Mieliście kiedyś tak, że zrobiliście coś dobrego, pomogliście komuś lub wzięliście udział w zorganizowanej akcji i po wszystkim chcieliście o tym opowiedzieć znajomym, ale ostatecznie uznaliście, że nie ma o czym mówić albo że inni odbiorą to jak chwalenie się? Co wtedy postanowiliście zrobić?
Moją pracę wspierają Patroni
Z zasady wszelkie działania charytatywne powinny wynikać z wewnętrznej potrzeby pomocy osobom ubogim i potrzebującym i powinny być bezinteresowne. Nie szukamy w nich zysku i właśnie dlatego są one tak szlachetne.
Stąd niekiedy pojawia się przekonanie, że o takich działaniach nie powinno się głośno mówić, chwalić się nimi, bo szukanie poklasku niejako przekreśla tę ideę bezinteresownej pomocy. O wiele lepiej postrzegana jest pomoc cicha, a nawet anonimowa. Ona najlepiej spełniałaby powyższe standardy.
Z drugiej strony Ci, którzy obnoszą się z udzielaniem innym pomocy bywają postrzegani jako osoby interesowne, szukające sławy i uznania, niejako wykorzystując cudze cierpienie. Przynajmniej z takimi oskarżeniami łatwo się spotkać, zwłaszcza w sieci. Ile jest w nich racji? Przyjrzymy się temu bliżej.
Doświadczenie
Gdy niedawno zdecydowałem się przyjąć uchodźców wojennych pod swój dach, a później zaangażowałem się w organizowanie pomocy dla szerszego grona osób, przyszedł mi do głowy dokładnie ten problem. Czy wypada mi głośno o tym mówić? Na pewno ktoś doczepi się, że to szukanie poklasku. Czy chce mi się z tym użerać? Może faktycznie lepiej zrobić wszystko po cichu, w kontaktach z bliskimi znajomymi, po których mogę się spodziewać zrozumienia?
Szybko jednak doszedłem do wniosku, że skoro mam możliwość dotarcia do szerszego grona odbiorców, mogę pomóc bardziej, niż gdybym z tej okazji nie skorzystał. Uznałem, że lepiej znosić krytykę, ale finalnie zrobić więcej dobrego, niż stchórzyć i osiągnąć o wiele mniej.
A jeśli wydaje się Wam, że to marginalny problem, to niestety muszę Was zaskoczyć. Wśród twórców internetowych, którzy postanowili wykorzystywać swoje media społecznościowe do czynienia dobra w sprawach, w które wierzyli, krytyka była zauważalna. Świetny tekst na ten temat napisała Matylda Kozakiewicz, znana jako Segritta, odwołując się do swojej wiedzy z zakresu psychologii, pisała między innymi o efektywnym altruizmie. Gorąco polecam jej post.
Zysk
Mimo wszystko w pełni rozumiem rozterkę w stylu „opowiedzieć o tym, że zrobiłem coś dobrego, czy może zachować to dla siebie?”. W końcu nieraz mówiłem o tym, że na przykład nie powinniśmy mówić o sobie, że jesteśmy gentlemanami czy damami, bo to inni muszą ocenić po naszym zachowaniu i charakterze. To nasze otoczenie daje nam to określenie. Podobnie jest z byciem bohaterem pomagającym potrzebującym.
I zapewne szlachetniejszą może się wydawać osoba działająca charytatywnie, niczego w zamian nie otrzymując, niż ta, która przy okazji coś zyskuje, ale nawet gdyby tak było, podkreślam, że jest to różnica w stopniowaniu, a nie podział pomiędzy dobrych i złych! Również ktoś, kto z pomocy potrzebującym wynosi coś dla siebie, działa szlachetnie. W końcu najważniejsze jest to, że osoba w potrzebie zyskała coś. To ona się tu liczy najbardziej. Skupiając się na ludziach udzielających pomocy niestety tracimy właściwą perspektywę.
Co więcej nie da się ukryć, że de facto niemal wszyscy zyskujemy na działaniach dobroczynnych. Czy nie jest tak, że gdy przekażesz pieniądze na jakiś ważny cel jest Ci lepiej na sercu? Czy pomagając przeprowadzić remont w domu osobie z niepełnosprawnością nie czujesz satysfakcji z dobrze wykorzystanej energii i czasu? Czy przyjmując uchodźcę pod dach nie odczuwasz radości z uczynienia świata odrobinę lepszym? Nie zyskuje tylko ktoś całkowicie nieczuły i pewnie ten, kto przekazuje pieniądze do przypadkowej instytucji, nie wiedząc nawet na jaki cel zostaną wykorzystane.
Wszyscy zyskujemy też nieco spokoju ducha, cieszymy się okazywaną nam wdzięcznością i miło nam jest jak otoczenie nas za to doceni. Czy to jest nieetyczne? Ależ skąd!
Być głośnym
Dlaczego więc boimy się pochwalić dobrym uczynkiem? Mam wrażenie, że problem może wyrastać z tego, że coraz częściej traktujemy popularność jak walutę. Żyjemy bowiem w świecie, w którym sława może być wartością samą w sobie. I jeśli tak ją odbieramy, osoby „chwalące się dobroczynnością” zyskują w naszych oczach coś wymiernego, jakby ktoś im płacił za robienie dobra.
Jesteśmy przyzwyczajeni do obserwowania pustej sławy, nazywanej pogardliwie celebryctwem, która nic sobą nie przedstawia, a zbiera uwagę i zyskuje majątek. Zaczynamy więc brzydzić się wszelką popularnością i przypadkiem wylewamy dziecko z kąpielą.
Bo w istocie popularność, sława i możliwość dotarcia do szerokiej rzeszy odbiorców mogą być nieocenionym narzędziem do promowania dobrych postaw. Jest to tym ważniejsze, gdy wydaje nam się, że cały medialny krajobraz jest opanowany przez konsumpcjonizm i rozrywkę. Tylko w ten sposób można przekonać innych, że ludzie nadal są dobrzy, chętnie pomagają i pamiętają o potrzebujących. Że czynienie dobra jest ważne i warte promowania, wręcz reklamowania. A jeśli ktoś potrafi pokazać to jak rzecz modną i fajną, to tym lepiej! To w końcu główny sposób wychowywania młodego pokolenia i zaszczepiania mu odpowiednich wzorców.
Jeśli głośne mogłyby być tylko te osoby, które nie mają nic wartościowego do przekazania, to dokąd mielibyśmy zajść?
Wyłom
Pamiętaj więc, że każdy z nas może dołożyć do budowy tego domu swoją cegiełkę. Jeśli uważasz, że Twoja nie ma znaczenia, musisz wiedzieć, że oddolne inicjatywy mają ogromną siłę. Co z tego, że jakaś fundacja zatrudni popularnego aktora do promowania jakiejś akcji charytatywnej? Dla większości z nas to instytucje z innej rzeczywistości. Zupełnie inaczej odbierzemy natomiast kolegę z ławki szkolnej, czy biura obok, który pomaga, choć to wcale nie jest jego praca.
Ktoś, kto się nie udziela charytatywnie będzie wtedy myślał „a po co?”, „a dlaczego?”, „ktoś to w ogóle robi?”, „a co można zyskać?” i tak dalej. W ten sposób powstają wyłomy.
Nie musisz być od razu orędownikiem za jakąś sprawę. Możesz po prostu dać świadectwo swojego zaangażowania, żeby śladu po sobie nie zostawiali tylko krytykanci i osoby bierne. Pomóż innym budować realny obraz świata wokół, bo w istocie jest on lepszy niż można by się spodziewać po informacjach zaczerpniętych z mediów społecznościowych. Warto naprawiać te proporcje.
Jak się chwalić z wyczuciem?
Każdy dobry gest zasługuje na pochwałę, ale można go przedstawić na różne sposoby, w tym takie, które będą co najmniej dyskusyjne. Ponieważ zachęcam do chwalenia się czynionym dobrem, zróbmy to konstruktywnie i zastanówmy się jak to robić z odpowiednim wyczuciem.
Nie wykorzystuj innych – czyli nie posługuj się wizerunkiem osób, którym pomagasz, ani prywatnymi informacjami o nich, jeśli wyraźnie sobie tego nie życzą. Sam jednak nie pytaj o zgodę w takim celu. Bardzo dobrym przykładem jest inicjatywa Fundacji Program Pomocy Pierwsza Praca o nazwie Bank Ubrań. Jesienią, w ramach tego projektu, miałem przyjemność poprowadzić szkolenie dla młodych mężczyzn z domów dziecka. Rozmawialiśmy wówczas z organizatorami o możliwościach promocji akcji i wszyscy byli w pełni zgodni, że zdjęcia pokazujące metamorfozy tych młodych ludzi będą świetnie reklamowały akcję, ale nikt nie zamierzał tego robić, nawet za ich zgodą. Po prostu czuliśmy, że byłoby to nieuczciwe wobec samych zainteresowanych. Przecież promować takie inicjatywy można na wiele różnych sposobów i niekoniecznie muszą to być te najprostsze.
Nie rób z siebie bohatera – to, że pomagasz czyni z Ciebie bardziej szlachetną osobę, ale faktycznie nie musisz tego mówić wprost. Nie byłoby to najlepsze świadectwo. Każdy sam będzie wiedział jak Ciebie ocenić. Skup się natomiast na swoich uczuciach. Jest bowiem ogromna różnica pomiędzy słowami „jestem bohaterem”, a „czuję się jak bohater”. Zwracaj uwagę na subtelności języka, gdy opowiadasz o takich sprawach. Swoją drogą to właśnie te uczucia spełnienia, które nam towarzyszą, gdy zrobimy coś dobrego, są największą nagrodą i warto to podkreślać promując podobne uczynki.
Nie krytykuj innych – jeśli poczujesz, że społeczeństwo jest za mało zaangażowane w sprawę, w której właśnie się udzieliłeś, staraj się nie naskakiwać na ignorancję ludzi wokół. Negatywne emocje nikogo nie przekonają, choć rozumiem, że mogą Ci towarzyszyć. Jeśli tak jest, spróbuj nieco odczekać, aż ochłoniesz, a potem opowiedz o całej sprawie w duchu, który może pozytywnie czy konstruktywnie zachęcić innych do udziału.
Działania charytatywne czy filantropijne czynią z Ciebie dobrą osobę. Pamiętaj, że nikt nie może Ci mówić jak konkretnie masz pomagać, bo tylko Ty wiesz na ile możesz sobie pozwolić zarówno pod względem energii, finansów czy czasu, jak siły psychicznej. I wcale nie musisz nikomu mówić o swoim zaangażowaniu. To Twój wolny wybór.
Nie pozwalaj jednak nikomu wmówić sobie, że nie powinieneś pomagać, ani o tym publicznie opowiadać, jeśli chcesz to zrobić i uważasz to za słuszne. Bo w istocie umiejętnie „chwaląc się”, możesz przypadkiem zwielokrotnić swój dobry uczynek, zachęcając wielu innych do podobnych działań.
Życzę Ci dużo siły i sukcesów w zmienianiu świata na lepsze!
Pozdrawiam, trzymajcie klasę i nie bójcie się chwalić dobrem!
Dziękuję za ten wpis. Przyznaję, że samemu mam odruch „gardzenia” osobami chwalącymi się działalnością dobroczynną/charytatywną. Zapominam przy tym, że często to właśnie dzięki nim osoby nieświadomie jak mogą pomóc, dowiadują się o tym i działają. A liczy się przecież właśnie to ostatnie – działanie i pomaganie. Dlatego dziękuję raz jeszcze za nową perspektywę. To właśnie przez nią nabiorę pewnej wyrozumiałości i odejdę od pochopnego oceniania, co jest niezwykle łatwe, a i zgubne.
Pozdrawiam.
Czasem tak właśnie działają na nas skróty myślowe, ale warto sobie je uświadamiać i podchodzić do nich ostrożniej. 🙂
Zawsze warto pomagać innym a co za tym idzie bezinteresownie:)