Kiedy mówię o pojedynkach, zawsze staram się przekazać kluczową dla mnie rzecz – ich nieuniknioność. Do dziś mówi się źle i ironicznie o pojedynkujących się mężczyznach (jak w książce A. Lisak, Miłość, kobieta i małżeństwo, na którą w swoim komentarzu zwrócił mi uwagę użytkownik Archeologia na portalu klid.pl), a zupełnie nie bierze się pod uwagę motywacji tych ludzi.

Jest pewna historia, która ze wszystkich pojedynkowych poruszyła mnie najbardziej. Pokazuje ona jak drastyczne mogły być efekty pojedynków, a zarazem jak trudno było ich uniknąć. Chodzi o pojedynek między Stanisławem Strumphem Wojtkiewiczem a kpt. rezerwy Aleksandrem Zawadzkim, wicedyrektorem Banku Powszechnego Kredytowego.

Całość notatki z Nowego Kurjera na staraprasa.blox.pl

 Poszło o żonę Strumpha, kuzynkę Zawadzkiego. O co dokładnie, można się tylko domyślać, ale było to na tyle poważne, żeby rozbić małżeństwo i wyzwać na pojedynek. Strumph Wojtkiewicz ustalając zasady pojedynku udowodnił, że chodziło po prostu o jego „odbębnienie”, by obronić własny honor. Wybrał warunki bardzo lekkie: jednorazowa wymiana ognia z odległości 35 kroków. Pistoletem gładkolufowym trudno było z tej odległości trafić w cokolwiek. Wojtkiewicza zapewniano, że nic nikomu się nie stanie.

Zawadzki nie trafił w Strumpha. Natomiast gdy ten strzelał, jego przeciwnik nagle odwrócił głowę w bok. Kula z tej odległości odbiłaby się zapewne od twardej kości czoła, ale przez skroń przeszła bez problemów. Mówi się, że „człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi”… Cóż, była jedna szansa na milion i się zdarzyła.

Wojtkiewicz został zabójcą mimo woli. Kolejne miesiące spędził na rozprawach sądowych. Zawarł z rodziną ofiary gentlemen’s agreement, że wystąpi bez adwokata i nie będzie się bronił, a oskarżyciele nie będą wywlekali rodzinnych spraw. Niestety tylko on dotrzymał słowa. W efekcie został skazany za umyślne zabójstwo. Dopiero Sąd Najwyższy uchylił ten wyrok i skazał go na miesiąc więzienia w twierdzy za nieumyślne zabójstwo. I tak moim zdaniem największą karą było dla niego życie ze świadomością zabicia człowieka.

Zob.: Jerzy Rawicz, Do pierwszej krwi, Warszawa 1974.
Stanisław Milewski, Pojedynki na wokandzie, cz. 1, „Palestra” 1-2/2009.