Pewnie wszyscy mamy gdzieś w głowach przekonanie, że mężczyzna musi umieć sobie poradzić w niemal każdej sytuacji, że nie może się zbyt szybko poddawać, a w chwilach kryzysu powinien wziąć się w garść. Dlaczego więc tak wielu obecnie odpuszcza, załamuje się i popada w depresję?
Medyczne określenie lenistwa i chandry
Sam wzrastałem w przekonaniu, że mężczyzna nie powinien okazywać słabości. Czasem może mu to się zdarzyć, ale bez przesady. Myślę, że większość z nas wychowywała się w podobnym przekonaniu, bo dziś powszechnie i mocno krytykuje się facetów spędzających całe dnie grając w gry komputerowe, siedzących w domu na czyimś utrzymaniu czy użalających się nad sobą. Nadal ideałem jest mężczyzna aktywny, przedsiębiorczy, asertywny i silny psychicznie.
Dlatego, gdy pierwszy raz w moim życiu spotykałem osoby twierdzące, że są chore na depresję, nie mogłem tego zrozumieć. Ktoś nie chce wstawać z łóżka, ma problem ze zmotywowaniem się do pracy, a wszystko wydaje mu się nijakie. Ja przecież też tak miałem nie raz. Każdy tak miewa, ale zawsze potem trzeba się wziąć w garść i zabrać do roboty! Depresja kojarzyła mi się zatem z medycznym określeniem lenistwa i chandry.
Coraz więcej jednak osób w moim otoczeniu chorowało na depresję. Coraz więcej z nich decydowało się tłumaczyć otoczeniu, że jest to choroba i to poważna. W mediach również trafiałem często na informacje o tym. Kiedy dociera do nas tyle sygnałów, nie można ich po prostu ignorować sugerując się swoim przeczuciem opartym na stereotypach. Ponieważ uważam, że gentleman musi najpierw spróbować zrozumieć kwestie, o których się wypowiada, postanowiłem zebrać dane o depresji wśród mężczyzn. W naszym wypadku ta choroba wydaje się bowiem istną tragedią, bo zaprzecza naszej wizji męskości.
Spotkałem się zatem z trzema specjalistkami od depresji, paniami Grażyną Milewską (lekarzem psychiatrą), Danutą Jeską (psychologiem), Katarzyną Judek (terapeutą). Wszystkie panie od wielu lat opiekują się między innymi chorymi na depresję w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym i Rehabilitacji Medycznej w Owińskach. Poprosiłem je o wyjaśnienie mi, zupełnemu laikowi, czym jest depresja i jak powinniśmy podejść do osób cierpiących na tę chorobę.
<<Zobacz też: Najważniejsza cecha gentlemana – empatia>>
Gdy zabraknie ci paliwa
Wyobraź sobie, że przemęczony stresem związanym z pracą wyjeżdżasz na wakacje all inclusive do ciepłego kraju. Wracasz po dwóch tygodniach i stwierdzasz, że to nic Ci nie dało. Nadal nie masz na nic energii ani ochoty. Odczuwasz permanentny brak sił i ogólną beznadziejność. Co gorsza to ciągnie się tygodniami. A przecież do tej pory byłeś w stanie zregenerować się w parę dni.
Lekarze porównują depresję do braku paliwa w samochodzie. To że auto stanęło nie wynika z jego złej woli. Potrzebuje paliwa by jechać, a jeśli się skończyło, trzeba mu go dolać. Problem polega na tym, że depresja zaburza zużywanie się tego paliwa na poziomie fizycznym. Trudno je uzupełnić tradycyjnymi metodami (wypoczynek nie działa), często są jego braki (dołki), a czasem jest nadmiar (manie). W takiej sytuacji samochód musi jechać do serwisu, bo inaczej nie będzie się nadawał do użytku.
Fizyczna strona choroby psychicznej
Choć mówi się, że depresja to choroba psychiczna, nie pomyliłem się pisząc powyżej, że ma ona swój poziom fizyczny. Obecnie coraz więcej lekarzy skłania się nawet to tezy, że to zmiany fizyczne zachodzące w mózgu i destabilizujące nasz centralny układ nerwowy, są odpowiedzialne za większość powikłań związanych z tą chorobą. Zaburzona jest produkcja endorfin, które nie tylko dają nam na co dzień radość, co jeszcze uśmierzają mniejsze bóle. To taka nasza wewnętrzna „morfina”.
Ta „morfina” jest nam niezbędna by tłumić niewielkie bóle organizmu, które towarzyszą nam na co dzień, ale nie są niczym poważnym. Kiedy zabraknie endorfin, te małe bóle stają się nie do zniesienia i sprawiają wrażenie zaawansowanego problemu zdrowotnego. Dlatego większość mężczyzn chorych na depresję trafia do lekarza z bólami kręgosłupa, głowy, czy innych części ciała. Bywa, że lekarz nie zdiagnozuje depresji od razu i próbuje leczyć te bóle, ale nieskutecznie. Natomiast gdy zmieniona zostanie strategia leczenia na walkę z depresją okazuje się, że bóle wreszcie mijają.
Niestety niewielu mężczyzn przyzna się nawet lekarzowi, że podejrzewa u siebie depresję. To przecież taka niemęska choroba!
Byle nie być „babą”
Walka mężczyzn z depresją to jedna z najtrudniejszych batalii jaką mogę sobie wyobrazić. Ta choroba sprawia, że tracimy większość cech, które społecznie czynią nas mężczyznami. Przestajemy być kreatywni, przedsiębiorczy, pracowici, asertywni, stajemy się słabi i nawet mija nam ochota na seks. Rzecz jasna mało kto się przed sobą przyznaje, że dzieje się coś złego. Tym bardziej przed otoczeniem ukrywane są te zmiany. Między innymi dlatego mężczyźni nie zgłaszają się do lekarzy na początkowym etapie choroby. Natomiast choroba sama nie mija, a jej negowanie tylko pogarsza sytuację.
Co gorsza otocznie działa zazwyczaj tylko na niekorzyść chorego. Normą są komentarze w stylu „nie bądź babą”, „facet nie może się nad sobą użalać”, „weź się w garść”, „mężczyzna tak się nie zachowuje” itp. Bywa, że nawet partnerki odrzucają takich mężczyzn, bo albo przestali być dla nich męscy, albo ich brak chęci na seks uznają za efekt jakiegoś romansu. Jak tu szukać pomocy wśród przyjaciół skoro mężczyźni niechętnie rozmawiają o uczuciach? Jak się pogodzić z chorobą, skoro zaprzecza ona naszej tożsamości? Wielu mężczyzn stara się ratować swoją pozycję w rodzinie agresją, szuka poprawy nastroju w alkoholu i narkotykach albo ucieka przed ludźmi w gry komputerowe.
Statystyki
Do niedawna mówiło się, że depresja jest chorobą głównie kobiecą, ale współczesne badania zaprzeczają tej tezie. Okazuje się, że statystyki są zakłamywane przez to, iż mężczyźni nie zgłaszają się do lekarzy. Dziś uznaje się, że depresja rozkłada się równo pod względem płci albo nawet mężczyźni cierpią na nią częściej. Kobietom jest o tyle łatwiej, że społecznie dozwolona jest im słabość i częściej mówią o emocjach.
W efekcie otrzymujemy zatrważające statystyki samobójstw. 85% skutecznych targnięć się na swoje życie popełniają mężczyźni. Większość z nich została popełniona pod wpływem depresji. Z badań wynika też, że aż 60% mężczyzn, którzy popełnili samobójstwo, było tuż przed tym krokiem u lekarza skarżąc się na bóle, które odpowiadają symptomom męskiej depresji.
Co ciekawe, osłabienie organizmu i brak chęci do podjęcia jakiegokolwiek działania w głębokich stanach depresji, to tak naprawdę system obronny organizmu, który w ten sposób stara się zapobiec odebraniu sobie życia. Stąd, o ironio, samobójstwa są popełniane w chwilach przypływu energii czy lekkiej poprawy nastroju.
Co pomaga na depresję?
Choć byliśmy inaczej wychowywani, musimy przyjąć do wiadomości, że depresja to nie fanaberia, tylko przebiegła choroba, która bardzo podstępnie nas wykańcza. Nie możemy bawić się w specjalistów amatorów, którzy na podstawie stereotypów wyrokują co jest danej osobie i co jej pomoże. Zachęty w stylu: „weź się w garść” czy „powinieneś więcej czasu spędzać na dworze” będą tylko kolejną przeszkodą na drodze do wyzdrowienia. Skoro depresja może doprowadzić do samobójstwa, lepiej tego nie bagatelizować i pozostawić terapię specjalistom.
My natomiast możemy nieco pomóc. Przede wszystkim warto zdobyć wiedzę. Ta z powyższego artykułu nie wystarczy. Polecam zajrzeć choć tu, tu albo tu. Poczytać i postarać się zrozumieć co dzieje się w głowie chorego. Następnie szlifować umiejętność słuchania. Gentleman powinien umieć słuchać i nie zamykać się na problemy drugiego człowieka. Powinien też umieć powstrzymać się od dawania rad w sprawach, na których zupełnie się nie zna. Drugiej stronie często wystarczy znalezienie kogoś, komu można powierzyć swoje problemy i otrzymać zrozumienie.
Sport jest oczywiście pewnym sposobem na poprawę nastroju. Pobudza on produkcję endorfin i utrzymuje ciało w dobrej kondycji. To ważne. Szkoda tylko, że pierwszą myślą jest iść pobiegać. Jogging to bowiem sport jednoosobowy, a w walce z depresją niezwykle ważne są więzi z innymi ludźmi. Dlatego chcąc pomóc swojemu znajomemu zaproponuj wspólną grę w piłkę z paczką przyjaciół. Również spotkania i wspólne wyjścia pozwalają choremu poczuć się pewniej. Fakt, że dziś zdecydowanie więcej osób cierpi na depresję niż kiedyś, może wynikać z erozji bliskich relacji międzyludzkich i wzmożonego stresu w pracy. Trzeba temu przeciwdziałać.
Pamiętać jednak należy, że to nie są metody, które wyciągną z choroby. Nie można odkładać wizyty u lekarza na później. Było bowiem zbyt wielu pacjentów, którzy w oczekiwaniu na późny termin wizyty odebrali sobie życie.
Zmień myślenie
Gentleman powinien kierować się empatią i dlatego nie może lekkomyślnie ferować wyrokami. Często bez refleksji krytykujemy ludzi, którzy mogą być chorzy na depresję. Nasze głupie komentarze mogą natomiast znacznie pogorszyć stan chorego. Każdy z nas powinien się trzy razy zastanowić zanim komuś przyczepi plakietkę z epitetem, który może ranić.
Gorąco zachęcam do zainteresowania się też akcją Zdrowe Myślenie. Jej założeniem jest zachęcenie ludzi do przemyślenia i „zerwania z chorymi słowami”, których często lekkomyślnie używamy pod adresem ludzi cierpiących, budując jedynie dystans między nami a nimi. Ma to często miejsce w relacji z ludźmi, a zwłaszcza mężczyznami, chorymi na depresję. To właśnie dzięki organizatorom akcji Zdrowe Myślenie mogłem przeprowadzić rozmowę, na podstawie której powstał powyższy artykuł.
Post scriptum
Ten artykuł miał na celu zwrócenie Wam uwagi na to jak traktujecie osoby chore na depresję. Idealnie będzie jeśli dodatkowo pobudzi Was też do myślenia o Waszym zdrowiu. Zdecydowana większość z nas jest w grupie ryzyka. Coraz większe oczekiwania i wymagania, rosnący stres w pracy, rozpadające się relacje z bliskimi, samotność i brak wsparcia otocznia to bardzo kruchy lód, po którym stąpamy. W takich warunkach nagła porażka, utrata posady, pominięcie w awansie czy strata partnerki mogą łatwo doprowadzić nas na skraj psychicznej wytrzymałości.
Dlatego moim zdaniem warto się okopać i przygotować do tej walki zawczasu. Dbajcie więc o relacje z bliskimi. Uczcie się rozmawiać o swoich uczuciach. Miejcie wokół siebie ludzi, którzy zauważą kiedy zacznie się dziać coś nie tak i zareagują. Bądźcie też gotowi pomagać innym. Jako niezależne wyspy nie mamy bowiem szans w walce z depresją.
Dlaczego mezczyzni popadaja w depresje? Wiekszosc wspolczesnych mezczyzn to niemoty a nie mezczyzni. Sa to chlopcy, w skorze doroslych mezczyn ktorzy bez przerwy musza byc prowadzeni za raczke- najpierw przez mamusie, potem przez partnerki. Kiedy kol ratunkowych brak, nagle nie wiedza co ze soba zrobic. Wspolczesny swiat czyni ludzi coraz mniej zaradnymi. Do najmniejszych bzdur potrzebne sa poradniki, psychologowie, terapeuci itp. Dzisiaj presja na wielu plaszcznach jest wieksza? Nie sadze. Jeszcze 40 czy 50 lat temu oczekiwano od ludzi samodzielnosci i nikt sie z nikim nie cackal jak obecnie. Mozna stwierdzic, ze to w czasach naszych dziadkow presja spoleczna na… Czytaj więcej »
Pani komentarz jest kwintesencją tego, o czym piszę w artykule. Zamiast pomóc lub chociaż powstrzymać się od takich słów, kopie Pani osobę, która już zmaga się z poważnymi problemami. Właśnie dlatego uważam, że trzeba o depresji mówić więcej, bo ludzie niestety bardzo chętnie, korzystając wyłącznie ze stereotypów i potocznej wiedzy, etykietują i krytykują, w istocie nie znając nawet sprawy.
Gorąco zachęcam do poczytania o depresji i próby zrozumienia osób cierpiących na tę chorobę!
Poza tym mężczyźni cierpiący na depresję popełniali samobójstwa również przed wojną, choć wówczas skala problemu była o wiele mniejsza.
Jakkolwiek bysmy nie usprawiedliwiali i nie tlumaczyli tzw. depresji, prawda jest taka, ze nikt za nas naszego zycia nie przezyje. Kazdy rozgrywa swoje zycie tak jak uznaje za stosowne, i kazdy podejmuje decyzje, ktorych powinien ponosic konsekwencje, a nie oczekiwac, ze bez przerwy bedzie nad nami roztaczany parasol ochronny w formie lekarstw, lekarzy, terapeutow. Tabletka nie jest sposobem na wszystko. Bardzo duza role w odzyskaniu zdrowia ma sam pacjent i to jakie kroki podejmie z wlasnej inicjatywy. Panska odpowiedz odzwierciedla to o czym mowie w swoim komentarzu. Stara sie Pan pokazac ludzi jako stwory z cukru, ktore nie sa zdolne… Czytaj więcej »
Pani naprawdę nie wie czym jest depresja i jakie ma podstawy. To nie jest kwestia nastawienia. Polecam lekturę medyczną na jej temat
Nie znam mnie Pan, wiec prosze nie dochodzic do stanowczych wnioskow na temat tego czy mam wiedze na temat depresji czy tez nie.
swoimi postami udowadnia Pani, że nie wie na czym depresja polega i nie ma nic złego w niewiedzy. To nie jest zarzut z mojej strony, więc proszę przyjąć to spokojnie. Ocenia Pani ludzi chorych jako „baby” – z pełnym szacunkiem Pani brak szacunku do ludzi chorych na tę chorobę nie jest ok.
Jezel ktos nie radzi sobie z zyciem to w moim odczuciu nie jest to choroba, tylko kompletny brak przystosowania i przygotowania do zycia.
Proszę Panią o czytanie ze zrozumieniem moich postów. Depresja nie ma podstaw w malkontenctwie. To nie są moje poglądy ale podstawy medyczne.
A skąd Pani wie , że w minionych czasach ludzie lepiej sobie radzili z reczczywistościa? Przeciez nie doświadczyła Pani tego bezpośrednio, a zna te kwestie jedynie z opowieści i przekazów. A może po prostu kiedyś po prostu dużo mniej się o tym mówiło, a skala problemu była podobna ….
To ciekawe, bo w depresji ludzie potrafią przez lata nie odczuwać przyjemności, a potrafią przy tym być samodzielni i nie pieścić się nad sobą. Wręcz przeciwnie, wymagać od siebie zbyt dużo. Depresja depresji nie równa, ale jeżeli człowiek czuję się tak jakby umierał, do jego mięśni nie dopływa krew, czuje jakby go toczyła wewnętrzna choroba, jakby coś wyżerało mu mózg… codziennie przez miesiące, lata, to chyba ciężko mówić tu o psychice wyłącznie.
Dokładnie szkoda słów…..
Nie zapadali na depresję, czy może jej nie diagnozowano? Bo są to dwie bardzo różne rzeczy.
Najlepszym sposobem, by nie mieć zdiagnozowanego nowotworu, jest unikanie wizyt u lekarza.
Moze po prostu nie bylo splecznego przyzwolenia na bycie mieczakiem i uzalanie sie nad soba?
Brutalnie odpowiem: optyka się zmienia, gdy trzeba odciąć przyjaciela od belki sufitowej
„nie bylo splecznego przyzwolenia na bycie mieczakiem i uzalanie sie nad soba?”
Dokładnie taką postawę Pani właśnie reprezentuje i przez tego typu nastawienie mężczyznom jest tak trudno wyjść z tej choroby.
Jak czytam niektore artykuly na tym blogu, to odnosze wrazenie, ze mezczyznom dzisiaj wszystko jest za ciezkie i za skomplikowane.
jak czytam takie komentarze kobiet to odnoszę wrażenie, że są głęboko nieszczęśliwe
To nie ma nic wspolnego z byciem szczesliwym lub nie. Na szczescie sklada sie wiele elementow, poza relacjami kobieta-mezczyzna.
Szanowna Pani – zapytam klasykiem: „co ma piernik do wiatraka”?
Ten blog odwiedzam od niedawna i nie przeczytałam jeszcze wszytskiego. Ale mężczyzna tego blogu to w moich oczach osoba wierna sobie, dbająca o swój rozwój, wizerunek, otoczenie, probująca być najlepszą wersją siebie, zrównoważona.
A co do depresji to nie raz czytamy, że piłkarz, aktor popełnili samobójstwo, przegrali walke z depresją, o której wiedziała tylko rodzina. Grali w filmach, udzielali wywiadów, uśmiechali się, wychodzili na boisko i byli dobrymi graczami. a mimo sukcesu i nie widzenia wszystkiego w „dotychczasowym życiu” jako ciężkie i skomplikowane mieli ciężką depresje. Nie każdy się użala, uśmiech jest łatwo przykleić na twarz.
Szanowna Pani, czasy uległy zmianie pod każdym względem. Jednak i 50 lat temu depresja istniała i dotykała mężczyzn tak samo. Jest to choroba cywilizacyjna, którą można porównać do mutującego wirusa i dziś rośnie ona w siłę bo o depresji nie wolno mówić a tym bardziej nie można się do niej przyznawać. Niestety dziś nie traktuje się poważnie chorób cywilizacyjnych, a my sami żyjemy w przekonaniu, że problemy związane ze sferą naszej psychiki to albo kwestia genów, albo wymysły słabych emocjonalnie mężczyzn. To rodzi tabu – mężczyznom nie wolno publicznie przyznawać się, że nie radzą sobie z psychiką. W domu zaś… Czytaj więcej »
Tak naprawde wszystko dzisiaj mozna podciagnac pod etykietke choroby lub niepelnosprawnosci. Podobnie jak z depresja, probuje nam sie wmawiac, ze otylosc jest choroba i niepelnosprawnoscia, dlatego osoby z nadwaga powinny byc szczegolnie uprzywilejowane. Co jest zlego w byciu ocenianym? Jezeli ktos nie radzi sobie z perspektywa krytyki, to znaczy, ze nie nadaje sie do wspolczesnego swiata.
Mozna tupac nogami i krzyczec, ale stres i bycie ciagle poddawanym ocenie jest naturalna czescia wspolczesnego swiata, czy sie to komus podoba czy nie.
w byciu ocenianym nie ma nic złego o ile stosuje się miarodajną skalę. Pani nie wie na czym depresja polega i usilnie próbuje Pani przeforsować swoje zdanie. Depresja nie odnosi się do braku przyjęcia krytyki, nie takie ma podstawy. Nie odnosi się również do niskiej tolerancji na stres.
Wydaje mi się, że Pani nie zrozumiała art. Może inaczej… Pani nie zrozumiała tego co przeczytała.
Wiesz co, ja Ciebie Klaudia rozumiem, bo się kobietom wmawia że facet to ma być twardy, dawać sobie rade. Ale zastanów się, czy wśród ludzi, którzy zarabiają dużo powyżej średniej krajowej, są managerami średniego szczebla, mają mieszkanie, samochód, żyją bez kredytów – nie może występować depresja. Brak bliskości relacji z ludźmi, powierzchowne kontakty, stek bzdur wkładanych do głowy ludziom, którym się wydaje, że teraz wiedzą jak wygląda świat, powoduje że często Ci ludzie są osamotnieni. Nie są rozumiani, mają wszystko co sobie zapragną, bo w parze depresja i strach nie idzie. Są odważni, a mimo to czują często bezsens. Nikt… Czytaj więcej »
Owszem popadali 😉
Jestem młodym Gentleman’em (20 wiosen) W okresie od mniej więcej 2 gimnazjum do połowy 3 liceum, toczyłem swoją samotną walkę z tą chorobą i podjąłem decyzję, by podzielić się tą historią z Wami. Wszystko zaczęło się na początku wieku gimnazjalnego. Teraz jak na to patrzę, to na rozwój choroby miało wpływ kilka czynników. Pierwszym było to, że od małego interesowałem się walką na miecze, literaturą fantasy, generalnie typ marzyciela itp… Co przyczyniło się bezpośrednio do niechęci ze strony płci pięknej. W tym wieku niestety panie uważają, że facet, który dobrze nie rzuca, nie kopie, odbija piłki jest zerem. Kolejnym czynnikiem… Czytaj więcej »
Dziękuję za tę historię!
Prezczytalam Panska historie, i nigdy nie zrozumiem jak mozna chciec miec mysli samobojcze lub probowac sobie zycie faktycznie odebrac. To nie jest w porzadku wobec tych ktorzy zostali, a poza tym proba samobojcza sami odbieramy sobie szanse na poprawe wlasnej sytuacji.
Jak czytam komentarze takie jak Pani/Panny powyżej to tracę wiarę w mądrość ludzi. Nie życzę tego Pani/Pannie, by dotknęła Panią/Pannę ta choroba. Powiem krótko: człowiek pokroju p. Klaudii zrozumie dopiero jak będzie w tej sytuacji. Pozdrawiam i życzę dużo uśmiechu na twarzy 😉
Gratuluję odwagi. Dająca nadzieję historia, trzymam kciuki, że będzie coraz lepiej!
Proszę, rozróżniajmy depresję od zmian nastroju, dystymii i stanów lękowych. Prawdziwie chorzy czytając takie historie są bardziej źli na samych siebie. Depresji nie da się zwalczyć jedną, pojedynczą zmianą, jednym dniem. Często w neuroprzekaźnikach zachodzą nieodwracalne zmiany, których bez ingerencji psychiatry nie da się naprawić.
Historia, którą tu opisałem działa się na przestrzeni około 5 lat. 5 lat postrzegania świata na szaro. Moment ostatecznego zwycięstwa, który opisałem, był (nie wiem ,czy teraz użyję dobrego zwrotu, w razie czego proszę mnie poprawić) momentem kulminacyjnym w mojej walce. Żeby pokonać depresje, przez 3 lata stopniowo starałem się zmieniać na lepsze, poprawiać w sobie rzeczy, które mi się nie podobały, wyczytałem gdzieś w internecie, że należy świętować każdy najmniejszy sukces, tak też robiłem. To pomagało. Ale czasami są wydarzenia, które rozcinają naszą duszę i pozostawiają na niej ogromną bliznę. Tak było ze mną.
A jak u ciebie było z objawami fizycznymi?
Niestety przeczytałem co na ten temat sądzi Pani Klaudia i szczerze mówiąc – jej wypowiedzi bardzo mną wstrząsnęły. Chciałem podjąć dyskusję, przedstawić stronę chorego na depresję, ale widzę, że to walka z wiatrakami i karmienie „trolla”. Jednak mimo to warto przypomnieć, że to co napiszemy w internecie może nieść za sobą poważne konsekwencje w świecie rzeczywistym. Najgorsze jest to, że osoba czytające „wypociny” Pani Klaudii może uznać to za prawdę i potwierdzenie swoich depresyjnych myśli, a z tego punktu już tylko krok do tragicznego w skutkach czynu. Wtedy też przyjdzie Pani do rodziny i powie: „Dobrze mu tak, głupia niemota!… Czytaj więcej »
Nie za duzo tych chorob w spolczesnym swiecie? Dlaczego na sile chce sie wmowic ludziom, ze nie sa w stanie dac sobie rady z zyciem? Jezeli rzeczywiscie dolega Panu depresja to jakim cudem jest Pan w stanie byc tutaj i podejmowac dyskusje?
Informuję, że po kolejnym nieprzemyślanym komentarzu pani Klaudii (już usunięty) zdecydowałem się ją zablokować na tym blogu.
Biorąc odpowiedzialność za treści, które znajdują się na tym blogu nie mogę dopuszczać, żeby tak szkodliwe rzeczy były tutaj wypisywane, nawet jeśli nie są wulgarne i wprost obraźliwe.
Początkowo chciałem je zostawić dla innych, żeby było widać to, krytykowane zresztą w artykule, stanowisko. Ale upór pani Klaudii i pogłębiająca się irracjonalność jej komentarzy zmusiła mnie do zmiany stanowiska.
Proszę mieć zatem na uwadze, że nie będzie mogła odpowiadać na komentarze innych uczestników dyskusji.
Pani już (na szczęście) nie odpisze, ale i tak dodam ten komentarz.
Jestem zbulwersowany Pani wypowiedziami. Nie wiem w ogóle co Pani robi na tym blogu, który ma za zadanie uczyć empatii, do której posiadania Pani bardzo bardzo daleko. Niech Pani najpierw się nauczy czegoś o tej chorobie, bo wypisuje Pani kompletne bzdury na temat, o którym nie ma Pani pojęcia.
Życzę rozwagi.
Klaudia, daj spokój. Rozumiem, że jak 99% internautów piszesz sobie co Ci się w głowie urodzi, ale na temat depresji są prowadzone rozbudowane badania naukowe. Nie robiłaś na ten temat żadnych badań klinicznych, nie studiowałaś uważnie opracowań biochemicznych. Nic. Zostaw to ekspertom. I jeśli rzeczywiście jesteś ciekawa prawdy o depresji, to sobie wpisz hasło w scholar.google.pl i poszperaj. Dokształć się proszę zamiast dzielić się swoimi mylnymi i bardzo szkodliwymi wyobrażeniami.
Jedyne co można, to zbanować buraka..
„Miejcie wokół siebie ludzi, którzy zauważą kiedy zacznie się dziać coś nie tak i zareagują.”
A jeśli ich brak? Albo co jeszcze gorsze, są, ale „ślepi”; myślący, że wszytko jest w porządku; że znalezienie pracy i wypłata co miesiąc są rozwiązaniem wszystkich problemów. Samotność w tłumie to najgorszy rodzaj samotności. Pozornie masz obok siebie jakieś osoby, ale tak naprawdę czujesz się przy nich jeszcze bardziej samotny.
Niestety to bardzo poważny problem. Na spotkaniu z moimi rozmówczyniami zapytałem o to jak przeważnie bliscy pomagają choremu. Okazuje się, że w większości wypadków raczej przeszkadzają i problem pogłębiają. Żony i partnerki myślą, że są zdradzane. Wymyślają swoim mężczyznom, że nie mogą się ogarnąć. Przyjaciel zbywają temat na sposoby, o których zresztą pisałem wyżej. Bywa, że po latach cała rodzina ma problemy ze sobą. Nie jest łatwo o zrozumienie. Dlatego powinniśmy się douczać i zawczasu otaczać ludźmi, którzy wysłuchają naszych problemów. Wracając do pytania. Ze „ślepymi” można zawsze spróbować otwarcie porozmawiać i spróbować przekonać do zmiany nastawienia na poważne. Jeśli… Czytaj więcej »
Dziękuję. Zarówno za odpowiedź jak i za sam artykuł. To naprawdę godne uznania, że tutaj pośród morza informacji dotyczących mody, dbania o siebie, dżentelmeńskich postaw itd. znalazło się miejsce dla wpisu na temat depresji.
Bo to blog o życiu, a nie ciuchach. 🙂
O życiu oczywiście też 🙂 Jak już ktoś tu napisał – to jeden z najważniejszych artykułów i znaczący moment dla bloga.
Witam, Śledzę tego bloga właściwie od początku jego powstania. Zdobyłem się na to aby dołączyć do dyskusji bo pojawił się temat któr w sposób bezpośredni mnie dotknął i z pewnością odcisnął trwałe piętno. Pomoc psychologa była złudna a moje pewność siebie, która stanowiła domenę mojej osobowości nie pozwoliła mi uniknąc tragedii jaka w moim życiu się wydarzyła. Ten wpis jest niezwykle osobisty i dziwię się, że zamierzam wylać morze tak bardzo osobistych przeżyć ale z uwagi na fakt, że autora tego bloga postrzegam jako bardzo rozsądną osobę a jego czytelników jako osoby zrównoważone to chciałbym się tą historią podzielić. Przede… Czytaj więcej »
Trzymam kciuki żeby w końcu wszystko się ułożyło. Brzmi Pan na zdeterminowanego człowieka, który nie podda się bez walki. Powodzenia!
Dziękuję za te historię.
Łukaszu, jesteś jednym z niewielu blogerów, których czytam z uwagą i o których mam naprawdę wysokie mniemanie. Prawdopodobnie różnimy się w pojmowaniu męskości na niektórych płaszczyznach, ale szacunek i empatia z jakimi podchodzisz do drugiego człowieka są niezwykle wartościowe i czynią te różnice dla mnie drugorzędnymi.
Napisałeś bardzo dobry artykuł na ciężki temat. Nie mam wiele do dodania (sam interesuję się głównie neurobiologicznymi podstawami chorób psychicznych), uznałem po prostu, że czasem warto wyrazić aprobatę dla mądrych słów nieco szerzej, niż lajkiem na fejsie.
Dzięki!
To jeden z najważniejszych (może nawet najważniejszy) artykuł tutaj.
Poruszył Pan kwestie, które niemal żaden bloger nie poruszy. Oby tak dalej.
Łącze pozdrowienia.
Prawda, bardzo ważny artykuł, ale jakiś czas temu była ogólnoblogowa akcja: blogerzy pisali teksty o tytułach typu „jak popełnić samobójstwo” a tam były telefony zaufania i takie tam, właśnie pomagające ludziom z myślami samobójczymi, które przecież są efektem depresji oraz pozytwywne treści niosące nadzieję i wiarę. Zaczęło się od bloga stay fly, kontynuowała np. Qrkoko. No, dobra w sumie to i tak było pewnie dość marginalne 🙂
Depresja objawia się w większym stopniu współcześnie z dwóch przyczyn: laicyzacja społeczeństwa i wzrost dobrobytu. W wyniku wzrostu dobrobytu podstawowe potrzeby są w dużej mierze u człowieka zaspokojone. Kiedy się żyło średnio 30 lat, uciekało przed wojną, zarazą, zagrożeniem, pracowało po 15 godzin dziennie, by ledwo wiązać koniec z końcem, to mniej osób chorowało na depresję. Depresja wiąże się z niemożliwością zaspokojenia potrzeb wyższych w piramidzie Maslowa. Dlatego większy dobrobyt, gdy potrzeby podstawowe są zaspokojone, tworzy podstawę dla zwiększonej szansy na depresję. No, a laicyzacja wiadomo – kiedyś ludzie głęboko wierzyli w istnienie lepszego świata po śmierci. Taka nadzieja dawała… Czytaj więcej »
Zdaje się, że są badania twierdzące, że nie ma związku między wiarą a chorowaniem na depresję. Niestety nie mam odpowiedniego linku, żeby poprzeć tę tezę.
wiem z doświadczenia, że ten obrazek idealnie charakteryzuje ludzi z depresją.
edit
Kto śpi nago? 😛
Ten blog jest jednym z ostatnich miejsc gdzie spodziewałem się wpisu na temat depresji. Znalazłem go zupełnie przypadkiem gdy jeden z kolegów klikną „lubię to” na fecabooku. Mało tego, ów kolega jest jedną z niezbyt wielu osób której zwierzyłem się z depresji, naprawdę ciężkiej depresji. Z perspektywy kilku miesięcy leczenia, w tym półrocznej hospitalizacji widzę, że medal ma dwie strony. Z jednej psychiatria w Polsce i świadomość społeczeństwa sięga dna, z drugiej nadużywa się depresji przy diagnozowaniu. Mam 23 lata, żyłem sobie nie najgorzej. Studia na Politechnice, praca niczego sobie, do tego bardzo dobrze płatna jak na studenta. Mnóstwo pasji… Czytaj więcej »
Znam to, współczuję i życzę szybkiego powrotu do zdrowia!
Przepraszam za bezpośredniość, ale Twoje objawy brzmią mi jak to samo z czym ja walczyłam 2 lata i gdyby nie leki, które biorę od sierpnia, na pewno by się to ciągnęło do tej pory. Mi terapia nie pomogła, za to udało mi się znaleźć psychiatrę, która w końcu dobrze dobrał mi odpowiednie tabletki. Nazywają się Oriven. Są to leki nowej generacji i właśnie mało jest lekarzy, którzy są z nimi zaznajomieni. Używa się ich w przypadku ciężkiej depresji, więc jeżeli chciałbyś o nie prosić psychiatrę, polecam równie dobitnie opisać swój stan. Cóż, ja się zapędziłam jeszcze głębiej, bo na pewno… Czytaj więcej »
Przyjmuję inny lek na bazie wanlafaksyny, efekt jest niestety średni. Poprawę odczułem jedynie przy przejściu na wenlafaksyne. Nawet stopniowe zwiększenie dawki z 75mg na 225mg nic nie dało w moim odczuciu. Pomogła mi z kolei mianseryna na noc, zdecydowanie lepiej śpię, ciężko czasami się dobudzić ale aktualnie jedynym moim obowiązkiem jest terapia. Boję się, że efekt farmakoterapii i samej terapii jest w pełni uzależniony od relacji z wspomnianą dziewczyną.
Tak, wydaje mi się, że w tym wypadku jednak największą poprawę może przynieść terapia. Nie jestem w temacie, ale najprawdopodobniej problem nie leży w samej relacji i jej zakończeniu, ale w poszczególnych „aspektach” siebie, które zostały w nią zaangażowane i w Twoim odczuciu okazały się nic nie warte. Mam też nadzieję, że terapeuta nie jest „prywatny”, z doświadczenia wysunęłam wniosek, że ci niestety często specjalnie przedłużają okres leczenia poprzez świadome omijanie konkluzji, które mają szansę pomóc. Na Twoim miejscu, nie obawiałabym się farmakoterapii i innych rodzajów profesjonalnej pomocy, gdyż one właśnie pozwolą nabrać stosownego dystansu by własnymi siłami zanalizować sytuację,… Czytaj więcej »
Trzymam kciuki, żeby to jak najszybciej się skończyło i świat znów nabrał barw! Powodzenia w tej walce!
Przeczytałem powyższy artykuł oraz komentarze użytkowników i postanowiłem, że spróbuję przedstawić problem obrazowo, tak jak sam to widzę. Podkreślam jednak, że będzie to duże uproszczenie, bo mam świadomość, że to szeroki temat. Psychologiem nie jestem, ale może uda mi się pomóc w zrozumieniu tematu. Jest sobie człowiek, który prowadzi samochód osobowy. Normalnie samochód bez trudu się porusza, lecz jeśli obciążymy go bagażami, to będzie mu ciężej się poruszać, lecz dalej pojedzie. Bagaże przewozimy z punktu A do punktu B. Bagaże to różne problemy, z którymi ten człowiek się styka, punkt A to moment, w którym te problemy (bagaże) się pojawiają,… Czytaj więcej »
Dziękuję! Jak widać skojarzenia motoryzacyjne są tutaj całkiem przydatne.
Chciałam napisać jakiś długi, merytoryczny, mocno rozwinięty komentarz. Zwłaszcza, że w swojej pracy zawodowej, jak i w życiu prywatnym, spotykam się z depresją w wielu jej postaciach i pomagam ludziom z niej wychodzić. Natomiast moje rozpisywanie się tutaj nie ma sensu. Powiem tylko tyle, że to naprawdę dobry, wartościowy i ważny artykuł. Z mojej strony – wielkie brawa.
Serdecznie dziękuję. Szkoda, że nie poznamy Pani opinii.
W zasadzie wszystko zostało napisane. Jakbym miała na nowo poruszać ten temat, to musiałabym napisać kolejny artykuł 😉 Dlatego pozwolę sobie wrzucić odnośnik do siebie (http://psycholog-pisze.pl/category/depresja/) możecie go oczywiście Państwo usunąć. Nie mam zamiaru się reklamować. Po prostu przedstawiam tam kilka bardzo istotnych aspektów depresji z punktu widzenia psychologa, psychoterapeuty, pacjenta i co ważne, a o czym się często zapomina – także bliskich chorego.
Artykuł, o ile sumarycznie zgadzam się z jego zawartością mniej mnie poruszył niż komentarze. Pomijam dulszczyznę i zapatrzenie na swoje „jedyne i najprawdziwsze zdanie”, ale otwartość i szczerość z jaką mówicie tu, o tym co Wam w sercu gra. Duży szacunek za zbudowanie takiego grona odbiorców. Sam przechodziłem trudne chwile, walcząc o kontakt z dzieckiem i odpowiedzi na wewnętrzne dylematy znalazłem w sobie, chociaż będąc w dalekich miejscach i stykając się z problemami egzystencjalnymi ludzi żyjących w skrajnej nędzy. Widziałem dużo okrucieństwa, a najbardziej wzruszały mnie dzieciaki i ich dorosłe postawy. Wracając do Polski gigantyczną radość sprawiło mi, że mam… Czytaj więcej »
Rozmowa przy powstawaniu tego artykułu uświadomiła mi jak łatwo wiele małżeństw może się rozpadać, bo jedna strona nie rozumie depresji drugiej. A przecież w domu tyle do zrobienia, pracować trzeba, dziećmi się zajmować. A niech to będzie jeszcze facet darmozjad itd.
Przerażająca wizja. Dlatego trzeba o tym mówić.
Jako osoba zawsze uśmiechnięta, pełna energii i chęci do działań zawsze myślałam, że jak ktoś ma depresje to musi zacisnąć zęby i samo przejdzie, że trochę dobrej woli i będzie dobrze aż sama w pewnym czasie spędzałam dnie siedząc na łóżku. Z najgorszych czasów juz wyszłam, staram się iść ku mojemu ja, które zawsze było uśmiechnięte, pełne życia. Jednak do czasu aż mnie to spotkało to nie mogłam do konca tego zrozumieć. Bo to nie zlamana ręka, którą widzimy, my też kiedyś czuliśmy ból nogi, ręki i potrafimy sobie wyobrazić ale depresji nie widać, często myli się ją z lenistwem,… Czytaj więcej »
Kiedyś też miałam podejście na zasadzie „Jak się postarsz, to ci przejdzie, nie możesz się tak nad sobą rozczulać”, ale dzisiaj już za dużo widziałam, żeby tak się zachowywać. Mam wrażenie, że ludzie bagatelizują czyjąś depresję w dobrych intencjach, po prostu zupełnie nie wiemy, jak zareagować na taką chronicznie smutną osobę. Kurcze, sama dłuższy czas nie radziłam sobie ze swoją psychiką- nie nazwę tego depresją, bo jakoś żyłam, i znajdowałam siłę na przeżycie kolejnego dnia, ale porzuciłam wszelkie dawne hobby i marzyłam tylko o śmierci i świętym spokoju. Ale dzisiaj, po tym wszystkim, nadal nie wiem, jak pomagać ludziom w… Czytaj więcej »
Wszystkim osobom zmagającym się z tą przewlekłą chorobą polecam bliższe zbadanie tego tematu: http://wiadomosci.onet.pl/prasa/grzybki-na-depresje/wp889
Panie Wacławie, usunąłem pierwszy komentarz gdyż wydał mi się zdecydowanie podejrzany (np. określenia „magic mushroom therapy” nie budzą mojego zaufania”). Zbyt dużo w Internecie jest osób podających się za ekspertów, którzy bardziej mącą niż pomagają, a wszyscy wiemy, że jest sporo chorych, którzy wolą szukać porad na forach niż u specjalistów. Nie mam wiedzy i narzędzi by ocenić wartość takich wynalazków i dlatego wolę, żeby tutaj się nie pojawiały. W końcu są też artykuły o tym, że chodzenie do kościoła i modlitwa leczy z depresji. Jeśli ktoś będzie zainteresowany, niech się zagłębi w temat, ale później porozmawia o tym ze… Czytaj więcej »
Panie Łukaszu – doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że przypadła mi tu niewdzięczna rola. Na hasła „magic mushroom therapy” statystyczny odbiorca reaguje jak na „judeopolonia spisek” itd. Zainteresowani znajdą jednak wiele badań naukowych dotyczących tej „penicyliny dla duszy” – swoją drogą świetne określenie . Jest to też temat jak najbardziej dla gentlemana – wbrew pozornym skojarzeniom które bardziej podsuwają obraz brudnego hippisa. A jednak to Carry Grant był pod przeogromnym wrażeniem sesji terapii psychodelicznej. Klasycznie patrząc na sprawę – wystarczy wspomnieć Misteria Eleuzyjskie gdzie największe postacie Starożytności dostępowały „wglądu”. No i – kultura mykeńska. To szerokie pole badań dla… Czytaj więcej »
No ja w takim przekonaniu nie byłem wychowywany i dziękuję rodzicom za to, że pozwolili mi być takim jaki chce. A, że nie robili specjalnie nic bym był silniejszy psychicznie to… cóż, oni sami nie są. Nie mniej takich artykułów nie lubię czytać bo zawsze mam ten zgrzyt, słowa wulgarne same mi się narzucają na język. Byleby tylko obrazić autora za to, że posługuje się stereotypami. A swoją drogą to dziwi mnie to, że niemal cały świat się leczy/ma choroby, a jednak i tak dalej funkcjonują złe przekonania, że jak ktoś ma ptaszka to powinien być taki, a nie inny.… Czytaj więcej »
Ja na przykład mam dystymię (albo cyklotymię). Przydałby się i o tym artykuł.
Poza tym nie wierzę w to co czytam. Kto Wam bzdur takich nagadał, że facet musi być silny i nie może okazywać słabości? Potem się nie dziwcie, że jest jak jest, że faceci krócej żyją itp., skoro sami wpędzacie siebie w błędne koło.
Może to nie była depresja, a dystymia, lub osobowość unikająca/fobia społeczna? A może po prostu czysta introwersja (bo nie oczekuj, że introwertyk tak sam z siebie nagle wyjdzie na dwór).
Ja mam coś takiego.
Bardzo ciekawy artykuł, natomiast z niejako doświadczenia, ponieważ siostra choruje od ponad 2 lat na depresję, chciałbym dodać, że za depresję bardzo często odpowiadają zaburzenia organizmu. Człowiek idzie najczęściej do psychologa, psychiatry, dostaje typowe leki antydepresyjne, a potem okazuje się, że przyczyna była całkiem inna. Za depresję bardzo często odpowiada np. niedoczynność tarczycy, tak było w przypadku mojej siostry, dlatego jeśli u kogoś leki antydepresyjne nie przynoszą rezultatu to polecam przebadać się ogólnie i wykluczyć np. jakieś problemy z hormonami. Z kolei po doświadczeniach znajomego mogę też napisać, żeby w przypadku depresji zastanowić się czy aby przypadkiem nie mieliśmy kiedyś… Czytaj więcej »
Świetny artykuł, bo tak mało mówi się i pisze w mediach o problemach mężczyzn. Ja polecam również mężczyznom książki Alice Miller, kto jej nie zna. Uwolnienie emocji to podstawa a potem praca nad odbudowaniem poczucia własnej wartości. Nasz mózg jest plastyczny więc możemy „naprawić” to co zostało w dzieciństwie „popsute” i wyjść z depresji.
Hmm… dopiero teraz przeczytałem ten artykuł i sądząc po komentarzach aż jestem ciekaw co napisała p. Klaudia, ale przypuszczam, że bym się z nią zgodził. W każdym razie uważam, że depresja to ,, choroba” bab. Co to za mężczyzna co użala się nad sobą?! ,, Weź się w garść” to najlepsza rada. Widać taki duch czasów, mężczyźni delikatni, wrażliwi o kruchych konstrukcjach psychicznych. Ktoś tu wspomniał o laicyzacji społeczeństw- zgadzam się z tą tezą, społeczeństwa( słowo naród jest zbyt dumne by go użyć w tym kontekście) żyją dziś życiem doczesnym, są nastawieni na konsumpcję, wygodę, gonią od zachcianki do zachcianki.… Czytaj więcej »
A mężczyźni, którzy popełniali samobójstwa w międzywojniu. W tym oficerowie, ludzie, których nie można było posądzić o bycie słabymi? Zwłaszcza w okresie wielkiego kryzysu. Nie da się tego stwierdzić już dziś z całą pewnością, ale wiele wskazuje na to, że w licznych wypadkach była to właśnie depresja. Poza samobójstwami była jeszcze ucieczka w alkohol.
Czy może powie Pan, że tamci mężczyźni byli silniejsi bo się nie użalali nad sobą a tylko zapijali w knajpach albo odbierali sobie życie?
Jak świat światem słabe jednostki zdarzały się zawsze, różnica jest tylko taka, że dawniej się nad nimi tak nie rozczulano jak dziś, ani oni sami się tak nie rozczulali. Co do samobójstw to niektóre owszem były wynikiem słabości, ale co innego samobójstwa honorowe popełniane np. przez oficerów, którzy woleli się zastrzelić niż np. zhańbić pójściem do niewoli.
Jak ktoś ma problemy psychiczne, owszem niech szuka pomocy u psychologów, psychiatrów czy księży- ale po cichu. Generalnie rady w stylu ,, weź się w garść”, ,, nie zachowuj się jak baba” to najlepsze rady.
„Weź się w garść” to świetna rada w przypadku dysfunkcji biochemii mózgu/organizmu…
Niby jestem przystojny, mądry – mam miłość ( TYLKO 2 osoby ).
Jestem sam na wózku, mam depresje, lęki, sram pod siebie,
brak oddechu w nocy, zaraz się uduszę, ledwo pisze,
+ 1000 innych problemów’
WSZYSTKO się ułoży, tak : „życie jest piękne”.
Nawet jak się naprawi, to na chwile, i dalej lipa.
Za jakiś czas zdechnie, w bólach, w łóżku.
Jak umrzesz przez służbę zdrowia, np w szpitalu, karetce – jest OK.
Nic ich nie ruszy bo śmierć to ryzyko zawodowe.
a SAMOBÓJSTWO jest złe, patologia, jest OK.
Niby jestem przystojny, mądry – mam miłość ( TYLKO 2 osoby ).
Są daleko, w Gdańsku.
Jestem sam na wózku, mam depresje, lęki, sram pod siebie,
brak oddechu w nocy, zaraz się uduszę, ledwo pisze,
Sam w chorobie + 1000 innych problemów.
WSZYSTKO się ułoży, tak : „życie jest piękne”.
Nawet jak się naprawi, to na chwile, tak działa depresja i dalej lipa.
Za jakiś czas zdechnie, w bólach, w łóżku.
Jak umrzesz przez służbę zdrowia, np w szpitalu, karetce – jest OK.
Nic ich nie ruszy bo śmierć to ryzyko zawodowe.
a SAMOBÓJSTWO jest złe, patologia, jest OK.
Niby jestem przystojny, mądry – mam miłość ( TYLKO 2 osoby ). Są daleko, w Gdańsku, mają choroby i 80 lat, babcia i dziadek. Rodzice zmarli w tej chorobie. Jestem sam na wózku, mam depresje, lęki, sram pod siebie, brak oddechu, zaraz się uduszę, ledwo pisze, Sam w chorobie + 1000 innych problemów. WSZYSTKO się ułoży, tak : „życie jest piękne”. Nawet jak się naprawi, to na chwile, tak działa depresja i dalej lipa. Za jakiś czas zdechnie, w bólach, w łóżku. Jak umrzesz przez służbę zdrowia, np w szpitalu, karetce – jest OK. Nic ich nie ruszy bo śmierć… Czytaj więcej »
Dodam jeszcze, że wypowiedzi p. Klaudii są nadwyraz krzywdzące, bo nie próbuje zrozumieć problemu. Kiedyś też uważałem, że depresja to brak jaj i wymysły współczesnego świata, dopóki nie poznałem tego stanu… bliżej..
nie da się tego zdefiniować. huśtawki nastroju, poczucie braku sensu w czymkolwiek. Nawet jeśli człowiek doskonale wie, co mu dolega, to nie ma sił z tym walczyć. Próbuje, ale to go zjada..
Bardzo podoba mi się ten artykuł. Jeszcze nie czytałam odnośników, więc nie wiem czy gdzieś tego nie ma, ale bardzo polecam pewien krótki komiks, który nauczył mnie dużo o depresji (o ten http://joemonster.org/art/24697 ). Autorka opisuje bardzo obrazowo i szczerze swoją chorobę od początku do końca. Niestety tłumaczenie jest przekłamane na rodzaj męski, ale mam nadzieję, że to nie jest problem.
Polecam z całego serca dla poszerzenia znajomości tematu.
Muszę przyznać, że rozmowy z ludźmi chorymi na depresję mnie paraliżują. Boję się, że zrobię coś nie tak, że ich dobiję, że poczują się znów nie rozumieni.
Depresja to straszna choroba, ale bardzo często bagatelizowana przez otoczenie chorej osoby. Przerobiłam to w swoim domu i powiem szczerze, że komuś zdrowemu bardzo ciężko jest zrozumieć osobę, która się z tym zmaga. Z taką osobą trzeba dużo rozmawiać, wspierać, wyciągać na świeże powietrze, zachęcać do ruchu, znajdować jakieś zajęcie, dawać do zrozumienia, że jest potrzebna, itp. Ale tak, czasami denerwowało mnie, że ktoś narzeka na zmęczenie, mimo że cały dzień siedzi w domu, podczas gdy to ja od rana działam na najwyższych obrotach. Rozumiałam o co chodzi, ale momentami było naprawdę ciężko. Osobą, która chorowała w moim domu była… Czytaj więcej »
Jestem wstrząśnięty faktem, że mój komentarz został usunięty. Brak mi słów. Wydawało mi się, że chodzi o dobro i informowanie ludzi. Zostawię więc tym razem tylko link. New York Times. http://www.nytimes.com/2014/11/30/opinion/sunday/can-mushrooms-treat-depression.html?_r=0
p.s. tutaj następny. Prosto z prestiżowego brytyjskiego Royal Pharmaceutical Society Journal.
http://www.pharmaceutical-journal.com/news-and-analysis/features/psychedelics-entering-a-new-age-of-addiction-therapy/20066899.article
W zasadzie wszystko sprowadza się do tego co napisałeś w PS, lepiej tego ująć się nie dało gdyż to kwintesencja tej przypadłości dla szarego człowieka moim zdaniem.
A niestety o bliskie relacje, wyrozumiałość i cierpliwość coraz trudniej.
Czytam wasze komentarze i trochę jestem zdziwiony.. Cieszę się, że ktoś opisał ten temat. Wydaje mi się, że wielu mężczyzn ma takie problemy. Wymaga się od nas specyficznego silnego sposobu kontaktu ze światem nie zawsze jest to łatwe.Ludzie w depresji podejmują różne tematy i mają siłę siedzieć przy komputerze.