Zmiany, jakie wojna zaprowadza w społeczeństwie, są widoczne w najmniejszych szczegółach życia codziennego. W roku 1928 były one impulsem dla Mieczysława Rościszewskiego do wydania podręcznika savoir vivre’u. I wojna światowa wywróciła, w jego oczach, do góry nogami strukturę dawnego świata, a tym samym wyniosła na piedestały ludzi zupełnie nieobytych z dobrymi manierami.
Skarżył się, że dawny styl życia w wielkiej familli zmienił się na małe dwu-trzy pokoleniowe rodzinki, a tym samym skurczyła się gościnność otwartych domów. Matki zaczęły pracować, kobiety pojawiły się nawet w wojsku, ludzie oddali się spekulacji i gromadzeniu majątków, a wszystko z powodu braku pieniędzy. Dorobili się ludzie niegdyś pospolici, a dziś uważający się za „panów” i „panie”.
Lamentował, że dziś (w 1928) trudno o przestrzeganie utartych form towarzyskich, gdy ludzie zabierają do jadłodajni własny chleb, czy do kawiarni (a nawet do domów krewnych) własne zawiniątko z cukrem czy sacharyną do osłodzenia kawy lub herbaty, bo z oszczędności gospodarzy można było takich dóbr nie uraczyć. Przerażało go, że o naprawianiu i farbowaniu ubrań mówi bez żenady. Jednak wyczuwał w nowych elitach jakąś potrzebę zachowania dobrego tonu.
Ci, którzy wschodzą, pragną bądź co bądź układnością pozoru dorównać tym, co ustępują im z drogi. Wszechwładza dorobku obudza apetyt na łaskotliwy głos opinji: – „patrzcie, jaki to przyzwoity człowieka, jak on się dobrze nosi, jak się zachowuje taktownie, a jak mieszka, jak jada, jak się rządzi bez najmniejszego zarzutu!” W braku szkoły, w braku podręczników praktycznych, próżność przyprawioną bywa o kłopot nielada. Ta powojenna jejmość pragnie jaknajprędzej otrząsnąć się z chropowatości złego wychowania i skwapliwie rozgląda się za żywemi wzorami. Niestety, tak dziś trudno o nie! Etykieta poterana, pożółkła, z cerami na łokciach i z łatami na dziurach, przeżyła się i zdziadziała. Dawne, prawdziwe damy zeszły na plan drugi i budzą szczerze współczucie tych, co jeszcze czuć umieją… Świat się przewrócił do góry nogami…
Rościszewski tłumaczy powstanie swojego podręcznika dobrego wychowania potrzebą pokazania „prostym” ludziom, jak się zachowywać aby nie narazić się na śmieszność. Nikt bowiem śmiesznym być nie chce. Jednak nie przekonuje, że znajomość tych zasad czyni „damą” lub „gentlemanem”. Wręcz odwrotnie! Ma nadzieję, że zaprowadzenie odrobiny kultury w życiu codziennym pozwoli wypracować jakiś nowy, wspólny fundament pod powojenny świat.
Czasem wydaje mi się, że żyjemy w nieco podobnej rzeczywistości. Brakuje „żywych wzorów” do naśladowania, a większość zasad została już podważona. Wciąż jednak nie chcemy się wydawać „śmieszni”. Stąd też może nasze poszukiwania i próby przywrócenia dawnych wzorców?
Źródło: Mieczysław Rościszewski, Zwyczaje towarzyskie. Podręcznik praktyczny dla pań i panów, Warszawa 1928.
Interesujący post, jak zwykle.
To stąd te wszystkie „szlacheckie” dworki! 🙂
Prosze o pomoc mam do przygotowania referat o savoir vivrze jak najlepiej czasow powojennych (nie terazniejszych) i nie wiem co napisac….
Droga Pewna Osobo,
zacząłbym od przeczytania jakiejś książki, jak choćby tej, na bazie której został napisany powyższy wpis, albo jakiejś z działu „Podręczniki dobrego wychowania” w zakładce „Książki” na blogu. Niektóre są dostępne online.
Pozdrawiam i życzę powodzenia!