anima/predkosc2.html
Bardzo ciekawy link. Z tego co zaobserwowałem bądź usłyszałem, to wiele kierowców nie świadomych jest właśnie tego, że droga hamowania wzrasta albo maleje nieliniowo. Osoby bardziej zainteresowane motoryzacją bądź oglądające programy dotyczące technik szkolenia jazdy (no i oczywiście serię „Gentleman na drodze”!) zna to z teorii, ale jest chociaż tego świadoma. Inni przekonują się o tym nie rzadko organoleptycznie, często niestety, w sytuacjach awaryjnych.
Bardzo ciekawy wpis. Przyznam, że od paru lat myślę poważnie o skończeniu takiej szkoły. Zrobiłem tysiące km w Polsce i ze 3 razy więcej w Szwecji. Na północy Szwecji co kilkadziesiąt/kilkaset km możemy spodziewać się niespodzianki w postaci łosia, renifera czy innego zwierza. W dzień jeszcze dość łatwo ominąć, ale w nocy robi się ciekawie. Jeszcze raz dzięki za relację i być może do zobaczenia w szkole jazdy. 🙂
Taka szkoła to zdecydowanie dobry pomysł!
3 sekundy odstępu – niezależnie od prędkości
Wyjaśnię, że podane w tekście 2 sekundy to wartość konsultowana z Michałem Nowosiadłym. Niemniej on sam w pierwszym filmie mówił, że każdy powinien znać swoje możliwości i jeździć zgodnie z nimi, a nie z odgórnie podanymi wytycznymi. Zatem jak najbardziej 3 mogą być.
pierwsza sekunda – czas reakcji kierowcy
druga sekunda – czas reakcji auta
trzecia sekunda – na wrazie Wu 🙂
Lubię tę współpracę, jest merytorycznie wyśmienita. 🙂
Dziękuję! Bardzo mnie to cieszy.
Potwierdzam, moim zdaniem taki kurs powinien być organizowany przez szkoły jazdy podczas przygotowywania do zdania prawa jazdy, bo niestety ale prawda jest taka że przez te 30h uczymy się jak zdać egzamin a nie jak bezpiecznie poruszać się po drodze i jak reagować w awaryjnych sytuacjach.