Warto otaczać się przedmiotami, które mają znaczenie, a nawet swoją historię, ale czy zakup klasycznego samochodu, kiedy jest się motoryzacyjnym laikiem, to dobry pomysł? W tej kwestii doradza mi i wam Moto Doradca, czyli Waldemar Florkowski.
Lepiej mieć doradcę!
Niejednokrotnie wspominałem, że nasz styl jest kształtowany między innymi przez wszelkiego rodzaju dodatki, akcesoria i ogółem przedmioty, które nam towarzyszą. Do nich należy zaliczyć również samochody. Mylą się jednak ci, którzy sądzą, że bez dobrego samochodu nie da się być mężczyzną z klasą. Nie każdy ma potrzebę posiadania takiego pojazdu i nie ma w tym nic złego. Niemniej z pewnością klasyczny samochód będzie rewelacyjnie dopełniał wizerunek współczesnego gentlemana i miłośnika męskiej elegancji.
Popyt na nie rośnie, bo to pojazdy z duszą. Mają niepowtarzalny klimat. Często są wykończone drewnem i skórami. W domowych warunkach pod maską możemy zdziałać o wiele więcej, niż w ich młodszych braciach. Wyróżniają się nawet już samym zapachem!
Kiedy zainteresowana osoba jest przy okazji pasjonatem motoryzacji, sprawa jest prosta. Ja niestety nie jestem. Nazwałbym się nawet laikiem, ale nie przeszkadza mi to patrzeć z zachwytem na niektóre modele samochodów w starym dobrym stylu. Ba! Widziałbym siebie nawet w roli posiadacza takiego auta. Przed podjęciem jakichkolwiek działań uznałem, że lepiej będzie porozmawiać o tym ze specjalistą.
Pomógł mi Waldemar Florkowski, znany w sieci jako Moto Doradca. Zna się nie tylko na nowych modelach samochodów i zaawansowanych technikach jazdy. Sam posiada 23-letniego Jaguara i wie też doskonale co sprzedawcy starszych aut zrobią by znaleźć klienta. Przeprowadziłem z Waldkiem rozmowę, której zapis znajdziecie na końcu tego artykułu. Sam artykuł powstał natomiast na bazie tej rozmowy, ale pozbawiłem go formy wywiadu, żeby łatwiej się go czytało.
<<Zobacz też: Rolls-Royce – samochody szyte na miarę>>
Czy to bezpieczne?
Jako punkt wyjścia weźmy osobę, która lubi ładne, klasyczne samochody, ale niewiele o nich wie. Chce on kupić sobie klasyka, żeby dopełniał jego wizerunek. Nie chce natomiast jeździć samochodem „takim jak wszyscy”. Ma to być auto do częstej eksploatacji. Czy kupno przez niego kilkudziesięcioletniego samochodu to bezpieczny wybór? Niestety na własną rękę nie!
W dzisiejszych czasach w ogóle trudno kupić używany samochód w dobrym stanie. Sprzedawcy nas nie rozpieszczają i bywa, że wpuszczają w maliny. Niekiedy musimy sami odkrywać, że auto jest powypadkowe. W przypadku klasyków także nam zależy na dobrej kondycji pojazdu, ale też na tym, by jego elementy były oryginalne. Znalezienie modelu mającego już kilkadziesiąt lat, posiadającego wszystkie części oryginalne i będącego w dobry stanie (o bardzo dobrym zazwyczaj nawet się nie marzy) to nie lada wyzwanie.
Podajmy tu przykład Waldka. Sam poszukiwał kilku upatrzonych modeli przez ponad rok, z nadzieją, że znajdzie któryś z nich w sprzedaży, w stanie, jaki by go satysfakcjonował. Okazja się w końcu nadarzyła i tylko dlatego jeździ obecnie Jaguarem, a nie na przykład Porsche, za którym też się rozglądał.
<<Zobacz też: Najpiękniejsze samochody w historii – subiektywny wybór>>
Ryzyko
Laik, który zbyt pochopnie dokonałby zakupu, naraziłby się na znaczne koszty remontu swojego samochodu. Gdyby kupił egzemplarz w słabym stanie, przerdzewiały, pospawany, mógłby wydać na jego renowację kolejne 20 – 40 tysięcy złotych, a i tak jednym z największych wyzwań byłoby znalezienie oryginalnych części. Problem jest tym większy im mniejsza była seria samochodów z tymi komponentami. Te koszty mogą się pojawić nawet po jakimś czasie od zakupu, kiedy któraś z części się popsuje i będzie wymagała naprawy.
Dobra ocena stanu technicznego samochodu to jednak wyzwanie nawet dla specjalistów od współczesnych egzemplarzy danej marki. Również w serwisie mechanicy zazwyczaj nie będą mieli odpowiedniej wiedzy. Z drugiej strony nie ma co liczyć na znalezienie idealnego egzemplarza, w którego remont nie włoży się ani złotówki. Na dodatkowe koszty po prostu trzeba się nastawić i szukać sposobów, aby je zminimalizować.
<<Zobacz też: Gentleman nie jeździ brudasem – jak umyć samochód na błysk>>
Rozwiązania
Powyższe powinno ostudzić nasz zapał, ale postarajmy się znaleźć rozwiązania tych problemów. Najlepszym pomysłem będzie zatem zdobycie odpowiedniej wiedzy. Dobrze jest poszukiwać wszelkich informacji na temat interesujących nas samochodów. Warto też zajrzeć na fora miłośników danej marki. Tam często znajdą się specjaliści, którzy najlepiej doradzą. Od nich można się uczyć, a jeszcze lepiej jest poprosić ich o pomoc w ocenie danego samochodu. Bywa bowiem, że drobny niuans czyni z oferty niezwykłą okazję albo coś, co lepiej omijać szerokim łukiem.
Pewnym rozwiązaniem jest rozglądanie się za samochodami, które mają już renomę aut o bardzo dużej wytrzymałości. Zakup takiego podnosi szansę na to, że nasz nowy samochód nie będzie z czasem wymagał wielkich nakładów finansowych, nawet gdybyśmy go kupili w całkiem dobrym stanie. Przykładem takiego modelu jest Mercedes W123 zwany popularnie „Beczką”. Krążą legendy, że sama marka była bliska bankructwa z jego powodu, bo jest niemal niezniszczalny i rzadko cokolwiek się w nim naprawiało. Takim Mercedesem jeździ Roman Zaczkiewicz, czyli Szarmant. O jego samochodzie możecie przeczytać tutaj: Youngtimer Mercedes Benz W123 coupé.
Podobnie można zainteresować się polskimi klasykami. W naszym kraju będzie bowiem łatwiej zarówno o wiedzę o nich, oryginalne części, ekspertów i oczywiście dobre egzemplarze. Polonez, Duży, a nawet Mały Fiat czy choćby Warszawa to coraz bardziej poszukiwane samochody.
Gdy już Go masz
Na koniec należy podkreślić, że starsze samochody, właśnie z uwagi na problemy związane z ich naprawą i wysokie koszty części zamiennych, a nawet kłopoty ze znalezieniem oryginalnych, zazwyczaj nie nadają się do jazdy codziennej. Laik faktycznie może wpaść na pomysł, by kupić taki samochód do częstej eksploatacji, ale pasjonat prędzej kupi takie auto jako pojazd niedzielny, którego będzie używał na specjalne okazje. Na co dzień pozostawi sobie natomiast samochód, przy którym nie trzeba być tak ostrożnym.
Zatem jeśli stać cię jedynie na zakup i podstawową renowację klasyka, ale już nie na jego częste naprawy i drugi samochód do „brudnej roboty”, pewnie lepszym rozwiązaniem będzie sobie odpuścić niż robić to na siłę. Z drugiej strony, jeśli jesteś gotowy na to wyzwanie, wiesz już jak zacząć. Powodzenia!
Czy są tutaj posiadacze klasycznych samochodów? Ciekaw jestem jak oceniacie praktyczną stronę ich użytkowania. Napiszcie w komentarzach. Takie opinie z pewnością przydadzą się wielu czytelnikom.
Sam jestem posiadaczem egzotycznego youngtimer’a jakim jest Mazda MX-5 pierwszej generacji. Samochód prowadzi się doskonale, mimo tylnego napędu i bardzo niskiej masy bardzo dobrze trzyma się drogi, ale właśnie z tego słynie, bo nie bez powodu jest najlepiej sprzedającym się roadsterem na świecie, choć i tak jest autem unikatowym 🙂 Niektórym może się wydawać, że dwuosobowe cabrio jest mało praktyczne, ale nic bardziej mylnego. Dla studenta wystarczające, a i później będzie cieszyło oko 😉 Nadaje się nie tylko na weekendowe wypady nad morze, czy w góry, ale także sprawdza się na tygodniowy wyjazd na obóz jeździecki z dziewczyną (wiem, bo… Czytaj więcej »
Ciekawy samochód. Musi się rewelacyjnie prezentować!
Jako posiadacz kilku zabytkowych aut czuję się wywołany do tablicy. Jazda takim autem na co dzień jest najzupełniej w świecie możliwa- przecież nasi dziadkowie to robili. *Powyższe nie dotyczy patologicznych pojazdów mechanicznych (nazwanie tego samochodem to gruba przesada) marki „Syrena”. Owszem, samochód dawny wymaga nieco więcej troski i nieco więcej czasu oraz podstawowych umiejętności mechanicznych- w aucie z lat 60 czy 70 po prostu będziemy musieli czasem ubrudzić sobie ręce, wyregulować gaźnik, napełnić smarownicą punkty smarowania w podwoziu, wreszcie regularnie sprawdzać dokręcenie wielu śrub, które potrafią z czasem się same odkręcić. Osobiście, jeżdżąc przez kilka miesięcy „Wołgą” z 1966 roku-… Czytaj więcej »
Przyznam że uzupełniając listę aut nie do zdarcia, tanich w naprawie i bardzo starych polecam markę Volvo – taki Amazon (seria 121s, 122s 123gt), czy droższy P1800 – są to samochody nie do zdarcia, projektowane pod skandynawskie śniegi, a odpowiednie zamienniki części są w dalszym ciągu produkowane.
Ja jeżdżę Hondą CRX z 1990. Fajne autko, jeśli ktoś szuka samochodu z aspiracjami sportowymi, a jednocześnie ciągle w miarę wszechstronnego. Ma spory bagażnik, jak dla dwóch osób, a na krótkich dystansach i z mocno ograniczoną wygodą może przewieźć cztery osoby. Osiągami bije niejedno współczesne auto, a wrażenia z jazdy są niesamowite.
Podobno youngtimer zaczyna się od 20-tki, a oldtimer od 40-tki. Słowo „klasyk” wydaje się trochę bardziej pojemne, to może jednak się wypowiem. Od kilku lat jeżdżę Land Roverem Defenderem II. To był dość spontaniczny zakup (celowałam w I gen.), ponaglony kolejną informacją o planowanym zakończeniu produkcji III generacji, ale okazał się całkiem trafiony. Mając egzemplarz z częściami praktycznie na wierzchu, sporo się nauczyłam w temacie motoryzacji. Dokonałam kilku prowizorycznym napraw z szczerym polu z użyciem łomu, patyka i kawałka drutu. Majsterkuję głównie w zakresie elektryki, bo strona mechaniczna okazuje się zaskakująco niezawodna (szczególnie jak na brytyjską myśl techniczną). Auto jest… Czytaj więcej »
Bardzo fajny samochód. Trochę mi szkoda, że ta „kanciastość” aut terenowych została ostatnio porzucona przez projektantów. Z żalem patrzyłem na coraz to nowsze modele Cherokee. Obecne w niczym nie przypominają tych starszych.
Ojej, dziękujemy! Mój kiosk RUCHu zarumienił się jak pensjonarka. Nie ma co żałować wyoblenia kształtów- działo się to w miarę topnienia puli kierowców faktycznie jeżdżących w teren. Na asfalcie potrzeba dużo więcej aerodynamiki i zupełnie innych opon.
Też mam defendera, co prawda z serbskiego demobilu, ale na nasze drogowe poligony jest jak znalazł. Na pace zawsze skrzynka z narzędziami i tak jak piszesz dwa zestawy kluczy. Będąc w UK kupilem na carboot książeczkę serwisową. Sól drogowa to przekleństwo, ale moją Frontere też zjadła… 🙁
Nowe samochody > stare samochody. Jeśli chcesz kupić klasyka ,bo taki z Ciebie indywidualista to lepiej zejdź na ziemie. Indywidualista jeżdżący samochodem emeryta ,którego nie stać na innych samochód(mowa o W123/124) to pozer albo osoba niepełno sprytna. Kupienie starej limuzyny mija się z celem ,bo za sumę zakupu i kosztów serwisu można kupić nowe auto segmentu E ,które będzie lepsze w każdej kategorii. Zakup samochodu klasy średniej jest też nie roztropne ,ponieważ te auta nie posiadają żadnych wygłuszeń ,zawieszenie nie oferuje żadnego komfortu ,brak systemów bezpieczeństwa i stref zgniotu będzie powodować ,że będziecie blokować ruch ,a i tak możecie łatwo… Czytaj więcej »
ależ pitolenie
No cóż, nikt nie mówił, że to wybór drogi na skróty. Ten artykuł miał zresztą właśnie pokazać, że sprawa nie jest aż tak prosta, jak się by wydawało i lepiej zabrać się za ten temat posiadając już konkretną wiedzę i będąc przygotowanym na konsekwencje.
Poczułam się wywołana do tablicy tym podsumowaniem. A ponieważ mam też doświadczenie w wycieczkach po Europie zarówno Golfem III, jak i świeżutką Kią Ceed, to śmiem podważyć Twoją, Kacprze, tezę o wyższości nowych samochodów nad starymi. Na 1000km ilość awarii dla obu aut była taka sama z tym tylko, że Ceed miała jeszcze dwa lata gwarancji, a Golf kilkanaście lat ciężkiego żywota za sobą i zamknięty licznik. Co więcej, Golfa można było naprawić taśmą samoprzylepną, patykiem i kawałkiem drutu. Ceed za każdym razem wymagał lawety, licencjonowanego serwisu i ryzy papieru na dokumentację. A co w nim nawalało? Czujniki. A teraz… Czytaj więcej »
Obiektywnie współczesny samochód jest lepszy niemal pod każdym względem, to nie ulega wątpliwościom. Niepokojąca byłaby tendencja odwrotna. Oczywiście, można wyróżnić kilka zalet dawnych aut, których dzisiaj próżno szukać- na przykład, niemal w każdym przypadku, zdecydowanie lepsza widoczność czy częstokroć lepsze wybieranie nierówności drogi, kosztem oczywiście prowadzenia. Ale stary samochód można posiadać jeszcze z uwagi na samą przyjemność jazdy czym innym, obcowania z czymś innym. To trochę jak z płytą winylową i kompaktem- jakość winyla obiektywnie jest gorsza, łatwiej taką płytę uszkodzić, trzeba o nią bardziej dbać- a jednak jest w tych płytach coś, co sprawia, że istnieją rzesze ludzi lubiące… Czytaj więcej »
Co za smutny zbiór okrągłych obiegników. Są dwie zasady, od których nie ma odstępstw. Wbrew temu, co różni mitomani plotą. Pierwszym i koniecznym warunkiem jest to, że MUSISZ się znać na modelu, który chcesz kupić. Wspomniany szarmant pięknie popłynął na swoim zgnilcu. A też na jakimś waldku się opierał. Jeżeli się znasz, to bez większych problemów kupisz 30-40 letni samochód dużo taniej niż wynosi wywindowana przez modę i frajerów średnia allegrowa. A jeżeli się nie znasz, to musisz mieć kogoś, kto się naprawdę mocno zna. Ale ZNA i potrafi naprawiać, a nie doradza na blogasku. I tu się pojawia drugi… Czytaj więcej »
Ooo wreszcie ktoś powiedział prawdę. Szacun, tez tak uważam!
Cześć. Na dzień dzisiejszy jestem studentem i nie posiadam samochodu. Jednak kiedy myślę o moim przyszłym samochodzie to bez dwóch zdań jest to Volvo P1800. Marzy mi się zakup takiego samochodu, jego odrestaurowanie i radość z jazdy przez długie lata. Mam nadzieję, że uda mi się spełnić to marzenie…
Pozdrawiam, Piotr
Śmiejecie się, ale moim marzeniem jest Ford Escort pierwszej generacji… Miałem Opla Frontere, teraz jeżdżę Defenderem z serbskiego demobilu i kocham ten wóz zwłaszcza na naszych drogach powiatowych i gminnych, ale pierwszy Escort to mój cel…
Od dawna marzyłem o posiadaniu klasyka, jednym z moich typów był Land Rover Series od I do III lub Defender. Mając lat kilkanaście wzdychałem do Warszawy. Posiadałem wiecznie popsutą Syrenę 104, którą z braku radości z jazdy rozebrałem i sprzedałem na części. Z braku funduszy i konieczności posiadania auta, które by połączyło surowość terenówek z lat 60-tych i niezawodność współczesnych wydmuszek, kupiłem Dacię Duster bez klimatyzacji i z szybami podnoszonymi korbkami. Takimi jak w starych Warszawach. Wygląd Dustera zbliżony do Warszawy Garbuska. Prymitywne to auto, ale turlam się nim od blisko dwóch lata bezawaryjnie.
witam, przeczytałem komentarze i widzę, że zdania są podzielone. Ja jednak będę zachęcał do zakupu fajnego auta jakim jest np. Jaguar Daimler 4.0 V8 XJ8 L. Wygląda klasycznie, posiada wszystko co powinien mieć samochód: klimatyzacja, wspomaganie, kontrola trakcji, ABS, ocynkowaną karoserię, wzmocnione szyby, podwójne uszczelki, mocny silnik, tempomat, zmieniarkę na 10 CD itd. Czyli w konstrukcji zewnętrznej „klasycznej” mam wszystko to co powinien mieć bezpieczny samochód. Potwierdzam, auta trzeba długo szukać, wybrać samochód w dobrym stanie, drobne rzeczy zrobić samemu, czytać poradniki i fora. Części zamienne są dostępne / nowe i używane/. Dobrze mieć dostęp do dobrego mechanika ( a… Czytaj więcej »
Chcecie wyglądać jak poważni biznesmeni, a połowa tu jeździ jakimś gównem z braku kasy na coś lepszego… w weekend marynarka, drinki i kluby, a w tygodniu 3 zmiany na taśmie.
Nie każdy byznesmen to gentleman, a nie każdy robotnik to cham i prostak.
Kuszące, ale jednak trzeba mieć na to środki. :/ Zawsze mi się marzył taki samochód. Klasyka sama w sobie. No ale to jeszcze nie ten próg pieniężny. 😉