Skorzystałem z okazji, by się pogrążyć w uczcie dla zmysłów i cofnąć w czasie. Ponownie zawitałem do Krakowa.
Artykuł powstał przy współpracy z Krakowskim Biurem Festiwalowym
Dałem się zamknąć w ciasnej klatce, będącej jednym z kilku poziomów windy. Wraz ze mną wcisnęło się tam sześć innych osób. Kobiety w sukniach. Mężczyźni w garniturach. W środku nie zostało żadnego wolnego miejsca. Koszmar dla osoby cierpiącej na klaustrofobię.
Winda ruszyła trzeszcząc i skrzypiąc. Przez szczeliny w naszej „klatce” wpadało z impetem chłodne powietrze z mijanych szybów lub z dołu, nie jestem pewien skąd dokładnie. Gdy wysiedliśmy, przestrzeń powiększyła się tylko nieznacznie. Zewsząd otaczały nas skalne ściany i sklepienie. Miejscami były umacniane drewnianymi palami, zwiększając tylko wrażenie ścisku. Dopiero po chwili spokojnego spaceru śladem pozostałych osób wszedłem w zdecydowanie większą przestrzeń – grotę mieszczącą jezioro solankowe w Kopalni Soli „Wieliczka”.
Solanka jest niesamowitym miejscem, o niezwykle przejrzystej wodzie. Przykuła moją uwagę na dobrą chwilę. Szybko jednak przeniosłem się kawałek dalej, do kaplicy św. Kingi. To jedyny w Europie podziemny kościół. Mieści się aż 101 metrów pod ziemią! To tutaj miał się odbyć pierwszy koncert tego wieczoru.

Kaplica św Kingi w Wieliczce, fot. Bogdan Krężel, www.bogdankrezel.com
Zaproszenie
Nie jestem ekspertem od muzyki poważnej. Nazwałbym się raczej entuzjastą. Od lat lubię jej słuchać, bo działa kojąco, bardzo ułatwia relaksowanie się, a nawet skupienie. Do dzisiaj szczególną sympatią darzę Vivaldiego, zwłaszcza „Cztery pory roku”, ponieważ to była pierwsza płyta, która przekonała mnie do tego rodzaju muzyki. Od niej się zaczęło.
Dlatego też, gdy otrzymałem zaproszenie do udziału w dwóch koncertach odbywających się w ramach Festiwalu Misteria Paschalia, nie namyślałem się długo. To wydarzenie od wielu lat cieszy się uznaniem, czy wręcz prestiżem w Polsce i Europie, a może też na całym świecie. Jego 14. edycja jest nawet transmitowane przez telewizję Mezzo w aż 60 państwach! Co więcej Misteria Paschalia to festiwal muzyki dawnej, co należy rozumieć jako dość szerokie odniesienie do muzyki poprzedzającej okres klasyczny w jej historii. Będą to więc głównie utwory barokowe, renesansowe i średniowieczne, a przecież Vivaldi tworzył właśnie w baroku!

Eduarda Melo i Le Concert de la Loge, fot. Bogdan Krężel, www.bogdankrezel.com
Stabat Mater
W Wieliczce znalazłem się z uwagi na wielko-sobotni koncert. Francuski zespół Le Concert de la Loge, wraz z portugalską sopranistką Eduardą Melo, miał wykonać kompozycję Włocha, Luigiego Boccheriniego „Stabat Mater”. W tym niezwykłym miejscu atmosfera zaczynała się jednak tworzyć na długo przed rozbrzmieniem pierwszych dźwięków. Kopalnia jednocześnie wyciszała, zachwycała i nastrajała.
Gdy zgasły światła i kwintet smyczkowy zaczął grać odpłynąłem wraz z muzyką. Myślałem, że już jestem w siódmym niebie, ale myliłem się. Kwintet dopełniła dopiero sopranistka, która włączyła się do koncertu dopiero po dłuższej chwili. Miałem ogromne szczęście mogąc obserwować tych muzyków siedząc w pierwszym rzędzie. Byłem bowiem zaskoczony jak bardzo przeżywają koncert. Ich mimika doskonale wyrażała to, co grają. Czuć było, że grają i śpiewają całymi sobą. Ostatecznie zespół wraz z miejscem stworzyli niesamowite widowisko.
Choć atmosfera na tym koncercie była podniosła, organizatorom festiwalu, jak i samym muzykom zależy, by do muzyki poważnej nie podchodzić z przesadnym pietyzmem i dystansem. W końcu w czasach, gdy powstawały te utwory, były one traktowane jako coś zwyczajnego. Pięknego, ale zwyczajnego. Oczywiście powinniśmy doceniać ówczesne arcydzieła, lecz zamykanie ich pod kloszem, jak muzealne eksponaty to zła droga.

Koncert Sommelierski – fot. Wojciech Wandzel, www.wandzelphoto.com
Koncert Sommelierski
O tym podejściu mogłem się przekonać na kolejnym, kameralnym wydarzeniu. Tegoroczna edycja Festiwalu Misteria Paschalia po raz pierwszy wybrała na motyw przewodni Francję, stawiając większy akcent na francuskich kompozytorów, wykonawców i tradycje. Dlatego też wieczorem odbył się tak zwany „koncert sommelierski”, czyli pewnego rodzaju pokaz łączenia wina z muzyką dawną. Takie połączenia miałyby ułatwiać odbiór zarówno wyselekcjonowanych win, jak i muzyki.
Z początku byłem sceptycznie nastawiony do takiej kombinacji, ale zostałem bardzo mile zaskoczony. Okazało się, że to łączenie ma jeszcze trzeci czynnik – historię. Sommelier, Nicolas Fouilleroux nie tylko dobrał wyśmienite wina do poszczególnych twórców i ich utworów. Swoją opowieścią wprowadził nas również w czasy, w których powstawały te wina i kompozycje. Dzięki temu całość stała się nie tylko spójna, ale też interesująca na zupełnie innym poziomie.
Miałem później okazję porozmawiać z Nicolasem Fouilleroux i dyrygentem zespołu Le Concert de la Loge, Julienem Chauvinen. Wyjaśnili mi, że widzą problem w tym, iż wiele osób zamyka się zarówno na wina z wyższej półki, jak i na muzykę dawną, traktujące jedno i drugie jako coś zbyt poważnego, zbyt suchego, sterylnego. Koncerty sommelierskie mają natomiast obniżać próg wejścia i dać możliwość zainteresowania się tymi kwestiami ludziom, którzy obawiają się, że to nie jest dla nich. Takie podejście do promowania muzyki bardzo mi się spodobało.

Fot. Wojciech Wandzel, www.wandzelphoto.com
Wrażenia
Tego dnia uczestniczyłem w jednych z najlepszych wykonań muzyki poważnej w moim życiu. Z obu koncertów wyszedłem zachwycony. Rozmowa z sommelierem i dyrygentem pozwoliła mi lepiej zrozumieć ich starania w popularyzowaniu muzyki dawnej. Również wnętrza rewelacyjnie dopełniły klimat tego wydarzenia. Kraków świetnie wykorzystuje swój historyczny i architektoniczny potencjał, za co zdecydowanie należy go pochwalić! Warto też wspomnieć o tym, że choć Festiwal nawiązuje do muzyki kościelnej oraz okresu Wielkiego Tygodnia w kościele katolickim, nie odniosłem wrażenia żeby element religijny dominował nad muzycznym. Dzięki temu całe wydarzenie wydaje się otwarte na różnych odbiorców.
Bardzo żałuję, że mieszkam tak daleko od Krakowa, żeby „wpadać sobie” na kolejne edycje, ale zamierzam postarać się jeszcze tu wrócić. Jeśli macie taką możliwość, gorąco zachęcam do udziału w kolejnych edycjach Festiwalu Misteria Paschalia, bo to zasłużenie chwalone wydarzenie. Mogę od razu zdradzić, że jubileuszowa, piętnasta edycja będzie skupiona na brytyjskim kręgu kulturowym. Jeśli natomiast uczestniczyliście już w tym festiwalu, napiszcie jakie są Wasze wrażenia.
PS Jako ciekawostkę dodam ujęcie pokazujące, jak naprawdę wygląda tworzenie vloga w trakcie interesujących wydarzeń. Nie jest lekko.

Fot. Wojciech Wandzel, www.wandzelphoto.com
PS2 Jeśli natomiast tylko przeczytaliście powyższą relację, zachęcam do obejrzenia też materiału video. Mocno różni się od tekstu i chyba nieco lepiej oddaje wrażenia „na gorąco”.
Ciekaw jestem czy lubicie taką muzykę. O jakich innych gatunkach warto byłoby jeszcze opowiedzieć na Czasie Gentlemanów?
Awangarda XX wieku? W sumie Penderecki, Górecki, Ligeti, czy Messiaen to też już klasyka…
Osobiście bardzo lubię. Jednak, z prawie równym upodobaniem słucham rocka, na przykład Led Zeppelin, czy nawet ostrzej Iron Maiden. Raczej człowiek starający się przestrzegać w życiu pewnych zasad, dzięki którym określa się go jako gentlemana też ma prawo do „pokazania pazura”, przynajmniej czasem. Nie wiem, osobiście uwielbiam zarówno koncerty muzyki poważnej (jak Misteria Paschalia, na które nie mogłem się wybrać, ale poczytałem i posłuchałem z upodobaniem), jak rockowej/metalowej, z których wychodzę poobijany. Jeżeli przez to jestem nieco niepoważny, to trudno. Swoją drogą, to może jest ciekawy temat, czy człowiek aspirujący do miana gentlemana ma prawo do tego rodzaju rozrywki. Ot,… Czytaj więcej »
Dlaczego miałby nie mieć prawa?! Sam słucham i również bardzo lubię Led Zeppelin, Pink Floyd, Queen itd. To w końcu wszystko muzyka wysokiej jakości, ale innych stylów.
Gdybyśmy mówili, że ktoś nie ma prawa słuchać jednocześnie muzyki klasycznej i innej, to byłby przejaw snobizmu (sama muzyka klasyczna kojarzy się wielu ludziom ze snobizmem, ale z tym chyba nie można walczyć). Ja opisując jednym tchem ulubionych wykonawców nie mam problemu obok siebie umieszczać Montevediego, Johna Casha czy Leonarda Cohena.
Jest jeszcze jedna sprawa, dziś niemal zapomniana (acz nie wszędzie) – kultura s ł u c h a n i a muzyki. Myślę, że w czasach, w których muzyki słucha się zawsze i wszędzie za sprawą rozmaitych urządzeń przenośnych (młódź słucha wręcz z głośniczka w telefonie komórkowym) jest to temat nie do zbagatelizowania. Poprzez stworzenie odpowiedniego nastroju do słuchania i przeżywania ulubionej muzyki celebrujemy nie tylko samą chwilę, ale również w pewnym sensie odnosimy się z szacunkiem do twórców tej muzyki (oraz do realizatorów nagrania – zboczenie zawodowe…;) ). Jeżeli mówimy o sile rytuału w życiu codziennym, to słuchanie muzyki… Czytaj więcej »
W pełni się zgadzam. Ze słuchania muzyki warto uczynić rytuał. Choć podejrzewam, że będzie ciężko, bo z jednej strony jesteśmy nastawieni na efektywność, a przecież przy muzyce można robić inne rzeczy. Z drugiej muzyka jest czymś tak powszednim, że wiele osób nawet nie pomyśli, że za nią może stać coś więcej. Inna rzecz, że za niektórymi utworami nie stoi nic więcej.
No i jeszcze fakt, że chyba mało osób dziś inwestuje w dobry sprzęt do odtwarzania muzyki.
To w ogóle ciekawy temat do rozwinięcia.
istotnie. Rytuał to uświęcenie chwili. Danie szczególnej uwagi. nie dotyczy fast food’ów raczej, choć kto to wie, co dla kogo czym jest. Współczesna szybka młodzież być może szybciej percepuje. jednak rytuał raczej kojarzy mi się ze zwolnieniem akcji, jak u Tarkowskiego i świadomym przygotowaniem środowiska celebracji. To może dotyczyć prawie każdej czynności.
Odnośnie samego tekstu – nie funkcjonuje w muzyce coś takiego jak muzyka poważna. Muzyka klasyczna owszem – poważna już nie. Warto poszperać po akademiach muzycznych, gdyż wiele wewnętrznych konkursów ma wstęp wolny i można posłuchać studentów grających często bardzo ciekawe utwory. Ponadto szkoły muzyczne organizują co jakiś czas popisy, gdzie także można przyjść za darmo a widownia dla młodych muzyków jest często bardzo motywująca. Można się pokusić o przedstawienie muzyki współczesnej. Dużą trudnością może być jej odbiór. Teoretycznie powinna nam być o wiele bliższa a jednak jest bardzo odległa. Często lepiej słucha nam się utworów sprzed 200-300 lat niż z… Czytaj więcej »
A ja spotkałam się właśnie z zasadą, że nie powinno się mówić „muzyka klasyczna”, bo to określenie dyskusyjne (kojarzy się z muzyką dawną oraz można się spierać, co to znaczy „klasyczny”, skoro wielcy geniusze byli oryginalni). Bezpieczniej podobno jest mówić o „muzyce poważnej”. Albo symfonicznej.
Ciekawa rada odnośnie tych akademii!
A „muzyka poważna” to określenie potoczne i z pewnością jest bezpieczniejsze niż „muzyka klasyczna”, która powinna się odnosić do muzyki z klasycznego okresu jej historii. Najważniejsze, że każdy wie o co chodzi.
Korzystając z okazji muzycznego tematu chciałabym polecić wszystkim festiwal muzyki dawnej „Pieśń Naszych Korzeni” który od wielu lat odbywa się pod koniec sierpnia w Jarosławiu na podkarpaciu. Koncerty często odbywają się w kościołach, z udziałem muzyków z całego świata. Okazja do usłyszenia utworów mających 500 lat jest przeżyciem samym w sobie. Można także uczestniczyć w wielu seminariach i warsztatach. Polecam gorąco.
Potwierdzam. Pieśń naszych Korzeni to zdecydowanie festiwal z klimatem. Warto przyjechać do Jarosławia i posłuchać tej przepięknej muzyki.
Ciekawe. Nie sądziłem, że mamy aż tyle festiwali muzyki dawnej.
Muzyka dawna prezentowana na festiwalu Misteria Paschalia zdecydowanie potrafi nakarmić duszę. 🙂 Jak tylko mam możliwość staram się uczestniczyć w tym wydarzeniu. Zachęcam do kosztowania takiej estetyki muzycznej, choćby od święta. Pozdrawiam 🙂
W pełni się zgadzam!