Interesowało Was kiedyś, jak bawili się międzywojenni artyści? Gdzie jadali, czym wznosili toasty? Zastanawialiście się, jak wyglądało życie pisarzy i malarzy w górskim Zakopanem czy nadmorskiej Juracie? A może intrygowały Was wzloty i upadki, błyskotliwe kariery oraz głośne skandale warszawskich gwiazd? Życie codzienne w ośrodkach kultury II RP obfitowało w smaczki, które nie mogą ujść uwagi miłośnikom realiów międzywojennej Polski.
To właśnie o takich smaczkach w książce Życie prywatne elit artystycznych Drugiej Rzeczypospolitej pisze Stanisław Koper. Praca ta to naprawdę spore kompendium wiedzy o pisarzach, malarzach, aktorach i muzykach tego okresu. Autor przybliża historie życiowe poszczególnych artystów, od gwiazd i gwiazdek estrady, przez popularnych literatów i plastyków, po mniej znanych ludzi, którzy swoją osobowością tworzyli tę elitę, ale ich dzieł próżno szukać w antykwariatach.
Książka Kopra to niezwykle obszerna publikacja zawierająca ogrom informacji, nazwisk, nazw, tytułów i dat. Po interesującym wprowadzeniu w świat artystów międzywojennych autor przechodzi do opisywania historii poszczególnych grup czy osób. Poznajemy aktorów kabaretowych, rodzinę Kossaków, której trzy pokolenia zajmowały się z sukcesem malarstwem i pisarstwem, literatów z kręgu skamandrytów, Witkacego, Schulza, Przybyszewskiego, Stryjeńską, Dołęgę-Mostowicza i wielu innych – samą śmietankę artystyczną ówczesnej Polski.
Za wielki plus należy poczytać poświęcenie sporego miejsca postaciom mniej znanym. Taką był między innymi Fryderyk Járosy, doskonały konferansjer. Młodość spędził w Pradze i Wiedniu, ale od 1924 roku związał się na stałe z Warszawą. Jego obcy akcent pozwalał mu skutecznie przykuwać uwagę widowni i rozśmieszać. Choć z czasem mówił po polsku coraz lepiej, na scenie był wciąż tym samym obcokrajowcem, który małymi przekrętami językowymi wywoływał śmiech. Jego talent wykraczał jednak poza to. Z konferansjerki uczynił sztukę i nikt, ani później ani wcześniej, się z nim nie mógł równać. Z największej szmiry potrafił zrobić arcydzieło.
Inną ciekawą postacią był Franc Fiszer, autor niezliczonych dowcipów i anegdot. Był to człowiek wysoki, gruby, z długą brodą, goździkiem w klapie, binoklami i zbyt małym kapelusiku. Potrafił nieprzerwanie zabawiać zgromadzonych wokół siebie przyjaciół, co doprowadził do takiej perfekcji, że przez długi czas żył z zaproszeń do kawiarń i restauracji, samemu w tym czasie klepiąc okropną biedę. Codziennie odbywał w ten sposób swój „szlak hańby”: „Ziemiańska” – „U Wróbla” – „Oaza”. Choć miał doskonały kontakt z warszawskimi elitami, zmarł w 1937 r. jak kloszard, doznając udaru po świątecznym obżeraniu się na zapas.
Z mniej znanych historii, nie można też pominąć tej o niedoszłym pojedynku Witkacego z Karolem Stryjeńskim, mężem malarki. Sprawa miała miejsce w 1925 r. w Zakopanem. Stryjeński zerwał stosunki z dotychczasowym przyjacielem, z powodu rozsiewania plotek o jego romansie. Cała historia była dość zagmatwana i nie jest pewne czy Witkacy został słusznie oskarżony. Niemniej do akcji weszli sekundanci i zaczęli szukać sposobu na rozwiązanie konfliktu. Witkacy zastanawiał się już czy trzeba będzie „pukać w powietrze”, czyli strzelać tylko pro forma, nie celując w przeciwnika. Sprawa przeciągała się długo i ostatecznie pojedynek się nie odbył. Najprawdopodobniej nie można było udowodnić winy Witkacemu.
Jedną z większych zalet książki Kopra jest fakt, że opowiedziane historie wyprowadzane są poza okres międzywojenny, dzięki czemu możemy poznać losy jej bohaterów z czasów II wojny światowej, a nawet PRL. Ilekroć to się człowiek zastanawia, jak kończyli życie ci wielcy, a często okazuje się, że kończyli w biedzie i zapomnieniu.
Życie prywatne elit artystycznych ma jednak poważną wadę – za dużo w tej pracy wątków. Autor postanowił zmieścić całe barwne życie najważniejszych artystów dwudziestolecia na 480 stronach. W efekcie wątki zmieniają się szybko i trochę bez ciągłości. Nie można powiedzieć, że lektura tej książki jest spacerem po ówczesnym światku artystycznym, jest raczej biegiem na czas, niczym zwiedzanie miasta przez okno turystycznego autokaru. Brakuje tu pomysłu na narrację. Myślę, że zmniejszenie ilości informacji o połowę i rozciągnięcie opisów tylko by pomogło.
Niemniej jest to lektura przyjemna, serwująca bogatą wiedzę na temat epoki i wzbogacona licznymi ilustracjami. Idealna na deszcze wiosenne, kiedy zamiast cieszyć się słońcem, musimy chronić się przed ulewami i niską temperaturą za zamkniętymi oknami.
Książkę do recenzji użyczyło wydawnictwo Bellona.
Sławomir Koper, Życie prywatne elit artystycznych Drugiej Rzeczypospolitej, Bellona, Warszawa 2011.