Na blogu sporo miejsca poświęciłem już strzyżeniu i goleniu zarostu, ale nadal nie ma tu informacji o golarkach elektrycznych. Dziś opowiem między innymi o wyborze między golarką foliową a rotacyjną, a także o technikach golenia.

Tan artykuł powstał we współpracy z marką Remington

Gdy byłem znacznie młodszy, moim głównym narzędziem do golenia się była właśnie golarka elektryczna. Ma ona liczne zalety, które sprawiły, że korzystałem z niej przez wiele lat. Nadszedł jednak czas, w którym zainteresowałem się noszeniem brody i tradycyjnym goleniem na mokro, więc moja golarka trafiła do szuflady.

Nie wiedziałem wówczas, że najlepsze cechy obu rodzajów golenia można połączyć i teraz to właśnie postanowiłem zrobić.

Ponieważ to pierwszy raz jak omawiam golarki elektryczne na Czasie Gentlemanów, mamy sporo tematów do poruszenia. Przede wszystkim w skrócie przedstawię ich długą historię. Zastanowimy się później nad bodaj najczęściej zadawanym pytaniem: rotacyjna czy foliowa? A na końcu omówię moje ulubione techniki golenia i przejdziemy do modelu, który mam właśnie w rękach.

Ten materiał powstał we współpracy z marką Remington. Gdy zaproponowano mi wspólne działanie, przejrzałem ich ofertę od razu wiedziałem, że muszę zrecenzować właśnie ten model – golarkę w stylu retro: „Heritage”, inspirowaną pierwszymi modelami golarek elektrycznych.

Historia

W porównaniu z maszynkami na żyletki i systemowymi, golarki elektryczne są bardzo zaawansowaną technologią, ale wcale nie tak młodą, jakby mogło się wydawać. Pierwsze pomysły na golarkę elektryczną pojawiły się już w latach dwudziestych XX wieku, jako odpowiedź na potrzebę golenia się na sucho, bez wody i dodatkowych kosmetyków.

Pierwszy model był dość toporny, a jednak klienci się nim zainteresowali, dzięki czemu technologia zaczęła się rozwijać. I tak w 1937 roku powstała pierwsza golarka przypominająca te współczesne. To właśnie Remington wprowadził na rynek golarkę z siatką zabezpieczającą skórę przed ostrzami, zwaną folią. Pozwoliło to na dużo dokładniejsze i łagodniejsze golenie. Dwa lata później pojawiły się pierwsze golarki rotacyjne. I w praktyce te dwie technologie do dziś dominują i dzielą rynek golarek elektrycznych między siebie.

Były to jednak golarki podłączane bezpośrednio do prądu, więc użytkownik musiał sobie radzić z kablem. Dopiero w 1960 roku Remington wprowadził na rynek model Lektronic, czyli pierwszą golarkę akumulatorową. W ten sposób doszliśmy już do efektów, które dziś możemy spotkać w sklepach.

Dodałbym tutaj jeszcze jedną zmianę – czyli wyprodukowanie golarek elektrycznych w pełni odpornych na wodę. Jest to ogromne udogodnienie, o którym jeszcze będę mówił.

Zalety i wady

Dlaczego golarki elektryczne stały się tak popularne? Przede wszystkim są bezpieczne. Bardzo trudno się nimi zranić (o ile to w ogóle możliwe) i nie trzeba posiadać żadnych umiejętności, żeby je obsługiwać. Golenie nimi wymaga zdecydowanie mniej czynności niż golenie na mokro i zajmuje nieco mniej czasu. Co więcej, golarkami akumulatorowymi możemy golić się w samochodzie, biurze czy pod namiotem. To bardzo wygodne.

Efektem ubocznym jest też inna zaleta. Sposób w jaki ostrza golarki elektrycznej skracają włosy, powodują, że nie są one tak ostro zakończone, jak przy użyciu żyletki. Dzięki temu włosy mają mniejszą tendencję do wrastania w skórę, jak i wydają się dużo przyjemniejsze w dotyku, jak byśmy byli dokładniej ogoleni.

Jednak jak każde urządzenie mają też swoje wady. Przede wszystkim zaliczyłbym do nich dźwięk silnika, który nieco drażni, zwłaszcza podczas golenia się w okolicach uszu. Bywa też, że niektóre włoski uparcie unikają ostrzy, przez co trzeba podchodzić do nich po kilka razy, co może wywoływać podrażnienia skóry. Był to dla mnie zawsze największy problem, który na szczęście można teraz wyeliminować dzięki goleniu z użyciem pianki lub olejku.

Każdy więc sam oceni, czy właśnie takie golenie jest dla niego, ale wcale mnie nie dziwi wciąż rosnąca popularność golarek elektrycznych. Są po prostu wygodne.

Rotacyjne czy foliowe

Choć mam tutaj golarkę foliową, Remington oferuje też rotacyjne. Przyczyna jest prosta. Wybór między jedną, a drugą technologią nie zależy od widzimisię czy zmysłu estetycznego. Każda z nich ma swoje wady i zalety i dotyczą one głównie skuteczności w goleniu pewnych typów włosów.

Golarki foliowe najlepiej radzą sobie z jednodniowym, niezbyt gęstym zarostem, rosnącym raczej w jednym kierunku. Dzięki temu często wystarczy jedno lub dwa spokojne przejścia w danym miejscu, żeby się dokładnie ogolić. Ponadto ich prosta linia pomaga w równym goleniu zarostu na przykład przy baczkach czy częściowej brodzie.

Rotacyjne z kolei najlepiej radzą sobie z twardszymi włosami rosnącymi w wielu kierunkach. Zazwyczaj mamy tak na szyi. To bardzo przydatne, ale z drugiej strony, kształt tych golarek sprawia, że musimy robić po twarzy pociągnięcia koliste. W związku z tym trudniej o golenie zarostu równo z linią włosów, które chcemy pozostawić.

Nie można więc powiedzieć, że jedna z tych technologii jest lepsza, a druga gorsza. Zwyczajnie jedna będzie odpowiadała jednej części klientów, a druga drugiej.

Heritage

Przejdźmy więc do samej golarki. Jak już wspomniałem testowałem golarkę foliową Heritage. Jej retro styl od razu przykuł moją uwagę, choć jej kształt nie jest przeżytkiem. Cały czas produkuje się wysokiej jakości golarki w tym kształcie. Z kolei samo wzornictwo uważam za fenomenalne. To zdecydowanie najładniejsza golarka jaką miałem w rękach.

Jest bardzo dobrze wyważona, częściowo metalowa, dzięki czemu wydaje się całkiem solidna. W dłoni leży wygodnie i dobrze się z niej korzysta. Posiada dwa segmenty pokryte folią i mały trymer pośrodku, do przycinania nieco dłuższych włosów. Te długie na kilka milimetrów trzeba jednak przycinać trymerem umieszczonym z tyłu golarki. Ale korzysta się z tego rozwiązania bardzo wygodnie.

Poza tym, ta minimalistyczna golarka posiada tylko przesuwny włącznik oraz przycisk do zdejmowania głowicy z foliami, żeby je swobodnie wyczyścić, na przykład pod wodą z kranu. Jest też gniazdo do ładowarki. Co ciekawe, jest to mikro USB, bardzo praktyczne rozwiązanie, gdy nie chcemy wozić ze sobą nadmiaru kabli.

Golenie

Testowałem tę golarkę przez kilka dni na parę sposobów. Goliłem się nią na sucho, z użyciem specjalnej oliwki oraz z pianą do golenia. Goliłem zarówno kilkudniowy zarost, jak i codzienny. W każdym wypadku byłem zadowolony z efektów. Maszynka goli szybko, trymer pomaga poradzić sobie z dłuższymi włoskami, a skóra jest gładka.

Największym odkryciem jest dla mnie golenie na mokro, czyli z użyciem kosmetyków, które stosować można też z maszynkami na żyletki. Dzięki temu moja skóra nie jest tak podrażniona, jak gdybym golił się na sucho. Zarówno piana jak i oliwka pomagają zmiękczyć włosy, nawilżyć skórę i dają poślizg golarce. W związku z tym powtarzanie przejść w newralgicznych miejscach, jak na przykład na szyi, nie powoduje już dyskomfortu.

To oczywiście nieco wydłuża cały proces, ale w efekcie mam dużo więcej satysfakcji z takiego golenia, a skóra jest gładka, jak tego oczekuję. Po takim goleniu trzeba pamiętać o przepłukaniu folii oraz ostrzy. Warto też nałożyć balsam po goleniu, żeby skóra lepiej się regenerowała.

Wnioski

Szczerze mówiąc wcześniej byłem sceptycznie nastawiony do maszynek elektrycznych, ale to z uwagi na reklamowanie ich jako przeznaczonych do golenia na sucho. Możliwe, że sprawdza się to u wielu mężczyzn, ale moja skóra zdecydowanie wymaga nawilżenia, a tradycyjna piana sprawdza się tu doskonale.

W tym zestawie jestem w stanie w pełni docenić zalety golarek elektrycznych. Natomiast golarka Remingtona „Heritage” dodatkowo cieszy oko bardzo dobrym, minimalistycznym wzornictwem. Z czystym sumieniem mogę ją polecić. Trochę szkoda, że tak wiele osób tak słabo zna markę, która przecież wprowadziła tak wiele przełomowych technologii w tej branży. Warto to zmienić.

Jeśli sami golicie się maszynkami elektrycznymi, napiszcie w komentarzu dlaczego wybieracie właśnie ten sposób golenia!

Pozdrawiam i trzymajcie klasę!