Powrót klasyki w wyglądzie, zachowaniu i zainteresowaniach wśród mężczyzn jest już wyraźnym nurtem. Czy kobiety idą w tym samym kierunku? O tym jak wygląda środowisko kobiet aspirujących do bycia damą rozmawiałem z autorką bloga Szkoła Dam.
Kilka lat temu pisałem na blogu, że brakuje wśród kobiet mody na powrót do dawnych wzorców. Damy kojarzą się bardzo często z czymś przeterminowanym i nie przystającym do współczesności. Inaczej jest z wzorcem gentlemana, który całkiem dobrze daje się odświeżyć. W efekcie powstał brak równowagi między trendami wśród mężczyzn i kobiet. Z tym wiąże się moja obawa, że jeśli kobiety nie będą chciały aspirować od miana współczesnej damy, mężczyźni zniechęcą się w końcu do aspirowania do bycia gentlemanami. Choć tu nie chodzi wyłącznie o relacje damsko-męskie, taka równowaga dałaby bardzo trwałe fundamenty pod te postawy.
Obserwowałem więc uważnie tradycyjne media, blogi i kanały video w poszukiwaniu materiałów promujących bycie damą. Kilka takich blogów już powstało, a jeden szczególnie wyróżnia się popularnością. Dlatego właśnie z jego autorką, Hal Kozłowską, przeprowadziłem rozmowę, by dowiedzieć się jak jest po drugiej stronie tej barykady. Czy powstała już moda na bycie damą? Czy łatwo jest być damą we współczesnym świecie? Zapraszam do lektury tego wywiadu.
Łukasz Kielban – Mam wrażenie, że jest wyraźny trend, w którym mężczyźni inspirują się dawnymi gentlemanami. Niestety wśród kobiet o wiele trudniej zauważyć analogiczny ruch.
Hal Kozłowska – W przeciwieństwie do „gentlemana”, pojęcie „dama” budzi dzisiaj mieszane uczucia. Zauważmy, że o ile „gentleman” kojarzy się z bywającym w świecie koneserem, o tyle mówiąc „dama” widzimy kobietę zamknięta w salonie i haftującą na tamborku. Dlatego kobiety, choć z jednej strony chciałyby być damami, to z drugiej chyba boją się tego określenia. „Dama” wprawdzie pozytywnie kojarzy się z kobietą elegancką z zasadami. Niemniej szybko na myśl przywodzi również kobiety z przeszłości, prawdziwe damy, które w tamtym świecie były ubezwłasnowolnione.
ŁK – Czy zatem w ogóle warto wracać do tego określenia?
HK – Jestem przeciwna dosłownym rekonstrukcjom, także językowym. Sama często używam określenia „kobieta z klasą”, bo tutaj nie mamy żadnych negatywnych konotacji. Nie trzeba koniecznie mówić o „damach”. Najważniejsze jest to, żeby czerpać z tego modelu to co było ponadczasowe i nadbudowywać go nowymi pozytywnymi cechami przystającymi do współczesności. Tworzę wizerunek damy na nowo, bo w niektórych miejscach wymaga przebudowy.
ŁK – Kim jest taka współczesna dama?
HK – To kobieta o szczególnym charakterze. Narzuca sobie rygor w kwestiach formalnych, czyli stroju i zachowania, ale w kwestii treści, czyli poglądów i myślenia wyróżnia ją rozmach i szeroki horyzont.
Dla przejrzystości dzielę osobowość damy na trzy poziomy. Pierwszy jest wewnętrzny i dotyczy rozwoju intelektualnego, uczestniczenia w kulturze, dbania o relacje z ludźmi. Drugi, zewnętrzny poziom, to zapoznawanie się z zasadami kodu ubioru i dobieranie stosownego stroju, dbanie o wygląd, a także poprawność językową. Ta ostatnia cecha to w dzisiejszych czasach jeden z podstawowych wyróżników osoby kulturalnej. Trzeci poziom to tło i na tym poziomie zwracamy uwagę na to jak organizujemy swoją przestrzeń, jak spędzamy czas wolny, jakie rozrywki dobieramy dla siebie. Aspirując do bycia kobietą z klasą powinno się dbać o to, by cały wizerunek był spójny na tych wszystkich poziomach.
ŁK – Wydaje mi się niestety, że dawny model damy może w oczach wielu nie przystawać do dzisiejszej kultury sukcesu. Czy da się te kwestie ze sobą pogodzić?
HK – Faktycznie funkcjonuje stereotyp, że kobieta, która chce być damą nie może być niezależna, nie może być emancypantką. Widać to już na poziomie ubioru. Wiele osób niestety uważa, że elegancki strój ogranicza kreatywność. Jest też skojarzenie damy ze świętą, uosobieniem wszystkich cnót.
Niemniej ja na swoim blogu zakładam, że nowy wzorzec damy zawiera w sobie niezależność i nie widzę tu sprzeczności. Kobieta współczesna musi być niezależna materialnie, jest niezależna społecznie, sama kieruje swoim życiem. Nie rezygnuje przy tym z zasad moralnych i etycznych. Kobieta z klasą musi ustalić sobie swoje wewnętrzne zasady, być zależną od własnego kręgosłupa moralnego. Nie robi tego jednak w odniesieniu do kogoś, na przykład mężczyzny, jak to było kiedyś. Za to ustala sobie pewien poziom, poniżej którego nie schodzi, z szacunku do samej siebie.
ŁK – I to się sprawdza?
HK – Tak, i to nie tylko dla mnie. Zauważyłam, że ten wzorzec pociąga młode kobiety. Ta niezależność od świata zewnętrznego, ale zależność od swoich wewnętrznych przekonań, zasad, wartości jest czymś na czym można się dzisiaj oprzeć. Za tym podąża najważniejszy wyznacznik bycia damą, czyli dążenie do osiągania jak najwyższej jakości na wszystkich poziomach swojego życia. Narzucenie sobie zasad i priorytetów służy właśnie osiągnięciu tego celu.
ŁK – Co zatem może zyskać młoda kobieta aspirująca do bycia damą?
HK – Przede wszystkim poczucie pewności siebie i własnej wartości, bo pracę nad sobą wykonuje się dla siebie, a nie dla kogoś. Zresztą dzisiaj nawet nikt takiej drogi od nas nie oczekuje. Wzorce narzucane w mediach czy społeczeństwie są zupełnie inne.
ŁK – Skoro ten wzorzec jest tak niemodny, masz dla kogo w ogóle pisać?
HK – Jestem wręcz zaskoczona jak wiele młodych kobiet odwiedza mój blog. Zakładając Szkołę Dam sądziłam, że będzie to miejsce dla niewielkiej grupy osób w średnim wieku, a okazuje się, że otrzymuję bardzo dużo zapytań od młodszego pokolenia dziewczyn. Cieszy mnie, że przywiązanie wagi do drobiazgów, w pozytywnym znaczeniu tego słowa, ciągle funkcjonuje.
ŁK – Skąd Twoim zdaniem bierze się ten trend?
HK – Wydaje mi się, że bardzo ważny jest tu brak przymusu. Dziś nie musimy przestrzegać dawnych zasad, więc jest to cecha, która może człowieka wyróżnić. Powoduje to wzrost pewności siebie.
ŁK – Moi odbiorcy często mnie o to pytają, więc muszę zapytać i Ciebie: gdzie można spotkać damy? Jak młodzi mężczyźni z klasą mogą poznać młode kobiety z klasą, skoro jednych i drugich jest tak mało?
HK – Wydaje mi się, że spotykamy się znacznie częściej niż myślimy, tylko nie potrafimy rozpoznać. Problem w tym, że współczesne damy, tak samo zresztą jak gentlemani, nie mają swoich oznak, które bezbłędnie świadczyłyby o przynależności do tego grona. Każdy też może mieć inne wyobrażenie o damie. Prawda jest taka, że jeśli nie nawiążemy bezpośredniej, bliskiej relacji, nie poznamy danej osoby. Przecież nawet elegancki garnitur nie świadczy o charakterze mężczyzny.
Moim zdaniem najłatwiej damę spotkać w bibliotekach i księgarniach. [Śmiech]
ŁK – Odwróćmy zatem pytanie jakie cechy czy zachowania mężczyzny mogą pozytywnie zwrócić uwagę kobiety z klasą?
HK – Na pewno szarmanckość jest na pierwszym miejscu. Kobiety to bardzo cenią, nawet te niezależne, choć czasem można spotkać się ze stwierdzeniem, że szarmanckie zachowanie pozostaje w sprzeczności z równouprawnieniem. Ja nie widzę tu sprzeczności i nie dopatruję się grząskiego dna w prostej uprzejmości, którą wyświadcza mi mężczyzna, np. mąż. Odpowiadam na nią z uśmiechem i też staram się być po prostu uprzejma. Dochodzę do wniosku, że w czasach, kiedy często mężczyźni i kobiety noszą te same stroje, używają tych samych perfum i wykonują te same zawody, szarmanckość i dobre maniery są tym, co nas w pewien romantyczny sposób różnicuje. Wzajemny szacunek i uprzejmość wyrażana dobrymi manierami nie wykluczają przecież partnerstwa. To jest właśnie ta nowa wartość, o którą my współcześni możemy nadbudować klasyczny model relacji pomiędzy kobietą i mężczyzną.
***
Halina „Hal” Kozłowska, od dwóch lat prowadzi blog Szkoła Dam, na którym reaktywuje pojęcia takie jak dobre maniery, ogłada, kultura bycia, elegancja, piękno, wysoka jakość. Wcześniej była właścicielką agencji organizującej przyjęcia i bankiety. Natomiast przed rokiem 2012, przez kilkanaście lat, odpowiedzialna była za kontakty z wybraną grupą klientów biznesowych w jednej z największych polskich korporacji. Jest estetką i pasjonatką sztuki pięknego życia.
***
Na koniec mam do Was pytanie – czy zauważacie już ten nurt wśród kobiet? Czy nowoczesny model damy jest coraz bliższy realizacji w młodym pokoleniu kobiet?
Witam, co Wy na to, żeby zorganizować spotkanie ludzi, którzy podobnie jak Państwo starają się dążyć do bycia 'gentelmenem’/’damą’? Myślę, ze byłoby to ciekawe doświadczenie. Na codzień ciężko mi spotkać osoby o podobnych wartościach, a taki MeetUp mógłby zintegrować nas wszystkich 🙂
Ależ my się spotykamy. Raz na jakiś czas ogólnopolsko, jak tutaj:
https://kielban.pl/2016/06/krakow-chicago/
Czy w trzeci czwartek miesiąca, w mniejszych gronach, ale za to w kilku miastach Polski. Szczegóły można znaleźć tutaj:
https://www.facebook.com/events/1771116116442037/
Są takie spotkania, najbliższe odbędzie się w ten czwartek w kilku miastach m.facebook.com/?_rdr#!/events/1771116116442037?ref=bookmarks
Bardzo ciekawa rozmowa 🙂 faktycznie chyba kobiety unikają określenia „dama” bo boją się, że ten wzorzec zakłada uzależnienie od mężczyzn, a to w dzisiejszych czasach przecież stereotyp. Cudowie, że ktoś uświadamia kobiety, szczególnie te młode, że jedno nie wynika z drugiego.
Mnie najbardziej cieszy popularność Szkoły Dam. To znak, że idziemy w dobrym kierunku.
Autorkę bloga „Szkoła Dam” miałam okazję spotkać przy okazji spotkania integracyjnego Czasu Gentlemanów – w między innymi jej towarzystwie spędziłam wieczór i to był bardzo przyjemny czas, za co dziękuję też Łukaszowi, bo bez niego nie byłoby tamtego spotkania.
Hal, między wierszami codziennych zajęć niepostrzeżenie przeczytałam całą zawartość Twojego bloga – kultura, klasa i przemyślane, wartościowe treści, nie bez dystansu Autorki do siebie. To lubię i tego szukam. Miło mi bardzo, że mogę być u Ciebie wirtualnym gościem, tak jak i na blogu Czasu Gentlemanów.
Dziękuję Asiu, jest mi bardzo, bardzo miło. Pozdrawiam i zawsze zapraszam!
Pozdrawiam serdecznie również 🙂
Cieszę się, że mogę pośredniczyć w zawieraniu takich znajomości. 🙂
🙂
Z ogromną przyjemnością odwiedzam bloga szkoła dam 🙂 czekam z niecierpliwością na każdy kolejny wpis Hal! Uważam że bardzo brakuje dziś w codziennym życiu dam i gentlemanow, ale mam też nadzieję że takie blogi jak Wasze choć trochę zmienią rzeczywistość na lepsze:)
Hal promuje pewien wzorzec, do którego staram się dążyć. Bycie damą kojarzy mi się przede wszystkim z elegancją, subtelnością i opanowaniem – ale także z serdecznością i gościnnością. Jakby z wiedzą, że nie żyję sama dla siebie.
I tu pojawia się moje zawahanie na tle owej „niezależności”. Jesteśmy wszak powiązani z ludźmi siecią wzajemnych relacji – i zależności. Wielu z nich nie wybieramy, ale zawsze można do nich podchodzić z godnością. Tak samo finansowo: żyjąc w rodzinie mniejszej czy większej zawsze będziemy od siebie zależni. Dama wszak liczy się z innymi 😉
Codziennie odwiedzałam Czas Gentlemanów, by sprawdzić, czy wywiad już się ukazał – szczęśliwie wczoraj wieczorem mogłam przeczytać do snu tę interesującą rozmowę. Bloga Hal obserwuję już od dłuższego czasu, zawsze z wielkim zainteresowaniem i wdzięcznością. Jestem właśnie studentką, która wielu rzeczy nie miała okazji wynieść z rodzinnego domu, a chciałaby umieć odnaleźć się w różnorakich społecznych sytuacjach. Powoli się uczę 🙂 Co do wywiadu, to myślę, że ostatnie dwa zdania są bardzo ważne: „Wzajemny szacunek i uprzejmość wyrażana dobrymi manierami nie wykluczają przecież partnerstwa. To jest właśnie ta nowa wartość, o którą my współcześni możemy nadbudować klasyczny model relacji pomiędzy… Czytaj więcej »
Przy okazji tematu podzielę się pewnym spostrzeżeniem. Bardzo lubię element garderoby często kojarzony z dawnymi damami, mianowicie gorsety (nie, nie te bieliźniane, tylko „zewnętrzne”, nakładane na bluzkę/koszulę). Noszenie ich niejako wymusza trochę inny sposób poruszania się, niektórych ruchów nie można w ogóle wykonać (wtedy np. zamiast nieelegancko schylać się aby podnieść coś z poziomu podłogi trzeba ukucnąć, trudniej się garbić itp.). Jednak zauważyłam, że noszenie takiego elementu stroju zmienia nie tylko zachowanie osoby go noszącej, ale również zachowanie mężczyzn w otoczeniu. Nagle takie gesty jak przytrzymanie drzwi, odsunięcie krzesła, pomoc w przeciśnięciu się przez tłum, podanie kobiecie przedmiotu, który upuściła… Czytaj więcej »
„Bardzo lubię element garderoby często kojarzony z dawnymi damami, mianowicie gorsety (nie, nie te bieliźniane, tylko „zewnętrzne”, nakładane na bluzkę/koszulę)”
Skojarzenie zabawne, bo dawne damy bynajmniej gorsetu na widoku nie nosiły. Żeby być ścisłą – nie nosiły go też na gołe ciało (auć!), tylko na bieliźnianej koszulce/halce. Niemniej jednak – gorset noszony na wierzchu to wynalazek współczesny, wcześniej nosiły się tak wyłącznie prostytutki łowiące klientów. Osobną kategorią pozostaje oczywiście strój ludowy.
Zgadza się, dawniej gorsety należały do bielizny i nie należało ich pokazywać. Dlatego chciałam podkreślić, że chodzi o zdecydowanie inny typ, jak wspomniałaś bardziej współczesny. Niemniej to wciąż element stroju, który kojarzy się z damami, tak samo jak halki czy duże kapelusze (ale można tutaj wchodzić już w szczegóły zarówno historyczne jak i osobiste, ponieważ pewnie każda(y) z nas ma własny archetyp damy w głowie).
Gorsety nie są kojarzone z dawnymi damami, bo nie tylko one je nosiły. W rolę dżentelmena się nie wchodzi. Nim się jest albo nie. Nie żyjemy też w czasach, gdzie mężczyźni poczuwają się do przytrzymywania drzwi, ustępowania miejsca itd. Z mojego doświadczenia wynika, że są tacy, dla których jest to norma i są tacy, którzy nie przywiązują do tych gestów uwagi. Jeśli ktoś jest na tyle miły, że przytrzyma drugiej osobie drzwi, odsunie krzesło, poda jakiś przedmiot, który ktoś opuścił to takie gesty nigdy nie są puste. To bardzo niesprawiedliwe określenie. I nie widzę też tu jakiejś wielkiej zależności jednej… Czytaj więcej »
No cóż, mi się kojarzą. I nie tylko mnie. Skojarzenia to nie statystyki, nie tak działają. „W rolę dżentelmena się nie wchodzi. Nim się jest albo nie.” To trochę idealistyczne i tak na pewno powinno być, ale uważam, że rzeczywistość pisze trochę inny scenariusz. Na pewno nie ma się tego w genach, trzeba przebyć pewną drogę, wykształcić pewne nawyki i sposób patrzenia. Jeśli ktoś wyniósł z domu bycie dżentelmenem, to ma szczęście, ale nie wszyscy tak mają. Myślę, że szczególnie teraz istnieje pewna strefa szarości. Jest sporo osób, które raczkują w tym temacie; sporo, którzy chcieliby być dżentelmenami, ale nie… Czytaj więcej »
Mi dama kojarzy się z rękawiczkami i kapeluszami, jeśli mówimy o ubiorze i dawnych czasach.
Do pierwszej części wpisu o mężczyznach. Najbardziej „zabawne” w tym wszystkim jest, że żyjemy w czasach, gdzie możemy być, kim chcemy, ubierać, co chcemy, zachowywać się jak chcemy a ludzie się w ty gubią.
Jeśli gesty są puste to brzmi to negatywnie. Grzeczność taka nie jest. Nawet jeśli brak wiedzy, dlaczego coś się robi, przyjmuje się tylko do wiadomości, że przyjęte jest np. przytrzymanie drzwi. Widocznie widzimy to inaczej.
Zgadzam się, rękawiczki i kapelusze to zdecydowanie atrybuty damy. Bardzo trafne spostrzeżenie co do tego pogubienia. Dla mnie sformułowanie „pusty gest” nie jest negatywne, po prostu oznacza fakt, że gest nie ma praktycznego znaczenia (właśnie dlatego, że kobieta może sama zrobić te wszystkie czynności, jak odsunięcie krzesła itd), ale faktycznie, może brzmieć pejoratywnie, dopiero teraz to zauważyłam. Myślę, że to „znaczenie” gestu jest ważne, ponieważ często jest właśnie argumentem kobiet, które nie lubią takiego traktowania ze strony mężczyzn: „Przecież nikt nie musi mi przytrzymywać drzwi, sama dam sobie radę”. Takie kobiety często dobitnie wyrażają swoje zdanie, co zniechęca później mężczyzn.… Czytaj więcej »
Język nie jest czarno biały, odczytałam inaczej stwierdzenie „pusty gest”, po swojemu. Tera wszystko jasne.
Mężczyzna nic nie „powinien”. Podobnie jak kobieta, też nic nie „powinna”, bo takie sformułowanie od razu kojarzy się z obowiązkiem, z czymś niechcianym i narzuconym z zewnątrz. I bardzo proszę przestać się koncentrować wyłącznie na potrzebach kobiet. Nie tylko istnieją kobiety, które nie chcą być traktowane w taki sposób. Istnieją także mężczyźni, którzy nie chcą w ten sposób odnosić do kobiet. Czy znajdzie się osoba, która wreszcie przyjmie ten fakt do wiadomości?
Ogromna masa kompleksów z Pana wychodzi:) gentlemanem Pan niestety nie zostanie:) Etymologia tego słowa wskazuje na bycie 'mężczyzną delikatnym’ a nie małostkowym.
A tak zajadła obrona tych gestów i dorabianie do nich ideologii, wedle której należą się one paniom z urzędu, a także określanie „niepokornych mężczyzn” mianem chamów to nie małostkowość?
Prowadzisz, widzę, jakąś krucjatę przeciwko otwieraniu drzwi przed kobietami, bo pełno Ciebie na blogach i forach gdzie jest mowa o savoir-vivre.
Dla Twojego świętego spokoju powiem ci – mnie nie musisz otwierać.
Mężczyzna, który nie czuje potrzeby pomocy Kobiecie, to nie Mężczyzna… Po to natura obdarzyła nas silniejszym ciałem, abyśmy mogli opiekować się bliskimi nam osobami, pomagać im w potrzebie, po to natura obdarzyła nas dużą, silną pięścią, abyśmy to my ubijali kapuchę, a nie Kobiety. Proste jak budowa cepa. Mężczyzna, który tego nie czuje, jest jeszcze chłopcem.
Otwieranie drzwi kobiecie, ustępowanie jej miejsca czy pozdrawianie jej jako pierwszy, to nie akty pomocy, a ukazanie kto jest wyżej, a kto niżej w hierarchii towarzyskiej. Mężczyzna, który tego nie czuje, to biały rycerzyk. I tyle w temacie.
Od dłuższego czasu śledzę bloga Hal i bardzo mi się podoba kreowany tam wizerunek damy i ogromnie się cieszę, że coraz więcej kobiet inspiruje się taką postawą. Jednak uważam, że słowo „dama” jest wciąż mało popularne, bo może kojarzyć się z osobą trochę sztywną, wyniosłą i staromodną, a kobiety chcą być nowoczesne i wyluzowane. Na szczęście Hal pokazuje, że damy są wspaniałymi kobietami, dbającymi o dobre relacje z innymi oraz wrażliwymi na piękno. 🙂
No bardzo mi się podoba stwierdzenie, że „szarmanckie zachowania są tym co nas w pewien romantyczny sposób różnicuje”. Piękny eufemizm. To tak jakby nazwać pobyt w obozie koncentracyjnym obozem harcerskim. Proszę powiedzieć to wszystkim osobom płci męskiej, którzy do takich zachowań są zmuszani przez rodziców i wychowawców w szkołach. Poza tym potwierdza się jedynie to, co obserwuję już od dawna, że panie kombinują jakby tu pozostać niezależną i jednocześnie zachować wszystkie udogodnienia z bycia kobietą i stąd „nowoczesna definicja damy”. Hipokryzja nawet nie do kwadratu, a do sześcianu.
Ludzie w obecnych czasach rzucają na prawo i lewo porównaniami do obozów koncentracyjnych. Czasami zastanawiam się, czy wiedzą jak życie uwięzionych w nich ludzi wyglądało, że tak lekko im to przychodzi.
Rzeczywiście nie wiem jak wyglądało, ale to akurat pierwsze z brzegu porównanie jakie przyszło mi na myśl. A więc powiem inaczej: uważam, że jeżeli ktoś nie dostrzega bądź nie chce dostrzegać rażącej sprzeczności między równością płci a szarmanckością ma złe intencje, jest po prostu niedobrym człowiekiem, nawet jeśli przekonująco udaje, że tak nie jest… Potrafię czytać między wierszami i mam wrażenie, że „nowoczesnym damom” chodzi właśnie o to, żeby być i niezależne od mężczyzn, i jednocześnie nadal pławić się w swoich tradycyjnych przywilejach. Dla mnie to przerażający egoizm i brak empatii.
Dlaczego tak właściwie (kobiety) nie chcecie być zależne od mężczyzn?
Bo tak jest najwygodniej. Móc postawić się mężczyźnie, kiedy trzeba uderzyć go w twarz, wiedząc że on kierując się dobrymi manierami nie ma prawa oddać, mieć swoje własne pieniądze, rozporządzać nimi według własnego uznania, oczywiście skrupulatnie przestrzegając równości jeśli chodzi o podział obowiązków domowych (tylko rzecz jasna damskich,bo męskie nadal należą tylko do mężczyzn). Ale jednocześnie nadal wymagać od mężczyzny stosowania się do dobrych manier, bo to miło być adorowaną, wiecznie na świeczniku, a czyim kosztem, to już drugorzędna sprawa – kto by się tym przejmował.
Dobre maniery to nie kwestia płci a wychowania i obycia. NIe wymaga się ich tylko od mężczyzn ale i od kobiet.
Ale od kobiet w znacznie mniejszym zakresie. W ogóle nie ma o czym mówić. Nierówność pod tym względem jest uderzająca i tylko osoba o ewidentnie złej woli albo zmanipulowana nie widzi tego, bądź udaje, że nie widzi. Od kobiet należy wymagać dokładnie takich samych zachowań, w takim samym zakresie. Wtedy będzie równość i jako taka sprawiedliwość.
Narzeka Pan na świat, który stworzyli mężczyźni. Jednak ma Pan szczęście żyć w czasach, gdzie tej nierówności nie ma. Kobieta też przytrzyma drzwi, powie pierwsza dzień dobry, ustąpi miejsca, zapłaci rachunek, zaprosi np. do kina. Co więcej nikt nie ma pretensji do mężczyzny, jeśli ten nie przytrzyma drzwi, nie poda płaszcza, nie ustąpi miejsca, płaci tylko za siebie jeśli to on zaprasza. Dzisiaj to kwestia wyboru.
Ale nazywanie takich zachowań „dobrym wychowaniem” to rodzaj moralnego zamordyzmu. Bo znaczy to, że każde inne zachowanie jest złe, nieodpowiednie. Innymi słowy; jeśli mężczyzna nie jest dżentelmenem, jest chamem. Tak, narzekam na świat stworzony przez mężczyzn. Niestety, byli oni nieco krótkowzroczni, nie przewidzieli emancypacji. Szarmanckie gesty dawno temu pewnie nie były dla nich problemem, bo i tak posiadali pełnię władzy. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że sam nie miałbym wówczas z tym problemu. Dzisiaj chodzi o to, żeby mężczyzna miał wybór szerszy niż bycie dżentelmenem bądź bycie burakiem.
Ale ma większy wybór. Tu, gdzie mieszkam takie gesty to rzadkość i nikt nie określa nikogo za to chamem. W Polsce jest podobnie.
Stawienie „posiadania władzy nad osobą, jej majątkiem i życiem” na równi z szarmanckością jest dziwne i śmieszne.
Życzę wszystkiego dobrego. W tej sprawie nie mam nic więcej do dodania.
Nie rozumiem, co to za koszt przytrzymać kobiecie drzwi? Bez przesady, szarmanckość to rzecz zwykła, powiedziałabym, codzienna. Możemy jedynie załamywać się nad środowiskami, gdzie nie jest ona codziennością. Dobre maniery to też żaden wysiłek i obowiązują zarówno mężczyznę jak i kobietę. Widzę, że niżej Pan napisał, że od kobiety wymaga się nieporównanie mniej i że dzisiaj mężczyzna może być albo gentlemanem albo burakiem. Co do pierwszego – nie zgadzam się. To, że nie widzi Pan wymagań wobec kobiet, nie oznacza, że ich nie ma, zaś to, że wokół widzi Pan zgraję bardzo źle zachowujących się kobiet, nie oznacza, że nie… Czytaj więcej »
Nie proszę Pani. Możemy się załamywać nad paniami, które są zdania, że szarmanckie gesty należą im się z urzędu jako docenienie ich unikalnej roli w społeczeństwie. Podobno, bo ja się z tym absolutnie nie zgadzam. Poza tym zaskakuje mnie Pani, bo nie zdawałem sobie sprawy, że zakładanie szpilek przez kobietę jest jakimkolwiek wymogiem i to surowo przestrzeganym i egzekwowanym. Natomiast zasady sv można już w ten sposób określić. Komu odsuwamy krzesło? Na widok kogo podnosimy się z miejsca? Kogo przepuszczamy w drzwiach? Osobę, którą uznajemy za ważniejszą od nas samych. Kobieta nie zasługuje absolutnie na takie traktowanie tylko dlatego, że… Czytaj więcej »
No nie do końca z powodu empatii bo Mężczyzna innemu Mężczyźnie krzesła odsuwać nie będzie. Chodzi tutaj o pokazanie Kobiecie, że ją bardzo szanujemy i cenimy, pokazać że jest dla nas niczym piękny kwiat skąpany w promieniach słońca. 🙂
Z prostego powodu – nie każdy mężczyzna to dżentelmen. Wiele kobiet zależnych finansowo od męża kończy stłamszona przemocą werbalną (zarabiam, wiec tylko moje zdanie się liczy!), z siniakami (bije, ale nie mam dokąd uciec) albo w najlepszym wypadku jako zdradzana żona, kiedy mąż za swoją kasę jeździ z 18-letnią kochanką na wakacje.
Samodzielność finansowa daje szanse na uwolnienie się z toksycznych relacji.
To prawda. Ale mężczyźni często stosują przemoc, właśnie dlatego, że są biedni i nie mają perspektyw. A obecny zbrodniczy ustrój – bo kapitalizm to ustrój w swej istocie zbrodniczy, wymaga od każdego mamuciej odporności psychicznej. Nie pochwalam tego, żeby było jasne, jak nie pochwalam jakiejkolwiek przemocy, zwłaszcza wobec kogoś fizycznie słabszego. To chyba oczywiste. Mówiłem to już: można uszczknąć trochę swojej godności osobistej i męskiej dumy i złożyć ją w ofierze na rzecz kobiety, jeśli ma się bardzo wysoki status społeczny. Jak się jest prezesem, dyrektorem, managerem, który ma 10 willi z basenem i 5 jaguarów oraz własne pole golfowe.… Czytaj więcej »
Panie Mirosławie, musiał Pan być mocno skrzywdzony przez jakąś Kobietę, że teraz wygaduje Pan takie rzeczy. W głowie się nie mieści to mało powiedziane. Szarmanckość jest bezinteresowna, miłe gesty nie muszą być nagrodzone uśmiechem lub podziękowaniem, choć odwzajemniona uprzejmość sprawia radość Mężczyźnie, nie jest ona koniecznością. Szarmanckość jest „prezentem” dla Kobiet, a nie dla nas.
Panie Tomaszu, rzeczowniki pospolite (logika określa to terminem nazwa generalna) piszemy z małej litery. Prezent wymagany, będący koniecznością przestaje być prezentem, a staje się przymusową daniną…
Mamy książki, filmy, reportaże, wywiady z byłymi więźniami.
Mocne słowa, ale jest w nich jednak ziarnko prawdy. Trzeba przyznać, że jest sporo kobiet, które niestety wykorzystują swoją pozycję osoby, w stosunku do której skierowane są praktycznie wszystkie uprzejme zachowania wiązane z tym, że „mężczyzna jest dżentelmenem”. Wiemy o wielu regułach postępowania, których mężczyźni powinni dawniej przestrzegać względem kobiet, wszystkich tych wyjątkowych oznakach manier i wciąż się ich uczy choćby i w szczątkowej formie, ale w odwrotną stronę… ja nie kojarzę ani jednej. Zupełną skrajnością jest kiedy kobieta wyśmiewa albo wykorzystuje dobre wychowanie mężczyzny, co niestety nie jest wcale takie rzadkie. Jednak absolutnie nie należy takich kobiety uznawać za… Czytaj więcej »
Dlatego uważam, że należy zwracać baczniejszą uwagę na osoby, które dopuszcza się do zawodu nauczyciela, czy nie ma aby skłonności do utrwalania nierówności między płciami. Takie osoby nie powinny uczyć dzieci. Dama też jest osobą złą, bo jednak oczekuje takich gestów od mężczyzn, co z tego, że nie werbalizuje tego. Jednak ich brak uważa za chamstwo. Dla mnie to bez różnicy. Co do nadużywania uprzejmości rozwiązanie jest jedno: po prostu przestać wykonywać te jednoznacznie poniżające gesty i w ogóle nie dawać szansy kobietom do takich nadużyć…
We wrześniu będzie rok jak poznałam Hal. Przez przypadek znalazłam jej blog, przeczytałam wszystkie wpisy i zostałam. Jest to jeden z nielicznych blogów, które czytam i gdzie sprawdzam, czy przypadkiem nie ma nowego wpisu. Dzięki za wywiad, czekałam, czekałam i się doczekałam.
////////////////////////////////
Czytając opis dzisiejszej damy to chyba „Projekt lady” nie spełni swojego zadania. Miałam okazję zobaczyć jeden odcinek tego programu.
Hmm, nie wiem, czy kobieta – dama jest w moim stylu. Mi się kojarzy z pewnym dystansem, mniejszą skłonnością do popełniania szalonych i spontanicznych czynów, a i z inteligencją, co wobec facetów może okazać się niebezpieczną bronią. Ale ja się w sumie na damach nie znam, z chęcią bym jakąś poznał (niekoniecznie podobną do pani Tyszkiewicz :P).
Zależy co rozumiesz przez „spontaniczne i szalone czyny”. Dla mnie to nie planowany wyjazd nad morze (chociaż na kilka godzin) lub organizacja ogniska na działace – decyzja podjęta z minuty na minutę. Niekoniecznie uznałabym za spontaniczność bieganie pijaną po Warszawie czy urządzanie jakiś wyścigów przez Marszałkowską o trzeciej w nocy (tak, byłam świadkiem tak szalonych czynów) – dla mnie to po prostu głupota 😉
Z perspektywy moje przykłady mogą wydawać się nudne, ale na tym polega ewentualna rozbieżność w pojmowaniu spontaniczności.
O p. Tyszkiewicz nie mam dobrego zdania. Właśnie ona stanowi zbiór najgorszych cech, jakie kojarzą mi się z „damami”. Druga to niejaka pani J. Kwaśniewska. Jest wyniosła, zadufana,a mężczyzn traktuje pogardliwie i przedmiotowo, co zresztą zademonstrowała policzkując jednego, niby dla żartu. Byłem tym zbulwersowany. Tym samym pokazuje, że dama może sobie pozwolić na czyn, który w męskim wydaniu zostałby jednoznacznie zaklasyfikowany jako chamstwo.
I był tak zakwalifikowany, kiedy podkreślający swoje szlacheckie pochodzenie Korwin-Mikke spoliczkował Boniego.
Był tak zakwalifikowany dlatego, że zrobił to mężczyzna. Bo kobiecie przecież wolno.
Kobiet się nie bije. :/
Panie Tomaszu, zastanawiam się, czy Pan serio wierzy w to, co mówi. Ten werbalny pokaz „rycerzykowania” jest u Pana wręcz niesmaczny. A tak w ogóle to uważam, że nikt nikogo nie powinien bić…
Codziennie odwiedzałam Czas Gentlemanów, by sprawdzić, czy wywiad już się ukazał – szczęśliwie wczoraj wieczorem mogłam przeczytać do snu tę interesującą rozmowę. Bloga Hal obserwuję już od dłuższego czasu, zawsze z wielkim zainteresowaniem i wdzięcznością. Jestem właśnie studentką, która wielu rzeczy nie miała okazji wynieść z rodzinnego domu, a chciałaby umieć odnaleźć się w różnorakich społecznych sytuacjach. Powoli się uczę 🙂 Co do wywiadu, to myślę, że ostatnie dwa zdania są bardzo ważne: „Wzajemny szacunek i uprzejmość wyrażana dobrymi manierami nie wykluczają przecież partnerstwa. To jest właśnie ta nowa wartość, o którą my współcześni możemy nadbudować klasyczny model relacji pomiędzy… Czytaj więcej »
Czytam bloga Hal i stamtąd znam czasdżentelmenów.pl Mój chłopak powtarza, że żony nie znajdziesz po 22. My poznaliśmy się na uniwersytecie. 🙂