„Pojedynek jest zabytkiem znajdującym się w bardzo dziwnem położeniu. Kościół obrzuca klątwą wszystkie osoby, które biorą w nim czynny udział, – kodeks honorowy obrzuca infamią tych, którzy go ze względów ideowych nie przyjmują, – wreszcie prawo grozi mu twierdzą.
Z takiego labiryntu sprzeczności niepodobna wyjść na świeże powietrze czystego sumienia, chociażby się miało do pomocy sto Ariadn i setki nawet powrozów w ręku – niepodobna wyjść, ponieważ wyjścia… nie ma.
Chcę pójść w stronę kościoła lub prawa, to zastąpi mi drogę honor.
Usłucham honoru, to zwrócę przeciw sobie i kościół i prawo.
Chwycę się w rozpaczy kompromisu, to wystawię sobie świadectwo potrójnego tchórza, gdyż – 1. odłożę kościół na później ze strachu przed honorem – 2. ukryję się przed honorem ze strachu przed prawem – 3. wyspowiadam się z honoru, uznam go za ciężki grzech i (co najgorsze) postanowię się poprawić (oczywiście aż do odwołania) ze strachu przed kościołem. Nie dość na tem! Do potrójnego tchórzostwa dorzucę potrójne kłamstwo! Kościołowi będę kłamał wierność, honorowi miłość, prawu posłuszeństwo. […]
To też w najczęstszych wypadkach pojedynkują się albo tchórze, albo hipokryci, albo szaleńcy – rzadziej zaś gentlemani, uznający kościół za przybytek przesądów, a prawo za teren kruczków adwokackich, po którym chodzić nie wypada. Tylko ci ostatni są w porządku i bez tchórzostwa, kłamstwa oraz ataków szału mogą zawierać uczciwe, nierozerwalne związki z dotychczasowemi kodeksami honorowemi, które – postawmy kwestję jasno – wyłącznie przez takich i dla takich ludzi były pisane.”
S. M. Goray, Nowy kodeks honorowy, Poznań 1930.
W gruncie rzeczy, Kościół przybierając tę negatywną postawę wobec honoru, na dłuższą metę zmarginalizował również swoją pozycję jako instytucji wychowawczej w dzisiejszym społeczeństwie masowym. Doprawdy, trudno już bardziej spektakularnie podciąć gałąź na której się siedzi! Problem zasadza się na tym, że KK rzekomo jest wielkim orędownikiem etyki cnót. Rzekomo, ponieważ poza nauczaniem o siedmiu grzechach głównych i przeciwnych im cnotach, w praktyce nie znajduje miejsca w dzisiejszym społeczeństwie do egzekwowania wspomnianej etyki, czyniąc ją całkowicie bezużyteczną. Kościelna niechęć do samodzielnego wymierzania sprawiedliwości, nawet w ograniczonym do kwestii zniesławień i zniewag zakresie, podkopuje też w większości sens kształtowania sumienia i zaprawiania… Czytaj więcej »