Fajnie jest sobie wyobrazić, że Twoja partnerka, dziewczyna widzi w Tobie rycerza. Prawda? Niestety jest tu pewna pułapka, bo są zachowania, które na szybko moglibyśmy uznać za rycerskie, ale działające zdecydowanie na Twoją niekorzyść. Dziś pomówimy o byciu „białym rycerzem” i dlaczego kobiety tego nie cierpią.
Blog jest wspierany przez Patronów.
W dzisiejszym materiale musimy poruszyć cały szereg wątków. Pomówimy o tym jak młodzi mężczyźni widzą męskość, w tym o określeniu „white knighting” i byciu frajerem, czym jest niesienie pomocy oraz jak w praktyce powinien się zachować dojrzały mężczyzna z klasą.
Trudno zaprzeczyć, że współczesna wizja gentlemana łączy się z pojęciem rycerskości. Jedną z głównych jego cech powinna być empatia, a ta powinna prowadzić między innymi do niesienia pomocy osobom potrzebującym. Człowiek z klasą nie przymyka oka na podłe traktowanie innych i nie chowa głowy w piasek, gdy ktoś jest niesłusznie atakowany.
Dlatego zanim przejdziemy do krytykowania niektórych prób niesienia pomocy, muszę dobitnie podkreślić, że należy wstawiać się za osobami, które nie mają jak się bronić. Wszelkie przejawy przemocy, jeśli rzecz jasna nie jest to samoobrona, powinny być w miarę możliwości zatrzymywane. Również wymierzaniu sprawiedliwości służą odpowiednie organy, którym powinniśmy zostawić to zadanie. Niemniej mężczyzna z klasą nie może pozostać bezczynny, gdy widzi niesłuszne lub nieadekwatne do sytuacji atakowanie innej osoby, zwłaszcza, gdy ta jest bezbronna. Pytanie tylko, jak powinien zareagować? Tutaj niekiedy pojawiają się tytułowi rycerze.
Po romantyzmie odziedziczyliśmy wizję rycerza, który bez zastanowienia ratuje uciśnionych z opresji. Szczególnie damy. Szczególnie te, którym chce oddać swe usługi, zaimponować im, a w końcu stać się ich wybrankiem. Bardzo często też ów rycerz jeździł na białym koniu.

Idealne przykłady znajdziemy w twórczości brytyjskiego malarza Edmunda Leightona, którego obrazy prezentuję w tym artykule.
I właśnie ta wizja, ale w znaczeniu pejoratywnym, zawarta jest w angielskim określeniu „white knighting”, co na język polski zazwyczaj przekłada się jako „białorycerzowanie”, co zapewne niewiele Wam mówi, ale zaraz wszystko wyjaśnię. Najlepiej będzie wykorzystać przykład.
Biały rycerz w akcji
Wyobraźcie sobie jeźdźca na białym koniu, który mija właśnie zapomnianą przez świat wioskę. Nagle widzi grupkę ludzi, którzy wydzierają się na piękną kobietę. Bez namysłu postanawia jej bronić i nakazuje zostawić białogłową w spokoju. Tamci każą mu pilnować swojego nosa i kontynuują. Na co jeździec rusza do ataku i bije każdego plamiącego honor jego wybranki. Zapomniał przy tym sprawdzić czy to jego dama nie była przypadkiem winna całej sytuacji, czy nie napadł na jej bliskich, którymi miała tylko drobną sprzeczkę i czy w ogóle życzyła sobie jego interwencji. Na koniec nasz bohater jest rzecz jasna wiece zdziwiony, że pani nie rzuciła mu się z bezgraniczną wdzięcznością na szyję.
Choć ta historyjka jest mocno przekoloryzowana, nietrudno trafić na podobne zachowania współczesnych mężczyzn, pragnących zdobyć uznanie poprzez równie bohaterskie czyny. W Internecie, na różnego rodzaju forach czy w mediach społecznościowych trafiają się osoby chętnie ruszające do ataku w obronie poszczególnych kobiet, choć nikt ich o to nie prosił. Zdarza się nawet, że w rzeczywistości bohaterski mężczyzna „ratuje” z opresji wybrankę przed jej własnymi znajomymi, z którymi tylko zbyt emocjonalnie rozmawia. W tle przeziera natomiast szukanie uznania białogłowy.
Zjawisko to jest na tyle popularne, że, jak już wspomniałem, dorobiło się własnej nazwy. Ale moim zdaniem dotyka tylko wierzchołka całego problemu.
Pułapki niesienia pomocy
Młodzi mężczyźni mają często dość sprzeczne wizje męskości i trudno się dziwić, że niekiedy się w nich gubią. Z jednej strony wyśmiewają postawy „białych rycerzy” jako służalcze wobec kobiet, czy nawet frajerskie, a z drugiej starają się zdobyć ich uwagę brakiem zainteresowania. Inni z kolei, pragną żyć zgodnie z dawnymi regułami i wpadają w pułapkę bycia szarmanckim i pomocnym na siłę.
Sam problem tego „białorycerzowania” uważam za drugorzędny, ale prowadzi on do bardzo interesującego pytania: jak w końcu mężczyzna z klasą powinien nieść pomoc, żeby faktycznie była ona pomocna i nie narazić się na krytykę? Bo rzecz jasna wyjściem nie będzie spuszczenie wzroku i odejście w każdej sytuacji, gdy ktoś jest niesprawiedliwie traktowany.
Kłopot miewamy tutaj głównie na dwóch płaszczyznach. Problematyczne bywa po pierwsze przekonanie a priori, czyli bez sprawdzenia faktów, że dana osoba potrzebuje naszej pomocy. A po drugie, odpowiedni dobór środków do sytuacji. Omówmy je po kolei.
Twój obrońca
Wyobraź sobie, że jedziesz tramwajem, a jakiś wyrostek śmieje się z Twojego ubioru. Zanim zdążysz zareagować, inny pasażer każe wyrostkowi zostawić Cię w spokoju. Nagle okazuje się, że obaj kłócą się o Ciebie. Dziwna sytuacja, prawda? Dlaczego ten człowiek się wtrąca? Zwłaszcza, że zapewne miałeś swój plan na poradzenie sobie w tej sytuacji. Przecież nie jesteś dzieckiem, które należy bronić.
Wbrew pozorom nie tylko Ty możesz mieć takie odczucia w podobnych sytuacjach. Choć dawniej kobiety były postrzegane jako osoby, których należy bezwzględnie bronić, dziś czasy nieco się zmieniły. Często potrafią, a nawet wolą poradzić sobie same i nie musieć dziękować obcym mężczyznom. Takie pominięcie osoby najbardziej zainteresowanej w niesieniu pomocy jest w pewnym sensie ubezwłasnowolnieniem i sygnałem, żeby się „odsunąć, bo teraz prawdziwi mężczyźni wkraczają do akcji”.
Najczęściej zdarza się to jednak w sieci, więc miej zawsze w pamięci, żeby wziąć pod uwagę czy Twoje wstawiennictwo będzie w ogóle mile widziane. Tym bardziej, że radzenie sobie z internetowymi trollami jest zazwyczaj w zakresie możliwości większości dojrzałych osób.
Miecz czy chusteczka?
Inną sprawą jest odpowiedni dobór środków zaradczych, gdy już postanowisz wkroczyć do akcji. Niestety wielu mężczyzn, zwłaszcza młodych, wychodzi z założenia, że przemoc jest zawsze najlepszym i najbardziej widowiskowym rozwiązaniem. Niezależnie czy fizyczna, czy słowna zawsze podnosi jednak napięcie danej sytuacji, ale też spycha na bok osobę zainteresowaną.
W takim wypadku nie niesiesz wcale pomocy, tylko po prostu reagujesz na wydarzenia po swojemu. Twoja reakcja nie musi być więc odebrana jako pomoc. Może się bowiem okazać i gwarantuję, że często tak właśnie będzie, że druga strona będzie wolała usłyszeć słowo wsparcia i zrozumienia, a także zapewnienie, że w razie czego chętnie się pomoże, a nie oglądać jak bierzesz sprawy w swoje ręce.
Nagroda
Żebyś nie wpadł w pułapkę „białych rycerzy”, prócz powyższych zasad muszę podkreślić jeszcze jedną: nie kieruj się płcią, a tym bardziej urodą osoby poszkodowanej. Jest to pułapka, w którą wpada wielu młodych mężczyzn, myśląc, że zaimponuje dziewczynie swoim świetnym zachowaniem. Wszystko to się spala na panewce, gdy tylko wyjdzie na jaw, że w rzeczywistości działali interesownie, licząc na znaczącą nagrodę za swoje poświęcenie.
Faktycznie zyskasz w oczach innych pomagając osobom ze swojego otoczenia, ale nie jeśli kluczem dla Ciebie jest uroda, majątek, stanowisko czy inny atrybut poszkodowanego. Gdyby okazało się, że tak właśnie postępujesz, nie tylko stracisz szacunek otoczenia, ale też osoby z Twojego klucza mogą zechcieć wykorzystać Twoją słabość.
Pomagamy sobie z potrzeby zachowania jakiejś sprawiedliwości na świecie i utarcia nosa osobom próbującym innych krzywdzić, a nie by szukać zysku dla siebie w takich sytuacjach. Przynajmniej nie robią tak ludzie z klasą.
Jak pomagać
Spróbujmy zatem zebrać kilka praktycznych rad jak pomagać, żeby pomoc faktycznie służyła osobie zainteresowanej.
Najpierw zadaj sobie pytanie czy pomoc jest faktycznie konieczna. Będzie taka, jeśli osoba zainteresowana o nią poprosi albo nie będzie w stanie tego zrobić, a zagrożenie będzie oczywiste. Gdyby było inaczej, a Ty masz nadal przeczucie, że możesz być potrzebny, polecam po prostu obserwować rozwój sytuacji.
Jeśli sprawa wydaje się nieco poważniejsza, możesz zapytać osobę zainteresowaną czy potrzebuje pomocy. To bardzo ważne, żebyś skupił się na tej osobie, a nie na atakującym. Wtedy to dopiero zachowanie empatyczne, a nie samcze wkroczenie do akcji. W Internecie możesz wysłać prywatną wiadomość. Najlepiej jeśli dasz znać, że dostrzegasz tę sytuację i trzymasz stronę tej osoby. Na pewno doda to jej pewności siebie. Na żywo nie musisz też pytać wprost „czy potrzebna jest Twoja pomoc?”. Wystarczy jak zapytasz „czy wszystko w porządku?”. W niektórych sytuacjach działa strategia na starego znajomego, gdzie udajesz, że rozpoznałeś tę osobę i próbujesz nawiązać rozmowę, oferując jej w ten sposób towarzystwo. Wszystko zależy od danej sytuacji.
Gdyby okazało się, że jesteś świadkiem jakiegoś nieadekwatnego ataku na kogoś, możesz zareagować bardziej zdecydowanie, ale nadal staraj się skupić uwagę osobie poszkodowanej. Jeśli nie wygląda na to, żeby to była dobra pora na zabawy słowne, po prostu powiedz, że z zewnątrz wygląda to poważnie, więc podszedłeś lub napisałeś, żeby się upewnić czy nie jest potrzebna pomoc. Pamiętaj, że możesz trafić na przykład na sprzeczkę partnerów, w której nie będziesz mile widziany jako mediator czy policjant. Staraj się też rozmawiać łagodnie i uprzejmie. Dopóki nie wiesz z czym masz do czynienia, lepiej nie dolewać oliwy do ognia.
Jeśli natomiast widzisz stosowanie przemocy wobec kogoś kto nie może się obronić możesz wkroczyć, ale staraj się dążyć do zatrzymania walki, a nie jej wygrania. Przynajmniej, jeśli sytuacja na to pozwala. Pamiętaj też, że pomoc możesz przynieść wzywając więcej osób, wszczynając alarm czy robiąc inne zamieszanie. Niekoniecznie musisz być supermanem, żeby działać skutecznie w takich sytuacjach.
W końcu musimy się przyjrzeć Twojej relacji z ofiarą. Nie bądź bohaterem tylko dla osób, które w jakiś sposób są dla Ciebie atrakcyjne, od których mógłbyś coś dostać. Pomoc należy się słabszym, którzy mogliby sobie sami nie poradzić. Powinna być wsparciem, żeby sukces był w jak największej części ich udziałem. Nie może być natomiast usługą, która ma swoją cenę w Twoim cenniku. Dlatego też należy się zarówno kobietom jak i mężczyznom, starszym i młodszym, a zależeć powinna tylko od problemu i możliwości danej osoby.
Jakim być rycerzem?
Nie bądź więc „białym rycerzem” bezmyślnie i interesownie ruszającym do ataku, ale możesz być rycerzem z klasą, który bierze pod uwagę też dobro osoby, której planuje pomóc.
Pamiętaj też, że powyższe zasady stosuje się do wszelkiego niesienia pomocy, nawet tej błahej, jak wniesienie walizki, czy udzielanie rad. Nikt nie lubi jak robi się to im na siłę.
Zdarzyło się Wam, że ktoś chciał pomóc, a tylko wtrącił się w nie swoje sprawy? Może byliście świadkami prawdziwego „białorycerzowania”? A może przeciwnie, znacie przykłady bohaterów z wyczuciem? Dajcie znać w komentarzu.
Rycerzom z klasą polecam gorąco moją książkę „Charakter. Przewodnik mężczyzny z klasą”, która między innymi pomaga zbudować w sobie poczucie pewności siebie i asertywność, by nie oglądać się na młodzieńcze stereotypy i być mężczyzną, który nikomu nie musi niczego udowadniać, a pomaga innym tylko dlatego, że uważa to za słuszne.
Jednocześnie dziękuję też Patronom Czasu Gentlemanów, którzy pomagają mi mówić o tak niemodnych sprawach, jakim jest na przykład bycie nietoksycznym mężczyzną. Jeśli chcesz dołączyć do tego grona i otrzymać dostęp do materiałów dodatkowych, zapraszam serdecznie na mój profil na Patronite.
Tomasz Fikier, Kamil Futyma, Mock, Aron K., Aleksander Galecki, Michał S., Arkadiusz Firus, Klaudia Borysiak, Patryk P., Wojciech Sz., Wawrzyniec Sokołowski, Dawid Szafrański, Asteniusz Myśliwiec, Wojciech Jastrzębski, Tomasz L. – Dziękuję za wsparcie!!!
Pozdrawiam i trzymajcie klasę!
Przede wszystkim należy zadać pytanie czemu niby jako mężczyzna miałbym posiadać jakieś zobowiązania wobec obcych ludzi. Niestety, ale postrzeganie mężczyzn jako osób mających jakieś zbiorowe zobowiązania wobec obcyvh kobiet i skupianie się w zagadnieniu ,,białorycarstwa” jedynie na kobiecie jej roli w całej sytuacji jest przejawem przedmiotowego traktowania mężczyzn.
W mojej ocenie to właśnie instrumentalne traktowanie mężczyzn i przekonanie, że mają oni jakieś zbiorowe zobowiązania wobec kobiet leży u podstaw ,,białorycerstwa”. Szkoda, że autor nie zawarł tego we wpisie. Podejście to, co ciekawe, widać nawet w komentarzach kobiet na facebookowym profilu Czasu Gentlemanów.