Gdy myślimy o zmianie stylu, pierwsze co przychodzi nam do głowy, to wymiana ubrań na nowe. Tymczasem do przemyślenia jest jeszcze wiele detali – na przykład zapach. On również ma spory wpływ na to jak jesteśmy postrzegani przez nasze otoczenie.
Ten artykuł powstał przy współpracy z .
Powyżej znajdziecie jego wersję filmową.
Nie tylko wielkie kroki
W serii poświęconej zmianie wizerunku, z młodzieżowego na dojrzały, męski, mówiliśmy do tej pory jedynie o dużych zmianach. Widać to zresztą na Łukaszu, który tę przemianę przechodzi. Z chłopaka w T-shircie, jeansach i bluzie, mamy mężczyznę w koszuli, pulowerze i klasycznych spodniach. Jednak nie można zapominać o szczegółach. Jednym z nich będzie na pewno zapach, którego znaczenie jest niestety bagatelizowane przez wielu mężczyzn.
Łukasz, nie interesował się nigdy tym czym pachnie. Stosował z przyzwyczajenia i bezrefleksyjnie antyperspiranty w sprayu albo wodę kolońską, którą otrzymał od dziewczyny w prezencie. Niemniej zaczynając świadomie kreować swój wizerunek, musi zastanowić się jakich perfum używa i jak ich zapachy pasują do niego.
Klęska urodzaju
Dla laika niestety wizyta w perfumerii nie należy do ulubionych doznań. Pewnie dobrze znacie to uczucie. Wchodzicie do perfumerii, a tam czekają na was półki pełne przeróżnych flakonów. W pierwszej chwili każda wygląda nieco inaczej, ale z każdą minutą poświęconą na przeglądanie i wąchanie przestajecie odróżniać poszczególne produkty. Niedługo wszystko zaczyna pachnieć tak samo i już nie wiecie, jaki zapach wam się podoba. Myślicie tylko o tym, by jak najszybciej stąd wyjść.
Sam też tak miałem i miałby tak Łukasz, którego posłalibyśmy, żeby wybrał sobie odpowiedni zapach. Na szczęście bardzo pomaga usystematyzowanie wiedzy na temat perfum. Wybraliśmy się zatem razem do perfumerii Douglas w , gdzie z pomocą przychodzi nam konsultantka, pani Magdalena Czak. Rozmawialiśmy o tym jak określić, które zapachy trafiają w nasz gust i jak powinniśmy testować różne perfumy, żeby ostatecznie wybrać najlepszy. Zapytałem też o kultowe zapachy, które, nawet jeśli nie przypadną nam do gustu, mogą pomóc wyrobić sobie opinię o głównych trendach w męskich perfumach.
Jakich perfum szukać?
Nie da się sprawdzić wszystkich zapachów w perfumerii w poszukiwaniu tego najlepszego. To znaczy, jeśli ktoś się szaleńczo uprze, może sprawdzić, ale nie ma to większego sensu. Po przetestowaniu już kilku zapachów nasze zmysły zaczynają się tępić, a wrażenia mieszać. Z czasem mija nawet ochota na zakup czegokolwiek, a dominować zaczyna chęć zaczerpnięcia świeżego powietrza.
Dlatego należy przyjść do sklepu nieco przygotowanym. Jeszcze przed wyjściem z domu powinniśmy przemyśleć czego nam trzeba. Od pory dnia i okazji w jakich będziemy stosować perfumy zależy ich intensywność i „ciężar”. Znaczenie ma nawet pora roku, bo latem zazwyczaj wolimy te świeże i lekkie, a zimą mocniejsze, korzenne. Ponadto w zapachu powinny znaleźć się nuty, które budzą w nas pozytywne skojarzenia, a nie powinno być tych drażniących. Warto zapamiętać każdą, nawet dziwną poszlakę. Może się bowiem okazać, że niektóre perfumy potrafią przywołać to wrażenie.
Z taką wiedzą udajemy się do perfumerii. Tutaj nieocenioną pomocą może się okazać konsultantka, którą warto mocno zaangażować. Ona zna bowiem dobrze perfumy znajdujące się na półkach i może zaproponować nam coś, o czym byśmy nawet nie pomyśleli. To jej możemy opowiedzieć o naszych ulubionych zapachach i opisać planowane przeznaczenie perfum. Na takiej bazie dużo łatwiej będzie wyselekcjonować rozsądną ilość flakonów do sprawdzenia.
Testujemy
Mimo że wybraliśmy już węższe grono idealnych zapachów, jeszcze przed nami długa droga. Nie wystarczy bowiem wąchać „koreczka” z każdej butelki, bo „surowe” perfumy pachną inaczej niż te, nałożone na skórę. Niestety przestrzeń na naszym ciele jest ograniczona i zanim zaczniemy spryskiwać sobie skórę musimy przeprowadzić kolejną selekcję.
Gdyby przyszło wam do głowy rozpylać perfumową mgiełkę w powietrzu, żeby zanurzyć w niej własny nos, porzućcie ten pomysł. Nie dość, że taki zapach będzie ostrzejszy niż powinien, po chwili takiego testowania cała okolica będzie pachniał miksem wszystkich sprawdzanych zapachów i z dalszych testów będzie trzeba zrezygnować.
Wstępną ocenę najlepiej przeprowadzić na papierowych paskach dostępnych w perfumerii. Wystarczy lekko spryskać papierek i chwilę odczekać, żeby nieco zwietrzał przed wąchaniem. Ta metoda powinna nam ułatwić wybór dwóch, trzech zapachów do przetestowania na skórze. Sprawdzanie na ciele jest bardzo ważne, ponieważ tak właśnie będziemy stosować te perfumy. One z kolei wchodzą w reakcję z ciałem – naszą temperaturą i naturalnym zapachem.
Praktykuje się dwie metody testowania perfum na skórze. Tradycyjnie robi się to na miejscach dobrze ukrwionych, jak nadgarstki lub szyja. Wyższa temperatura tych miejsc sprawia, że zapach mocniej uwalnia swoje walory. Nowsza szkoła głosi natomiast, żeby robić to na wierzchniej stronie przedramienia, gdzie pory są bardziej otwarte. Należy wybrać zatem którąś z tych metod i tak sprawdzać zapach. Najlepiej jeden na jednej ręce.
Żadna z metod nie będzie jednak idealna, ponieważ zapach perfum zmienia się z czasem. W perfumerii możemy ocenić pierwsze wrażenie (tzw. „głowa”). Dopiero po kilkunastu lub kilkudziesięciu minutach zaczyna się przebijać inna nuta zapachowa („serce”). Z czasem natomiast pozostanie z nami ostatnia nuta, zwana „bazą” lub „głębią”. Żeby je wszystkie poznać należałoby poprosić o próbkę, która pozwoli przetestować dany zapach w ciągu kilku godzin lub całego dnia.
Męskie zapachy
Ciekawiło mnie również czym obecnie różnią się zapachy męskie od damskich. Wiem bowiem z historii, że pierwsze perfumy, czyli alkohol wymieszany z olejkami eterycznymi, były uniwersalne. Dziś, niezwykle popularną w średniowieczu Wodę Królowej Węgierskiej nazwalibyśmy „unisex”. Tak samo jak pierwsze wody kolońskie, które powstały na początku XVIII w. w Kolonii. Skojarzenie tych ostatnich z mężczyznami przyszło dopiero w II poł. XIX wieku, kiedy zaczęto je łączyć z goleniem.
Okazuje się jednak, że i dzisiaj różnice nie są całkiem oczywiste. Mamy zazwyczaj odrębne linie dla każdej z płci i pewnie trudno byłoby nam pomyśleć, że mielibyśmy stosować perfum oznaczonych mianem kobiecych. Niemniej, choć męskie perfumy uchodzą za intensywniejsze, korzenne, a damskie za bardziej owocowe i delikatne, coraz częściej różnice się zacierają, przez co trudniej odróżnić jedne od drugich. Przy czym trzeba pamiętać, że historycznie rzecz ujmując wersje „unisex” nie są żadną nowością, a raczej powrotem do korzeni.
<<Zobacz też: Zapach przedwojennego gentlemana – „Przemysławka”>>
Propozycje
Tym razem nie mogę zaproponować najlepszego lub nawet kilku najlepszych zapachów, bo zbyt wiele tutaj zależy od własnych preferencji i stylu życia. Mogę natomiast z pomocą pani Magdaleny Czak polecić kilka sprawdzonych perfum, które już zdobyły spore uznanie mężczyzn, a niektóre nawet uchodzą za kultowe. Może, któryś z nich przypadnie wam do gustu, a może też zainspirują do wyboru czegoś pokrewnego. Z pewnością te propozycje pomogą wyrobić sobie gust w zakresie męskich zapachów.
Są to:
Cool Water od Davidoffa – lekki, odświeżający, z miętą i rozmarynem,
Acqua di Gio od Giorgio Armaniego – jest łagodny, cytrusowy z paczulą,
Sauvage od Diora – orientalny, korzenny, zawiera rozmaryn, lawendę, pieprz i cedr,
Invictus od Paco Rabanne – słodszy, z liściem laurowym, grejpfrutem i paczulą,
L’Homme Ideal od Gueralin – intensywny, z kwiatem pomarańczy, rozmarynem i migdałem.
Ile zapachów potrzebuję?
Pozostaje tylko odpowiedzieć sobie na pytanie czy wystarczy mieć jedne perfumy, czy lepiej mieć ich kilka? Na początek oczywiście jedne uniwersalne zaspokoją nasze potrzeby, ale z czasem możemy zacząć podchodzić do perfum jak do garniturów. Takie na szczególne okazje to podstawa, przydadzą się jednak także jakieś lżejsze na co dzień, choćby do pracy lub na studia. W dłuższej perspektywie można pomyśleć też o jakimś zapachu na luźne, nieoficjalne wyjścia. Wszystko wedle własnych potrzeb.
Są osoby, które lubią mieć zapach na każdą okazję i tacy, którym wystarczy jeden uniwersalny. Żadna z tych dróg nie jest zła, dopóki jest przemyślana.
Przy wyborze zapachu najważniejsza jest świadomość własnych gustów, a nie ślepe podążanie za trendami. Dlatego właśnie w tym artykule starałem się zaoferować Wam narzędzia, a nie gotowe rozwiązania. Mam nadzieję, że udało mi się nieco ułatwić wam wybór perfum dla siebie. Jeśli sami korzystacie z jakichś zapachów odpowiednich dla mężczyzn z klasą, napiszcie o nich w komentarzach! Może pomożecie tym innym czytelnikom.
Ten artykuł powstał przy współpracy z , a proponowane kosmetyki pochodzą z tutejszego sklepu Douglas.
Zdjęcia: Katarzyna Skotnicka-Nowak Stykówka.
Panie Łukaszu, wpis jak zawsze bardzo ciekawy, mam tylko jedną sugestię – perfumy występują wyłącznie w liczbie mnogiej.
Dziękuję za uwagę. O tej zasadzie wiem dobrze i z tego co widzę zakradł się chochlik pod koniec. Musiałem przez pomyłkę zamienić jeden „zapach” na (kogo, czego) „perfum”, a już nie odmieniłem pozostałych słów w zdaniu. Gdybym coś przeoczył, proszę o informację.
Czyli nie „jeden perfum”, ale „jedne perfumy” (albo „jeden zapach” ;-))
Tak, w liczbie mnogiej.
Perfumy nie mają liczby pojedynczej.
Ciekawy wpis 🙂 Zabrakło mi tylko rozróżnienia między wodą kolońską (3-5% olejków), toaletową (5-10%) i perfumowaną (10-15) a stricte perfumami (29 i więcej%). Różnią się tym samym intensywnością i trwałością (i ceną). Najczęściej sprzedawane są chyba w. toaletowe i perfumowane.
A apropos pytania postawionego pod koniec – mój aktualnie ulubiony zapach to Cacharel pour l’Homme, choć obecna wersja ustępuje tej sprzed reforumalcji jakiej poddano jakiś czas temu ten zapach.
Pod ciężarem pozostałych faktów, postanowiłem, że temat rozróżnienia rodzajów perfum odpuszczę. Aż tak dużo nie wnosi do tego tematu, a szybko można go pojąć, nawet podczas rozmowy z konsultantką. Ma to dla mnie większe znaczenie w kontekście aplikowania i noszenia na co dzień. To już jednak temat na osobny materiał.
Ponadto jest to wiedza bardziej książkowa niż praktyczna – tak naprawdę może to być jedynie ogólna wskazówka, a należy kierować się wyłącznie empirycznym testem na własnej skórze. Często bywa tak, że EdP (woda perfumowana) będzie „trzymać” krócej lub będzie słabsza niż jej odpowiednik EdT (woda toaletowa). A co gorsza, nie jest rzadkością, że w odbiorze są to inne zapachy (sic!) – może nie zupełnie inne, ale różnica w ich „przebiegu” jest wyczuwalna.
Interesujący artykuł. Ja od kilku lat stosuje mojego ulubionego Davidoff Silver Shadow, niestety już niedostępny. Czasem uda się kupić gdzieś w Niemczech na wyprzedażach. Ostatnio zamieniam go na Davidoff the Brilliant Game. Nowość od Davidoff’a. W okresie letnim używam Rochas Man, natomiast jako wodę po goleniu produkty Edwina Jaggera. Jednak nr1 zawsze pozostanie Silver Shadow. Pozdrawiam
Sproboj np. Zino od Davidoff’a.
To jest ich – moim zdaniem- najlepszy zapach.
Choć nie jest to świeża. Taka woda po kwiatach z wazony. Powachaj to zrozumiesz co miałem na myśli.
Pozdrawiam wszystkich perfumomaniakow
> Są osoby, które lubią mieć zapach na każdą okazję i tacy, którym wystarczy jeden uniwersalny. Żadna z tych dróg nie jest zła, dopóki jest przemyślana. Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak „zapach uniwersalny”. Tak samo jak uniwersalny zegarek, garnitur, czy buty. Optymalna ilość zapachów to cztery (na zimę, wiosnę/jesień, lato, na wieczór) lub co najmniej trzy (na zimę, wiosnę/jesień, lato). Warto dodać, że nie wszystkie zapachy łatwo dobrać. Ja np. wolę zapachy lżejsze, typowe dla pory dziennej w lecie i na wiosnę. Nie lubię tych cięższych, wieczorowych. Nawet wielu blogerów testujących perfumy się na tym łapie i zaniża… Czytaj więcej »
Myślę, że podejście do liczby perfum zależy od danej osoby i jej stylu życia. W tym kontekście są oczywiście uniwersalne zegarki, garnitury i buty. Ale faktycznie tylko do czasu zainteresowania się tematyką perfum/zegarków/garniturów i butów.
Odnośnie bardzo skrupulatnej oceny perfum – to faktycznie proces, który może potrwać.
Mam 2 flakoniki, jeden to prezent i rzadko używam a drugi to mój na lato, wiosnę, jesień, zimę, na dzień i na wieczór. Inne flakoniki, często prezenty rozdałam. Wszystko zależy, co się lubi. Mój zapach uwielbiam od paru lat i jeszcze na długo ze mną zostanie.
Na takiej zasadzie można stwierdzić, że jak się lubi dresy, to są one odpowiednie na każdą, mniej lub bardziej formalną imprezę. Podobną tezę głosił kiedyś poseł Piotr Marzec. Twierdził, że czysta bluza sportowa jest odpowiednia na każdą okazję.
Bez względu na upodobania zapachowe, perfumy na różne okazje mają różne właściwości. Te zimowe, stosowane latem, będą duszące dla otoczenia. Będziesz „przeperfumowany”, inni będą się czuć w twoim towarzystwie niekomfortowo. Znowu letnie w zimie, będą ledwie wyczuwalne.
Z doborem perfum, jest jak z winem. Można lubić określone wino i pić je do wszystkiego.
Zapach to nie ubiór. Są zapachy, które będą odpowiednie na każdą okazję.
I nie ma nic złego w mało wyczuwalnym zapachu.
Przykład takich zapachów? Nawet z omawianych tutaj: Cool Water od Davidoffa – wiosna lub lato, zdecydowanie dzienny, Acqua di Gio od Giorgio Armaniego – lato, zdecydowanie dzienny, Sauvage od Diora – wiosna lub jesień, dzienny, Invictus od Paco Rabanne – ten akurat jest dość uniwersalny, ale raczej na cieplejsze niż chłodniejsze dni i bardziej dzień niż wieczór, L’Homme Ideal od Gueralin – raczej jesień, dość uniwersalny jeśli chodzi o porę dnia. Przy czym podział na pory dnia jest dość płynny. Perfumy jesienne czy zimowe, mogą się dość dobrze sprawdzić w letnie wieczory (wszystko zależy od temperatury). Fizyki, ani biologii nie… Czytaj więcej »
Chyba się Pan trochę zagalopował. Nikomu nic nie wmawiam, nikomu nic nie narzucam. Czasami dobrze jest policzyć do 10 zanim się odpowie.
Po co stosować delikatnie wyczuwalne zapachy? Może po to, by nie drażnić innych? Nie ma nic przyjemnego w staniu obok osoby, która trochę przesadziła z zapachem.
> Po co stosować delikatnie wyczuwalne zapachy? Może po to, by nie drażnić innych? No to przecież o tym od początku mówię. Zapach zawsze powinien być delikatnie wyczuwalny (co nie znaczy, że powinien być zbyt mało wyczuwalny lub w ogóle nie wyczuwalny), na takim poziomie by nie drażnić innych i nie zwracać na siebie uwagę zapachem. Biorąc jednak pod uwagę fizykę oraz biologię, nie da się stosować jednego zapachu, który zawsze, w każdych warunkach będzie delikatnie wyczuwalny. Zapach delikatnie wyczuwalny w ziemie i w dodatku wieczorem, będzie drażniący w lecie, a odpowiednio pachnący latem, nie będzie w ogóle wyczuwalny zimą.… Czytaj więcej »
W komentarzach piszę tylko o swoich upodobaniach. Mam 2 flakoniki, resztę rozdałam i 2 mi wystarczą, bo tak lubię, bo jak na razie nic innego nie spotkałam, co by sprawiło, że chciałabym mieć więcej. Na bardzo ciepłe dni używam olejku różanego.
Tak, zauważyłam, że mówi Pan o ogólnych zasadach, dlatego nie mogłam zrozumieć Pana tonu, który możliwe, że źle odczytałam.
„Chcesz używać jednego zapachu, to sobie używaj. Tylko nie wmawiaj innym, (…)”
Teraz chyba wszystko jasne, więc nie ma co dalej dyskutować, bo chyba nic nowego nie dodamy.
Jaki ciekawy zbieg okoliczności! Właśnie dziś dostałem od żony jedne z moich ulubionych Jil Sander for Men. Polecam spróbować.
Mam tylko pytanie odnośnie sprzeczności między powyższym wpisem a Pana książką. Otóż w książce pisze Pan aby uważać na rady od konsultantów w perfumeriach bo mogą być skażone ich priorytetami sprzedażowymi. Tutaj już tej wątpliwości Pan nie prezentuje. Wręcz przeciwnie, wynika z wpisu, że bez doradcy w perfumerii ani rusz. Skąd ta rozbieżność?
Pozdrawiam!
To oczywiście zależy od podejścia. Jeśli ktoś spędzi sporo czasu w sieci, dojdzie do swoich wniosków i będzie mógł je przetestować w sklepie. Natomiast, przychodząc, jak ja w materiale, do sklepu na poszukiwania, nie wyobrażam sobie innej opcji. Etykiety perfum niestety nie naprowadzą nas na nuty zapachowe. Trzeba by wszystko przewąchać. Można zatem przyjąć, że zdanie z książki odnosi się raczej do osób lubiących samodzielne poszukiwania. I chyba na dziś dopisałbym z jedno lub dwa zdania do tego fragmentu. Oczywiście warto wiedzieć, że perfumerie mają targety sprzedaży, dlatego ja nie pytałem konsultantki co jest na topie, co się dobrze sprzedaje,… Czytaj więcej »
To nie są klasyczne perfumy. Invictus to ulepek, Sauvage to rozmienianie się Diora na drobne (premiera w 2015 r, jaki to niby klasyk?), podobnie jak ten zapach Guerlain. W miarę klasycznymi nazwałbym AdG i Cool Water, chociaż pewnie są po kilku reformulacjach.
„Sauvage to rozmienianie się Diora na drobne (premiera w 2015 r, jaki to niby klasyk?)”
Eau de Savage od Diora używałem jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku.
Eau de Sauvage faktycznie pojawił się na rynku lata temu, bo jeszcze w latach 60′, wersja Extreme z kolei w latach 80′ i je faktycznie można uznać z klasyczne. Z kolei Sauvage (bez żadnych dopisków, Eau itd.) to faktycznie przy nich młodzieniaszek (2015), o raczej nowoczesnym kroju. Poza nazwą i producentem nie ma z nimi chyba nic wspólnego.
Eau de Sauvage a Sauvage to różnica. Proszę sprawdzić.
Odcinek na pewno pomoże wielu osobom, które mają nikłą wiedzę w tym temacie, lecz mnie interesuje inna rzecz. Zauważyłem, że wideo jest „niestabilne”, choć jakoś strasznie nie rzuca to sięw ocz. Czy nie zastanawiał się Pan nad nagrywaniem materiału z pomocą stabilizatora?
Niektóre fragmenty były celowo kręcone z ręki, żeby odróżnić je od tych kręconych ze statywu. W obu scenach występowałem w innej roli, a całość się przeplatała. Zatem „niestety” efekt jest zamierzony.
To już drugi artykuł o perfumach na Pana blogu z tych bardziej obszernych i bardzo przyjemnie się go czyta 🙂 Odkąd przeczytałem ten pierwszy, który powstał w ramach współpracy z NEZ DE LUXE, zacząłem zagłębiać się w tematykę perfum i w końcu znalazłem ten jedyny zapach. Co prawda jestem jeszcze młodym człowiekiem, bo studiuję, ale postawiłem na bardzo dojrzałą kompozycję jaką jest woda toaletowa od Geo F. Trumper o nazwie Eucris. Są to perfumy bardzo męskie i szykowne przez co najlepiej się nadają na wieczorowe okazje oraz okres jesienno-zimowy, a w dodatku są niszowe. Z racji, że kończą mi się… Czytaj więcej »
Ze względu na to, że czuję się dość dobrze w temacie perfum stwierdziłem, że zaproponuje od siebie kilka klasycznych oraz ciekawych kompozycji:
Platinum Egoiste od Chanel
Rive Gauche od YSL
Terre d’Hermes
Dunhill Icon Absolute
Encre Noire od Lalique
Bentley for men oraz for men Azure
Z zapachów vintage mogę zaproponować od siebie:
Ralph Lauren Polo (green)
Antaeus od Chanel
Kouros od YSL
Cacharel pour Homme
Davidoff Zino
Azzaro pour homme
Każdy z powyższych zapachów jest szlachetny, mało popularny w Polsce, a dzięki temu zapachy te stają się jeszcze bardziej wyjątkowe.
Świetnie! Dziękuję za tę listę. Szczerze mówiąc chyba żadnego nie znam.
I to jest bardzo dobra lista. Dodatkowo do Vintage dopisałbym Givenchy Gentleman. I sumarycznie, właśnie najbardziej „uniwersalnie” byłoby posiadać z tej listy po jednej pozycji z góry oraz dołu.
No Invictus kupił mnie totalnie. Polecam:
Hugo Boss – Boss No.6
Carolina Herrera – 212 NYC.
Hugo Boss – In Motion
YSL – L’homme
A jakieś tansze zapachy?
Drogie zapachy często w praktyce są tańsze. Wystarczy rano raz psiknąć a zapach czuć przez cały dzień. Te tańsze nie są tak trwałe. Przynajmniej ja mam takie doświadczenie.
Jak już wybierzemy to warto poczekać i kupić na lotnisku albo kogoś, kto gdzieś leci poprosić o zakup. W moim przypadku na flakonik 100 ml przy ostatnim zakupie oszczędziłam 20 euro. Można też poczekać na promocje.
Z tego co pamiętam to kiedyś avon miał ładne zapachy. Ale to trzeba sprawdzić. Ceny na pewno są niższe.
> Drogie zapachy często w praktyce są tańsze. Wystarczy rano raz psiknąć a zapach czuć przez cały dzień. Te tańsze nie są tak trwałe.
Nie jest to regułą. Trwałość nie jest wprost proporcjonalna do ceny. Nie każde drogie perfumy będą miały dobrą trwałość i projekcję.
Z tańszej opcji dla prezentowanego tu Davidoffa można polecić Coty Aspen. Obecnie butelka 118 ml kosztuje w okolicach 40 zł. Klasyk warty przetestowania to również Grey Flannel w cenie 70 zł za butelkę 120 ml.
Na męskich się nie znam. Z mojego doświadczenia wiem, że często drożej znaczy wydajniej.
Ale porównując rzeczy dla kobiet i mężczyzn, to my mamy trochę trudniej, bo jakość w tej samej cenie często jest o wiele niższa. Więc może z zapachami też tak jest.
Brutal Grand
Od ponad 3 lat używam Lacoste Style in Play (Red), z czasem pojawiły się Lacoste Blanc (White), Calvin Klein Truth, Calvin Klein Obsession Night (idealny na wieczory), Giorgio Armani Code oraz piękny zapach Signature Otto Kern, kupiony w Niemczech, w Polsce niestety nie znalazłem nigdzie.
Od siebie polecam Chanel Bleu De Chanel oraz Hugo Boss The Scent
Nie jestem pewna, czy używanie perfum w pracy, to jest dobry pomysł. Być może jestem bardzo konserwatywna, ale zawsze uważałam, że perfumy są czymś takim jak diamenty i że „nosi się” je na specjalne okazje i bardzo dyskretnie 🙂 Uważam też, że bardzo ważna jest tzw. zasada jednego kroku – jeśli Twoje perfumy czuje osoba oddalona o więcej niż jeden mały krok, to znak, że z nimi przesadziłeś. (Jak ujął to kiedyś mój mąż: „zapach perfum powinien być wyczuwalny dla osób, z którymi jesteśmy w relacji w miarę intymnej a nie dla pana z drugiego końca autobusu). Obecnie niestety ludzie… Czytaj więcej »
Zgadzam się. Niektórzy mężczyźni (i kobiety też) używają perfum, jakby kąpali się w nich. Może to jest spowodowane tym, że używają ich długo i sami tego nie czują. Pamiętam, że miałam okazję pracować z pewnym eleganckim panem… gdy przychodził do mojego biura, to kichałam jeszcze długo po jego wyjściu. Wietrzenie pokoju też było konieczne.
Bardzo dobry artykuł. Szkoda że nie powstał kilka lat temu, kiedy poznawałem ten temat.
Ja mam słabość do perfum cięższych i pudrowych (jak ktoś szuka to polecam półkę z Dior), choć one raczej z myślą o wieczorowej porze, dlatego mam też inne, lżejsze.
Z drugiej strony na zakupy wybieram się z swoją dziewczyną w roli konsultantki — jestem zwolennikiem że perfum nie można dawkować zbyt dużo, tak aby pół metra ode mnie nie ma prawa czuć czymkolwiek — zatem to głównie ona będzie czuć ten zapach, bo bliżej do siebie nikogo nie dopuszczam. 🙂
A ja mam takie pytanie:
Jak wygląda sytuacja z łączeniem różnych źródeł zapachu? Np antyperspirant i perfumy czy też dorzucenie wody po goleniu?
Polecam zabawę próbkami. Np. trzy różne zapachy na raz, ale tylko na skórę. Ostatnio przetestowałem zestaw Prada L’homme, Versace Dylan Blue i Cartier de L’envol. Efekt niebanalny a moja Dama zachwycona.
Ja używam od jakiegoś czasu Floris no. 89. Klasyczny zapach. Polecam zapoznać się z próbkami.
No właśnie ja też 🙂
Jedno, co nie spodobało mi się w tym artykule (filmu nie oglądałem) to to, że mówimy o perfumach kultowych i nie ma wśród nich wzmianki o One Million od Paco Rabanne, a z kolei przytacza się zapach Invictus, który oprócz tego, że zbiera gorsze oceny od wcześniej wspomnianego „Miliona” to z pewnością nie jest numerem jeden w przeciwieństwie do wyżej wspomnianego, według wielu rankingów. Oczywiście zapach to kwestia gustu ale nie porównujmy stosunkowo nowych perfum od Paco Rabanne do klasyków.
Bez przesady, premiera One Million to rok 2008, Invictus – 2013.
Z tych których używam polecam: Amouage Journey Man, Amouage Jubilation, Tom Ford Tobacco Oud, Rasasi LaYuqawam, Creed Aventus, Parfums De Marly Herod, Montale Red Vetyver, Hermes Voyage EDP, Histories de Parfums 1899 Hemingway, na lato: Frapin L’Humaniste, Eight & Bob, Creed Imperiale. Z „popowych” dostępnych w sieciówkach: Gucci Pour Homme II, Dior Homme Intense, Burberry London… Prawdziwa zabawa zaczyna się przy perfumach niszowych, te z sieciówek to w większości proste kompozycje pod publikę np. Invictus – tak syntetyczny, że masakra 🙂
Moje typy:
Ralph Lauren Polo (zielony)
Zino Davidoff
Givenchy Xeryus Rouge
Opium Yves Saint Laurent
XS Paco Rabane
Vetiver Guerlain
Contradiction Calvin Klein
Aspen
Invictus dla gentlemana? Proszę cię… Jeśli tak pachnie gentleman to następnym jego krokiem będzie garnitur w Giacomo Conti i buty w Gino Rossi. Zapraszam na perfuforum.pl, jeśli chcesz Łukaszu zaczerpnąć faktycznej wiedzy o perfumach, szczególnie tych męskich. Tam nikt Invictusa nie traktuje jako poważnego gracza na polu perfum, a co dopiero klasycznych, męskich. Smutna prawda ale prawda, a konsultantki w Douglasie zwykle omijają mnie szerokim łukiem, bo nie daję sobie wcisnąć bestsellerowego szajsu, które one za zadanie mają wypromować.
Czekałem na te kultowe zapachy i się nie doczekałem. Jeśli ktoś chce poszukiwać własnego zapachu tzw. Signature Scent powinien szukać w jeszcze większej klasyce. Polecam sprawdzić Yves St Laurent Kouros lub Body Kouros (ten drugi jest u mnie lepszy), oraz Opium. Są to bardzo bogate zapachy, mocne i wyraźne. Z domu bardzo klasycznego i dość schludnie eleganckiego warto spróbować Dior Homme, Dolce&Gabbana The One, Guerlain L’instant Jest też stajnia Gaultier np. Unisex bardzo prosty Gaultier 2, czy linia Male (osobiście lubię fleur du male i la male terrible. Łatwo rozpoznać je po flakonach w kształcie tortu. Aqua Di Gio bardzo… Czytaj więcej »
Ze swojej strony polecam na lato Davidoff Cool Water, a z cięższych Tom Ford Noir Extreme i klasyk One Million Paco Rabane
Ja uznaje, że najgorsze zapachy dla faceta to słodkie.
Bardzo fajny wpis, bardzo fajna seria. Mogę Ci pogratulować swobody, dystansu do siebie i swady.
Upodobania zapachowe zmieniają się. Mówię na swoim przykładzie. Inne zapachy uwodziły mnie kiedy byłem nastolatkiem, inne w kolejnej dekadzie życia, inne w następnej, i tak, aż do chwili obecnej. Nie wiem czemu się tak dzieje, być może to efekt nabytych doświadczeń, mimo wszystko zmian w trybie życia, być może. Nie będę dywagował. Ale skoro wszyscy podają swoje typy zapachowe, pozwolę sobie i ja.
– Atkinsons
– Acqua Di Parma Leather
– Acqua Di Parma Oud
– Jo Malone – Orris&Sandalwood
– John Varvatos – Artisan
Ja używam:
Eau de Cedre – Armani
Code Ice – Armani
Bleu Noir – Narciso Rodriguez
Jestem kobietą, a sama używam wiosną i latem… Acqua di Gio… 🙂
Wybór zapachu to indywidualna sprawa każdego mężczyzny. To nie woń na blotterze pozwala na wybór naszego zapachu lecz aromat na skórze i przede wszystkim to My mamy się dobrze czuć z zapachem a to że jednym się spodoba a inni go znienawidzą, to już wypadkowa… Moje zapachy: Loewe7 ; Cacharel Pour Homme; Voyage d`Hermes Hermes; Individuel Montblanc ; Image Cerruti; A*Men Pure Shot Thierry Mugler; Allure Homme Edition Blanche i do niedawna Aventus Creed
Givenchy Gentleman (ale tylko oryginalny, nie te nowe mutacje). Zaleta: niesłychanie charakterystyczny i niepokojąco przyjemny zapach. Wada: moim zdaniem tylko wieczorowy.
Natomiast z mniej stanowczych (i trochę mniej ciągnących człowieka za łeb w swoją stronę) niż Gentleman moimi ulubionymi są dwa: Penhaligon’s Bayolea oraz Floris no. 89 (tradycyjny zapach Jamesa Bonda oraz agenta Pendergasta).
Pytanie, co to znaczy zapachy ”klasyczne”. Dla jednego klasyka oznacza znane i popularne, o wyrobionej renomie-jak Acqua di Gio. Dla drugiego klasyka nie jest wyznaczana przez popularność, tylko przez określone nuty zapachowe, które były stosowane dawniej-a więc chodziłoby o wodę kolońską-taką tradycyjną, czystą jest 4711 z Kolonii, oraz Muehlens. Jak się okazuje te dawne nuty typowo kolońskie nie są obecnie popularne, co więcej woda kolońska nie jest często używana-prym wiedzie woda toaletowa. Nie znam nikogo z mojego przedziału wiekowego, stosującego kolońskie ”splash”na twarz-tutaj jest pole do popisu dla nawiązujących do tradycji, którzy lubią rytuały. Dla młodzieży eau de cologne z… Czytaj więcej »
Tylko woda i mydło,ew.woda brzozowa,brutal,bond.A dla kobiet-być może.
Hej
Kompletnie nie znam się na męskich perfumach ale w życiu „codziennym” jestem fanem old spice’ów (nie wszystkich) a z rzeczy bardziej perfumiastych – wody toaletowej str8 original. Czy moglibyście polecić jakieś perfumy o zapachu jak najbardziej zbliżonym do str8 original?
Pozdrawiam
W.
Zapach dla gentlemana… Dobre mi sobie. Ja nie oceniam zapachów wedłóg własnych preferencji. To błędna droga. Co z tego, że tobie się podoba jak większość kobiet się w twojej obecności dusi. Nie ważne jaki zapach, ważne żeby podobał się otoczeniu a zwłaszcza płci pięknej. To zasada nr 1. Zasada nr 2 tyczy się ilości zapchów. Facet powinien mieć 3 zapachy. Jeden pełny i sexy na randkę lub wieczór. Drugi na zimę i chłodniejsze dni. Trzeci do pracy, szkoły i na cieplejsze dni – lekki i świeży. Dla amatorów takich jak ja można jeszcze dobrac osobno zapch na wiosnę i jesień.… Czytaj więcej »
Super artykuł, tak jak wszystkie pozostałe! Śmiało mogę stwierdzić, że Pana blog jest prawdopodobnie najlepszym ze wszystkich, na które się natknąłem o tematyce męskiej elegancji.. Każdy artykuł jest konkretny i bardzo przejrzyście napisany, swoista instrukcja. Zero zbędnych słów, konkret za konkretem.
To ogromna zaleta! Pozdrawiam z Krakowa!! Eryk Czernecki
Dwa męskie zapachy jakie mi sie najbardziej podobają:
Love Desire w wersji premium ( czarnej)
oraz Davidoff coll water.
Oba są świeze, trzymają się dość długo. Mój partner używa ich zamiennie.
Czy przypadkiem Love Desire to nie zapach z feromonami? Nie przeszkadza Ci fakt, że Twój facet się tym psika?
Niekoniecznie;) Po pierwsze w związku ważne jest zaufanie.Co to byłby za związek jakbym go kontrolowała w każdym momencie? Po drugie zapach działa na mnie pozytywnie. Wprowadza mnie w przyjemny nastrój 🙂 Dodam,że posiadam również wersję damską Love desire (sprawdza sie w kontaktach z klientami w firmie – jest to swego rodzaju lekka metoda manipulacji). Warto jest przynajmniej raz sobie wyprobować.
Polecam perfumy Tom Ford, mój wybór out wood
oud wood
Polecam Toma Forda tobacco vanille, chanel allure blanche… Baaardzo polecam…
Osobiście często używam wód kolońskich, głównie przez wzgląd na stężenie olejków eterycznych. Są to przeważnie zapachy orzeźwiające, a ich „ciężkość” nie powala otoczenia na kolana, co ma niejednokrotnie miejsce po użyciu niektórych wód toaletowych, a już w szczególności perfumowanych (choć te ostatnie raczej wśród męskich linii zapachowych spotykane są niezwykle rzadko). Dodam, że wcale nie jestem fanem delikatnych i zwiewnych zapachów – o czym za chwilę – stosuję raczej kompozycje uznawane za siermiężne i staromodne, klasyczne. Trochę taki vintage, jednak w stężeniu wody kolońskiej te zapachy są dla mnie najlepsze. Przez dwa lata używałem „Old Spice’a”, w różnych jego odmianach.… Czytaj więcej »
Podziwiam rozmach tego komentarza!
Dziękuję za garść inspiracji!