Co zrobić byśmy nie zapomnieli ważnych, ale mało spektakularnych momentów związanych z naszą rodziną? Możesz założyć kronikę! Dziś opowiem jak to zrobić i ją regularnie prowadzić.

 

Podczas poszukiwań informacji o historii mojej rodziny trafiłem na wiele białych plam i niepotwierdzonych danych. Przez to nadal wielu spraw nie rozumiem i brakuje mi źródeł, które mogłyby tutaj pomóc. Mimo wszystko uważam, że warto znać swoje korzenie, a wybiegając w przyszłość, warto też zachować co nieco dla potomnych, żeby oni nie mieli takich problemów jak ja.

Zdjęcia, filmy i dokumenty to rzeczy, które przechowujemy niemal instynktownie, ale w międzyczasie gubimy wiele ważnych informacji, które mogłyby wyjaśnić kim byliśmy i jak żyliśmy. Stąd przyszedł mi do głowy pomysł na założenie kroniki mojej rodziny, w której mógłbym zapisywać co roku ważne, choć często mało spektakularne wydarzenia.

Inspirację czerpałem z roczników średniowiecznych, czy ksiąg rodów szlacheckich. Nie chcę prowadzić czegoś na wzór dziennika poświęconego bieżącym sprawom, a księgę na przemyślane informacje zapisywane w ustalonej formie.

Efektem tych planów jest moja kronika rodzinna. Każdy rok jest w niej pokazany na dwóch stronach, z czego na jednej zapisuję informacje, a na drugiej wklejam fotografie dotyczące wybranych wydarzeń. Całość poprzedziłem wstępem historycznym przedstawiającym historię mojej rodziny i mój życiorys oraz analogiczne informacje dotyczące mojej żony.

W ten sposób chciałbym wyłuskać różne istotne chwile z naszego życia i zachować pamięć o nich, żebym ani ja, ani moi potomkowie nie mieli problemów z dotarciem do nich. Przy okazji mogę stworzyć w naszej rodzinie nową, integrującą tradycję.

Jeśli podoba Ci się ten pomysł, zapraszam do poniższego artykułu, w którym wyjaśnię z jakimi trudnościami spotkałem się podczas realizacji tego projektu oraz jak to wygląda od strony technicznej i praktycznej.

Ważne pytania na początek

Choć to księga rzuca się jako pierwsza w oczy, nie jest ona najważniejsza w tym projekcie. Można powiedzieć, że to tylko miły dodatek, niczym dobrze skrojony garnitur. W praktyce zaczynamy w zupełnie innym miejscu.

Pierwszym krokiem musi być przemyślenie kroniki i odpowiedzenie sobie na parę pytań:
Dlaczego ta kronika powstaje?
Kogo dotyczy?
Kiedy się zaczyna? Itp.

Odpowiedź na pierwsze pytanie nie musi być taka jak moja, czyli prześledzenie życia rodziny. To podejście pozwala mi zapisywać też takie wydarzenia jak pierwsze słowa dziecka czy urządzenie gabinetu. W innym wypadku możemy chcieć poruszać tylko sprawy najistotniejsze albo wplatać w tę historię wydarzenia z okolicy, kraju czy świata, żeby nakreślić tło, w którym żyliśmy. To wszystko kwestia wyboru.

Drugie pytanie też jest ważne. Czy kronika ma opisywać dzieje autora, jego najbliższej rodziny, czy może całego rodu? Ja wybrałem opisanie rodziny, którą sam założyłem. Może to być naturalny tok myślenia głowy rodziny, ale jeśli jeszcze żyjesz sam lub z rodzicami, możesz zacząć właśnie od swoich rodziców i rodzeństwa, a dopiero później przenieść kronikę do rodziny, którą założysz w przyszłości i ją kontynuować.

Ważna też będzie data początku kroniki, gdyż nie musi się ona pokrywać z datą jej założenia. Gdy zakładałem własną, nie był to dla mnie szczególny okres. Po prostu wpadłem na ten pomysł i zacząłem prace. Dlatego musiałem podjąć decyzję do jakiego momentu się cofnąć (narodzin dzieci, ślubu, moich narodzin, narodzin rodziców itp.). Ostatecznie uznaliśmy, że dobrze będzie cofnąć się do momentu stworzenia związku i dodanie paru stron z historią moją i mojej żony.

Od powyższych decyzji zależy jak wiele pracy będzie trzeba wykonać przed podjęciem właściwego pisania albo dokładniej: na której stronie będzie można zapisać bieżący rok.

Nie trzeba od razu pisać kroniki od początku i nawet to odradzam, jeśli zamierzasz się cofać o wiele lat, bo to może bardzo opóźnić pisanie na bieżąco. Sam przez ponad rok wstrzymywałem się z uwagi na powyższe wątpliwości, nie wiedząc ile zajmie opisanie historii mojej rodziny. Ostatecznie, dla ułatwienia, zostawiłem na to tylko jedną stronę i jedną na mój życiorys oraz analogiczne dla mojej żony. Po tych stronach następowały już kolejne daty. Natomiast część historyczna nadal nie jest w pełni uzupełniona. Przyjdzie jeszcze na to czas.

Notatki

Żeby spisać ważne wydarzenia w kronice będziemy musieli posiłkować się wieloma źródłami i notatkami. Od razu powiem, że jest to o wiele trudniejsze, niż się z początku wydaje. Szablon, który stosuję na kartach kroniki pozwala na zapisanie maksymalnie 25 wydarzeń, ale w praktyce nie jest łatwo zebrać ich aż tyle w ciągu jednego roku.

W moim wypadku kronikę rozpoczynałem w 2009 roku. Stało więc przede mną trudne zadanie odnalezienia ważnych wydarzeń sprzed dziewięciu lat. Był to jednak ciekawy trening, który pokazał mi jak kreatywnie trzeba podchodzić do sprawy również w kolejnych latach. Przeszukiwałem więc zdjęcia, wpisy w kalendarzach, różne dokumenty by przypomnieć sobie co było wówczas ważne. W efekcie udawało mi się w każdym roku znaleźć przynajmniej 22-24 wydarzenia, ale zawsze zostawała jedna lub dwie linijki do uzupełnienia w przyszłości.

Co zapisuję? Są to wszelkie narodziny i śmierci w bliskiej rodzinie. Następnie przeprowadzki, zmiany pracy, ważne wyjazdy, stypendia i tym podobne. W końcu przechodzę do rzeczy związanych z życiem codziennym i pasjami. Na przykład staram się zapisywać początki hobby, na wypadek, gdyby kiedyś stały się ważnymi elementami życia. To ostatnie jest proste gdy sięgamy na kilka lat wstecz, ale będzie trudniej zauważyć te chwile na bieżąco.

Notatki w notesie muszą być uzupełnione o daty dziennie w oparciu o wiarygodne źródła. Następnie weryfikuję czy faktycznie były na tyle istotne by je wpisywać. Szereguję je chronologicznie i dopiero później przechodzę do pisania ręcznego.

Księga

Zanim przejdziemy do szablonu, opiszę samą księgę. Moja może wydawać się całkiem profesjonalna, ale to tylko produkt z Allegro, stylizowany na dawne kroniki. Dla jednych będzie to rewelacyjny wybór, a dla innych kicz w stylu historycznym. Nawet jeśli tym jest – to niezły kicz.

Taką księgę faktycznie można zamówić u introligatora, nawet z oprawą w skórze, ale z uwagi na bardzo dobrą jakość papieru w mojej kronice, uważam, że dobrym pomysłem jest rozpocząć od niższego pułapu. Jeśli kronika okaże się sukcesem i będzie dalej uzupełniana za 20-30 lat, mogę bez problemu zamówić u introligatora nową, lepszą oprawę dla niej. Przełożenie zawartości nie będzie kłopotem.

Jej rozmiar jest ogromny, papier sztywny, dobrze przyjmujący atrament z pióra, a ranty zostały pozłocone (co w gruncie rzeczy wydaje mi się niepotrzebne). Co ważne, grzbiet księgi jest dużo szerszy niż jego przeciwstawny bok, dzięki czemu jest w niej sporo miejsca na wklejanie zdjęć.

Miłym dodatkiem jest grafika na stronie tytułowej, choć wiem, że nie każdemu przypadnie do gustu.

Szablon

Zależało mi, żeby wszystkie strony były do siebie podobne, więc ustaliłem prosty szablon. Na prawej stronie na szerokość mojej linijki rysuję ołówkiem marginesy. Wewnątrz powstałego prostokąta mam 25 cm na wyrysowanie linii. Natomiast na szczycie zaznaczam miejsce na wpisanie roku.

Całości nie kaligrafuję, bo póki co przerasta to moje możliwości, ale piszę piórem, starannym pismem. Jedynie do pisania dat i nagłówków stosuję stalówkę na obsadce. Jest to stalówka ze ściętą końcówką do średniowiecznego stylu pisma co, moim zdaniem, nadaje całości charakteru.

Po wpisaniu zawartości wymazuję notatki i linie, zostawiając jedynie te nieuzupełnione. Gdybym w przyszłości przypomniał sobie o jakimś wydarzeniu, mogę je tam dopisać.

Lewa strona jest natomiast przeznaczona na fotografie. Chcę, żeby przedstawiały przede wszystkim członków rodziny, aby pokazać ich dojrzewanie, ale dobrze jest gdy te zdjęcia nawiązują przy okazji do opisywanych wydarzeń.

Tradycja

Wstępne prace trwają niestety długo, ale bieżące pisanie kroniki pozwoliło na stworzenie nowej tradycji w moim domu. Uważam, że taki projekt warto prowadzić z zaangażowaniem całej rodziny, a nie chować się z nim we własnym pokoju. Można na przykład wybrać jakiś stały dzień, żeby z bliskimi zebrać się przy jednym stole i wybrać najważniejsze wydarzenia minionego roku.

Sam wybrałem 1 stycznia, jako w miarę spokojny dzień, sprzyjający refleksji. Chciałbym co roku w tym dniu zasiadać do notatek z rodziną, ustalać najważniejsze chwile do zapisania, a może nawet wybierać zdjęcia do wklejenia. Brzmi pięknie, zobaczymy co czas przyniesie.

Historia

Jest też dodatkowa zaleta takiej kroniki. Mam wrażenie, że wyżej cenimy to co wiekowe, co powstawało przez długi czas, niż to, co praktycznie nie ma przeszłości. Tak między innymi jest z nazwiskiem i rodziną. Wydaje mi się, że gdy nie znamy swojej przeszłości, nie potrafimy uznać tego co mamy za warte zachowania i zadbania. Nazwisko to wówczas tylko słowo, a rodzina to grupka osób, które zrządzeniem losu żyją razem.

Taka kronika może być dobrym źródłem do zrozumienia kim jesteśmy i skąd się wywodzimy, a w związku z tym, może pomóc docenić sytuację, w której się znaleźliśmy, często dzięki wysiłkom przodków. Może to trochę romantyczna wizja, ale zdaje się, że jest w niej ziarno prawdy.

Dotychczasowe doświadczenia napawają mnie wielkim optymizmem odnośnie tego projektu. Efekty bardzo mi się podobają i widzę zainteresowanie innych członków rodziny. Już teraz przyjemnie się wraca do tych wpisów, żeby sprawdzić co, w którym roku się wydarzyło.

Polecam zatem serdecznie podobne przedsięwzięcia. Nie trzeba zaczynać od razu od wielkiej księgi. Może to być też notatnik, który w razie potrzeby zawsze można przepisać na czysto w lepszej oprawie. Wydaje się, że lepiej spróbować, niż później żałować, że się tego nie zrobiło.

Jeśli sami piszecie takiego rodzaju źródła, dajcie znać w komentarzach. Ja natomiast chętnie odpowiem na wszelkie pytania odnośnie kroki.

Pozdrawiam i trzymajcie klasę!

Zobacz też:

Jak spisać historię swojej rodziny
W poszukiwaniu własnych korzeni – od czego zacząć?
Kaligrafia – pismo z charakterem dla mężczyzny z klasą