Karafki niekiedy kojarzą się z PRL-em. To dlatego, że kiedy kupowano byle jaki alkohol i przelewano do takiej butelki, nikt nie widział etykiety, a rżnięte szkło dodawało klasy. Gentleman, który w barku posiada tylko dobre trunki nie musi się wstydzić ich etykiet, ale też nie chce się z nimi obnosić. Prawdziwy koneser przecież i tak po smaku pozna co pije i doceni gust gospodarza.
„Komplet karafka i sześć szklanek do whisky Opera.
RCR Cristalleria Italiana odpowiada za produkcję 15% kryształow na świecie. Produkty RCR to symbol piękna, najwyższej jakości i elegancji. Dodatkową zaletą jest materiał, z którego zostały wykonane – unikalny materiał szklany Luxor o wyjątkowej wytrzymałość. Cudowne szkło zachwyca ludzi na całym świecie i stanowi synonim prestiżu i dobrego gustu. Każdy z nas chciałby mieć tak piękną zastawę, dlatego wszystkie wyrobu RCR stanowią idealny prezent na każdą okazję.
Pojemność karafki 0,75 l (wysokość 23,8 cm z korkiem)”
Producent:RCR
Sklep: Stylowa Zastawa
Cena: 230 zł
Zdjęcie i opis produktu pochodzą ze strony sprzedawcy.
Popularność karafek za PRL-u nie wynikała raczej z chęci maskowania jaboli, tylko z faktu, że były one jeszcze na stanie po okresie przedwojennym i powojennym. Kiedy ludzie mieli jeszcze jakąś kulturę i nie zostali skundleni przez PRL-owski savoir-vivre. Następnie w latach dziewięćdziesiątych, kiedy to zasada „zastaw się, a postaw się” przeżywała swoje złote lata, nie można było sobie pozwolić na to, aby goście przypadkiem nie dostrzegli, że gospodarz podaje drogie alkohole. Dlatego „dżony łelker” zajmował honorowe miejsce na stole, chociaż ani goście, ani gospodarz po smaku nie odróżniali dobrego alkoholu od bełty kupionej w spożywczaku za rogiem. Teraz karafka to… Czytaj więcej »
Też mi przyszło do głowy, że część stanowiły zapasy z międzywojnia, ale jednak większość kupowało się za „komuny”. Sam miałem takie w rodzinnym domu.
Szczerze mówiąc, może brak mi gustu, ale prezentowana karafka też trochę na PRL wygląda 🙂
Cechą dobrej karafki moim zdaniem, powinien być brak jakichkolwiek ozdób, które uniemożliwiły by ocenę wizualną czy whisky czy wina czy brandy. Z reguły przerost formy nad treścią (może nie w tym przypadku) kończy się bufonadą, która na domiar złego maskuje to, że w karafce nie ma nic wartościowego.
Co do savoir-vivre’u : faktycznie, ten nakazywałby przelać trunek do karafki, chyba, że butelka nie znajdywałaby się na stole…
Sam mam w domu dwie karafki i używam ich wyłącznie do moich nalewek. Ta na zdjęciu super wygląda i nijak mi PRLu nie przypomina.