W pogoni za skutecznością wielu mężczyzn uczy się sztuczek podrywu, dzięki którym mają zawojować każdą kobietę. Zapomina się przy tym zupełnie o klasycznym flircie – wspaniałej sztuce skracania dystansu, bez popadania w patos czy obsceniczność.
Artykuł zaktualizowany i uzupełniony o film.
Czym jest flirt
Flirt ma rzecz jasna podtekst miłosny. Najogólniej mówiąc, jest to pewien sposób uwodzenia. Niemniej wchodząc w szczegóły okazuje się, że sprawa jest bardziej złożona. Flirtowanie bowiem wcale nie musi być drogą do zdobycia czyjegoś serca. Wiele osób flirtuje dla zabawy, dla lepszego poznania się i umilenia czasu. I nie ma w tym nic złego.
Jego najważniejszą zaletą jest balansowanie na cienkiej granicy między towarzyską relacją, a uwodzeniem. Wykorzystywane gesty i słowa mogą, ale nie muszą, być świadectwem jakiegoś głębszego uczucia. Flirtują zatem zarówno zakochani, przyjaciele i nieznajomi. Każdy w innym celu, ale łączy ich czynienie wspólnie spędzonego czasu przyjemniejszym i nieco bardziej intymnym.
Na czym polega flirt
Podstawową ideą flirtu jest skracanie konwencjonalnego, narzuconego przez kulturę, dystansu odpowiedniego dla danej relacji. Oznacza to, że dwie osoby flirtując przekraczają nieznacznie granicę wyznaczoną przez normy i nadają swojej relacji bardziej intymny charakter. Może być to chwilowa zmiana albo przygotowanie do faktycznego zbliżenia się do siebie.
Well, autorka jednego z międzywojennych podręczników dobrego wychowania, opisywała znaczenie flirtu jako:
„gry poprzedzającej miłość, mogącej się przerodzić w przyjaźń, lub rozwiać w nicość, jak tęczowa bańka mydlana. Uprawiać tę grę mogą jedynie ludzie dowcipni, no i niezawodnie dobrze wychowani, inaczej zatraca ona swój właściwy charakter.”
Kobieca broń
Generalnie flirt jest w naszej kulturze kojarzony z kobietami. Mówi się, że to słowo pochodzi od starofrancuskiego wyrażenia conter fleurette, oznaczającego „kuszenie” poprzez upuszczanie płatków kwiatów. Po polsku moglibyśmy to nazwać „smaleniem cholewek”. Zgodnie z dawnymi przekonaniami, flirt służył damom do kontrolowania zażyłości relacji z mężczyznami. Dzięki niemu wysyłały sygnał zainteresowania, pozwalały się zbliżyć, ale też utrzymywały dystans, aż do odkrycia prawdziwych intencji zalotnika.
Choć uznaje się, że mężczyznom mniej zależy na utrzymywaniu zdrowego dystansu (ponoć jesteśmy w tych sprawach bardziej „praktyczni”), my również powinniśmy dobrze orientować się w tej grze. Pozwoli nam to nie popełnić żadnej gafy, nie zrazić do siebie wybranki i ostatecznie odnieść swój cel. Nawet jeśli tym celem jest tylko miła pogawędka.
<<Zobacz też: Czy mężczyzna powinien płacić za kobietę?>>
Język flirtu
Kiedy mówimy o flircie – myślimy najczęściej o czułych słówkach i komplementach. Jest to tylko część repertuaru, ale oczywiście jest istotna. Flirt charakteryzuje się dwuznacznością wchodzącą na tereny intymne, ale jednak pozostającą w bezpiecznej odległości od przestrzeni neutralnej. Nie ma tutaj miejsca na patetyczne hasła o miłości i wzniosłych uczuciach. Z drugiej strony zdecydowanie należy unikać wszelkich zwrotów mających jednoznacznie seksualny charakter.
I właśnie umiejętność prowadzenia rozmowy tak, żeby miała pewne intymne podteksty, ale niczego wprost nie zdradzała jest największym wyzwaniem dla flirtujących. Wymaga to panowania nad swoimi manierami, językiem i rzecz jasna zapędami. Każde zdanie powinno dać się zarówno obrócić w żart albo w coś poważniejszego. Stąd tak ważne jest opanowanie ironii i dowcipu.
Cytowana wcześniej Well podkreślała tę cechę flirtu:
„Zatracił swój dawny charakter staroświeckiej galanterii, nabrał wesołości, lekkości i przekory, stał się odmianą salonowego sportu, szermierką na słowa i uśmiechy, uprawianą z zapałem przez młodzież płci obojga.”
Mowa ciała
O wadze mowy ciała w trakcie rozmowy pisałem już w jednym ze starszych artykułów. Podczas flirtowania ten aspekt wydaje się być jeszcze bardziej wyeksponowany i jest przynajmniej tak ważny, jak wypowiadane słowa. Między innymi skracanie dystansu jest najłatwiej przeprowadzić fizycznie, lekko naruszając swoją strefę prywatną. Zdarza się większy kontakt fizyczny, niż normalnie. Spojrzenia w oczy również zostają wydłużone. Ważną rolę odgrywa też otwarta postawa, gesty podkreślające zainteresowanie, a nawet sam ton głosu.
Wszystkie powyższe elementy sugerują kontakt bliższy niż był do tej pory lub niż powinien być zgodnie z normami kulturowymi.
W dzisiejszych czasach do flirtu wykorzystuje się również kontakty telefoniczne, SMS-y czy Internet. Stosuje się w nich analogiczne do powyższych zasady.
Dystans
Największą zaletą flirtu jest oferowany przez niego dystans obu stron. Jest on niczym niewinny taniec, w którym każdy z tancerzy może zejść z parkietu w dowolnym momencie bez pozostawienia po sobie niemiłego wrażenia. W końcu nikt do niczego się nie zobowiązywał, ani nie zaszedł za daleko.
Ważne jest więc umiejętne pozostawianie drugiej stronie przestrzeni do manewru. Zarówno podejmowane tematy rozmowy, bliskość fizyczna czy dotyk muszą być stosowane rozważnie z uwzględnieniem reakcji tej osoby. Podobnie jak w przypadku robienia pierwszego kroku do bliższej znajomości.
Korzyści
Zatem w jaki sposób flirt może być korzystny dla osoby, która wcale nie chce się ograniczyć do miłych pogawędek? Ta gra, dając przestrzeń do manewru i pozostając na terenie neutralnym, oferuje komfort obu stronom. Dlatego nie ma większego powodu, by sobie odmawiać przyjemności niewinnego poflirtowania z kimś. To natomiast daje możliwość pokazania się z najlepszej strony – podkreślając swój dowcip, dobre maniery, charakter, zainteresowania itp. Jest to zatem idealna sytuacja by dać się poznać, a jednocześnie skrócić dystans.
Kiedyś taki flirt uprawiało się zdecydowanie dłużej, czekając na efekty. Dziś czujemy się mniej ograniczeni i z pewnością zainteresowane sobą strony szybko będą dawały sygnał przyzwolenia na przejście do kolejnego etapu, w którym już bezpośredniość gra pierwsze skrzypce.
Rzecz jasna nie zawsze odniesie się sukces, ale będzie to o wiele lepsza metoda niż próba zaproszenia na randkę zaraz po poznaniu się.
<<Zobacz też: Perfekcyjny prezent dla kobiety z klasą>>
***
Myślicie, że flirt nadal ma się dobrze, czy może „sztuka podrywu” wyparła go już zupełnie?
Źródło:
Well, Dobre wychowanie na codzień, Poznań b.d.
W artykule brak mi poruszenia jednej bardzo ważnej kwestii.
A mianowicie flirtowania kiedy jesteśmy w związku. Jak kształtują się granice? Co zrobić żeby ani nie popaść w gburowatość ani nie sprawić wrażenia nadmiernie zainteresowanego innymi kobietami?
Flirtowanie było czymś co uwielbiałem i daje faktycznie mnóstwo radości. Ale od czasu ożenienia się staram się powstrzymywać 😉
Myślałem o tym wątku, ale w końcu postanowiłem go pominąć. Zdecydowanie powinniśmy flirtować z partnerką nawet po ślubie. Natomiast z flirtowaniem poza związkiem trzeba być już bardzo ostrożnym. Uważam, że jak się trzyma granic dobrego smaku i robi to wyłącznie dla zabawy, nie powinno być z tym problemu. Ale to i tak partnerzy powinni sobie w związku sami ustalać tak szczegółowe granice. U jednej osoby zazdrość może pojawić się dużo szybciej, niż u innej.
Skłonność do flirtu to bardzo indywidualna cecha, więc nie ma innego wyjścia jak tylko zdać się na intuicję. Jeśli chce Pan jednak wytyczyć w miarę jasne granice, to mogę zaproponować pomocniczo rozważenie trzech kwestii: 1) „Nie rób drugiemu co tobie niemiłe”. Wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie jakie „flirtowne” zachowania wobec innych mężczyzn tolerowałby Pan u żony, a jakie już wzbudzałyby w Panu sprzeciw czy zazdrość. Potem wystarczy te reguły zastosować do siebie. 2) Przypomnienie sobie sytuacji, w których flirtowała z Panem kobieta, o której wiedział Pan, że jest w związku. Co Pan sobie wtedy o niej myślał? Jak Pan to… Czytaj więcej »
Moim osobistym zdaniem flirt moze byc zwyczajnie krzywdzacy i kogos bardzo zranic. Takie myslenie, ze nikt sie przeciez do niczego nie zobowiazywal, ze to tylko niewinna pogawedka, traci dla mnie niedojrzaloscia, a nie postawa jaka powinien reprezentowac mezczyzna z klasa.
Krzywdzący może być tylko, kiedy nie rozumie się idei flirtu i wyciąga z niego zbyt daleko idące wnioski.
Ciśnie się na usta zdanie, że przecież wszystko jest dla ludzi. Szczególnie w rozumieniu społeczności bloga, czyli osób rozwijających empatię. Z tą cechą flirt nie powinien być w żaden sposób krzywdzący albo znacząco mylący. W końcu dzięki pracy nad sobą reprezentujemy swoją osobą pewien poziom. Bardzo celny moim zdaniem jest pierwszy cytat:”…Uprawiać tę grę mogą jedynie ludzie dowcipni, no i niezawodnie dobrze wychowani, inaczej zatraca ona swój właściwy charakter.” Jak w każdej grze, ogromnie liczy się aby partner znał jej zasady.
Czy oprócz wspomnianej publikacji i artykułu, można gdzieś jeszcze znaleźć praktyczne zasady i wytyczne co do flirtu?
W mojej opinii, każdy lubi czasami poflirtować. Osobiście wychodzę z założenia iż jeżeli jestem w związku, a jestem w nim od 9 lat to staram się flirtować w związku, nie poza nim. Umiejętność flirtu jest niezwykle ważną umiejętnością tym bardziej w dobie tanich podrywów które zakrawają na śmieszność. Pytanie do autora : Czy nie uważasz że w czasach dzisiejszych ,,dam” częściej gentleman będzie zmuszony tłumaczyć że tylko flirtuje i czym jest flirt aniżeli będzie miał możliwość samego flirtowania? Czy może nie powinien niczego tłumaczyć i jedynie odejść z serdecznym uśmiechem zrozumienia na twarzy?
Powstają nawet memy na ten temat. Przykład:
http://img.picturequotes.com/2/11/10386/being-polite-is-so-rare-these-days-that-its-often-confused-with-flirting-quote-1.jpg
Co więcej, zdaje się, że nawet w tym przykładzie flirt jest właśnie mylony z podrywaniem.
Tak, myślę, że może tutaj dochodzić do nieporozumień. Może powinienem dopisać w artykule, że trzeba też umiejętnie wyczuwać z kim można flirtować, żeby nie dopuścić do niezręcznych sytuacji.
Czy tłumaczyć? Nie sądzę. Raczej nie byłoby sensu i wyglądałoby to groteskowo.
Czytając, czy oglądając sztuki teatralne z czasów, kiedy dobre maniery i konwenanse były codziennością uświadamiam sobie, że dziś niewiele osób (czy to mężczyzn, czy kobiet) potrafiłoby w tak zmysłowy, kokieteryjny, a jednocześnie zawoalowany sposób rozmawiać z płcią przeciwną. Czyli właśnie flirtować. Dziś wykładamy przysłowiową kawę na ławę, co sprawia, że te kontakty tracą wiele ze swej atrakcyjności i stają się takie… pospolite. Albo mdłe.
Pytanie tylko czy powinniśmy się uczyć zapomnianej sztuki flirtowania, czy po prostu się przystosować. Prawilibyśmy sobie wówczas komplementy tylko kiedy mielibyśmy coś więcej na myśli.
Ci, którzy lubią spokojną przewidywalność zapewne będą woleli się przystosować. Zwolennicy uroczych, acz nic nie znaczących podtekstów zapewne będą inspirować się przeszłością. Gorzej, kiedy zwolenniczka pierwszej opcji trafi na miłośnika opcji drugiej – ambaras gotowy…
Ludzie mieli dawniej mniej rozrywek, a przynajmniej węższy repertuar. Kręgi towarzyskie były węższe. Nie każdemu się chce tracić czas na ciągnące się w wieczność zaloty, w tym czasie można tyle innych ciekawych rzeczy robić! Prosta wiadomość, czy druga osoba jest zainteresowana znajomością czy nie pozwala oszczędzić sobie kłopotu i poszukać innej, bratniej duszy do skutku.
Często jednak nie wiemy czy chcemy kontynuować znajomość po kilku zdawkowych zdaniach. Flirt wydłużał ten czas i dawał możliwości wzajemnego się poznania. A to już mogło przychylać do siebie ludzi bardziej.
Ależ flirt nie to samo co zaloty! Nie musi prowadzić do zacieśnienia znajomości. Chodzi o pewien specyficzny sposób bycia, traktowania rozmówcy jak kogoś bardzo interesującego, kogoś kto nam się podoba, a kto pozostaje jednocześnie „nietykalnym”. Flirt, to nie tylko to, co mówisz, ale także – jak to mówisz: spojrzenie, intonacja… 🙂
Komentarz nie na temat.
Czytając tekst rzuciło mi się w oczy zdanie: „Well, autorka jednego z międzywojennych podręczników dobrego wychowania (…)”, biorąc pierwsze słowo za angielskie.
Dopiero po drugim wystąpieniu nazwiska autorki zrozumiałem o co chodzi.
Czy to źle, że taka wstawka z innego języka nie pasowała mi do języka tego bloga? Być może temat języka gentlemana był już poruszany (znalazłem jedynie krótki kawałek o poznańskiej gwarze)?
Faktycznie nie na temat. Przy okazji wyjaśnię, że autorka posługuje się takim pseudonimem i nie znam jej prawdziwego nazwiska.
Odnośnie języka nie pisałem o tym mimo wielu próśb. Po prostu nie czuję się autorytetem. Podobno piszę nawet nieźle, ale wciąż zdarzają mi się błędy ortograficzne, interpunkcyjne, a nawet składniowe. Co prawda nie używam wtrąceń z innych języków, ale zaciągam poznańską gwarą (słyszalne w moich filmikach). I szczerze mówiąc jakoś szczególnie mi to nie przeszkadza.
ja częśto flirtuję z moimi kolegami z pracy a potem idziemy do hotelu na małe co nie co:)
Mało jest facetów potrafiących skutecznie i z klasą flirtować. Dziś niestety wszechobecny jest tani podryw, który momentami trąci wręcz głupotą i co gorsza są kobiety, które dają się na to nabierać. Jakby nie patrzeć umiejętność dobrego flirtu jest sztuką niezwykle trudną do opanowania, ale nie niemożliwą. Wszystkiego można się nauczyć, sam od dłuższego czasu nad tym pracuję. Dziękuję Panie Łukaszu za artykuł, unaocznił mi kilka kwestii. Pozdrawiam 🙂
Zgadzam się, że i kobiety i mężczyźni mają problem z flirtem. Miło mi jako kobiecie, że jeszcze są faceci, którym chce się trochę dłużej budować zainteresowanie sobą. Ponarzekam trochę, bo mam wrażenie, że mężczyznom teraz nie chce się flirtować jeśli znajomość tylko na tym ma się zakończyć. Kwadrans pikantnych żarcików to jedyne na co ich stać, ale jeśli efektem nie jest łóżko to uważają, że czas ten był stracony. Tak jakby sama rozmowa z kobietą nie była już żadną przyjemnością samą w sobie. O kobietach łapiących się na byle jakie gadki uprzejmie zmilczę…
Problem leży w marginalnej liczbie tytułowych gentleman’ów. Ci de facto zawsze należeli do tzw. towarzyskiej śmietanki. Przeważała za to prostota i ekonomiczne spojrzenie na rodzinę, gdzie liczył się bilans zysków i strat. Przeciętny chłop potrzebował rąk do pracy. Ta z kolei przynosiła mu konkretne zyski. Kokieteria i romantyczna miłość pozostawała więc na przestrzeni wieków w gestii rycerstwa/arystokracji/gentlemanów, którzy do lwiej części społeczeństwa nie należeli. Do dziś wiele się nie zmieniło, choć powszechny dostęp do edukacji i szkolnictwa wyższego (nie zważając na jego poziom) być może przyczynił się do rozpowszechnienia dobrych manier, w tym umiejętności prowadzenia słownych gier.
Myślę, że sztuka flirtu musi być dopasowana do partnerki
. Brakuje informacji jak rozpocząć flirt i jak wyczuć moment, w którym partnerka ma ochotę na taką konwersację, bo jak wiadomo kobieta zmienna i niestabilna jest w oddawaniu względów.
Ta zmienność, a raczej różnorodność sprawia, że praktycznie nie da się dać żadnych sensownych rad co powiedzieć lub kiedy. Jest po prostu zbyt wiele możliwości. Moim zdaniem, żeby się tego nauczyć, po prostu trzeba próbować. Przełamywać nieśmiałość i sprawdzać jak sobie radzimy w takich sytuacjach, i jak reaguje na to druga strona. Warto nabrać wyczucia, zanim spotka się tę jedyną.
Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź Panie Łukaszu. Podzielam Pana zdanie.
ehh … „Ta Jedyna”:).
Na salonach towarzyskich belle epoque zapewne flirt byl czyms naturalnym. W swiecie konwenansow i pielegnowanych tradycji, schematow zyciowych chyba latwiej bylo wyczuc umowna granice miedzy flirtem, a wspolczesnym podrywem, wreszcie miedzy powabem, czarem osoby, a jej…trywialnoscia i obcesowoscia. Osobiscie nie przepadam za przesadna kokieteria, ktora udziela sie wielu ludziom na spotkaniach twoarzyskich.
Przeczytałem z łezką nostalgii.
Cóż mówić o subtelnej konwersacji „na koniuszkach palców”, jaką winien być flirt.
Umiera w zapomnieniu, podobnie jak erystyka, epistolografia i inne sztuki słowa.
Co więcej, jest oznaką dziwactwa, nieprzystosowania niemal.
Dziś, w dobie masowej produkcji i jeszcze bardziej masowej konsumpcji, gdy galanteria kojarzy się powszechnie li tylko z drobną plastikową biżuterią, te wysublimowane zabawy pozostają ad usum internum, zbyt wąskiego niestety grona.
Jestem zdania, że takie sprawy jak flirt, powinny odbywać się tylko w 4 oczy, gdyż tylko wtedy można odczytać uczucia czy też zainteresowanie kobiety .Sms-y, Internet a nawet rozmowy przez telefon to podchody dla „cieniasów” którym brak odwagi.Jeśli zatem nie mają odwagi, nie powinni się angażować w taką „zabawę”.
Jeśli kontakt ogranicza się do sms-ów, to owszem, ale jeśli jest uzupełnieniem trwającego dłużej flirtu, można go kreatywnie wykorzystać do podtrzymania atmosfery. Nie cały czas przecież można być ze sobą.
teraz to jest nie wykonalne gdyż wszystkie „damy” są wpatrzone w swe smarfphony i podłączone na stałe do słuchawek 🙂
Może czytają Czas Gentlemanów?
Czytają!!! :))
Problem zapewne istnieje aby w obecnych czasach ktoś potrafił chociażby odróżnić flirt od podrywu. Flirt jest moim zdaniem rzadko spotykaną formą relacji damsko męskich choć jeszcze nie zupełnie wymarłym. Problem jest z obu stron . Nie raz mi się zdarzyło że siedząc w pubie np rozmawiałem z jakąś dziewczyną i kumpela mnie uświadamiała ze zacząłem flirtować… nie byłem tego kompletnie świadomy. Z czasem zacząłem to dostrzegać i jest to bardzo przyjemne. Obecnie zderzam się z drugą stroną tej formy konwersacji… coraz trudniej znaleźć dziewczyny które potrafią odbierać sygnały a jeszcze rzadziej oddawać… Mam nadzieje ze to „chwilowe” i ludzie zaczną… Czytaj więcej »
Myślę, że warto się wysilić. Staram się zachowywać klasę, nawet wobec kobiet, które bynajmniej nie przystają do wizerunku damy. Często, trudno jest zachować poziom rozmowy z osobą, która nie wykazuje ku temu najmniejszych chęci. W sytuacjach tych, najlepiej oddalić się, czyniąc to jednak w sposób nie obrażający rozmówcy. Ale i dzięki szarmanckiemu podejściu do każdej, bez wyjątku, kobiety zauważam, że wiele z nich szybko zmienia nastawienie. Widząc starania i szacunek względem samej siebie, osoby te często łagodzą ton, łatwiej i szybciej się otwierają, stają się empatyczne. Wszystko zależy od nas, Panowie. Nawet jeśli nie zawojujecie serca upatrzonej sobie kobiety, wasze… Czytaj więcej »
Wydaje mi się, że teraz filtr jest najbardziej widoczny wśród starszej części społeczeństwa. My młodzi to prosto z mostu, czasem jak coś romantycznego powiemy to w taki sposób aby rozbawić dziewczynę.
A czy to czasem nie ze względu na to, że coraz częściej bycie romantycznym facetem jest już niemodne? W dobie messengrów, snapchatów, badoo i innych kanałów komunikacji pozawerbalnej społeczeństwo staje się coraz bardziej wstydliwe. Za pośrednictwem wiadomości przedstawiciel pokolenia milenialistów jest bardzo otwarty i bezpośredni jednak w kontakcie z płcią przeciwną odbiera mu mowę. Moim zdaniem to co wydaje się nam postępem w kwestii kontaktów międzyludzkich jest przekleństwem Młodzi ludzie nie potrafią flirtować. Młodzi faceci często obawiają się odrzucenia. I w sumie się nie dziwię – dla współczesnej nastolatki romantyk jest dziwakiem 🙂 Mam nieodparte wrażenie, że flirt zanika i… Czytaj więcej »
Jeśli coś jest skuteczne, to bierze się to, co jest skuteczne szybciej a nie wolniej.