Muzyka popularna XX i XXI wieku jest inna niż dawna klasyka, przez co wiele osób omija tę ostatnią szerokim łukiem. To wielki błąd! Utwory klasyczne są nie tylko przyjemne do słuchania, ale też idealnie nadają się do relaksu, poprawy koncentracji i nauki. Zresztą podstawy muzyki klasycznej po prostu wypada znać.
To jest miłość
W klasyce zakochałem się już w podstawówce, zanim pojawiło się u mnie zainteresowanie historią czy gentlemanami. W tej miłości nie ma zatem ani krzty wyrachowania czy snobizmu. Pamiętam, że jako dziecko miałem styczność z pojedynczymi utworami Mozarta, Bacha i Beethovena, ale dopiero jak w moje ręce trafiła płyta Vivaldiego Cztery pory roku dałem się wciągnąć w to na dobre. I gwoli wyjaśnienia dodam, że zarówno wcześniej jak i później słuchałem przeważnie muzyki popularnej, zazwyczaj rockowej i jazzowej, ale klasyka zawsze pozostała już moim azylem.
Dziś chciałbym Wam pokazać ten drobny składnik mojego charakteru i zachęcić Was do krótkiego spaceru pod prąd mainstreamowi, z nadzieją, że niebawem podobne wyprawy będziecie sobie organizować samodzielnie.
Wyjaśnienie: formalnie muzyką klasyczną nazywa się twórczość muzyczną z okresu w sztuce między barokiem a romantyzmem, czyli drugą połową XVIII a pierwszą XIX wieku (m. in. Mozart, Beethoven, Haydn). Najczęściej używamy tego określenia błędnie, nazywając klasyczną również muzykę operową, symfoniczną i fortepianową z innych okresów, nawet współczesnego. Ponieważ nie znalazłem lepszego określenia zbiorczego, będę stosował termin „muzyka klasyczna” w jego kolokwialnym znaczeniu. Muzykologów proszę o wybaczenie.
Do czego służy muzyka klasyczna?
Istnieją przestrzenie naszej kultury, z których warto czerpać dla samego faktu czerpania, bez liczenia na korzyści. Choć z muzyką klasyczną może być podobnie, jej słuchanie przynosi wiele konkretnych i namacalnych korzyści.
W klasyce znajdziemy utwory dostosowane do praktycznie wszystkich nastrojów. Znając style odpowiednich artystów nie będzie problemu z dobraniem sobie muzyki do własnego samopoczucia. Co prawda ja korzystam z tego zazwyczaj w jednym celu – uspokojenia. Stąd moje preferencje kierują się ku artystom, którzy pozwalają mi się zrelaksować i zapomnieć o świecie.
Klasyczna muzyka sprawdza się też świetnie do odcięcia się od otoczenia, koncentracji i skupienia na nauce lub pracy. W dodatku jest tworzona na instrumentach mających naturalne brzmienie, pozbawiona przyciągającego uwagę wokalu (śpiew chóralny czy operowy tak nie angażuje, jak zrozumiały tekst piosenki), a rytm i tempo są dostosowane do naszych możliwości. Wszystko to sprawia, że słucha się jej łatwiej, bez rozpraszania myśli ani zmęczenia, niż nowoczesną muzykę popularną (porównajcie z dubstepem – moim faworytem na miano „muzyczny blender mózgu”).
Należy też wspomnieć o tym co zazwyczaj doceniamy najpóźniej – bogate piękno tej muzyki. Twórcy, których sława przetrwała do dzisiaj byli wirtuozami i genialnymi wizjonerami. Ich utwory to zazwyczaj wspaniałe uczty dla audiofilów. Również osoby początkujące i posiadające gorszy słuch (ja się do nich zaliczam) będą czuły się usatysfakcjonowane, gdy tylko dadzą się wprowadzić w ten świat.
<<Zobacz też: Historia jazzu na 30 kultowych płytach>>
Od jakich twórców zacząć?
Jak wspomniałem wyżej, w muzyce klasycznej różnorodność jest tak duża, że z jednej strony znajdziemy coś na każdą okazję, ale z drugiej z pewnością trafimy też na kompozytorów, których nie polubimy. „Swojej” muzyki klasycznej należy więc poszukać samemu. Niemniej polecam trzy proste kroki, które można wykonać od samego początku, żeby wejść w ten świat.
Przede wszystkim (muzykolodzy pewnie mnie już znienawidzą!) mimo wszystko polecam muzykę filmową. Od końca lat 70-tych jest to już dojrzały gatunek, którzy pełnymi garściami czerpie z klasyki, a ponieważ jest do pewnego stopnia popularny, stanowi wspaniałe wprowadzenie w bardziej zaawansowane rejony. Przyjrzyjcie się chociaż twórczości Johna Williamsa, twórcy muzyki do Gwiezdnych Wojen, Szczęk, Bliskiego spotkania III stopnia, Indiany Jonesa, Imperium Słońca i wielu innych. Posłuchajcie też muzyki Zbigniewa Preisnera, Hansa Zimmera czy Howarda Shore’a.
To Was wprowadzi w muzykę symfoniczną, pozbawioną wokalu. Muzykę mogącą jednocześnie tworzyć tło do codziennych czynności albo stanowić danie główne, choćby podczas wieczornego relaksu.
Następnym krokiem powinny być składanki najpopularniejszych utworów klasycznych (barokowych, klasycznych, romantycznych zarówno z muzyki symfonicznej, operowej jak i fortepianowej). Będziecie zaskoczeni jak wiele z nich kojarzycie ze słuchu, ale nie mieliście świadomości kto był autorem. Na takich przykładach zaczynamy sobie kształtować preferencje i uczyć się stylów różnych kompozytorów. Przy okazji zaczynamy sobie tworzyć bazę wiedzy o kompozytorach i ich utworach. Zyskujemy tym samym kolejny temat do rozmów i rozwijamy swoją erudycję.
Jeśli któryś wydaje się bardziej interesujący, można od razu poszukać „The Best Of” jego twórczości. To najprostsza metoda, żeby poznać charakter danego muzyka i przekonać się czy on nam odpowiada. Po zaprzyjaźnieniu się z danym kompozytorem, możemy odszukać wszystko co stworzył. Powoli zacznie grać rolę też to, kto jest wykonawcą utworu. Choć równie dobrze owa „przyjaźń” może się ograniczać do jednej, konkretnej płyty/jednego koncertu.
[Więcej albumów typu „The Best Of” znajdziecie pod tym linkiem.]
Po pokonaniu tej drogi każdy albo znajdzie coś dla siebie i będzie wiedział gdzie iść dalej, albo faktycznie muzyka klasyczna nie jest dla niego (choć nie wierzę, żeby po rzetelnie przeprowadzonych poszukiwaniach ktoś tak stwierdził). Polecam robić notatki po drodze, żeby wiedzieć do jakich twórców wracać w różnych momentach. Z pewnością traficie na wiele przyjemnych ścieżek muzycznych do filmów albo utworów klasycznych, które przydadzą się do nauki do sesji, podczas pracy w gwarnym biurze, do relaksu czy nawet do biegania. Mając do nich szybki dostęp, nie będziecie tracić czasu na szukanie odpowiedniej muzyki.
Mój wybór
Chciałbym Was zaprosić do wysłuchania również moich ulubionych kompozytorów, którym tak na prawdę powinienem poświęcić osobne artykuły (drugiemu zwłaszcza), ale na to musi przyjść jeszcze czas.
Wszystkim wstępującym w świat muzyki klasycznej gorąco polecam wspomniane już Cztery pory roku Antonio Vivaldiego. Ten cykl jest jednocześnie przyjemnie żywiołowy i uspakajający. Miło pobudza, dając pozytywną energię, ale nie narzuca się i pozwala zająć się swoimi sprawami. Wielokrotnie słuchałem go zarówno do snu, jak i do pracy. Vivaldi przekonał mnie do muzyki barokowej, choć na pierwszy „rzut ucha” jest to muzyka archaiczna.
Choć obecnie postawiłbym go na pierwszym miejscu, chronologicznie do Fryderyka Chopina przekonałem się nieco później. Nie jestem w stanie wyjść z podziwu dla jego wirtuozerii i geniuszu muzycznego (tym samym podziwiam jego najlepszych wykonawców!). Chopin uczynił z samego fortepianu tak bogaty instrument, że człowiek zapomina, że słucha jednoosobowego wykonania. Muzyka wciągająca, przywołująca obrazy polskiej prowincji, uspakajająca, ale potrafiąca też mocno ruszyć. Ten artykuł miał być pierwotnie poświęcony tylko jemu.
Jako ostatnie chciałbym zaproponować Requiem Wolfganga Amadeusza Mozarta. To ostatni tego kompozytora, niedokończony przez niego zresztą, utwór zawierający partie wokalne wykonywane przez chór. To perfekcyjna muzyka do wysłuchania w starych, wielkich kościołach. Jeśli tylko będziecie mieli taką okazję, koniecznie weźcie udział w takim koncercie! Nie zapomnicie tego.
Mam nadzieję, że znajdziecie w tym zestawieniu coś dla siebie. Przypominam jednak, że ja poszukuję w muzyce tego typu ukojenia. Wagner, Beethoven czy Grieg są mi dobrze znani i od czasu do czasu lubię do nich wrócić, ale nie brakuje mi w życiu mocnych wrażeń, żebym ich jeszcze szukał w muzyce.
Jeśli natomiast sami macie inne preferencje, chętnie o nich porozmawiam z Wami w komentarzach. Inni czytelnicy też pewnie chętnie skorzystają z rekomendacji.
Za wysokie progi?
Nie wiem czy to trzeba jeszcze podkreślać, ale na koniec chciałbym dodać, że to jest tylko muzyka. Ona ma sprawiać nam radość i pasować do naszych oczekiwań. Może i uczyni nas lepszymi (spokojniejszymi, natchnionymi, o szerszych horyzontach), ale to nie powód by ją w szczególny sposób wyróżniać czy wyróżniać siebie samego za fakt słuchania. Nie budujmy sztucznych barier.
Chciałbym, żeby muzykę klasyczną traktowano jako coś normalnego, od czego dzieli nas zaledwie krok, a nie przepaść. Uważam, że obecnie próg wejścia sami zawyżamy, przez co wiele osób w ogóle nie pomyśli, że muzyka klasyczna ma dla nich cokolwiek do zaoferowania. A ma. Dla każdego bez wyjątku. I wiele.
PS Rodzicom polecam też wyrabiać gusta swoich dzieci choćby poprzez kultowy już film Walta Disneya z 1940 roku Fantasia. Jest to pierwszy film animowany z wykorzystaniem dźwięku stereofonicznego. Jest złożony z kilku krótszych historii ilustrujących znane utwory klasyczne. Mamy tu zatem ucztę zarówno dla ucha i oka!
Ja gustuję szczególnie w Beethovenie. Najbardziej podoba mi się 9 symfonia.
Jak muzyka klasyczna to tylko z rumuńskiego baroku (rozwijającego się nieco później niż w innych krajach europejskich, bo w początkach XXI w.) 😉
https://www.youtube.com/watch?v=UsOMPIszZZs
Przez moment aż się bałem, że to na poważnie.
Szkoda, że w dzisiejszych czasach muzyka klasyczna jest tak bardzo zmarginalizowana.
Ja najbardziej lubię Mozarta, a w szczególności Arię Królowej Nocy. Choć darzę wielką sympatią także Dies Irae. Ma w sobie to coś 🙂
Damianie, moim zdaniem muzyka klasyczna przeżywa powoli swój renesans:)
Miejmy nadzieję!
Świetne wykonanie Arii można znaleźć tutaj (od ok. 2:10):
http://youtu.be/463jDvbw3LQ
O tak. Wykonanie Diany Damrau jest zdecydowanie moim ulubionym.
Polecam także wersję Eddy Moser: http://youtu.be/ZNEOl4bcfkc
i Sai Yanguang: http://youtu.be/gTfqEseq95Q?t=36s
Klasyczna klasyka mnie odrzuca, ale już Rimski-Korsakow, Musorgski, Dvorak, Debussy, Wagner, Grieg — a później Strawiński, Gershwin — są w bombę.
Ufff, ja miałem problem ze Strawińskim, wg mnie jego utwory są mega trudne do zrozumienia. Oczywiście kompozytor z niego wielki, ale moim faworytem to on nie jest. Z rosyjskich kompozytorów już bardziej Prokofiew (osobiście uważam, że to mistrz nad mistrzami), jego balet Romeo i Julia… brak mi słów.
Strawiński to troszkę jak Led Zeppelin… Ale prawdę mówiąc nie staram się muzyki zrozumieć, lubię po prostu posłuchać 🙂
Wagner to propaganda! Okroooopne. Potem już tylko O Fortuna, tanie walenie w emocje. Równia pochyła, gdzie na końcu czeka Jackass i „Adam szuka Ewy”, a więc totalny upadek kulturowy.
Olgierd – świetny komentarz:) A swoją drogą Zeppeliny to klasyk klasyków rocka, więc są bardzo bliscy tematowi;)
Z muzyki rosyjskiej … to przede wszystkim Rachmaninow zaczynając od II koncertu fortepianowego c-moll po „Wyspę umarłych” i „Tańce symfoniczne”
a z austriackiej to trochę po Mozarcie i Beethovenie – czyli Brahms i Mahler (bo Schoenberga lepiej nie ruszać…)
W sumie to chyba najbardziej mi pasuje muzyka z formalnego punktu widzenia zwana „neoromantyczną” …
Skriabin jest spoko. 😉
Do Chopina nie mogę się przekonać, choć można by powiedzieć że to patriotyczny obowiązek. Do muzyki filmowej dopisałbym muzykę grową. Na przykład kompozycje Nobuo Umematsu z 8 czy 16-bitowych melodyjek z powodzeniem są przepisywane na muzykę symfoniczną.
Polecam w takkim razie Impressions on Chopin Leszka Możdżera. Ja osobiście również nie przepadam za Chopinem, ale w interpretacji p. Możdżera słucham zawzięcie i zażarcie 🙂
Pozdrawiam,
Michał
Czasy, w których komponowali klasycy wiedeńscy zwie się również epoką klasycystyczną, więc używanie wyrażenia „muzyka klasyczna” w odniesieniu do romantyzmu, XX wieku czy też muzyki dawnej (barok) nie jest błędem.
Nie znalazłem jednak poważnego źródła, które akceptowałoby takie nazewnictwo. Z tego co wiem, „klasyczna” i „klasycystyczna” stosuje się zamiennie.
„Klasycystyczna” to odwołująca się do „klaaycznej”
Moja miłość z muzyką klasyczną również rozpoczęła się od Czterech pór roku Vivaldiego, jest to utwór bardzo wyrazisty, łatwo w muzyce odczuć zimowy mróz, jak i letnią spiekotę. Na początek przygody dobrze też poznać Piotra Czajkowskiego, jego utwory są charakterystyczne i raczej dość często wykorzystywane w reklamach, choć kompozytor czasami gra na granicy delikatnie mówiąc przekombinowania, to jednak wybuchy armat w uwerturze 1812 rok, czy taniec łabędziątek łatwo wpadają w pamięć. Moja przygoda z muzyką klasyczną nabrała rozpędu od momentu usłyszenia oratorium Mesjasz Georga Friedricha Handela, teraz przy każdych kolejnych świętach punktem obowiązkowym.Moim zdaniem z internetowo dostępnych wersji najlepsza jest… Czytaj więcej »
Świetnie napisane!
A ja się nie zgodzę. Jasne że muzykla klasyczna to źródło rozrywki. Myślę, że słuchając Don Giovannigeo bawiłam się dokładnie tak samo jak moi znajomi słuchając swoich ukochanych albumów. Nie przesadzajmy z tym wynoszeniem muzyki klasycznej ponad wszystko. To są piękne kompozycje ale przecież też pisane by sprawaić ludziom przyjemność. Mam wrażenie że przez taką postawę ludzie nie słuchają klasyki bo nie rozumieją że to muzyka dająca frajde jak każda inna
Weźmy pod uwagę też fakt, że dawniej muzyka dla nas poważna, była tak naprawdę rozrywkową 😉 Stąd w końcu pełno utworów lekkich, niekoniecznie skomplikowanych i wpadających słuchaczom w ucho 🙂
przestań chrzanić i zacznij słuchać S. Sciarrino
Świetny wpis! Też zakochana jestem od wszelkich początków – a miłość wraz z wiekiem bynajmniej nie maleje. Wróciłam też do własnych kompozycji i zakurzonych instrumentów. Oczywiście było warto – takie powroty są dobre 🙂
Myśląc o najdroższych mi muzycznych kochankach to w zależności od nastroju i związanego z tym kaprysu przede wszystkim Chopin, Satie, Szostakowicz, Dvořák czy Ravel. Polecam wszystkim, z całego serca!
Mnie do klasyki przekonał „Canon in D” Pachelbel’a i „Air” Bacha oraz serial „Hannibal” 😉
Świetne utwory! Zwłaszcza „Air”. Nic dziwnego, że należy do najczęściej odgrywanych we współczesnej kulturze utworów klasycznych.
Muzyki klasycznej słucham zawsze przy potrzebie koncentracji na jednym zadaniu/czynności. Typowa klasyka nie przemawia jednak tak do mnie, jak na „nowoczesna” (niesłownikowa) – YIRUMA – południowokoreański kompozytor może brzmieć w moich głośnikach przez kilka godzin, jeśli tyle potrzebuję czasu skupienia. Polecam! 😉
http://www.youtube.com/watch?v=zApP_q1G2WI
Muzyki klasycznej słucham zawsze przy potrzebie koncentracji na jednym zadaniu/czynności. Typowa klasyka nie przemawia jednak tak do mnie, jak na „nowoczesna” (niesłownikowa) – YIRUMA – południowokoreański kompozytor może brzmieć w moich głośnikach przez kilka godzin, jeśli tyle potrzebuję czasu skupienia. Polecam! 😉
http://www.youtube.com/watch?v=zApP_q1G2WI
Muzyki klasycznej słucham zawsze przy potrzebie koncentracji na jednym zadaniu/czynności. Typowa klasyka nie przemawia jednak tak do mnie, jak na „nowoczesna” (niesłownikowa) – YIRUMA – południowokoreański kompozytor może brzmieć w moich głośnikach przez kilka godzin, jeśli tyle potrzebuję czasu skupienia. Polecam! 😉 Poniżej THE BEST OF 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=zApP_q1G2WI
Ojej. Przepraszam za spam, coś zepsułem.
Proszę o usunięcie dwóch poniższych komentarzy z „quest’a”.
Z góry dziękuję i raz jeszcze przepraszam! 😉
Jestem muzykologiem z wykształcenia i nie mam się naprawdę do czego przyczepić, a wręcz popieram wszystko co zostało napisane 😉 bardzo przyjemny artykuł i oby więcej takich! Co do muzyki filmowej – tak naprawdę w moim otoczeniu muzycznym (czy to w szkole muzycznej, czy wcześniej na studiach), muzyka ta wcale nie jest piętnowana jako gorsza. Wręcz przeciwnie, bardzo pozytywnie przyjmowana. Odnośnie relaksującego działania muzyki polecam Ottorino Respighi – „Concerto gregoriano” na skrzypce i orkiestrę. Coś cudownego…
Dzięki. Skoro już rozmawiamy, jak jest z używaniem określenia „muzyka klasyczna” do całego wachlarza? To duży błąd?
Nie wypowiadam się za wszystkich muzykologów, jednak moim zdaniem, jeżeli znamy się co nie co na historii muzyki i rozróżniamy pojęcia, można sobie w ten sposób uprościć rozmowę używając właśnie terminu „muzyka klasyczna”. Siebie nie wprowadzamy tym w błąd, bo wiemy co mamy na myśli. Natomiast sytuacja jest już inna jeżeli rozmawiamy z kimś kto kompletnie nie rozróżnia takich pojęć (ma zresztą do tego prawo) – wtedy mamy dwa wyjścia. Wyjaśnić rozmówcy nasze intencje (tak jak właśnie jest to zrobione na początku artykułu) lub od początku używać bardziej ogólnego określenia pt. muzyka poważna (choć i to nie obejmuje wszystkich epok… Czytaj więcej »
Kiedyś na lekcji teorii muzyki zadaliśmy takie samo pytanie. Najlepiej używać sformułowania „muzyka artystyczna różnych epok”.
Mozart pewnie by się przewrócił ze śmiechu, gdyby mu powiedzieć, że jego ” Eine kleine Nachtmusik ” jest poważną muzyką.
Jednak, faktycznie, na potrzeby artykułu można użyć pojęcia „muzyki klasycznej ” po uprzednim wyjaśnieniu i uproszczeniu.
To chyba rzeczywiście najlepsze określenie ☺ muzyka Mozarta mało kiedy była naprawdę poważna
I Pani tak na poważnie, jako muzykolog? Czy tylko robi sobie pani przysłowiowe jaja z publiczości?
Hmmm… Nie wiem czemu Pan się od razu unosi. Nie umniejszam znaczenia muzyki Mozarta, nie mam żadnych zastrzeżeń co do jego kunsztu kompozytorskiego, wręcz przeciwnie. Może źle to ujęłam, ale miałam na myśli tylko i wyłącznie lekki i niewymuszony charakter jego twórczości. Pomijając oczywiście te już poważniejsze dzieła. Jeżeli nadal nie o to Panu chodziło to proszę mi spokojnie wytłumaczyć z czym sobie robię jaja?
Droga Pani, zaręczam, że nie uniosłem się ani na chwilę. Nie występuję też tutaj jako zaprzysiężony stronnik Mozarta czy wojujący obrońca dobrego imienia sztuki wysokiej i, mówiąc prawdę, domyślałem się, co miala Pani na myśli. Jeżeli zechce mnie Pani jakkolwiek nazwać, to może być „prowokator” z czego będę nawet poniekąd zadowolony. Wracając do rzeczy: ponieważ przedstawiła się Pani jako specjalistka, jest zrozumiałe, patrząc na Pani wpisy w szerszym kontekście niż ostatni dowcip na temat Wolfganga Amadeusza, że będzie się od niej wymagać więcej niż od amatora. Oczekiwać wypowiedzi precyzyjnej, nawet wtedy, kiedy pozwala sobie Pani na żarty, zwłaszcza „branżowe”. Z… Czytaj więcej »
Szczerze mówiąc nie uważam się za specjalistkę w żadnej z dziedzin, a że posiadam wykształcenie takie a nie inne świadczy jedynie o tym, że jakąś tam wiedzę na temat muzyki posiadam ☺ muszę się z Panem zgodzić, że powinnam bardziej precyzować co dokładnie mi po głowie chodzi. Rzeczywiście tamta wypowiedź mogła zostać niewłaściwie zrozumiana ☺ owszem wyczuwam również drzemiącego w Panu prowokatora – nie wiedziałam za bardzo jak odebrać pańską odpowiedź. Dziękuję za wyjaśnienie i pozdrawiam ciepło.
Mogła zostać wyłącznie prawidłowo zrozumiana.
Jeżeli tak Pan twierdzi, pozostaje mi odetchnąć z ulgą ☺
Zdziwiłby się Pan, Panie kolego, jak krętymi ścieżkami potrafi chadzać ludzkie zrozumienie ;). Nie przeczę, że Kolega zrozumiał to, co trzeba, właściwie – ja też zresztą. Prowokacja miała szerszy kontekst – powiedzmy, terminologiczno-zawodowy, co do którego istoty zgodzilismy się, jak sądzę, z Pania Karoliną dokumentnie.
Proszę tak nie przesadzać 😉 – w końcu ma Pani dyplom wyższej uczelni i tytuł zawodowy, potwierdzający wiedzę i umiejętności na poziomie, który można nie bez powodu nazwać specjalistycznym lub, jak kto woli, profesjonalnym. Zyskała Pani odpowiednią wiedzę i, w co głęboko wierzę, coś znacznie cenniejszego – umiejętność samodzielnego doskonalenia. Specjaliści nie zaczynają się od poziomu habilitacji. A propos muzykologów: Hana Blažíková, moja ulubiona pani muzykolog, która – jak sama kiedyś powiedziała – na szczęście nie dostała się na akademicki wydział wokalny, rzekomo z powodu braku warunków, z konieczności zaczęła studiować muzykologię i filozofię, co, jak stwierdziła, „poukładało jej w… Czytaj więcej »
Panie Jakubie, abstahuje od układu odniesienia. Jeżeli, rozmawiając z Mozartem w XVIII wieku, użyłby Pan pojęcia z zakresu estetyki muzyki, powstałego w trzeciej ćwierci XX stulecia, maestro najprawdopodobniej w ogóle by nie zrozumiał, o co Panu chodzi.
Errata:
Wiersz pierwszy od góry:
jest: Panie Jakubie, abstahuje od układu odniesienia
powinno być: Panie Jakubie, abstrahuje Pan od układu odniesienia.
Dział obsługi klawiatury przeprasza za błędy techniczne 😉
Może źle mnie Pan zrozumiał, niezależnie od czasu, w którym zaczęto używać sformułowania „muzyki poważnej”, a także innych czynników wpływających na jego rozpowszechnienie, uważam, że zwrot ten jest co najmniej niefortunny.
Pozdrawiam
Jak większość terminów o charakterze ogólnym, na pewno nie jest on precyzyjny. Ma jednak tę zaletę, że jest pojemny i na pewno mniej wieloznaczny niż potocznie używane: żargonowa „klasyka” i bardziej uładzona „muzyka klasyczna”. Oczywiście, jeżeli nie popełnimy błędu jego dosłownego, literalnego rozumienia. Jest też na tyle czytelny, że można go z powodzeniem używać bez potrzeby dołączania do tekstów, w których się znajdzie, osobnych wyjaśnień i słowniczków pojęć. Warto też wiedzieć, że jest to termin, który powstał jako pojęcie specjalistyczne, będące jedną z części trójpodziału na muzykę poważną, rozrywkową i użytkową. Oznacza on tak naprawdę to samo, o czym napisał… Czytaj więcej »
To może powinno się powiedzieć „muzyka wysoka”, w ślad za „kulturą wysoką”?
A KV522 znam i polecam, kto nie słyszał 😉
Proponuję wersję dla leniwych: stosowanie ogólnie przyjętej i jak na razie obowiązującej terminologii aż do czasu, kiedy jakieś liczące się autorytety ją zdetronizują. Prawdę powiedziawszy, osobiście niezbyt mam ochotę na zabawę w nazywanie muzyki tak czy inaczej. Znacznie bardziej podoba mi się jej słuchanie, a zwłaszcza „robienie”.
Pozdrawiam
Zgadzam się.
Nie ma sensu upieranie się przy jakiejś konkretnej nazwie ale zawsze można wyrazić swoje zdanie na ten temat.
„Róbmy” więc muzykę, najlepiej dobrą 😉
Pozdrawiam
Osobiscie bardzo odpowiada mi kompozycja ,,Cztery pory roku” Antonio Vivaldiego. Lubie rowniez posluchac Marszu Tureckiego Mozarta oraz Poloneza Oginskiego ,,Pozegnanie Ojczyzny”.
Znienawidziłem cię 🙂 ale dalej będę mieć blog w RSS 🙂
Dzięki!
Nie jestem co prawda gentelmanem ale jestem wielką fanką muzyki klasycznej. Jestem zdania że nie ma do niej jednej drogi ale np. droga przez operę jest moim zdaniem jedną z najlepszych – muzyka w kontekście opowieści, zawsze jest łatwiejsza niż taka którą musimy zrozumieć sami z siebie, dodatkowo Opera to też słowa, więc bliżej do znanych nam utworów – które lubimy i często ich słuchamy. Druga sprawa – to co może raz na zawsze zdecydować o naszym podejściu do muzyki to słuchanie jej na żywo – jedna wizyta w Filharmonii czy Operze może zmienić nasze podejscie na zawsze. Bo klasyka… Czytaj więcej »
Ja z kolei nie jestem wielkim fanem oper, a w wydaniu na żywo myślę, że wiele osób może w ogóle się męczyć słuchając. Co prawda jako dzieciak oglądałem fragmenty znanych oper w wersji animowanej (chyba na canal+, takie plastelinowe, zabawne historyjki), ale lata mi zajęło przestawienie się na słuchanie opery. Najbardziej przeszkadzają dwie rzeczy – brak zrozumienia słów, a przez to i historii oraz często kiepski warsztat polskich wykonawców.
Zawsze można znaleźć wykonania zespołów zagranicznych 😉 i tak nie śpiewają po polsku 😉
Zwierzu – zaimponowałaś mi 🙂 czytuję Cię już od kilku miesięcy, uwielbiam Twojego bloga, a tu proszę – wiesz co dobre! Zgodzę się co do muzyki operowej – sama w szkole muzycznej wykonywałam arie na wydziale wokalnym i miałam z tego mnóstwo radości 😉 Świetna jest również muzyka organowa – przepiękne sonaty Mendelssohna, „Ad nos ad salutarem undam” Franciszka Liszta, czy twórczość Maxa Regera, np. „Gloria” 🙂 Polecam!
Ależ rodzaj muzyki, o którym traktuje artykuł, ma przecież swoje polskie określenie. To po prostu „muzyka poważna”. Nazywanie jej en bloc „klasyczną”, bez rozróżniania gatunków i epok, jest najzwyklejszą angielską (classical music) ewewntualnie niemiecką (klassische Musik) kalką językową. Muzyka filmowa nie jest od poważnej ani lepsza, ani gorsza – to osobny gatunek muzyczny, zaliczany do obszarów kultury popularnej. Warto mieć na uwadze, że sam aparat wykonawczy nie przesądza o randze gatunku muzycznego – nie uznaje się przecież za „poważne” symfonicznych aranżacji utworów Beatlesów czy produkcji chłopaków z Apocalyptiki, chociaż dzielnie piłują wiolonczele 😉 Oczywiście, szczególnie wybitne dzieła muzyki filmowej, wykonywane… Czytaj więcej »
Zupełnie określenie „muzyka poważna” wypadło mi z głowy. Niemniej chyba nie każda jest tak poważna. Mazurki Chopina mają przecież nieść radość. Ileż to jest zabawnych oper! Mam więc mieszane uczucia.
Przymiotnika „poważna” nie powinno się w odniesieniu do muzyki rozumieć aż tak dosłownie ;). W tym kontekście znaczy on „elitarna”, „należąca do kręgu kultury wysokiej”, „wymagająca od odbiorcy przygotowania”. Sama konwencja utworu jest tutaj rzeczą drugorzędną – to tylko środek wyrazu. Nie jest najważniejsze, czy kompozytor do spółki z wykonawcami nas straszą, smucą czy rozśmieszają, ale to, co przy pomocy zastosowanych środków artystycznych chcą nam przekazać oraz w jaki sposób tych środków użyli. Jeżeli dzieło niesie treści uniwersalne, jest wyrafinowane formalnie, nie jest „płaskie”, banalne i jednowymiarowe pod względem wyrazu, wtedy staje się muzyką poważną.
To jak Vivaldi, to rzucę jeszcze jego Follię. Szczególnie końcówka jest zaskakująca. Nikt tam nie użył instrumentów perkusyjnych.
http://youtu.be/IimZ7Ut6uK4
Il Giardino Armonico tak właśnie interpretuje Vivaldiego. Zreszta, nie tylko oni. Czesi robią to z podobną manierą, zwłaszcza wtedy, kiedy grają pod kierunkiem Włocha 😉
P.S.
„Bębni” się klawesynem, teorbanem, gitarą barokową i ostrym, „uderzanym” staccato smyczków 😉
https://www.youtube.com/watch?v=-R5HiEd1yQQ
Inną techniką uzyskania efektu perkusyjnego było umieszczenie pergaminu między strunami.
Ja chciałbym polecić stronę http://www.classicalconnect.com. Odkryłem ją ze dwa lata temu, kiedy w nowej pracy okazało się, że nie tylko youtube, ale WSZYSTKIE mi znane stacje radiowe w Internecie były zablokowane (polityka firmy), a ja chciałem słuchać czegoś przy pracy. Po zalogowaniu ma się dostęp do ogromnej ilości wykonań utworów wielu kompozytorów. Dodatkowo na stronie głównej generowany jest mix 10 przypadkowych utworów z bazy – świetny sposób na poznanie czegoś nowego. Ja dzięki temu odkryłem Mahlera, Mendelssohna, Debussy, czy też Brahmsa. Poza tym na stronie jest możliwość tworzenia swoich list odtwarzania, dzięki czemu nie trzeba przeklikiwać się przez kolejne utwory,… Czytaj więcej »
Dzięki, skorzystam z podpowiedzi 🙂
Szukając jakiegoś utworu natknąłem się na rozbudowany mix muzyki klasycznej na yt:
https://www.youtube.com/watch?v=oUL4qtQIEQY&list=RDoUL4qtQIEQY
Składanka zawiera najbardziej charakterystyczne melodie, w mojej opinii stanowi dobry start w poszukiwaniu ulubionych kompozytorów.
Jako przedstawiciel środowiska muzykologów czuję się w obowiązku zaznaczyć, że nie można kogoś znienawidzić za propagowanie jakiejkolwiek muzyki, a szczególnie takiej! 😉 Może bardzie fortunnym sformułowaniem była by „muzyka na instrumentach klasycznych” albo „muzyka w klasycznej aranżacji”? Taką i też ja proponuję, a szczególnie muzykę klasyczną/na instrumentach klasycznych rosyjskich kompozytorów, którzy moim zdaniem mają w pewien sposób zaszczepione w sobie i swoich dziełach burzliwą, mroczną i wzbudzającą zainteresowanie historię tego państwa. Polecam na początek twórczość Piotra Czajkowskiego i jego sztandarowy „Walc kwiatów” z „Dziadka do orzechów”: https://www.youtube.com/watch?v=5t_s1FW5bvA Siergieja Prokofjewa i muzykę z baletu „Romeo i Julia”: https://www.youtube.com/watch?v=cFkZQ84YDlk oraz Dimitrija Szostakowicza… Czytaj więcej »
Piotrze, grywasz na jakimś instrumencie?
Tak, jestem dumnym absolwentem Częstochowskiej Szkoły Muzycznej 😉 Uczyłem się grać na gitarze i pianinie.
Kto by pomyślał. Ja jestem samoukiem grającym na gitarze, a pianino niebawem sprowadzam do swojego domu, żeby może kiedyś się nauczyć gry na nim, ale też zaszczepić zainteresowanie muzyką u moich dzieci.
O widzisz! Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że umuzykalnienie, do którego na początku podchodziłem opornie, dużo w życiu mi dało. Począwszy od „zarażenia” się muzyką klasyczną, po wyćwiczenie głosu, na poznaniu wspaniałych, bardzo dojrzałych jak na swój wiek ludzi.
Jeśli Twoje dzieci zainteresują się tym i same będą chciały podążać w kierunku muzyki jako dodatkowego zajęcia bądź umiejętności, to jeszcze lepiej. Zresztą, samo wystukiwanie własnych improwizacji na pianinie ogromnie odpręża, bawi i inspiruje 😉
Ja złapałem wirusa od uwertury do Wesela Figara Mozarta która jest kosmiczna,
potem cała ta opera i poleciało:
Po Mozarcie, Czajkowski, Bethoven, Brahms, Verdi, Bellini, Wagner, Chopin, itp. i Nasz Narodowy Cud z pierwszej ławki obok Chopina : MONIUSZKO !!!!!
Aż dziw, że nie wymienił pan Ennio Morricone…
Ode mnie, jeden z najpiękniejszych utworów muzyki filmowej
https://www.youtube.com/watch?v=SKk6Dn9gLic
Morricone uwielbiam, zwłaszcza muzykę z Misji. Ale nie jest to muzyka symfoniczna i dlatego nie pasował mi do tego zestawienia.
PS. Celowo podał Pan utwór Lorenca? Bandyta też ma bardzo ciekawą ścieżkę muzyczną.
Najlepiej zacząć od przemyślenia sobie, czy chcemy słuchać muzyki klasycznej dla czystego pozerstwa i „bycia dżentelmenem”. Jak już przemyślimy i zdecydujemy, że nasza motywacja nie jest tak żenująca, możemy spokojnie ten tekst sobie odpuścić i odkrywać muzykę na własną rękę.
Trochę mnie razi fakt częstego używania tu, w komentarzach angielskich tytułów omawianych utworów. Jeżeli nie chcemy koniecznie używać ich polskich tłumaczeń, to lepiej podawać tytuły w języku ojczystym kompozytora.
Pozwólcie, że się trochę rozpiszę. Moja przygoda z muzyką poważną jest dosyć skomplikowana, długa i „wielościeżkowa”. Zacznijmy od tego, iż jestem grekokatolikiem, więc nie chodzę do kościoła tylko do cerkwi (to ważny fakt). Tak jak w kościele wszystkie utwory zazwyczaj wykonywane są na organach, tak w cerkwiach na co dzień śpiewają chóry, ewentualnie soliści (kantorzy). Należy podkreślić, iż są to utwory kompozytorów najczęściej klasycystycznych (Vedel, Bortnianski, Berezowski..), tak więc od małego miałem co niedziele styczność z muzyką poważną, i choć była to muzyka sakralna to wciąż była muzyką klasyczną. Fakt iż miałem stały kontakt z muzyką poważną i to od… Czytaj więcej »
W pełni się zgadzam. Sam nie doceniałem na przykład Chopina, a teraz się w nim zasłuchuję. Dlatego warto czasem podróżować sobie bez celu po utworach muzycznych, a czasem wyłowimy nowe perełki.
Toccata przypadła mi najbardziej do gustu, jest trochę mroczny, żywiołowy, potężny? Nie znam się dokładnie na tym co wyraża muzyka, ale ten utwór jest moim ulubionym. Przez chwilę zainteresowałem się Zimmerem, dopóki nie dowiedziałem się że dużo ściąga z największych kompozytorów. Nie podoba mi się jak ktoś próbuję kopiować innych, nawet w małym stopniu. Dzisiaj pierwszy raz wybrałem się od filharmonii. Cały koncert był wart wysłuchania, wiem że nie straciłem czasu, ale pod koniec całej symfonii dało się usłyszeć fragmenty, czy sekwencje muzyczne(nie wiem jak to nazwać) ody do radości. Przepraszam ale autora nie pamiętam, program gdzieś podziałem.
Komentarz do ludzi ktorzy nie słuchają a chcieliby zaczac. Niżej wimienienionych rosjan poleciłbym dla ludzi ktorzy juz są w temacie i sa oswojeni z muzyką poważną pownieważ jest to dość trudny i czasem ciezki w odbiorze materiał. Natomiast na start polecam impresjonizm. Lekki w odbiorze i trochę magiczny – Ravel (np. igraszki wody)czy Debussy (np. poemat symfoniczy „Morze”) Wg mnie dobry na start aby się nie zrazić do klasyki. Nie polecam zaczynać od baroku bo mozna znienawidzić muzykę poważną. Wiadomo że bez Bacha nie byłoby rozwoju muzycznego no ale okres trudny, rządzi tam polifonia. trzeba by się było zapoznać z… Czytaj więcej »
Dworzak! W jego kawałkach co parę minut pojawia się tak zajmujący motyw na którym można by zrobić cały odrębny utwór.
Nie zapominajmy o muzyce sakralnej, która świetnie uspokaja i jest starsza od „klasycznej”. https://www.youtube.com/watch?v=NyV01zXuW-A
Jeśli chodzi o szeroko pojętą Muzykę Klasyczną ja np. bardzo Chóry (obojętnie czy są to gregoriańskie lub „normalne”). Zacząłem takich utworów słuchać przez głupi przypadek gdy w wakacje 2014 pojechałem na kilkudniowe wakacje do mojego Wujka w Górach i zapomniałem wziąć ze sobą dysku zewnętrznego na którym maiłem całą swoją muzykę, musiałem się zadowolić radiem internetowym, tak więc uruchomiłem jedną z takich stacji która puszczała tzw. „Muzyką relaksacyjną” (jak się wybrany przeze mnie kanał tematyczny nazywał), po czym się okazało że trafiłem wówczas na dzień gdzie dużo Chórów puszczali 🙂 I tak od kilku miesięcy jestem miłośnikiem różnej maści Chorałów… Czytaj więcej »
Nokturny Chopina i symfonie Sibeliusa wymiatają, w drugiej kolejności Paganini, Tartini cała plejada Rosjan, Haendel. Muszę też wspomnieć Henryka Mikołaja Góreckiego, bo to człowiek z moich stron. 22 lutego tego roku w nowej siedzibie NOSPR był koncert Sibeliusa, ale niestety za późno się zorientowałem, już na początku stycznia nie było biletów, jak pomyślę o tym jaka okazja przeszła mi koło nosa, to brzydkie słowa cisną się na usta. Requiem d-moll miałem okazję słuchać na żywo w wykonaniu AUKSO orkiestry kameralnej miasta Tychy i chóru akademickiego z Gliwic. Naprawdę było to coś wspaniałego, choć otoczenie nie najlepsze, typowy, udziwniony posoborowy kościół.… Czytaj więcej »
Msza za duszę Mozarta, wraz z Requiem odbywała się w kościele OO. Karmelitów Bosych w Poznaniu, ale mam wrażenie, że już od kilku lat się nie odbywa. Nie mogę znaleźć bieżących informacji.
Ja od siebie polecam RMF calsic – bardzo pozytywnie nastraja w drodze do pracy 🙂
Zresztą m.in. na RMF Clasic poderwałem moją żonę 😉
Muzyki klasycznej, czy też poważnej (jestem plastykiem, nie muzykologiem, więc darujcie), słucham od niedawna – co to są 2 lata. Zaczęło się od polonezów Chopina. W 2013 roku Rafał Blechacz wydał płytę z siedmioma polonezami. Trafiło mnie, choć w przeszłości podejmowałam już próby słuchania Chopina i marnie to wychodziło. Widocznie musiałam trochę dorosnąć. Na początku słuchałam tylko Chopina i tylko Blechacza. Jak na razie słucham głównie muzyki fortepianowej. Do moich ulubionych twórców należą oczywiście Chopin, Schumann, Bethoveen, Liszt, Rachmaninow, Schubert, Saint-Saëns. Co do pianistów grających ich utwory to przede wszystkim Rafał Blechacz, Artur Rubinstein, Philippe Giusiano, Martha Argerich, Maurizio Pollini,… Czytaj więcej »
Proszę więc spojrzeć na ten film.
https://www.youtube.com/watch?v=wEnbPdJLGdk&list=PL10257860538163F0
To mi Pan teraz zadał:-) Świetny 😀 Dziękuję Panu serdecznie!
Gwiezdne Wojny na pierwszy ogień – to będzie dobry dzień 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=vr0NBPRMe2E&feature=player_detailpage
a jak polecam Clinta Mansella, np to
Vivaldi idealnie przypasowal mi do gry w szachy. Czuję że mam pełną kontrolę nad planszą
chcę tylko powiedzieć że muzyka filmowa nie zalicza się do muzyki klasycznej, nawet gdy wykorzystuje orkiestry, choćby symfoniczne.
Co do używania określenia „muzyka klasyczna” to w kręgu muzyków (sam nim jestem) jest to określenie muzyki poważnej. „Muzyka poważna” zakłada błędnie, że klasyka jest poważna, a nie musi i często jest wręcz żartobliwa, lekka i wcale nie głęboka. Najczęściej mówiąc o muzyce epoki klasycyzmu mówi się o niej…klasycyzm/muzyka epoki klasycyzmu.
Dodam tylko, że jako muzyk ogromnie cieszę się widząc tak pozytywny odbiór klasyki. Czas zapełniać sale koncertowe! 🙂
Dziękuję za ten artykuł 🙂 Od wczoraj słucham tego co tutaj pokazałeś
A jest tego dużo więcej! 🙂
Odnośnie Requiem Mozarta. Jako poznaniak mogę szczerze polecić coroczny Poznański Festiwal Mozartowski, który kończy się 4. grudnia mszą świętą (kiedyś w kościele p.w. Św. Wojciecha, a ostatnio w Katedrze), podczas której wykonywane jest wspomniane Requiem. Dodam, że msza jest odprawiana w rycie przedsoborowym, co dodaje jej powagi. Przeżycia niezapomniane.
Pozdrawiam
Marek
Co za bzdurny artykuł! Wszystko nie tak!
Nigdy nie byłam fanką muzyki klasycznej, ale od jakiegoś czasu się w niej zakochuję. Może dojrzałam i umiem teraz dostrzec w niej piękno…
Dodaję tego bloga do moich ulubionych.
Polecam https://www.youtube.com/watch?v=bPPLntEclO0 Franciszka Liszta, Przepiękna muzyka do przepięknych słów <3
Świetny artykuł Panie Łukaszu.
Faktycznie ludzie chyba boją się muzyki klasycznej, mówiąc że jej nie rozumieją, a tutaj przecież nie trzeba nic rozumieć. Po prostu słuchamy tego, co nam się podoba, wzrusza, przynosi ukojenie. Ja w muzyce klasycznej zakochałem się na dobre odkąd pierwszy raz usłyszałem utwór Ralpha V. Williamsa „The Lark Ascending”.
https://youtube.com/watch?v=ZR2JlDnT2l8
Krótko i na temat Bach cello suite1 oraz Mozart Andante piano concerto no.21
Witam, bardzo fajnie napisany artykuł, na pewno jest zachętą aby tu zaglądać odkrywając i poszukując dalszych inspiracji 😋
Natomiast czytając forum czegoś mi tu zabrakło. Moi drodzy a B.A.C.H. Nie wiem czy mogę wyrazić taką opinię i czy nie spotka się ona z krytyką – jestem początkującym słuchaczem tej muzyki. B.A.C.H. czy to on nie był OJCEM, PREKURSOREM i WIZJONEREM muzyki klasycznej. Czy to nie od niego zaczęła się wielka muzyka, czy to nie on był źródłem inspiracji dla następnych pokoleń.
Ciekaw jestem Waszej opinii 😋
Pozdrawiam Grzegorz
Dzisiejsza muzyka filmowa jest w zasadzie całości oparta na trendach rosyjskich, niemieckich i austriackich z końca XIX wieku. Wystarczy posłuchać symfonii G. Mahlera, które brzmią bardzo filmowo, ale też P. Czajkowskiego czy A. Skriabina. Ja osobiście polecam poznawać historię muzyki, to pomaga mieć punkt odniesienia i urozmaicić nam naszą przygodę. Jeśli zaś ktoś chce coś bardziej spokojnego to J.S. BACH oraz jego inwencje dwugłosowe, fugi i preludia. Jeśli chodzi zaś o Mozarta polecam jego kwartety smyczkowe.