Większość gentlemanów zastanawia się jak poprawnie zachować się w stosunku do kobiet. Rzadko natomiast pada pytanie o zachowania wobec osób z niepełnosprawnością, a tutaj całkiem łatwo o poważną gafę. Zanim opiszę na blogu jak powinny wyglądać takie relacje, poprosiłem o rozmowę człowieka, który zmaga się z tym na co dzień. Łukasz Garczewski jest mężczyzną fascynującym się dawnymi manierami i klasyczną elegancją, a jedną z jego cech jest niepełnosprawność.

Czas-Gentlemanow---Garczewski[Czas Gentlemanów] Łukaszu, powiedz na początek czym się zajmujesz, kim jesteś, za kogo się uważasz?

[Łukasz Garczewski] Uważam się za początkującego człowieka renesansu, zajmuję się bowiem wieloma różnymi rzeczami. Pracuję w Wikia, dzieląc czas pomiędzy programowanie i zarządzanie zespołem. Mam wiele bardzo różnych zainteresowań: heraldyka, typografia, savoirvivre (jestem strasznym brytofilem). Prowadzę też blog Ze Zbocza Tajgetu, który należy do moich wiodących zainteresowań. Blog istnieje po to, by pokazywać ludziom czym jest niepełnosprawność i jak mogą niepełnosprawność postrzegać. Chodzi mi o podnoszenie świadomości, o pokazywanie ludziom rzeczy, o których inaczej by nie pomyśleli. Wciąż brakuje w Polsce mówienia o człowieku w temacie niepełnosprawności. Ja próbuję tę lukę zapełnić.

Starasz się, żyć zgodnie z zasadami gentlemana, więc z pewnością zwracasz uwagę na zachowania otaczających Cię ludzi. Jakie gafy osób zdrowych względem niepełnosprawnych zdarzają się najczęściej?

Wymieniłbym trzy. Pierwsza dotyczy języka i sposobu mówienia o osobach niepełnosprawnych. W użyciu ciągle jest słowo „inwalida”. Wielu ludzi myśli, że „inwalida” równa się „niepełnosprawny”. Niestety w kontekstach, w jakich jest używane, słowo „inwalida” ma znaczenie mocno negatywne. Podobnie będzie ze słowami „głuchy”, „ślepy”, „kulawy”, „jąkała” itd. Obecnie odchodzi się również od określenia „niepełnosprawny” na rzecz „osoba z niepełnosprawnością”, co ma podkreślać, że niepełnosprawność to tylko jedna z cech tych osób. Chociaż ja wciąż mówię o sobie „osoba niepełnosprawna”.

Druga gafa to akcentowanie niepełnosprawności w sytuacjach gdzie w zasadzie można by to pominąć, gdzie nie ma to znaczenia. Na przykład idziemy sobie ulicą, jest jakaś większa grupa i ktoś mówi: „czekajcie bo Łukasz nie nadąża”. To można zrobić w sposób taktowny, albo w sposób, który wbija jakąś tam szpilę, akcentując fakt, że to ja jestem tym słabszym członkiem grupy i trzeba się do mnie dostosować. Wszystko zależy od kontekstu.

Jest jeszcze jedna krępująca sytuacja, która czasami się zdarza. Jest taka winda na dworcu Warszawa Centralna, która jest windą dla osób niepełnosprawnych. Jest to winda zamknięta na kluczyk. Obok drzwi jest intercom. Trzeba wcisnąć guzik i powiedzieć panu ochroniarzowi, że chce się dostać na peron i potrzebuje, żeby ktoś przyszedł i otworzył windę. Ja nie poruszam się na wózku, nie chodzę z laską etc. więc automatycznie pada pytanie od pana ochroniarza, który prawdopodobnie widzi mnie gdzieś tam w kamerze: „czy pan jest osobą niepełnosprawną?”. To uważam za gafę. Inną sytuacją, w której tę gafę widać jest bulwersowanie się ludzi tym, że ktoś parkuje na miejscu dla niepełnosprawnych. Z jednej strony mogę przypuszczać, że wiele osób, które tam parkują rzeczywiście nie jest niepełnosprawnych, a robią to z wygody. Zdarzają się jednak osoby które nie mają widocznych objawów niepełnosprawności typu wózek, laska, kule itp. Wówczas ludzie automatycznie zakładają, że to nie jest osoba niepełnosprawna. Nie neguję piętnowania zdrowych osób parkujących tam z wygody, tylko zwracam uwagę na problem w myśleniu i percepcji. Dlatego należy bardzo ostrożnie zwracać ludziom uwagę, jeśli podejrzewamy, że bezprawnie korzystają z miejsc siedzących czy parkingowych dla niepełnosprawnych.

<<Zobacz też: Savoir-vivre wobec osób niepełnosprawnych>>

Wyobrażam sobie jeszcze jedną nietaktowną sytuację. Czy zauważasz czasami próby wymuszenia udzielania pomocy przez osoby przypadkowe?

W przestrzeni publicznej zwracam uwagę na takie sytuacje ze względu na osoby niewidome, jak i osoby na wózkach, i muszę powiedzieć, że nie widziałem nigdy by ktoś nieznajomy podszedł do wózka i zaczął go pchać lub ciągnąć. Zresztą to byłoby mocno niestosowne. Niewiele sytuacji jestem w stanie sobie wyobrazić, które byłyby bardziej niestosowne niż coś takiego. To tak jakby chwycić nieznanego człowieka i go popychać. Z tą różnicą, że osobie na wózku trudniej jest się opierać. Wydaje mi się, że Polacy, na szczęście, nie popełniają tak ogromnych gaf.

Przeciwną opcją jest zupełne nie reagowanie, póki ktoś nie poprosi o pomoc. Należy szukać złotego środka. Są takie momenty, kiedy (może podświadomie) oczekuję, że ktoś zapyta i są osoby, które pytają. Natomiast nie widziałem sytuacji, w której ktoś zakłada, że należy pomóc i nie pyta, tylko działa.

Jedna z podstawowych zasad gentlemana głosi, że powinno się ułatwiać życie słabszym – osobom starszym, kobietom, ale też niepełnosprawnym. Czy nie jest to dla Ciebie kwestia drażliwa, że jako gentleman z niepełnosprawnością podpadasz pod kategorię słabszych?

Nie jest to dla mnie kwestia drażliwa. Jest oczywiście pewien opór przed poproszeniem drugiej osoby o pomoc, ale w naszej kulturze to w miarę naturalne. Jest jakiś próg, który trzeba przeskoczyć żeby powiedzieć: „czy mógłby mi pan pomóc?”. Natomiast zauważyłem też, że jest to łatwiejsze z biegiem czasu, można się przyzwyczaić do przekraczania tego progu.  Zdaję sobie też sprawę z faktu, iż ja potrzebuję pomocy w niektórych sytuacjach, a ktoś potrzebuje mojej pomocy w innych sytuacjach. Więc ta kategoria osoby, której się pomaga nie jest przypisana do osoby na stałe, tylko zależy od kontekstu. Ja potrzebuję pomocy przy wyjściu z pociągu na stacji Poznań Główny, bo jest zbudowana fatalnie, natomiast ktoś potrzebuje pieniędzy na leczenie, albo pomocy doświadczonego programisty.

Czy jest problem z okazywaniem kobietom, że jest się gentlemanem i chce się postępować wobec nich szarmancko, a nie tym słabszym, któremu trzeba pomagać?

Wydaje mi się, że nie. Takie postrzeganie to może być pierwszy odruch ze strony kobiety, ale ze strony mężczyzny też. W chęci niesienia pomocy nie ma podziału na płeć. Sztuką i trudnością jest przeskoczenie od tego obrazu osoby, której trzeba pomóc i spojrzenie na człowieka oraz na kontekst sytuacji, jej głębię. Ta ocena sytuacji to drugi krok, a kolejnym krokiem jest spojrzenie na konkretną osobę. Ja jestem Łukasz, a nie osoba niepełnosprawna. Czyli niepełnosprawność jest jedną z moich cech. Nie jest definiującą kategorią. Z każdym człowiekiem problem polega na przejściu od relacji bardzo płytkiej do relacji głębszej i jeśli to się uda, to tam przeszkód w byciu gentlemanem nie ma.

Czy z byciem gentlemanem z niepełnosprawnością wiążą się jakieś specjalne trudności?

Powiedziałbym, że nie. Dlatego, że nie wydaje mi się, żeby definiującą gentlemana cechą były te wszystkie zewnętrzne sposoby okazywania dobrego wychowania. Jeśli jako osoba niepełnosprawna nie mogę otworzyć drzwi, jest to bardzo niewygodne bo na przykład jestem na wózku, to nie znaczy to, że jestem mniej gentlemanem. Etykieta zakłada również pewną praktyczność. Jeśli coś jest zupełnie niewykonalne, albo problematyczne, to po prostu nie komplikujemy sobie życia etykietą. O tym wielu ludzi zapomina. Z tego powodu nie wydaje mi się, żeby niepełnosprawność była jakąś przeszkodą w byciu gentlemanem. Jednak, tak jak w zdrowej części populacji, odsetek gentlemanów wśród osób niepełnosprawnych jest niewielki.

Zauważyłem, że chodzisz w kapeluszu. Ludzie noszący kapelusze odstają wizualnie od reszty na ulicy, czy w Twoim wypadku to celowy zabieg?

W pewnym sensie jest to akcentowanie swoich konserwatywnych poglądów w kwestii ubioru na zewnątrz. To jest świadome.

Myślisz, że to ma jakiś związek z Twoją niepełnosprawnością? Czy gdybyś był zdrowy, również byłbyś taki „dandy”?

Chcę myśleć, że tak, że mój sposób myślenia by się nie zmienił, ale tak naprawdę składamy się z małych cząsteczek i kiedy się wyjmie jedną, cała ta konstrukcja, którą nazywamy sobą może się diametralnie zmienić. Mógłbym też zapytać, czy gdyby nie moja niepełnosprawność spędzałbym przed komputerem tyle czasu ile spędzałem jako młody chłopak i czy w związku z tym moja kariera zawodowa potoczyłaby się tak samo? Kto wie. Wydaje mi się, że mój sposób noszenia się nie ma związku z moją niepełnosprawnością, ale nie jestem w stanie powiedzieć, że gdyby nie ona stałoby się tak samo.

Jakieś ostatnie słowo o tym jak powinniśmy postępować wobec osób niepełnosprawnych?

Kluczem jest obserwacja i ostrożność. Jeśli chcemy wejść w czyjeś życie i coś zmienić, musimy to robić z taktem i wyczuciem.

***

[Czas Gentlemanów] Już wkrótce opublikuję artykuł o savoir-vivre wobec osób z niepełnosprawnością. Póki co zachęcam do odwiedzenia bloga Łukasza i spojrzenia na świat z trochę innej perspektywy – Ze Zbocza Tajgetu.