Już dyskutowaliśmy o tym, że podróże rozwijają, dają doświadczenie i pozwalają się usamodzielnić. Czas przejść od słów do czynów!
Ten wpis inauguruje serię Gentleman w podróży
Seria Gentleman w podróży
Odkąd jakiś czas temu opublikowałem artykuł o moich doświadczeniach z podróżowania (Każdy mężczyzna powinien odbyć swoją podróż) otrzymałem wiele próśb o rozwinięcie tematu. Po pierwsze wizja dalekiej wędrówki kusi, ale nie zawsze wiadomo jak ją zrealizować. Po drugie, kiedy już gdzieś jedziemy, chcemy zachowywać się jak na ludzi z klasą przystało. Po trzecie odbywamy wiele podróży biznesowych, w których etykieta i wygląd odgrywają pierwszorzędne znaczenie.
Tych właśnie zagadnień dotyczyć będzie cała seria artykułów, którą zaplanowałem na ten rok. Podejmę tematy zarówno backpakerskie, jak i biznesowe: plecaki i walizki, tanie noclegi i pięciogwiazdkowe hotele, autostop i loty pierwszą klasą, orientacja w terenie i dbanie o marynarkę w trasie. Słowem to, co gentleman w podróży wiedzieć powinien.
Wszystko jednak po kolei, a zaczynamy od podstaw. Od przygotowywania się do podróży.
Rodzaj podróży
Od młodego fascynowali mnie podróżnicy zarówno książkowi, filmowi i historyczni. Szybko więc zacząłem planować swoją podróż życia. Jak to zwykle jednak bywa, pierwotnego planu nie zrealizowałem (to miał być konny wyjazd do Mongolii), ale teraz już wiem, że forma podróży nie jest tak ważna, jak sam fakt rozpoczęcia podróżowania. Przynajmniej warto zacząć od tego, co nam rzeczywistość oferuje, mając wciąż z tyłu głowy nasz bardziej ambitny plan. A możliwości jest bardzo dużo.
Podróżą jest przecież zarówno wyjazd na studia, na stypendium czy do pracy. To są świetne przykłady, gdyż zdejmują z wędrowca rolę turysty i nadają mu nową, bardziej wtopioną w otoczenie: studenta czy pracownika. Może to być też wędrówka czy to z punktu A do punktu B, czy po prostu z punktu A, bez określonego celu. W końcu (pewnie najczęściej) wyjeżdżamy w konkretne miejsca, by je lepiej poznać i to jest cały plan.
Gorąco polecam w miarę możliwości zdecydowanie się na coś, co moglibyśmy kiedyś nazwać własną „podróżą życia”. Pewnie po połknięciu bakcyla kolejne wędrówki będą nawet lepsze. Niemniej każdą powinniśmy traktować poważnie i dobrze się do niej przygotować.
Wiele dalszych decyzji będzie wynikało właśnie z wybranej formy podróży.
Towarzysze
Doskonale znam ból osoby chętnej do odbycia dalszej wyprawy, ale nie mającej towarzysza. Prawda jest taka, że szalenie trudno zgrać się z kimś z rodziny lub przyjaciół co do wolnych terminów i środków finansowych. Mimo wszystko mało doświadczeni podróżnicy często stawiają za warunek konieczny posiadanie kogoś, kto dzieliłby z nami trudy wyjazdu. Znam to, gdyż nie zrealizowałem kilku planów właśnie z powodu braku odpowiedniego kompana. Znam to również z drugiej strony, ponieważ ostatecznie kilka podróży odbyłem samotnie.
Z pewnością dobrze jest mieć kogoś ze sobą, ale nie jest to konieczne. Zwłaszcza jeśli myślimy o bezpiecznych regionach (ja jeździłem po Europie) samotna przygoda nie jest taka straszna. Zresztą na szlaku spotyka się tuziny ciekawych ludzi. Natomiast dla osób nieprzepadających za samotnością działają serwisy pozwalające wyszukiwać sobie współtowarzyszy o podobnych pomysłach. Znam przykłady imponujących podróży i przyjaźni będących efektem takich poszukiwań. Chętnych odsyłam do dobrego artykułu Jak i gdzie znaleźć idealnego towarzysza podróży? na blogu Kołem Się Toczy.
Wniosek jest tylko jeden: niech Cię nie powstrzyma przed wyjazdem brak dobrze znanego kompana. W przeciwnym razie możesz nigdy nie zrobić tego pierwszego kroku.
Miejsce docelowe
Choć cel wyjazdów zazwyczaj stawia się na pierwszym miejscu, powiedziałbym, że to sprawa drugorzędna i mocno uzależniona od wybranej formy podróży. Najważniejsze, to nie jechać w dalsze rejony, jak na wycieczkę za miasto. Człowiek z klasą powinien okazać szacunek ludziom i miejscom, jakie odwiedza.
Dlatego dla mnie zawsze było niezwykle istotne, żeby choć pobieżnie zapoznać się z historią i kulturą danego kraju. Im bardziej oddalone i bardziej egzotyczne miejsce, tym większa jest potrzeba poznania lokalnych zwyczajów i dobrych manier. Te mogą się znacznie różnić od naszych. Sami nie znosimy, gdy obcokrajowcy zachowują się u nas niekulturalnie. To działa w obie strony.
Nie wyobrażam sobie wyjazdu do nieznanego kraju bez książkowego przewodnika. Na rynku mamy ich coraz więcej. Zawsze byłem zadowolony z publikacji Pascala. Lonely Planet czy Bezdroża również są bardzo dobre. Pożyczając przewodniki od znajomych sprawdzajmy zawsze datę publikacji. Starsze mogą zawierać nieaktualne informacje o komunikacji czy cenach, a to niezwykle ważne kwestie.
Słowem, nie polecam wyjeżdżania w nieznane. To trochę niepoważne. Wiedza jest tak samo ważna jak zawartość bagażu. Niemniej są podróżnicy jeżdżący w ciemno. Tym poleciłbym tylko mnóstwo empatii i wyczucia, żeby nie narobić sobie kłopotów.
Przejazdy i noclegi
Na tym etapie można już przejść do konkretów. Oczywiście takie kwestie, jak przejazdy czy noclegi można organizować na bieżąco i ma to spore zalety, ale czasem warto przygotować się wcześniej. Zwłaszcza jeśli chcemy ograniczyć wydatki. Bywa nawet tak, że jeśli mamy poukładane w głowie powyższe sprawy, znalezienie odpowiedniej promocji może być ostatecznym impulsem do odbycia podróży i to właśnie ta promocja będzie decydowała o miejscu docelowym. (Swoją drogą w podobny sposób trafiłem na studia w Hiszpanii, co się okazało niezwykle ważnym zbiegiem okoliczności w mim życiu.)
Polecam przeszukiwanie promocji na przeloty i hotele, choćby w takich serwisach, jak kodyrabatowe.pl (w kategorii podróże), gdyż można tam znaleźć okazję, która wyrwie nas z domu. Budżet można ograniczać też szukając na odpowiednich stronach osób, które nas przenocują w miejscach docelowych albo w części pokryją koszty wspólnego przejazdu samochodem. W ten sposób można zmniejszyć wydatki nawet o kilkadziesiąt procent!
Dobra świadomość miejsca, do jakiego jedziemy jest też kluczowa przy dobieraniu wyposażenia. Wyjazd w góry bez sprawdzenia namiotu czy śpiwora to błąd! Z drugiej strony, nie ma sensu targać ręczników czy sporej ilości kosmetyków, gdy jedziemy do dobrego hotelu.
Ostatnie sprawy
Mając za sobą powyższe kwestie, trzeba pomyśleć o ubezpieczeniu (bardzo, bardzo ważne! Wizyty w szpitalach i u mechaników zdarzają się nawet unikającym przygód), szczepieniach (przypadki śmierci podróżników z powodu chorób, na które można było się zaszczepić wcale nie są mitem), odpowiednich dokumentach (i ich kserokopiach, żeby oryginałów nie nosić stale przy sobie). Ważna jest też komunikacja – roaming, miejscowa karta sim, karta telefoniczna itp.
W końcu liczy się bagaż, ale to kwestia mocno uzależniona od powyższych decyzji. O pakowaniu sporo jeszcze napiszę w tej serii. Warto bowiem wiedzieć jak spakować koszulę do walizki, żeby się nie wygniotła i jak spakować plecak, żeby zbytnio nie męczyć się niosąc go.
Słowo na koniec
Osobiście uważam, że mało co zmienia tak mocno, jak świadome odbywanie podróży i otwarcie się na spotykany świat. I ponieważ ten świat jest tutaj najważniejszy, nieistotne w jaki sposób podróżujemy. Chwytajmy więc nadarzające się okazje! Gorąco namawiam na korzystanie ze studenckich stypendiów zagranicznych, możliwości odwiedzin znajomych w innym kraju, czy przyjęcie, choćby na krótki okres, pracy daleko od domu.
Czekając aż pierwszy krok zrobi się sam, możemy przespać nasz czas.
Macie jeszcze jakieś rady dla osób planujących dopiero swoją pierwszą podróż?
***
W tekście został umieszczony link w ramach współpracy promocyjnej.
Hej, hej! Miło mi, dzięki za polecenie mojego tekstu 🙂 Zgadzam się w stu procentach, nie ma co czekać z podróżowaniem. Trzeba działać samemu! Bo to, że ktoś nas w swoją podróż zaprosi jest mało prawdopodobne…
Ja też myślałem, że będę podróżował bez przewodników i prawie wyjechałem w podróż z Polski do Irlandii i z powrotem autostopem bez niczego. W ostatniej chwili dostałem od rodziny przewodnik i bardzo doceniłem informacje w nim zawarte. Zresztą to nie tylko informacje praktyczne, ale też garść historii, trochę danych o kraju, mapy itp.
PS A ja dziękuję za Twój artykuł. Dzięki niemu dałem radę mocno skrócić tę część mojego tekstu. Dodam, że sam najwięcej korzystałem z Travelbit’u, ale i przez inne serwisy się przewinąłem w poszukiwaniu chętnych do wyjazdu.
Podroz autostopem to malo bezpieczny wybor. Nie mozna kazdego oskarzac o zle zamiary, ale lepiej dmuchac na zimne. Nie jestem tez do konca przekonana co do poszukiwania towarzyszy podrozy na portalach temu poswieconych
Czasem właśnie chodzi o wejście ze strefy bezpieczeństwa. Dzięki temu często okazuje się, że to co uznaliśmy za ryzykowne, aż takie niebezpieczne nie jest.
Niestety, w przypadku pań, „wychodzenie ze strefy bezpieczeństwa” potrafi być groźne – na ogół o wiele bardziej niż wtedy, kiedy to robi facet. Stąd słuszne obawy Pani Klaudii. Sądzę, że dobrym miejscem, gdzie panie mogą podjąć próbę kontrolowanego ryzyka, są góry – same przez się minimalizujące występowanie potencjalnie groźnego „czynnika ludzkiego”. Oczywiście należy to robić posiadając podstawowe umiejętności pozwalające na „fachowe” wędrowanie, zachowując zdrowy rozsądek, będąc odpowiednio wyposażonym oraz przygotowanym kondycyjnie. A teraz o czym innym: gorąco zachęcam do odbywania eskapad „odlskulowych” czyli wyłączenia na czas wędrówki wszelkiej możliwej elektroniki pozornie ułatwiającej życie, nieustannie patrzącej nam na łapki i ogólnie… Czytaj więcej »
Pani Klaudia nie napisała, że chodzi o kobiety. Niemniej na swojej trasie spotykałem też samotne podróżniczki. Byłem tym mocno zaskoczony, ale twierdziły, że tak już od jakiegoś czasu wędrują i sobie to chwalą.
Co do odcięcia się od elektroniki, w pełni popieram. Osobiście jednak polecam zostawić sobie telefon, bo to może nam życie uratować. Natomiast korzystanie z map, kompasu, pisanie dziennika, wysyłanie kartek to świetna sprawa. Sporo o tym zamierzam pisać na blogu.
Wpis pani Klaudii odebrałem jako wypowiedź w imieniu własnym. Oczywiście też nieraz spotykałem panny i panie wędrujące samotnie, choć niekoniecznie w pojedynkę. Co do telefonu, jest to jak najbardziej przydatne urządzenie – nie uprawiamy przecież szaleństwa poza granicami rozsądku ;). W awaryjnych sytuacjach terenowych, zwłaszcza w nocy i przy niskiej podstawie chmur, znakomicie przydaje się lampa błyskowa do aparatu fotrograficznego – praktyczne narzędzie do wskazania swojej pozycji w terenie w przypadku pobłądzenia. Wystarczy „strzelać” nią pionowo w górę. No i ma tę zaletę, że w przeciwieństwie do „komórki”, zawsze ma zasięg :). Znakomitym patentem na podróżowanie jest korzystanie z antykwarycznych… Czytaj więcej »
Czuje sie niejako wywolana do tablicy, wiec rowniez zabiore glos w tej wymianie pogladow. Istotnie, mysle, ze samotnie podrozujaca kobieta jest bardziej podatna na niebezpieczenstwa podrozujac na tzw. stopa niz mezczyzna. Ma on tez mniejsza szanse na obrone, chyba ze od wielu lat trenuje sztuki walki lub ukonczyla kurs samoobrony. Czesto slyszy sie o przypadkach kobiet, ktore skorzystaly z mozliwosci podwiezienia przez nieznajomego na tzw. okazje i skonczylo sie to dla nich nieraz tragicznie.
Podróży autostopem sam bym nie polecał samotnej kobiecie, ale już samotne podróżowanie autobusami/pociągami/samolotami i noclegi w hotelach/pensjonatach/hostelach to nie jest aż tak straszny pomysł.
wraz z gronem autostopowiczów spotykamy się dosyć często w różnych miastach Polski, wymieniamy doświadczenia, wspólnie planujemy i zazwyczaj bardzo dobrze imprezujemy. Polecam przyjść, spotkać się z dziewczynami które podróżują autostopem i posłuchać ich opinii n.t. bezpieczeństwa. Większość dziewczyn potwierdza że miały wielokrotnie propozycje seksualne ale najczęściej po odmowie z ich strony mężczyźni kończyli temat albo próbowali pytanie odwrócić żart tłumacząc się stereotypami.
Kobieta zazwyczaj jest słabsza i jest narażona na niebezpieczeństwo ale przez to jest też często traktowana z życzliwością i pomocą jakiej facet by nie otrzymał. To nie jest tak że macie lepiej czy gorzej Drogie Panie 🙂
Różne portale czy fora organizują co jakiś czas spędy, zloty czy inne spotkania. To jest dobra okazja żeby poznać kogoś chętnego na wyjazd na jakiś czas przed, ewentualnie złapać kontakt i po jakimś czasie zdecydować czy z tą osobą chcemy jechać. W każdym razie wcale nie trzeba jechać z kimś w ciemno.
Poza tym, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby nawet prywatnie spotkać się z potencjalnymi towarzyszami. Sam to przerabiałem. W tym wypadku akurat jednak rozmyśliliśmy się i do wspólnej podróży nie doszło.
No to powiem, że jednym z tych niezrealizowanych moich planów był wypad terenówkami na Syberię. W tym wypadku znalazłem odpowiednią ekipę właśnie przez Internet. Niestety jakoś się nie dopasowaliśmy i nic z tego nie wyszło.
Niemniej podróż bardzo fajna o ile nie niszczy się zieleni i nie wjeżdża na szlaki piesze. Pod tym względem nienawidzę quadowców, którzy to robią.
Ja dodam że wybierając kierunek wschodni (d czego z całego serca zachęcam!) zaoszczędzimy NIE rezerwując noclegów. Po prostu zaraz po opuszczeniu pociągu czy dalekobieżnej marszrutki zostaniemy „zaatakowani” przez babuszki oferujące kwatery. Jest to z zasady najtańszy (zwłaszcza jak się odrobinę potargujemy) sposób znajdowania noclegów i ma kolosalną zaletę. Trafiamy do prawdziwego domu, prawdziwej rodziny i moemy porozmawiać i poznać kraj w którym jesteśmy od kuchni i to czasem w sposób dosłowny. W Sewastopolu rozmawiałem z emerytowanym marynarzem pływającym na rakietowym okręcie podwodnym i osłuchałem się z sytuacją polityczną regionu widzianą oczami konkretnego człowieka. Moja żona przesiedziała za to w kuchni… Czytaj więcej »
W Bułgarii stawialiśmy na takie noclegi. Nie mieliśmy żadnych planów. W efekcie nocowaliśmy na zabytkowej starówce Nesebyru, gdzie w około były tylko drogie hotele i pensjonaty. Z drugiej strony przy wychodzeniu z autobusu była tylko jedna „babuszka” i gdybyśmy się z nią minęli, mielibyśmy spory problem.
Tego typu pomoc można zyskać również w przypadku podróży autostopem. Jakich ludzi można poznać! To dlatego, że specyficzni ludzie zabierają autostopowiczów.
Bułgaria, z racji dużej ilości turystów niemieckich, jest mocno skomercjalizowana. Znacznie luźniej i bardziej „po ludzku” jest, a przynajmniej było, w sąsiedniej Rumunii.
Gdy jakieś 2 lata temu wpadłem na twój blog i przeglądając go zauważyłem że też stopowałeś to stwierdziłem że warto będzie go czytać dalej 🙂
A co do noclegów u babuszek. Nie zawsze są najtańsze. Ja zwykle pytałem przypadkowo spotkane osoby. Działa troszkę jak „improwizowany kałczserfing”. Bo w sumie mnie by zaczepili jacyś podróżnicy to też bym ich przenocował.
Nigdy nie wiadomo czym skusi się czytelnika do powrotu!
I świetna taktyka znajdowania noclegu.
zachowywać się jak na ludzi z kasą przystało ? nie z klasą ? 🙂 no nie wiem …..
(4 linijka pierwszego akapitu)
Zawsze mnie to zaskakuje, że można kilka razy przeczytać tekst, a mimo to pominąć tego typu literówki. Moim hitem była literówka w tytule popularnego artykułu, wyłapana przez czytelnika po ok. pół roku.
Niemniej dziękuję za uwagę i spostrzegawczość!
Zastanawiam się nad swoją pierwszą poważną podróżą od jakiegoś czasu. Najchętniej góry. Jedyne co mnie zastanawia tak na prawdę i nieco powstrzymuje to… Finanse. Studencka kieszeń nie jest zbyt wypchana, ale mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się wybrać. Ciekawi mnie koszt takiego tygodniowego wypadu w góry, bez hotelików, moteli, ewentualnie z polem namiotowym 🙂 Ktoś może się podzielić jakimiś swoimi doświadczeniami?
W naszych górach może być problem ze spaniem na dziko, ale w wielu miejscach można nocować bez wygód po kosztach lub za darmo. Przejazd na miejsce autostopem też obniży koszty. Wydatkiem pozostanie jedzenie (po studencku: pasztety, paprykarz, chleb, zupki chiński i woda).
Inna sprawa, że trzeba mieć w tych warunkach dobry śpiwór, namiot i plecak. Tutaj nie warto oszczędzać, ale można pożyczyć od znajomych.
Takie rzeczy wolę mieć swoje. Generalnie śpiwór już mam, w lato daje radę, ale nie jest najlepszy. Spartańskie warunki nie są mi obce,na szczęście, bo rekonstrukcje historyczne nie oferują zbyt wiele 🙂 A wypad w góry z możliwością przeżycia takiej przygody i udokumentowania tego na fotografiach na pewno byłby niezapomniany 🙂
Przeglądam czasem ten blog, ale po to, żeby poczytać o dżentelmenach i o klasyce. Ale jak chcę poczytać o podróżach i przygotowaniu się do nich to wchodzę na http://www.busemprzezswiat.pl 🙂
Zdaję sobie sprawę, że ten akurat wpis nie jest typowy dla tego bloga, ale ściśle łączy się z innymi tekstami o podróżowaniu z klasą. Był on konieczny, żeby powstała jednolita całość. Ponieważ o podróżach można też pisać w kontekście dżentelmenów i klasyki:
https://kielban.pl/2015/04/14-gentlemanskich-zasad-podrozowania-pociagiem/
Ze znajomym planujemy weekendową „eskapadę” naszymi „czteronapędówkami” po względnie utartych leśnych drogach. To też bardzo ciekawy sposób podróżowania 🙂