W dzisiejszym odcinku skupiam się głównie na jednej kwestii. Jest ona jednak bardzo ważna dla zrozumienia całej drogi aspirowania do miana gentlemana.
Niezwykle mnie cieszy tak pozytywny odbiór poprzednich Pytań do Kielbana. Dostaję od Was też coraz więcej interesujących pytań, które często są inspiracją do nowych materiałów, a już na pewno nadają się do poruszenia w tej serii. Dzięki!
Nadal jestem w ogniu prac nad książką, więc znów ograniczam się do filmowego odcinka. Mam nadzieję, że wybaczycie mi to, a w filmie znajdziecie kilka interesujących myśli. Ta odsłona Pytań jest nieco inna od poprzednich, gdyż omawiam w niej tylko jedno pytanie. To przy okazji test tej formuły, gdyż dotarły do mnie głosy, że odcinki są za długie. Tutaj niezbędna będzie Wasza opinia. Na początku filmu wyjaśniam jak alternatywnie mogą wyglądać kolejne odcinki i chciałbym poznać Wasze zdanie na temat takich zmian.
Pytania
1. Czy odcinki Pytań powinny być krótsze?
2. Jaki jestem, gdy męczy mnie bycie gentlemanem?
Powtórzę za filmem – bycie gentlemanem to nie maska, którą zakładamy na siebie, kiedy mamy na to ochotę lub sytuacja tego wymaga. To po prostu styl życia, dotykający wszystkich jego sfer. Dlatego nie warto na siłę wprowadzać u siebie zmian, w których sens się nie wierzy. Wówczas faktycznie może to być męczącym przebraniem. Lepiej czynić małe kroki w przestrzeniach, w których jest to dla nas naturalne, aby potem wchodzić w ten las głębiej i głębiej, lepiej rozumiejąc istotę tej drogi.
Pamiętajcie też, że nie ma jednego konkretnego ideału gentlemana, którego albo się spełnia, albo nie. Kierujemy się tylko wytycznymi, ale zawsze dokładamy do tego swoją osobowość. Każdy z nas może być nieco inny, spełniać się na innych polach, lecz nadal znajdować się na tej samej drodze aspirowania do miana gentlemana.
Do poczytania
Kult dojrzałości – mężczyźni nie chcą być chłopcami
„Dlatego nie warto na siłę wprowadzać u siebie zmian, w których sens się nie wierzy. Wówczas faktycznie może to być męczącym przebraniem.”
Zgadzam się w 100%. Tylko, żeby jeszcze było to akceptowane i szanowane przez społeczeństwo.
Czy bycie gentlemanem męczy? A czy może męczyć bycie sobą?
No właśnie!
Trzeba by się zastanowić, czy bycie dżentelmenem to bycie sobą, czy efekt społecznej tresury. Obstawiam niestety to drugie. W założeniu ma to stępić i przytłumić w mężczyźnie naturalną skłonność do dominacji i agresji wobec płci żeńskiej, coś jak wyrwanie zębów drapieżnikowi i zamknięcie go w klatce dla pewności. Wcale oczywiście tak nie uważam, bo to paskudne stereotypy. Nie jest to nic naturalnego, a wręcz przeciwnie. Popatrzmy na świat braci mniejszych, tam nie ma czegoś takiego, jak bycie dżentelmenem, choćby wobec samic. Samiec rządzi i samiec ma posłuch i szacunek. To co stało się w Europie, to całkowite odwrócenie pojęć. Popatrzcie… Czytaj więcej »
Jeśli chodzi o Japonię, to tam rzeczywiście dużo mniejszą rolę w definiowaniu dżentelmena pełni akurat stosunek do kobiet. Natomiast generalnie ogromną wagę przywiązuje się do przestrzegania form, zachowania zgodnego z etykietą, powściągliwości w wyrażaniu uczuć (szczególnie tzw. negatywnych), respektowania granic drugiej osoby i zasad miejsca, w którym się przebywa. Niektóre zasady są dla Europejczyka wręcz absurdalnym „czepianiem się szczegółów”. Pamiętam na przykład zdziwienie Polaków (na szkoleniu w fabryce japońskiej), że obowiązuje zakaz przychodzenia do pracy w sandałach. Nie chodziło tu o obuwie, które nosi się w pracy (wtedy można by to tłumaczyć przepisami BHP). tylko o to, co się ma… Czytaj więcej »
Żeby było jasne, nie pochwalam takiego poniżania kobiet w kulturze japońskiej, ale nie pochwalam też poniżania mężczyzn w kulturze europejskiej, dziś chyba można powiedzieć, że już jedynie w polskiej, bo na Zachodzie zrozumieli absurdalność tych skostniałych form. To, że jedna płeć zmuszana jest do usługiwania drugiej jest obrzydliwe, nieludzkie i paskudne. No tak, ale posiadają walor porządkujący, a to już jest emanacja zasady piewców savoir-vivre’u: nie zasady są dla ludzi, ale ludzie dla zasad.
To napiszę prościej: w Japonii to nie jedna płeć „usługuje” drugiej, tylko młodszy starszemu, podwładny szefowi, a gospodarz gościowi. Niezależnie od płci.
A czy to nie jest tak ,że Japończycy wytworzyli te zasady ze względu na życie w bardzo dużym „ścisku” . I musieli wytworzyć jakiś garnitur zasad, który pozwoli im żyć w bardzo zaludnionych miastach i nie pozabijać się na wzajem ?
Co prawda nie byłem w Japonii ale miałem kolegę Japończyka i zastanawiającę było ,że mimo ,że miał się za bardzo wyzwolonego i nowoczesnego (student) zasady posłuszeństwa wobec starszych i takiej ogólnej uprzejmości stosował instynktownie nawet się nad tym nie zastanawiając i chyba nawet nie zdając sobie z tego sprawy
Widzę, że znowu się spotkałeś z ideami scoutingu w tym filmie 😉
Dążenie do ideału męskości, szacunek do innych, ale i rozwój siebie. No i bycie tą samą osobą niezależnie od sytuacji. Potem zresztą nawiązałeś do samego BP!
Jednak faktycznie dobre harcerstwo to droga do bycia porządnym gentlemanem.
Przy czym zaznaczam, że o harcerstwo jedynie się otarłem. Odkryłem je później czytając o jego historii i poznając pracę BP.
Panie Łukaszu, czy nie myślał Pan kiedyś, aby pojechać na obóz harcerski jako gość/pomoc itp.? Mówię całkiem poważnie.
Nie rozumiem, dlaczego odcinki miałyby być krótsze. Jeśli ktoś nie chce oglądać jednego odcinak przez 15 minut, to może go w połowie wyłączyć i dokończyć później. Nie chciałbym, żeby blogi Łukasza zamieniły się w takie krótkie, łatwe „odmóżdżacze”, których na youtubie tysiące.
Zdecydowanie proszę o pozostanie przy dotychczasowej formule ;).
Jestem za odcinkami takimi jak obecnie.
Instagram.Pana wpis z sprzed 18 tygodni.”Europejska mapa Wsiąść do pociągu to dla mnie za mało. Własna mapa Afryki za to uzupełnia te grę świetnie.
Miłego weekendu!
I nie zapomnijcie o wyborach! ” Piszemy „wziąć” nie: „wziąść”, bo mówimy „brać, nie „braść”
To chyba nie na poważnie? Choć za żart też to trudno uznać. ..
Wolałbym czytać niż oglądać :/
Moim zdaniem, bycie gentlemanem to proces, dążenie, również pewien rodzaj ambicji. To wytyczone i wciąż wytyczane granice, których gentleman, pozostając w mniejszości albo nawet osamotniony, nie przekroczy. I nie dlatego że przywdział dogmatyczną i pryncypialną maskę, ale dlatego że wewnętrzny kodeks w naturalny sposób mu nie pozwoli. Czyli w pracy nad sobą wybór pewnej wizji nie tylko postępowania, ale i życia.
Pomiędzy maską, w tym, co przychodzi nam naturalnie jest jeszcze ogromna, bogata przestrzeń zasad i zachowań, które „przywdzialiśmy” świadomie. Choć są nam w pewnym stopniu obce, uznajemy je za słuszne i pragniemy praktykować, nawet jeśli stoją w sprzeczności z naszymi instynktami. Można to porównać do ubrania – nie jest to nasza skóra, ale nie jest też maska skrywająca prawdę o nas przed światem.
„Choć są nam w pewnym stopniu obce, uznajemy je za słuszne i pragniemy praktykować, nawet jeśli stoją w sprzeczności z naszymi instynktami.” Często nie tyle uznajemy je za słuszne, co wmówiono nam, że są słuszne, na tyle skutecznie, że „uznajemy” je za takie. Na tej zasadzie, jak u Goebbelsa, że kłamstwo powtórzone 100 razy, staje się prawdą. I w związku z tym ich praktykowanie ich, to zwykłe, intelektualne lenistwo i niechęć do konfrontowania swojego postępowania z ludźmi o odmiennych poglądach. Jest w tym coś perfidnego i wstydliwego, bowiem nawet czołowa ekspertka od etykiety w III RP, poradziła mi, żebym nie… Czytaj więcej »
To nie bycie dżentelmenem mnie męczy, a właśnie konieczność przebywania codziennie z ludźmi, którzy takich ideałów nie wyznają. Właśnie najlepszy odpoczynek to pójść na spotkanie z ludźmi, którzy podobnie myślą lub właśnie znaleźć odpoczynek w samotności, np na łonie natury co bardzo polecam.
Mnie męczy dokładnie coś odwrotnego. A najbardziej nietolerancja i traktowanie z wyższością ludzi, którzy chcą żyć normalnie i nowocześnie.
W pełni się z Panem zgodzę, Panie Damianie. Z taką sytuacją najczęściej spotykam się w pracy. Wtedy po fajrancie pomagają mi hobby, samotność, a czasem nawet odrobinka whisky z lodem.
Panie Grzegorzu Tak zgadzam ,się z panem ,że bycie dżentelmenem nie jest proste. Ale czy urok stosowania się do pewnych zasad i przekonań wbrew ogólnie obowiązującej modzie ,i tak zwany marsz pod prąd ,nie daje satysfakcji ? Czy nie dostarcza zadowolenia codzienna praca nad sobą i pokonywanie trudności ? . Tak przyznaje ludzie na co dzień potrafią nieźle dopiec ,ale ja się staram traktować to jako potwierdzenie słuszności mojego postępowania . A opinia moich kilku dobrych kolegów i paru przyjaciół mnie w tym utwierdza. Niestety jeżeli próbujemy robić coś ,co nie jest zgodne z aktualnym trendem zawsze część ludzi będzie… Czytaj więcej »
Odnośnie wspomnianej przez Pana radości z pracy nad sobą nie mam żadnych wątpliwości. Uwielbiam to robić ponieważ poprawia mi to poczucie własnej wartości. Dzięki temu czuję jak wiele mogę osiągnąć. Mocno mnie motywuje, że moi najbliżsi znajomi również to dostrzegają. Pozwolę sobie jednak mieć nieco odmienne zdanie na temat piętnowania(tak zrozumiałem Pański komentarz) tego stylu bycia przez osoby postronne źle rozumiejące temat. Otóż ja częściej(w pracy) spotykam się z postawą, w której ludzie „wolą” być obrażani, i można powiedzieć, że będąc sobą, nic bym nie zrobił. Uprzejme zwroty są najzwyczajniej lekceważone, czasem można godzinami prosić ludzi, czy kierowników i nie… Czytaj więcej »
Witam serdecznie.
Dla mnie nawet 30 minutowe odcinki są jak najbardziej OK. Lubię ich słuchać wykonując inne czynności, np. czyszczenie obuwia czy sprzątanie.
Pozdrawiam.
[P] Czy Pana charakter i sposób bycia jest związany z wiarą chrześcijańską? Jak się Pan do niej odnosi?
Prawda, na merytoryczny odcinek 20 min to za dużo. sam łapię się na tym, że przestaję Cię słuchać w pewnym momencie. Myślę że 15 min to max. Dłuższy odcinek może być w przypadku jakiegoś ciekawego instruktarzu np jak wspomniałeś- pastowanie bytów. Ale Np o goleniu już odcinki były za długie a przez to nudne.
Długość odcinków jest odpowiednia. I za Szymonem ,dobrze jak jest również tekst. Ja np lubię obejrzeć odcinek ,a potem niektóre fragmenty przeczytać ,żeby sprawdzić czy dobrze zrozumiałem i zapamiętałem
Pytań do Kielbana nie zamierzam póki co przepisywać. To forma przewidziana na luźną pogawędkę. Chodzi też o to, żebym mógł od czasu do czasu przygotować coś na blog i kanał z krótszym czasie niż standardowo.
Jak dla mnie też dobrze. Dzięki pomysłowi na numerowanie odpowiedzi podczas filmowej „pogawędki” jestem w stanie w miarę szybko odnaleźć fragmenty które mnie interesują