Samotność jawi się jako coś wyłącznie negatywnego, a przecież, dobrze wykorzystana, może dać wiele korzyści. Wszyscy czasem potrzebujemy chwili dla siebie, a wielu z nas wręcz preferuje odosobnienie. Co ono może nam dać i jak samotnik powinien zachować się w towarzystwie?
Artykuł sprzed lat, uzupełniony o film.
Lubię samotność
Tak, lubię samotność. Od wielu już lat pracuję w większości sam i nie narzekam. W czasie gdy większość osób wychodzi do szkoły, na uczelnię czy do biura, ja siadam samotnie przy moim biurku i przez około osiem godzin pracuję. Sam, w czterech ścianach. Rzecz jasna od czasu do czasu chodzę na spotkania, czy współpracuję z innymi osobami przy produkcji materiałów na Czas Gentlemanów, ale w gruncie rzeczy jest to praca w pojedynkę.
Nie czuję się tutaj jednak zupełnie samotny. Poprzez telefon, mail, Facebook czy systemy komentarzy mam kontakt z wieloma ludźmi. Do tego stopnia ożywiony, że czasem czuję się tym nawet przytłoczony. Na szczęście jest na to sprawdzony sposób. Mogę wyłączyć przeglądarkę i schować telefon, by móc nieniepokojony w pełni poświęcić się pracy.
Dzięki temu mogę faktycznie skutecznie zebrać myśli, przeanalizować swoje dylematy i odszukać rozwiązanie trapiącego mnie problemu. Jest to niezbędne szczególnie gdy muszę na coś spojrzeć z dystansu, ujrzeć sens ogółu i znaczenie myśli zawartej między wierszami. Dotyczy to zarówno kwestii zawodowych, jak i życiowych.
Skłonność do samotności
Niektórzy lepiej znoszą spędzanie czasu ze sobą, bez widoku czyjejś twarzy obok, czy dźwięku czyjegoś głosu. Niestety nie dla wszystkich będzie samotne podróżowanie, gdy kontakt z innymi ludźmi jest raczej sporadyczny, a jedynym stałym odbiorcą twoich myśli jest twój dziennik podróży. To uczucie gdy wypijasz świeżo zaparzoną na ognisku kawę, po samotnie przespanej nocy na zboczu góry w parku Connemara! Gdy rankiem przechadzasz się po opustoszałych uliczkach Sewilli, tak gwarnych minionego wieczora. Obserwujesz ludzi robiących codzienne zakupy na jednym z pomniejszych bazarów Stambułu. Czy w połowie listopada spacerujesz po plaży, gdzieś między Dziwnowem a Pobierowem. I nie masz do kogo się odezwać. To właśnie w takiej atmosferze człowiek może świetnie poznać siebie i sprawdzić swój charakter. Może nawet próbować zrozumieć życie, ludzi czy świat w ogóle. Przynajmniej pojąć własne do nich nastawienie.
To w samotności uczymy się bowiem obserwować otoczenie. Kiedy nic nie walczy o przykucie naszej uwagi, stajemy się zewnętrznymi widzami codziennego teatru. Wówczas możemy dostrzec piękno w przyrodzie, kulturze czy ludziach w ich najzwyklejszym wydaniu. Możemy sobie wyrobić opinie nieskażone pośpiechem czy emocjami. Zrozumieć jak małe są nasze problemy w gąszczu małych problemów każdej istoty wokół.
Nauczycielka samotność
Samotność wyrabia w człowieku nie tylko uważność pomagającą mu właściwie obserwować świat. Uczymy się dzięki niej skupiać myśli na jednym problemie, rezygnując z prób załatwienia kilku spraw na raz. Stajemy się spokojniejszymi ludźmi, z opanowaniem reagującymi na zachodzące wokół zdarzenia. Szlifujemy w sobie również cierpliwość lepiej rozumiejąc, że wszystko potrzebuje swojego czasu.
Co więcej samotność pomaga nam dojrzewać w stawaniu się mężczyznami. To w momentach, w których jesteśmy zdani na siebie, uczymy się radzić sobie w życiu z najróżniejszymi przeszkodami. Stajemy się samodzielni w kuchni, przy dbaniu o swoje rzeczy, dokonywaniu wyborów, ratowaniu z opresji… Dopóki nie staniemy sami oko w oko z problemem, nie mamy pewności, że możemy sobie z nim poradzić własnymi siłami.
Nie uciekaj zatem od niej! Nie włączaj telewizora, radia ani komputera, żeby zamaskować brak osoby do interakcji. Nie sięgaj po smartfon. Nie zagłuszaj swoich myśli muzyką płynącą ze słuchawek. Poszukaj naturalnej ciszy, dźwięków otoczenia, szumu życia, który nie drażni zmysłów. Niezależnie czy zostaniesz w domu, wyjdziesz do lasu czy wmieszasz się w tłum na ulicy, pozwól samotności tobie towarzyszyć.
Samotność wśród ludzi
Również wśród ludzi możemy to poczuć. Choć nie będziemy sami, pozostaniemy samotni. Zazwyczaj wolelibyśmy, żeby było inaczej, ale samotność to też powracający etap w naszym życiu. Jeśli nie pogodzimy się z tym faktem, nie uznamy go za coś przemijającego i coś z czego możemy wynieść naukę, będziemy cierpieć. Niestety często w to cierpienie bywa wciągane otoczenie, a tego robić nie powinniśmy. Dobrze jest bowiem umieć być samotnym w towarzystwie.
Gdy samotnik trafi do grona par, nawet zaprzyjaźnionych, musi postarać się by jego samotność nie dotykała innych. Chowanie się po kątach, unikanie kontaktów i odrzucanie towarzystwa to oczywiście zła droga. Tak samo jak wylewne opowiadanie o swoim cierpieniu samotności. Jeśli już samotnik przychodzi do ludzi, powinien asertywnie okazywać otoczeniu, że jest pogodzony ze swoim stanem. To nie choroba uniemożliwiająca dobrą zabawę, tańce czy prowadzenie ciekawych rozmów. Z drugiej strony lepiej jeśli jednak wie kiedy się wycofać, żeby nie stać się piątym kołem u wozu.
Oczywiście właściwie postępujące otoczenie nie może dać odczuć czegoś takiego samotnikowi, a każda porządna para powinna w tej sytuacji podkreślić, że jest tylko dwójką jednostek otwartych na kontakt z innymi osobami.
Samotność ma wiele twarzy. Bywa wymuszona albo z wyboru. Inaczej odczuwa się ją ślęcząc nad jakimś projektem, inaczej podróżując z dala od domu, a jeszcze inaczej świętując w gronie zaprzyjaźnionych par. Jeden wymiar będzie miała gdy jesteśmy pełni złości, a inny gdy będzie nas rozpierała radość. Zawsze jednak może nas rozwinąć i wiele nauczyć. Nie trzeba się jej panicznie bać. Nie oznacza to też, że należy stronić od ludzi, rezygnować z poznawania nowych osób czy szukania kontaktu z dziewczyną, która wpadła ci w oko.
To w końcu tylko etap, a nie piętno.
Cenicie sobie samotność, czy może jednak jej wady przeważają nad zaletami?
Pozdrawiam i trzymajcie klasę!
Zobacz też:
Potęga rytuałów w życiu gentlemana
Przestań narzekać – nikt nie mówił, że będzie lekko
O podcinaniu skrzydeł
Czy gentlemanem trzeba się urodzić?
Skąd brać wiarę w siebie?
9 rzeczy których powinniśmy się uczyć od astronautów
Witam serdecznie, jak najbardziej popieram samotność nie jest czymś złym, wręcz przeciwnie, sam czasem uciekam od codzienności by przemyśleć swoje problemy ale i by po obcować sam ze sobą zwolnić bieg w tym ciągłym pędzie życia oraz naładować energią baterie na nowe wyzwania i kolejne dni, choć czasami zastanawiam się czy nie wyjechać na dłużej od tego wszystkiego gdzieś w głuszę gdzie jest spokój i cisza. Jednym słowem popieram samotność ale nie izolację.
Pozdrawiam Krystian Dziarek
Bieszczady kuszą!
Bieszczady są zadeptane przez turystów i wbrew pozorom już nie są dzikie
Tak popieram, zostały zadeptane ale jeszcze są bieszczady wysokie w których w miarę panuje spokój, ja i tak wole morze poza sezonem
Trzymając się z dala od autostrady na Tarnicę i kilku innych popularnych szlaków myślę, że można jeszcze znaleźć jakieś wolne przestrzenie. To nie to samo co przed laty, ale co zrobić? Polska nie ma nieograniczonych możliwości. Poza granicami będziemy mieli oczywiście większy wybór.
Natomiast w Bieszczadach jest jeszcze ten plus, że znajdziemy tam wielu uciekinierów, z którymi znajdziemy wspólny język i od których można się wiele nauczyć w kontekście ukrywania się przed społeczeństwem. Nie koniecznie z tego co mówią, tylko z tego co sobą reprezentują.
Jeśli samotność kogoś przytłacza, to warto nawiązać ze sobą dialog wewnętrzny: dlaczego czuję się tak, a nie inaczej, co mogę z tym zrobić? Być może mogę spróbować samodzielnie zorganizować sobie życie towarzyskie? Odnowić znajomości, które trochę wyblakły? Nawiązać nowe? Związki międzyludzkie to jeden z trzech (obok samorozwoju i możliwości pomocy innym) czynników, które sprawiają, że ludzie czują się szczęśliwi i spełnieni. Stuprocentowe samotnictwo na dłuższą metę nie jest zdrowe, tak samo zresztą jak kompulsywne szukanie towarzystwa.
Przesada nigdy nie jest dobra i raczej odstrasza ludzi postronnych.
Ja lubię być sam, i świetnie się czuje w swoim towarzystwie. Może to być spowodowane tym, że ciężko by było porozmawiać na jakiś ciekawy temat (o filozofii, historii, czy polityce) w moim gimnazjalnym otoczeniu.
Bardzo dobry tekst Łukaszu. Myślę, że większość zaglądających na Twojego bloga osób to poniekąd samotnicy i intelektualiści. Interesujemy się wartościami i stylem życia, który dla wielu jest czymś staromodnym o ile nie dziwnym. Ja sam dostrzegam w sobie dużo cech indywidualisty, który w samotności lubi analizować otoczenie i przygotowywać plan działania. Pozwala mi to na skupienie i trzeźwą ocenę. Ma również słabsze strony, ponieważ ciężko mi jest dostosować się do warunków np. w grupie, gdy coś mi nie odpowiada i ogranicza moją wolność.
Bardzo ciekawy temat. Zauważyłem, że jako indywidualista i raczej introwertyk dobrze znoszę bycie z samym sobą. Gdybym nie nauczył się żyć sam, byłbym w bardzo nieciekawym miejscu, zależny od innych. Samotność sama w sobie nie jest zła, ale kiedy przechodzi się trudny okres w życiu, może być dobijająca, urasta wtedy do najgorszego uczucia.
a co jesli nie posiadasz cech które pozowalają Ci żyć z innymi w społeczeństwie, co jeśli jesteś samotnikiem bo inaczej nie umiesz, a wszystkie próby zmiany zachowania nie przynoszą efektów,więc marnujesz tylko swoją energię, I w takim wypadku samotność nie jest etapem tylko całą drogą. I w tym przypadku samotność z wyboru jest raczej wadą.
Pytanie czy jesteś z tym pogodzony, czy cierpisz z tego powodu?
„opowiadanie o swoim cierpieniu samotności. Jeśli już samotnik przychodzi do ludzi, powinien asertywnie okazywać otoczeniu, że jest pogodzony ze swoim stanem.” Oczywiście jest to pewnie zwykły błąd ale „samotnik” to nie jest ktoś kto „cierpi samotność”. To jest osoba która świadomie 'wybiera samotność’ z różnorakich powodów. Z mojej strony (samotnika) zaręczam wszystkim samotnych, że ten stan jest całkiem znośny. Źle jest postrzegany głównie poprzez nierealistyczne wyobrażenie 'bycia z kimś’. Idealizowanie związków, relacji i po prostu innych osób sprowadza na nas poczucie samotności, gdyż wydaje nam się że tracimy coś niesamowicie piękniejszego niż mamy. A to jest po prostu nie prawda.… Czytaj więcej »
Miałem na myśli potencjalną sytuację. Chodziło o samotników, którzy nie wybierali tego stanu, którzy mogliby to traktować jako cierpienie.
Wydaje mi się, że trzeba tutaj wyraźniej rozdzielić dwa pojęcia, otóż pewne życie w odosobnieniu (rozumiane poprzez: samodzielność, indywidualizm, niezależność, umiłowanie do pracy sam na sam, czy też bycie samotnikiem) – ogółem rzeczy wynikające z własnego wyboru, lub też niejako wrodzone. A tytularną samotność, która wydaje się być (przynajmniej jak dla mnie) sytuacją życiowo wymuszoną, taką na którą dany osobnik nie ma wpływu. Np. brak przyjaciela/partnera mimo takowej chęci. Oczywiście można (lub trzeba) nauczyć się żyć z takową samotnością, można (lub trzeba) znaleźć plusy takowej sytuacji, natomiast nie wydaje mi się żeby możliwe było ocenianie jej jako sytuacji pozytywnej.
Może faktycznie powinno to być lepiej rozgraniczone w artykule. Dzięki za opinię!
Słowo „samotność” ma w polszczyźnie konotacje pejoratywne, zapewne dlatego, że tuż w sąsiedztwie znajduje się „osamotnienie”. Czyli, bardzo blisko samotności rozumianej, z jednej strony, jako stan pożądany (wzbogacający) i z drugiej – stan niechciany (destruktywny). Meandry psychiki powodują czasem przenikanie się obu. Swego czasu ojciec Jacek Salij pisał o tym ostatnim: „polega nie tyle na tym, że ja swój ciężar dźwigam sam, co raczej na tym, że ja dźwigam tylko swój własny ciężar.” Lubię samotność, ale wiem, że taka skłonność wymaga sporej samokontroli. Może się bowiem zdarzyć, że to lubienie umiejętnie sobie wmówię, a w rzeczywistości samotność będzie, skrywanym nawet… Czytaj więcej »
Zgadzam się w pełni. Samokontrola jest tu niezbędna do utrzymania zdrowych proporcji w swoim życiu.
Ja jednak zdecydowanie wolę to wypośrodkować. W moim przypadku samotność jest dobra jednak „używana” tylko doraźnie. Od czasu do czasu lubię wybrać się na długą, samotną wędrówkę po lesie, wsłuchując się w szum otoczenia i własne myśli i faktycznie muszę przyznać że jest to wartościowe. Jednakże to tylko czasem, gdy czuję że mam taką potrzebę, a tak to zdecydowanie wolę przebywać w towarzystwie osób, które szanuje i lubię- wymieniać spostrzeżenia, poglądy, słuchać i rozmawiać, szczególnie właśnie podczas podróży czy wycieczek. Czasem także na takich eskapadach wybieram się na samotny spacer ale tylko bardzo wczesnym rankiem, gdy cała reszta jeszcze śpi.… Czytaj więcej »
Każdy ma pewnie swój limit czy potrzebny czas na zregenerowanie się w samotności.
Poza tym ja też lubię konfrontować moje myśli w czasie pracy. Większość z tego co jest na blogu, przed publikacją przechodzi przez czyjąś recenzję. Nie zawsze potrzebuję rady, ale wiem doskonale, że opisując komuś jakiś problem, jestem w stanie dojść do o wiele ciekawszych wniosków, niż kombinując w oderwaniu.
Dlatego właśnie lubię swoją pracę. Może nie brzmi to ambitnie, ale pracuję jako kierowca w pizzerii. Trochę czasu spędzam samotnie, gdy jadę samochodem, a trochę czasu spędzam z ludźmi (gdy jestem na miejscu w lokalu lub gdy przyjeżdżam do klienta). Jak dla mnie idealne wypośrodkowanie samotności i towarzystwa 🙂 Cały czas jestem w innym miejscu i jadąc samochodem mam czas na rozmyślania 🙂
I czas na słuchanie audiobooków! 🙂
W temacie słuchania audiobooków, myślę, że to też wymaga wypośrodkowania, na moim przykładzie – każdą wolną chwilę poświęcałam na szkolenie języka obcego, dopóki nie zorientowałam się, że nie pozostawiłam czasu na myślenie. Zgadza się, książki są ważne, ale równie ważna jest refleksja nad nimi i oczywiście nad resztą. Niezbędny czas uporządkowania wiedzy.
Jak słusznie piszą tu niektórzy w komentarzach samotność ma wydźwięk pejoratywny i kojarzy się ze stanem niepożądanym oraz długotrwałym. Jak taka samotność czy nawet bycie samemu z wyboru wpływa na człowieka? U mnie w rodzinie jest kilka tzw. starych panien, no i trochę te ciotki są dziwne. Zastanawiam się czy są dziwne, bo od lat mieszkają same i samotnie spędzają niemal wszystkie wieczory, czy były dziwne od wczesnej młodości i dlatego są stanu wolnego od dekad? Trochę obawiam się takiego losu. No i co to za samotność czy nawet dobrowolne odosobnienie używane tylko „doraźnie”? Co to za odosobnienie dwie godziny… Czytaj więcej »
Tak, samotność na dojrzałe lata to zupełnie inny problem i to poważny problem. Nie można tu nawet powiedzieć, że to kwestia złego charakteru, który nie pozwala na stworzenie z tą osobą stałego związku. Czasem to przypadki losowe sprawiają, że ktoś „postawi na złego konia” i zostanie sam w momencie, gdy trudno byłoby mu już znaleźć nowego partnera życiowego.
Taka samotność raczej wypacza niż uszlachetnia. Zupełnie inaczej jest, gdy nasza samotność jest kwestią wyboru.
Żeby preferować i w ogóle lubić samotność, trzeba mieć „specyficzny” typ osobowości. (W psychiatrii jednak klasyfikowany jako zaburzenie, zwane osobowością schizoidalną.) Jako zdiagnozowana schizoidka nie czuję potrzeby ani ochoty przebywania z osobami (o ludziach już nie wspominając), nawet tymi, które znam lub z którymi łączy mnie pokrewieństwo. Najlepiej czuję się albo we własnym towarzystwie, albo wśród jeszcze jednej osoby, z którą mogę wytworzyć „łącze” wzajemnej akceptacji i wspólnych tematów.
Samotność to stan emocjonalny. Dla jednych naturalne, a dla drugich co najmniej dziwne usposobienie. Jak zwykle, wiele determinuje charakter, doświadczenia życiowe i zapewne także genetyka. Na pewno chwile samotności są niezbędne każdemu, bo pozwalają na zdystansowanie się od, jak to niektórzy mówią, coraz bardziej otaczającej nas rzeczywistości. Paradoksalnie introwertycy mają przewagę nad ekstrawertykami. W końcu nie muszą usilnie szukać kontaktów z innymi 🙂
Co innego jeszcze mnie frapuje. Kwestia tego ile wśród rzekomych „lwów salonowych” jest tak naprawdę ludzi samotnych, którzy żyją wedle narzuconego przez lifestyle`owych guru schematu…
Często silna postawa i rzucająca się w oczy pewność siebie to tylko maski. Warto mieć to na uwadze, gdy się do kogoś porównujemy i ocena wychodzi na naszą niekorzyść.
Witam Panie Łukaszu! Być może nie na temat ale nie wiem czy jest u Pana taki materiał. Chodzi mi o pewną sytuację. Otóż rozmawiałem z nieznaną mi osobą tj. z lekarzem , zjadły mnie nerwy i zapomniałem ważnych zasad które obowiązują przy rozmowie, zwłaszcza z lekarzem. Popełniłem przy tym szereg błędów, z których jest mi głupio. Na początku zdenerwowany nie przedstawiłem się, potem trzymałem ręce w kieszeni – zupełnie nieświadomie , gdy lekarz zwrócił mi uwagę doszło do mnie że robię źle. Jak opanować się w sytuacji gdy nerwy są większe od nas? Czy trzeba taką osobę potem przeprosić? Pozdrawiam… Czytaj więcej »
Przede wszystkim należy umieć zdiagnozować u siebie narastające nerwy jak najszybciej. Potem warto zapanować nad oddechem, żeby dotlenić mózg i pomóc sobie trzeźwo myśleć. To powinno wystarczyć. Poza tym wiadomo, że bywają spotkania stresujące i nasze błędy mogą być odczytane jako tego efekt, a nie koniecznie jako brak ogłady. Nie polecam też od razu przepraszanie za każdą gafę. Jeśli ktoś słusznie zwróci nam uwagę, to powinniśmy się od razu poprawić i zdawkowo przeprosić. Natomiast gdybyśmy sami coś zauważyli, ważniejsza jest poprawa niż te przeprosiny. Tylko w razie rażących błędów warto przeprosić na koniec rozmowy. W przeciwnym razie lepiej nie wracać… Czytaj więcej »
Witam i z góry przepraszam, za tak długi komentarz. „To w końcu tylko etap, a nie piętno” Nie do końca się z tym zgodzę. Według mnie mężczyzna powinien na zawsze pozostać trochę samotnikiem. Nie chodzi mi tu o zaniedbywanie znajomości, a w późniejszych etapach życia rodziny. Każdy człowiek jest inny i każdy potrzebuje czasem pobyć sam ze sobą, by chociażby przemyśleć pewne sytuacje, konflikty ze swojej perspektywy. Dzięki temu później może pewne rzeczy rozwiązać, przedstawić sytuację ze swojego punku widzenia, argumentować swoje racje, jednocześnie nie mówiąc nic pochopnie (oczywiście nie piętnuję tutaj szybkich decyzji, one też mają swoją wartość). Co… Czytaj więcej »
Zgadzam się. Trzeba jedynie uważać, by nie dopuścić by przypadkiem strachu przed związkiem tłumaczyć sobie jako chęci bycia samemu. Czasem mamy taki okres, że chcemy pobyć sami nieco dłużej, ale trzeba zdawać sobie sprawę, że ostatecznie to inni ludzie, dla których chcemy żyć, są w stanie nas napędzać i dla nich będziemy chcieli się zmieniać. Musimy więc oddzielać to pragnienie samotności od potrzeby bycia z ludźmi i kontrolować obie te sfery.
Lepiej bym tego nie ujął. We wszystkim musimy umieć zachować równowagę.
Rzadko zdarza mi się przeczytać tak dobry artykuł odzwierciedlający to, że mężczyzna czasem musi pobyć ze sobą i nie potrzebuje 24h/7 towarzystwa ludzi, by być szczęśliwym człowiekiem, ale zaznaczający, że okres samotności trzeba umieć wyważyć. Gratulacje Panie Łukaszu.
Dziękuję!
„by niechcący nie obciążać nikogo moimi problemami”, a gdyby zamiast słowa 'obciążać’, użyć innego? 'Dzielić się’, 'opowiedzieć o’? Co, jeśli mówienie komuś o problemie, komuś kto w naszych oczach wart jest 'podzielenia się’ rozterkami, zbliża nas do tej osoby? Co, jeśli dana osoba uzna akt podzielenia się za dar i za okazanie zaufania? A, w dodatku mogłaby coś doradzić – 'spojrzeć z innej strony’?
Zawsze podziwiam ludzi którzy to mówią, bo według mnie nie jest to takie łatwe. A już na pewno nie w przypadku powyższego przykładu (możliwy początek znajomości i jednocześnie konieczność zamknięcia kilku etapów). Już któryś raz słyszę podobne stwierdzenie, ale pierwszy raz skierowane w moją stronę. Może rzeczywiście coś w tym jest. 🙂
Możliwe, że podejmując działanie w tym kierunku, więcej zyskasz niż stracisz 🙂
Tak się zastanawiam ,czy sam fakt pisania na tym blogu nie jest jakimś przyczynkiem do ograniczenia „samotnictwa” ? sam fakt podzielenia się swoimi przemyśleniami na ten temat oznacza ,że bycie samotnikiem nie oznacza odcięcia się od innych ludzi. Przyznaje ,że sam jestem stworzeniem towarzyskim i chwilę samotności traktuje jako oddech od szumu dnia codziennego , ale zaczynam się zastanawiać czy w dzisiejszych czasach pojęcie 'samotności ’ się nie zmieniło. Zdarza mi się wstąpić do kawiarni , gdzie lubię w ramach ceremonii picia kawy poobserwować innych . I czasami jest tak, że mimo sporej liczby ludzi tu i teraz nie ma… Czytaj więcej »
Zdecydowanie moja obecność w sieci zapewnia mi mnóstwo relacji z żywymi ludźmi. Śmieję się, że mógłbym spokojnie żyć w pustelni, ale mając dostęp do Internetu nie czułbym się samotny.
Mimo wszystko nie to było przyczyną założenia bloga.
Zgadzam się z tobą, bardzo trafne spostrzeżenie.
Coraz bardziej podoba mi się to, co robisz na blogu. Nie skupiasz się jedynie na ubiorze, czy wyłącznie na zasadach dobrego zachowania w takiej lub innej sytuacji, tylko piszesz o tym, co jest ważne w byciu mężczyzną, piszesz o bardzo ważnych elementach męskiej formacji, która jest ważna również w skautingu.
Dziękuję! Staram się właśnie tak podchodzić do idei bycia gentlemanem.
Cóż zgodzę się z tym, iż samotność to niekiedy przywilej i gdy jesteśmy tego świadomi może stać się motorem napędowym naszego rozwoju, jednak z perspektywy osoby, która jest samotna większość swojego życia stwierdzam, że wszelakie wzniosłe idee tracą kompletnie na znaczeniu. W dużej dawce samotność jest destrukcyjna i łamie nas psychicznie i życiowo. Owszem uczy nas samodzielności, jednak samodzielność jest nam niezbędna do przetrwania, a to bardziej wewnętrzny instynkt niż przywilej. Całe te samotne lata żyłem dostatnie, bez większych problemów, jednak zawsze wracając do domu zadaję sobie pytanie „Gdzie, po co i do kogo wracam?”. Wracam do pustego domu, w… Czytaj więcej »
Ostatnio czuję, że jestem skazana na samotność. Nowa szkoła, inni ludzie, ale… Czuję się odtrącona przez różne osoby, mimo że staram się nawiązywać kontakt i zaprzyjaźnić, to czuję że to mi się to nie udaje. Może to i niepoważne, ale jakieś 2 miesiące temu grupka znajomych z klasy, z którymi właśnie próbuję nawiązać nić porozumienia założyła własny czat, jednak beze mnie i przez to czuję jakby wykluczyli mnie z grona przyjaciół. Już raz nawet próbowałam zaproponować koleżance, że ja też mogę dołączyć, ale na jednej rozmowie się skończyło, a przecież nie mam zamiaru o to prosić, bo to by było… Czytaj więcej »
Droga Roksano, Sporo czasu minęło od kiedy napisałaś, nie wiem czy problem, który opisałaś jest ciągle aktualny ani czy dalej tu zaglądasz, ale zagadnienie, które poruszyłaś jest mi bardzo bliskie, więc postanowiłem odpowiedzieć. Po pierwsze – nie jesteś skazana na samotność. Spróbuj jeszcze raz poruszyć temat dołączenia do grupowego czatu, ale mimochodem, przy okazji jakiejś niezobowiązującej rozmowy. Może na początku koledzy Cię nie znali i patrzyli nieco nieufnie, ale zdążyli się już do Ciebie przekonać? A jeśli nie wyrażą chęci przyjęcia Cię – być może nie jest to grupa do której warto należeć? Utrzymuj z ludźmi koleżeńskie kontakty, nie dąż… Czytaj więcej »
Lubię zajmować się swoimi rzeczami w samotności. Lubię ze sobą przebywać.
A gdy jestem zła i wściekła na świat, to przypominam sobie słowa Herlinga-Grudzińskiego „Boże, daj mi samotność, bo nienawidzę ludzi”. I może to brzmieć bardzo negatywnie i pesymistycznie, ale dla równowagi wewnętrznej potrzebna jest jednak pewnego rodzaju higiena 😀
uchwyciłeś w tym tekście to wszystko, o czym sama myślę na temat samotności, lepiej bym tego nie ujęła 🙂
Dzięki!
A czy będąc młodą kobietą… Można brać ten blog za jeden z ulubionych i wynosić z niego potężną dawkę nauki o życiu 🙂
Mysle, że tak i bardzo lubię Pana pracę nad tym blogiem.
Dziękuję!
Trochę o mnie …, może więcej niż trochę. Jednak we współczesnym świecie zdaje się nie być miejsca dla takich ludzi, dla nas. Jeżeli przebywasz sam ze sobą, to jesteś odludkiem, nie pasujesz do zespołu, inni cię unikają. Cenię samotność, nawet ją lubię. Kosztem jest ból i spychanie na jej krańce, a to już nie jest przyjemne. To trochę jak masochizm .
Może w swojej samotności jesteś zamknięty na drugiego człowieka? Może tak naprawdę nie chcesz tego?Może stąd to poczucie bólu i odrzucenia.Zadaj sobie pytanie o podłoże Twoich emocji jakich doznajesz będąc osobą samotną.
Samotność wydaje mi się, można rozpatrywać jako samotność dojrzałą, dobrą, z wyboru ,ale bez zamykania się na nowe wydarzenia i ludzi oraz samotność niedobrą , połączoną z wycofywaniem się z życia tudzież uciekaniem przed ludźmi.Tak to widzę.
Jest dla nas miejsce. Po prostu nie jesteśmy ludźmi, którzy pchają się na afisze. Nie znajdziesz nas w telewizji, rzadko też w internecie. Ale jest nas całkiem sporo. I tak, samotność to normalna rzecz. Nic wyjątkowego, żadna choroba. Może nie jest medialnym stanem, ale jest stanem jak każdy inny i często jest zdrowsza od bycia wszędzie i zawsze. Proszę się nie martwić – i nie czuć samotnym w samotności 🙂 Jest dla nas miejsce na świecie. Prędzej upadnie świat wszędobylskiej otwartości niż nasz, zakamuflowany w czterech ścianach naszego umysłu. Zgadzam się, długotrwała samotność, odciąganie się od ludzi, zamykanie w sobie… Czytaj więcej »
To może ja też podzielę się swoim doświadczeniem. Tak jak autor tekstu, uważam samotność jako okazję do samoanalizy, przemyślenia pewnych problemów życiowych, ułożenia planu. Jednak daleko idąca samotność powoduje smutek, odczucie izolacji, w którą po części sami czasem się wpędzamy. Uważam za słuszne stwierdzenie, że „nie jest dobrze człowiekowi być samemu.” A już napewno nie cały czas choć wiem, że są osoby lubiące ten stan (sam go lubię). Miałem w swoim życiu dłuższy okres przytłaczającej samotności mimo obecności najbliższej rodziny. Jako nastolatek nie dostrzegłem granicy kiedy jest „za dużo”. Powstał smutek, spadło poczucie własnej wartości, czułem się inny. Ale na… Czytaj więcej »
Po przeczytaniu wpisu i komentarzy, mam jedno pytanie, ale z punktu widzenia drugiej osoby, z otoczenia osoby samotnej.
Właśnie, jak powinniśmy postępować w towarzystwie samotnika (niezależnie od przyczyn), aby czuł się komfortowo?
Każdy jest inny i ja (sam jestem introwertykiem) często mam problem z określeniem, czy wycofanie danej osoby jest spowodowane niechęcią, brakiem wspólnych tematów czy właśnie trudnością z nawiązywaniem kontaktów. Wybadać co komu po głowie chodzi nadal jest dla mnie problemem. 🙂
Może pytanie dodać do cyklu 'Pytania do Kielbana’?
Hmmm….Myślę, że badanie co komu chodzi po głowie mija się z celem:) Ktoś kto jest samotnikiem będzie chadzał własnymi ścieżkami i stawiał delikatną, ale jasną granicę której inni nie przekroczą.Może po prostu, wystarczy nie uszczęśliwiać go na siłę?:)
Ja jestem typem samotnika.Nie oczekuję od innych,żeby sprawili, żebym czuła się w ich towarzystwie komfortowo.Powiem więcej, to ja zachowuję się tak, żeby nie epatować swoją samotnością wokół.
Co do innych, to rzeczywiście warto czasami podać im dłoń i ich ośmielić.Słuchać tego co mówią, wciągać do dyskusji, wspierać. Dla ludzi nieśmiałych to ważne:)
Takie rzeczy da się wyczuć:)
Proszę nie mylić nieśmiałości z samotnością. Człowiek samotny idzie do parku, siada na ławce i ogląda jak gołębie „brudzą” świat wokół. Osoba nieśmiała idzie na imprezę i boi się zagadać. Nieśmiałość nie jest równa samotności. Jeśli ktoś jest nieśmiały, to trzeba mu dodawać śmiałości, otwierać dla niego świat, tworzyć możliwości. Nieśmiałą osobę trzeba z uporem maniaka ciągnąć za uszy do świata, jak ma problemy ze znalezieniem partnera, to samemu mu go znaleźć. Nieśmiałość można przezwyciężać ośmielaniem, tworzeniem szansy, by się otworzyć 🙂 Samotność to inny stan. Samotnik wyznacza granicę, gdzie kończy się kontakt z innymi. Samotnik lubi siebie i być… Czytaj więcej »
Bardzo stoickie podejście do tematu samotności:) Wszyscy przed nią uciekają, ale to tak jak by uciekali przed sobą.Seneka w Listach moralnych, przestrzegał przed tłumem.Zgadzam się z nim całkowicie, no bo czegoż można doświadczyć w zgiełku?
Można lubić swoją samotność i wspaniale się z nią czuć, naprawdę. Znam to z autopsji. Sęk w tym, że inni zwykle próbują takiego samotnika na siłę albo swatać, albo upewniać go, że jest „normalny”, mimo iż on wcale (lub prawie wcale) na swój stan nie narzeka… 😉
Panie Łukaszu, czy jest możliwość uzyskania szczegółów dotyczących kurtki, którą nosi Pan na nagraniu?
To kurtka znaleziona rok lub dwa lata temu w TK maxxie. Raczej trudno byłoby znaleźć kolejny egzemplarz. Czy chce Pan znać markę?
Dołączam się do prośby.
Proszę podać markę, być może uda się coś wyszukać. Dziękuję.
Marka to Threadbare.
Lubię samotność, tak samo jak kontakt z ludźmi. Samotność to czas na rozwój, odpoczynek i relaks, na intensywną pracę, na poznanie siebie. Nie traktuję jej jak gorszej opcji, ale jako opcję równorzędną do towarzystwa.
Moja samotność jest fajna. Daje mi niezależność. Rozwijam pasje, skupiam się na pracy i nie mam za wiele czasu na spotkania z ludźmi.
Dziękuję za ten filmik, pomógł mi pogodzić się z odczuwaną samotnością wśród ludzi, z którymi przebywam. Myślałam, że coś ze mną jest nie tak, teraz wiem, że nie mam wpływu na to, co czuję, ale mogę to zaakceptować i poczekać aż przestanie boleć. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego 🙂
Lęk przed samotnością bierze się z okresu wczesnego dzieciństwa, gdy relacja dziecka z obiektem była pozabezpieczna. Dziecko w tym okresie nie mogło bezpiecznie się odseparować i zidnywiduować. W terapie to zaburzenie jest dosyć trudne do leczenia.
Pozdrawiam
http://psychoterapiadysleksja.bialystok.pl
Z całym szacunkiem, ale autor najwyraźniej nie odróżnia samotnictwa od samotności. A różnica jest zasadnicza.