Spóźniony o dzień, ale zawsze, Rutkowski uderza humorem z brodą po raz kolejny:

 

 Jak widać, nie umieściłem w tym wypadku źródła tego dowcipu. Chodzi o to, że zastanawiałem się czy w ogóle mogę go zamieścić, z czysto etycznych względów. Pochodzi bowiem z tak ciężko antysemickiej gazetki, że uznałem, że lepiej ją skazać na zapomnienie niż wspominać. Ale ten dowcip (w morzu kiepskiego badziewia) jest całkiem dobry. Jako wyjście z tej sytuacji zastosowałem częściową cenzurę. Wybaczcie więc brak profesjonalizmu. Jest on tu celowy.