Mężczyzna z klasą z jednej strony powinien być przygotowany na każdą sytuację, ale z drugiej nie zawsze może zabrać ze sobą wszystkie przydatne rzeczy. Wybierając się na krótki wyjazd służbowy trzeba mieć przy sobie tylko to, co najważniejsze – swoiste „everyday carry” podróży biznesowej.

Kielban w podróży biznesowej

Wpis powstał przy współpracy z marką Samsung

EDC – Everyday Carry

Od dłuższego czasu byłem proszony o podjęcie na blogu tematu zestawów EDC. Jest to pewien trend w sieci, który, jak się zdaje, dotyczy głównie mężczyzn. Polega on generalnie na publikowaniu zdjęć przedmiotów, które dana osoba zawsze nosi przy sobie. Skrót pochodzi bowiem od „everyday carry” czyli coś w stylu „codziennego bagażu”.

Dla mnie problem z EDC polega na tym, że nurt ten został zdominowany przez miłośników militariów, survivalu i noży. Czasem można odnieść wrażenie, że jest to sposób na pokazanie swojej kolekcji broni. Niemniej osobiście uważam, że jest to ciekawy sposób na zaprezentowanie niezbędników na przeróżne okazje i chętnie zerwę z jego militarnymi skojarzeniami. Dlatego tematykę tę chciałbym rozpocząć od czegoś zupełnie nie związanego z bronią – podróży służbowych gentlemana.

Poniżej znajdziecie zarówno artykuł, jak i film na ten temat:

Mój niezbędnik

Zaprezentowana poniżej lista pięciu rzeczy (jedna ma dwie składowe) to faktycznie przedmioty, bez których nie wsiadam do pociągu czy autobusu. Nawet na spotkanie w centrum Poznania, nie jeżdżę bez nich. Jedynie w przypadku wyjazdów dłuższych niż jeden, dwa dni należałoby ją nieco wydłużyć. Pominąłem tylko takie oczywistości jak portfel i telefon, bez których nie ruszam się z domu bez względu na okazję.

Dziwić może też brak wizytówek w moim zestawieniu. To dlatego, że bardzo mało ich rozdaję i mało otrzymuję. Pewnie są branże, w których bez wizytówki lepiej się nigdzie nie pokazywać, ale ja ewidentnie w takiej nie pracuję.

 

Mój niezbędnik w podróży biznesowej.

  1. Pióro i notes

Na pierwszym miejscu stawiam właśnie tradycyjne narzędzie do pisania i papier. Te przedmioty najrzadziej zawodzą, a najczęściej można z nich skorzystać. Praktycznie nie prowadzę notatek w różnego rodzaju aplikacjach. Wiem, że dostęp do plików w chmurze może być niezwykle wygodny, ale ręczne zapisywanie jest nadal najszybszym dla mnie sposobem na notowanie ważnych rzeczy. Prowadzę notatki do kolejnych artykułów i filmów, pytania do osób, z którymi przeprowadzam wywiady, jak i sprawy do poruszenia na spotkaniach. Tutaj nie muszę się martwić trwałością baterii ani bezpieczeństwem plików. Wystarczy pamiętać o zabraniu zestawu do pisania ze sobą.

Może Was zaskoczę, ale mimo wszystko nie przywiązuję większej wagi do marki notatnika. Ważniejsza jest dla mnie wygoda użytkowania. Dopóki notes prezentuje się dobrze, nie jest dla mnie ważne czy sam go kupiłem, czy dostałem na konferencji i ma jakieś nienachalne logo. To tylko narzędzie!

Podobnie podchodzę do przyboru do pisania. Korzystam z pióra wiecznego ponieważ dobrze się nim pisze i przy okazji można nim zrobić wrażenie na osobie, z którą się spotykam. Nie znam się natomiast zbytnio na piórach i wystarcza mi zwykłe pióro Parkera. Może, jak kiedyś wejdę głębiej w ten temat, zacznę bardziej stawiać na odpowiedni dobór tego elementu.

Notes i pióro.

  1. Tablet

Nie wyobrażam sobie wyjechać bez tabletu. Półtora roku temu szukałem dla siebie narzędzia do zdalnej pracy w podróży. Małe laptopy mi nie odpowiadały, gdyż były i tak zbyt duże i za mało różniły się od komputera, na którym pracowałem w domu. Tablet okazał się strzałem w dziesiątkę i to, mimo ostrzeżeń znajomych, w wersji 10-calowej. To dla mnie idealne narzędzie pomiędzy smartfonem, a komputerem domowym.

Czytam na nim blogi, magazyny internetowe i e-booki. Tak, nie korzystam z żadnego dodatkowego gadżetu do czytania elektronicznych książek. Na podróż pociągiem czy pobyt w hotelu, tablet spisuje się w sam raz. Dzięki dostępowi do tych materiałów mogę w wolnych chwilach albo nadganiać zaległości w lekturze, albo przygotowywać kolejne materiały na blog. I robię to bardzo często.

Na tablecie odpisuję również na wiadomości, odpowiadam na komentarze, publikuję posty na Facebooku, Instagramie i Twitterze. W końcu gram w gry dla relaksu… niech pierwszy rzuci kamieniem, ten który nie gra!

Od samego początku korzystam z tabletów Samsunga i nigdy się na nich nie zawiodłem. Obecnie, od kilku tygodni testuję nowy Samsung Galaxy Tab A, który wyróżnia się pionowym ustawieniem i proporcjami ekranu 4:3. Muszę przyznać, że faktycznie naturalniej czyta się na nim książki, blogi i magazyny internetowe. Do pracy nadaje się zatem świetnie. Jestem też więcej niż pozytywnie zaskoczony żywotnością baterii.

Tablet Samsung Galaxy Tab A

Tablet Samsung Galaxy Tab A

  1. Scyzoryk

Kiedyś nie chciałem dać się przekonać do scyzoryków, ponieważ jest to zazwyczaj gadżet, o którym trzeba zawsze pamiętać, żeby go ze sobą zabrać. Poza tym nie nadaje się do kieszeni eleganckiego stroju i wymaga jakiejś torby. Okazało się jednak, że jest rozwiązanie, które radzi sobie z tym problemem. To płaski scyzoryk Swisscard Victorinoxa.

Odkąd dostałem go rok temu na urodziny wielokrotnie przekonałem się, że to małe narzędzie jest niezwykle praktyczne w najróżniejszych sytuacjach. Trudno przewidzieć kiedy może się przydać, a przydaje się bardzo często. Między innymi dlatego, że z uwagi na jego wielkość, zawsze mam go w swoim portfelu. Obecnie myślę też o zakupie klasycznego scyzoryka, ale do garnituru, żaden nie będzie pasował lepiej, jak właśnie Swisscard.

Scyzoryk Swisscard Victorinoxa.

 

  1. Szmatka do butów

Doskonale wiem, że doskonały wygląd może zrobić wielkie wrażenie na moich rozmówcach i nieco przychylić ich do mnie. W tej sferze bardzo ważne są wypolerowane buty. Z drugiej strony trudno odbyć nawet krótką podróż nie brudząc ich sobie. Tego typu zabrudzenia są jednak powierzchowne i z dobrze wypastowanego obuwia łatwo je zetrzeć.

Szmatka do butów świetnie się sprawdzi zarówno na krótkich wyjazdach do centrum miasta, jak i dwudniowych zamiejscowych podróżach. Dzięki niej zdecydowanie mniej martwię się o odbiór mojego wyglądu, a trzeba pamiętać, że osoby, z którymi się spotykamy zwracają uwagę na takie szczegóły. Polecam przeznaczyć sobie na ten cel jakąkolwiek mięsistą i zarazem miękką bawełnianą szmatkę albo chociaż pończoszkę, o której wspominałem przy temacie pastowania butów.

Szamtka do butów.

 

  1. Mały przybornik do szycia

Mini zestawy, składające się z kilku kolorów nici, paru guzików, igły, agrafki, a czasem też nożyczek można kupić za kilka złotych w pasmanterii albo otrzymać w większości hoteli. Jest to gadżet, z którego zdecydowanie najrzadziej korzystam, ale jest on zbyt cenny, by go ze sobą nie nosić. Zresztą polecam włożyć go do torby i po prostu nigdy nie wyciągać. Wówczas zawsze będzie w pogotowiu.

Dzięki temu niestraszna będzie wizja nagłej awarii ubrania – odpadający guzik, prujący się szew, niewielkie rozdarcie itp. Tego typu problemy łatwo mogą się nam przytrafić i zdecydowanie popsuć wygląd, a mały zestaw szybko sobie z nimi poradzi. Może się też zdarzyć, że będziemy mogli dzięki niemu pomóc komuś, na przykład swojej partnerce, której w sukience coś się spruje albo poluzuje.

Podróżny przybornik do szycia.

 

Czy jest coś więcej?

Długo myślałem nad tym, czy coś jeszcze ze sobą zabieram, ale do niczego ważnego nie mogłem dojść. Powyższy zestaw pozwala mi pracować, zadbać o wygląd i stawić czoła nieoczekiwanym sytuacjom. Jest więc niezwykle uniwersalny. Rzecz jasna mam przy sobie wiele innych przedmiotów, ale spokojnie mógłbym się obyć bez nich.

Ciekaw jestem natomiast, czy Wy macie jakieś inne przedmioty, bez których nie wyobrażacie sobie wyjechać w podróż biznesową. Jak jest u Was z tymi wizytówkami, są niezbędne, czy można je w ostateczności pominąć?

Zdjęcia wykonała Agnieszka Werecha z TiAmoFoto.pl.
Serdecznie dziękuję Concordia Design w Poznaniu za udostępnienie miejsca do sesji.