Kim jest dla ciebie mężczyzna z klasą? Dla mnie to człowiek na którym można polegać. Ktoś, kogo blisko chcemy się trzymać, bo inspiruje nas do działania i podejmowania ryzyka, a w razie potrzeby stanowi oparcie. Ktoś z charakterem. Czy zdarza mu się też narzekać?
Artykuł i film powstały przy współpracy z polskim kanałem dokumentalnym Planete+
Nasza druga natura?
Mówi się, że narzekanie to narodowy sport Polaków. Nasza druga natura. Mówi się też, że na przykład tacy Amerykanie widzą świat w różowych barwach. Dla nich wszystko jest OK. Jestem daleki od takich uogólnień i stereotypowego myślenia. Daleki od krytyki swojego narodu i przeceniania innych bo doświadczenie nauczyło mnie, że świat jest nieco bardziej złożony, niż chcielibyśmy go widzieć.
Niemniej trafić w towarzystwo osoby, która narzeka nie jest trudno. Spotykamy się z tym często w domu, w gronie przyjaciół czy w pracy. Tak, zwłaszcza w pracy. Lubimy podkreślać jak mamy ciężko, jak bardzo nasza branża jest trudna, czy jak duże problemy mamy ze zwierzchnikami i współpracownikami. Zawsze znajdzie się jakiś powód.
Oczywiście ja to rozumiem. Kiedyś sam chętnie narzekałem. Utrzymywałem, że to pozwala mi lepiej znosić problemy, nabierać do nich dystansu. Efekt jest może nawet podobny do poważnej rozmowy z przyjacielem. Kiedy wyrzucimy z siebie to co leży nam na sercu, robi się nieco lżej. Niestety obrywało mi się za to, bo nikt nie chciał słuchać ciągłego narzekania.
Z czasem zrozumiałem, że ono faktycznie ma wpływ na otoczenie. Narzekając bowiem rzadko mamy pretensje do siebie. Raczej chętnie szukamy winnych w otoczeniu czy zastanej rzeczywistości. Źli są ludzie, złe warunki, zły jest system. Powoli roztaczamy wokół siebie wizję świata rzucającego nieustannie kłody pod nogi. Świata, w którym nic się nie udaje. Możemy się oszukiwać, że w głębi serca tak wcale nie myślimy, a jednak zarażamy tą beznadzieją też osoby z naszego otoczenia. Nie jest źle jeśli w efekcie postanowią zerwać z nami kontakty. Gorzej, jeśli faktycznie podchwycą ten nastrój.
Gdy dzieje się to w domu, staje się on mniej przytulnym miejscem. W gronie przyjaciół znika ochota do radosnej zabawy. W pracy wzajemnie podcinamy sobie skrzydła albo sami wymyślamy szklany sufit i zaczynamy wierzyć w jego istnienie. To działa bardzo destrukcyjnie na zespół. I wcale nie jest to przypadłość naszych czasów.
<<Zobacz też: Jesteś ambasadorem swojego kraju – 10 prostych zasad>>
Malkontenci na morzu
Pewnie od zawsze ludzie lubią sobie ponarzekać i od dawna też wiadomo, że takie zachowania rozbijają jedność grupy. Przykładowo podczas ekspedycji morskich surowo karano wszelkich malkontentów. Mogli oni bowiem podburzyć załogę do niesubordynacji, a tym samym zniweczyć całe przedsięwzięcie. Ernest Shackleton, który prowadził wyprawę transantarktyczną działał ze szczególną szybkością i surowością w takich przypadkach. Ekipa mogła sobie poradzić z mrozem, głodem, chorobami i innymi trudami wyprawy, ale tylko dopóki wierzyła, że można osiągnąć cel. Narzekanie, które miałoby przynieść chwilową ulgę jednej osobie, mogło z kolei negatywne wpłynąć na towarzyszy i cały los wyprawy.
Z własnego doświadczenia wiem, że tam gdzie zaczyna panować biurokracja i trudniej osiągnąć sukces zaczyna się masowe narzekanie. Ludzie przestają w siebie wierzyć i starają się ściągnąć do parteru wszystkich ze swojego otoczenia. Można wówczas łatwo wpaść w pułapkę ciągłego narzekania „jak to u nas jest źle”. Nie zauważa się wówczas wyjątków od reguły. Ludzi, którzy unikają narzekania, tylko zakasują rękawy i biorą się do roboty, nawet jeśli jest ciężka. Gdyby przyjrzeć się im nieco bliżej okazałoby się, że sukces jest mimo wszystko możliwy, jeśli tylko człowiekowi się chce.
Gdy natomiast z dystansu spojrzy się na osobę ustawicznie narzekającą można odnieść wrażenie, że ten ktoś się kończy, że jego inicjatywa zamiera. Bo on przestał w nią wierzyć.
<<Zobacz też: Benjamin Franklin – self made man – dobry wzór dla mężczyzny>>
Mężczyzna z klasą
Mężczyzna z klasą to dla mnie właśnie człowiek, który nie narzeka. Nie szuka okazji i sposobu by zrzucić winę za swoje niepowodzenia na innych czy na warunki w jakich przyszło mu pracować. To człowiek, który, jeśli faktycznie jest ograniczony przez system albo dostępne narzędzia, stara się na nie wpłynąć i je zmienić, żeby dojść do celu. Jeśli nie z jednej strony, to z drugiej. Aż do skutku. Nie stara się też przebić głową muru, kiedy ten nie chce się ruszyć. Głowy używa by wymyślić lepszy sposób.
Mężczyzna z klasą dzięki tej cesze przyciąga do siebie innych ludzi. Przy nim, nawet w trudnych warunkach nie traci się nadziei na powodzenie misji, na osiągnięcie celu. Kiedy bowiem pracuje się z kimś kto w razie kryzysu nie załamuje się i nie odpływa w czarne myśli, tylko stara się zaradzić swoim problemom, samemu również nabiera się przekonania, że wszystko jest możliwe z odpowiednią dawką uporu, motywacji i rzecz jasna rozumu.
Taka osoba nie tylko w pracy, ale również w życiu prywatnym stanowi wielkie oparcie. Mężczyzna, który nie wylewa bezrefleksyjnie swoich żali na lewo i prawo, tylko daje nadzieję na stabilne jutro, to wspaniały ojciec, którego aż chce się naśladować. To też mąż dający poczucie bezpieczeństwa i przyjaciel będący inspiracją.
Narzekają ludzie starzy duchem, którzy nie widzą przed sobą drogi. Jeśli więc chcesz być jednym z nich, twój wybór. Ale miej świadomość, że twoje narzekanie nie jest neutralne dla otoczenia, a my nie chcemy go słuchać. Pozwól nam zachować młodość i wiarę w możliwość osiągnięcia naszych celów, spełnienia naszych marzeń. Nawet jeśli to ty masz rację, a my porywamy się z motyką na słońce. Bo niezależnie czy mamy wpływ na rzeczywistość, czy jego nie mamy, tylko walcząc dalej mamy szansę wygrać.
Mam jednak wrażenie, że to co dla starych duchem jest metą, dla młodych stanowi tylko kolejną przeszkodę, którą należy pokonać.
<<Zobacz też: Rzetelna praca – drugie imię gentlemana>>
„Ludzie morza”
Nie bez powodu wspominałem o rejsach morskich. Ten artykuł powstał bowiem dzięki współpracy z polskim kanałem dokumentalnym Planete+, na którym od niedawna jest emitowany serial „Ludzie Morza” pokazujący pracę polskich rybaków z Ustki.
Warto go obejrzeć z dwóch powodów. Po pierwsze ich praca stanowi wielki kontrast do tego czym większość z nas zajmuje się na co dzień. Wiedza na ten temat pozwala moim zdaniem nabrać dystansu do swojej sytuacji i przejąć stery we własnym życiu. Drugi powód jest bardziej prozaiczny. Bo w końcu kto z nas nie zastanawiał się kiedyś jak to by było być rybakiem. Zatem teraz możecie to sprawdzić. Jest to też po prostu dobrze zrealizowana seria o polskich rybakach, którą ogląda się z wielkim zainteresowaniem.
Serial jest emitowany na Planete+ w każdą niedzielę o 22.00, szczegóły tutaj: Ludzie morza. Polecam!
Fenomenalny artykuł Panie Łukaszu! Do dnia dzisiejszego narzekanie na morzu kończy się rozmową z Kapitanem, która do miłych nie należy.
Dziękuję! Ma Pan doświadczenie na morzu?
Owszem, kilkuletnie 🙂 głównie morze Bałtyckie i Północne. Obecnie jestem już ,,szczurem lądowym”. Morze Północne daje popalić i ciężko o brak narzekania na pokładzie. Na szczęście jeżeli Kapitan ma ,,łeb na karku” to wie jak zapanować nad nastrojami załogi – czasem dodatkowa porcja niedzielnego ciasta lub lodów dla załogi potrafiła sprawić cuda wśród załogantów.
Mój ojciec był kapitanem żeglugi wielkiej przez wiele lat, a przez jego narzekanie w domu zawsze była struta atmosfera. O co chodzi?
Narzekał bo nie 'bujało’. Mojego kolegi ojciec tak ma. Jak schodzi na urlop to marudzi jak 100 piorunów.
W domu mógł sobie odpuścić.
Gdzieś musiał.
Jak człowiek przez kilka miesięcy musi być wzorem dobrego nastroju i czasem robić dobrą minę do złej gry to gdzieś musi odreagować.
Ja do pewnego momentu w swoim życiu byłem jedną, wielką, chodzącą marudą. Kiedy nastąpiła zmiana? Jak wyjechałem z PL i zobaczyłem jak się żyje w innej kulturze, której sportem narodowym nie jest narzekanie. Zmiana o 180st. Jak to zrobiłem? W prosty sposób. Wcieliłem w życie stare brytyjskie powiedzenie „You smile beacause you’re happy. You’re happy because you smile.” Nie jest to sposób, który zadziała z dnia na dzień, ale już po tygodniu można odczuć zmianę. Jedyne do czego trzeba się przyzwyczaić to spojrzenia ludzi dookoła, którzy będą myśleli że spotkali wariata jakiegoś. Bo jak to tak? Idzie ulicą i uśmiecha… Czytaj więcej »
Trochę tak jest. Sam muszę pamiętać by częściej się uśmiechać.
Całkowicie się zgadzam, mój uśmiech spotkał się nawet z niemiłym komentarzem, który usłyszałem całkiem przypadkiem. Na pewien czas z powrotem „się dostosowałem” do ogółu. Na szczęście zmądrzałem dzięki kilku wybijającym się osobom wartym naśladowania.
Bardzo dziękuję za piękny film. Również pozbywałem się takiego drzewa z ogrodu, stąd doskonale wiem ile pracy kosztuje ten wysiłek. Wykonał Pan kawał dobrej pracy 🙂
Dziękuję serdecznie!
Najgorsze w narzekaniu jest chyba to jak bardzo jest ono zaraźliwe. Wystarczy że jedna osoba na papierosie powie „ale mi się nie chce pracować” i produktywność całego zespołu leci na łeb na szyję. Pewną odtrutką (nie całkowicie skuteczną ale zawsze w jakimś stopniu pomocną) było obracanie w żart. Ja zawsze pytałem „Co to za niechceniedźwiedzie?” Jakie niechceniedźwiedzie? Normalne… no przecież niechcemisie brzmią tak niemęsko… Potem wystarczyło tylko zapytać „Czy ja tu widzę niechceniedżwiedzie?” I narzekanie często się kończyło uśmiechem i zmianą tematu. Inna sprawa że czasem narzekanie to wentyl bezpieczeństwa i pierwszy objaw problemów. Załoga narzekająca na to że buja,… Czytaj więcej »
Najlepiej jest działać choćby na rzecz zmiany spraw, które nam przeszkadzają. Samo narzekanie jeszcze nic nie zmieni. No chyba, że na gorsze, bo dodatkowo psuje atmosferę.
Może jest coś w tym, że żyjemy w czasach, w których wszystko w mediach prezentuje się tak lekko i łatwo. I takie wyobrażenie mamy o swojej pracy czy innych zajęciach. A później zaskoczenie.
Świetny, budujący (a niby o rozbiórce!) film:)
Faktycznie, zabawny zbieg.
Człowiek musi narzekać, żeby się dowartościować – funkcjonuję w tak ciężkich warunkach, a jakoś daję radę. Nikt nie ma tak ciężko jak ja – znam to z postawy mojej babci, która zawsze we wszystkim miała najciężej. Na facetach zawsze kładziono presję radzenia sobie z trudnymi aspektami życia, więc okazywanie słabości nawet poprzez narzekanie jest postrzegane jako brak sił do działania.
Właśnie mężczyźni muszą się nauczyć rozmawiać normalnie o problemach. Narzekanie ich nie rozwiązuje. Szczera rozmowa już może.
Zauważyłem, że są osoby, które jak nie narzekają na cokolwiek, to nie mają o czym w ogóle rozmawiać z drugą osobą. Prowadząc zwyczajne życie oparte na codzienności łatwiej jest znaleźć coś, co się nie podoba i rozwinąć ten wątek, niż wejść w inteligentny lub naukowy dyskurs. A ludzie z mojej miejscowości narzekają po to, żeby w taki delikatny sposób zaznaczyć, że „nowy samochód wcale nie jest taki dobry, jak być powinien”…
“Przestań narzekać!”
A ja jestem całkowicie innego zdania.
Jeśli wypowiedź narzekającego jest prawdziwa, lub prawdopodobna, to przyznaj mu rację. Szybciej zmienicie temat, a ty nie wyjdziesz na idiotę kłócącego się z faktami, które narzekający może znać lepiej od ciebie, lub są one oczywiste.
Narzekają ludzie doświadczeni i znający fakty. Jeśli nie chcesz tego słuchać, to OK., twój wybór. Kiedyś ludzie nie chcieli słuchać, że Ziemia krąży wokół Słońca i tez jakoś z tym żyli.
Bardzo podoba mi się drugi akapit wypowiedzi Wojciecha Bielaka o narzekaniu jako wentylu bezpieczeństwa – też tak uważam.
Pozdrawiam.